Znaleziono 0 artykułów
15.01.2024
Artykuł partnerski

Beneganic: O skórę dbajmy holistycznie

15.01.2024
(Fot. Getty Images)

Szwajcarska marka suplementów Beneganic to nie tylko lata doświadczenia i lekarskiej praktyki, lecz także, a może przede wszystkim, chęć dodawania pacjentom odwagi. Podczas trzymiesięcznej kuracji nutraceutykami odbudowującymi włókna kolagenowe oraz poziom kwasu hialuronowego (koktajle Hydroganic Skin Booster Powershots i kapsułki Ageless Skin) miałam szansę na własnej skórze przekonać się, czym różnią się preparaty oparte na naturalnych składnikach od innych dostępnych na rynku.

W swoich wykładach prof. dr dr Fred Harms, lekarz pełniący funkcję kierownika Instytutu Badań Translacyjnych i Medycyny Prewencyjnej na Uniwersytecie Wiedeńskim oraz współtwórca firmy nutraceutyków Beneganic, często wraca do tematu holistycznej opieki medycznej, konieczności otaczania pacjenta troską. Doglądania go nie tylko pod kątem parametrów klinicznych, lecz także dbania o jego komfort.

Siedząc na jednym z takich spotkań, rozumiałam jego słowa aż za dobrze. Byłam sześć miesięcy po odstawieniu ciężkich antybiotyków i rok od rozpoczęcia żmudnego procesu leczenia.

Zdrowie skóry zaczyna się wewnątrz

Po 12 latach poszukiwań lekarzom wreszcie udało się trafić na trop właściwej choroby. Spustoszenia poczynione w organizmie wykluczały jednak doraźną terapię. Trzeba było działać szybko i agresywnie, odsuwając na dalszy plan z pozoru nic nieznaczące skutki uboczne. Nikt nie zająknął się wtedy, że pod wpływem silnych leków skóra straci blask, włosy zaczną się łamać i masowo wypadać, paznokcie kruszyć. Z perspektywy czasu wiem, że czynniki te nasilały złe samopoczucie, wycofywały z życia, zamykały w domu.

Pomocy szukałam u kosmetologów i trychologów. Testowałam kolejne kremy, sera oraz wcierki. Wczytywałam się w składy kosmetyków i analizowałam ich składniki aktywne. Gubiąc się w piramidzie cud-produktów, wróciłam do nauki, którą wyciągnęłam z choroby: gdy zawodzą klasyczne metody, warto zwrócić się ku naturze, a przede wszystkim – w sytuacji kryzysu – należy działać tam, gdzie zaczyna się problem. W tym konkretnym przypadku – od wewnątrz.

Beneganic. Wielka moc nutraceutyków

Marka Beneganic powstała w Szwajcarii z inicjatywy małżeństwa lekarzy – prof. dr dr Freda Harmsa i prof. dr dr Dorothee Gänshirt, którzy w oparciu na wiedzy naukowej, badaniach i doświadczeniu opracowują receptury oferowanych suplementów. Wyspecjalizowali się w produktach prozdrowotnych i pielęgnujących opartych wyłącznie na naturalnych witaminach, minerałach oraz zoptymalizowanych nutraceutykach – składnikach owoców, ziół czy warzyw, które łączą w sobie wartości żywieniowe i podparte badaniami właściwości lecznicze. To produkty delikatne, ale o silnym, skoncentrowanym działaniu, wolne od GMO, laktozy i glutenu.

Pisząc o ich doświadczeniu, nie mam jednak na myśli wyłącznie praktyki lekarskiej. Punktem zwrotnym w życiu małżeństwa była bowiem choroba onkologiczna Dorothee. To wtedy prof. Harms wyróżnił czynniki dobrego zdrowienia, wśród których dziś na pierwszym miejscu wymienia holistyczną opiekę medyczną. Zrozumiał, że na równi ze zdrowiem, ważne jest przywrócenie komfortu, pewności siebie. Na bazie owczej keratyny opracował więc suplement, dzięki któremu po chemii (ale i po przebytym zakażeniu koronawirusem, ciąży czy w okresie menopauzy) mieszki włosowe szybciej wchodzą w fazę produkcji włosa. Produkt, który zmniejsza ich wypadanie, poprawia jakość, przywraca blask.

Później była kurkumina, wspierająca organizm przy stanach zapalnych, czy rewitalizujący koktajl dla skóry, stworzony na bazie dwóch składników młodości: kolagenu i kwasu hialuronowego.

Hydroganic Skin Booster Powershots (Fot. materiały prasowe/Beneganic) 

Witaminy witaminom nierówne

Dlaczego akurat tych? Kwas hialuronowy jest związkiem chemicznym występującym naturalnie w ludzkim organizmie. Decyduje o tym, czy skóra jest jędrna, gęsta i sprężysta. Kolagen z kolei to białko składające się na wszystkie komórki i tkanki. Budulec skóry, paznokci, zębów, włosów, kości, ścięgien, a nawet rogówki oka. Po ukończeniu 25. roku życia zapas obydwu zaczyna się stopniowo kurczyć. Zjawisko to zaostrzają dodatkowo czynniki środowiskowe, dieta, stres, przebyte choroby czy używki. Preparaty stosowane zewnętrznie rzeczywiście przenikają do skóry, ale jedynie w ograniczonym stopniu i działają tam do 72 godzin. Te dostarczane od wewnątrz, natomiast, docierają do jej najgłębszych warstw, a okres ich aktywności wydłuża się do kilku miesięcy.

Efekt ten można dodatkowo podkręcić sowitą dawką witamin i tak też zrobiła marka Beneganic. W skoncentrowanej, 20-dniowej kuracji opartej na koktajlach Hydroganic Skin Booster Powershots obok 5000 mg wysokiej jakości kolagenu morskiego pozyskiwanego z rybich skór oraz 150 mg kwasu hialuronowego twórcy wymieniają cały wachlarz organicznych witamin i mikroelementów. Każda z 20 porcji zawiera składniki odżywcze wyizolowane z aż pięciu kilogramów (!) ziół i superowoców.

Gdy przeglądam skład, znajduję w nim witaminę C (jeden z najlepszych przeciwutleniaczy i znaczący składnik procesu produkcji kolagenu), ale nie w postaci sztucznego kwasu askorbinowego, a tę wyekstrahowaną z owoców aceroli. Do tego wspomagające jej działanie bioflawonoidy cytrusowe z gorzkich pomarańczy. Jest chroniący przed fotostarzeniem beta-karoten z pomidorów dojrzewających w słońcu Kalifornii i Izraela (światło jest tam szczególnie palące), wspierający odporność selen z nasion gorczycy, syntezujący kolagen krzem z pędów bambusa, a także nieocenione witaminy: D3 (wspiera prawidłowe funkcjonowanie kości, mięśni, serca, układu odpornościowego, mózgu czy skóry) i E (spowalnia proces starzenia się naskórka).

Hydroganic Skin Booster Powershots. Nie tylko kolagen

Hydroganic Skin Booster Powershots to zestaw 20 saszetek ze sproszkowanym produktem oraz słoiczek wyliczający co do mililitra wodę potrzebną do skomponowania leczniczego eliksiru. Mieszanka ta, bardziej jednak niż klasyczny suplement przypomina róż do policzków. Może to kwestia pudrowej konsystencji, może łososiowego odcienia, a może zapachu? Raczej owocowego aniżeli – jak to w przypadku kolagenu bywa – rybiego. To samo ze smakiem, w którym na pierwszy plan wybija się słodycz.

Preparat można rozpuszczać w wodzie, najlepiej ciepłej, by rano dodatkowo pobudzić układ trawienny. Ale moim zdaniem najprzyjemniejszy jest w połączeniu z sokiem pomarańczowym lub warzywnym smoothie. Nie ma też zasad co do godziny jego przyjmowania, ale warto narzucić sobie sztywny schemat działania, bo na skuteczność suplementacji największy wpływ ma konsekwencja.

Ageless Skin (Fot. materiały prasowe/Beneganic) 

Ageless Skin. Jak podkręcić skuteczność kuracji?

Ze względu na tę konsekwencję właśnie, po intensywnej kuracji na bazie shotów postanowiłam wzmocnić pojawiające się stopniowo efekty dwumiesięczną terapią opartą na kapsułkach Ageless Skin od Beneganic (można je stosować stale, przez okrągły rok). Skład mają podobny, choć nie identyczny. Znów spotykam tu przyjaźnie już brzmiące: kwas hialuronowy, witaminę C z owoców aceroli, bioflawonoidy cytrusowe czy selen, ale oprócz tego pojawiają się także: pozyskiwany z pomidorów likopen (jeden z najsilniejszych naturalnych przeciwutleniaczy, który wykazuje zdolności naprawiania uszkodzeń skóry i zapewnia ochronę przed promieniowaniem UV) oraz spłycający zmarszczki i zapobiegający powstawaniu przebarwień ekstrakt z granatu.

Holistyczna troska o skórę

Po zakończonej antybiotykoterapii stosowałam liczne środki ziołowe wspierające, regenerujące i odbudowujące organizm. Nie ma skodyfikowanego przepisu na sukces, trzeba nauczyć się słuchać ciała. Jeśli nie czułam poprawy, odstawiałam preparat. Jeśli nie dawał zadowalających efektów, wymieniałam go na inny. W przypadku Hydroganic Skin Booster Powershots czy Ageless Skin szacunki te są prostsze. Działanie kolagenu i kwasu hialuronowego widać gołym okiem, już od pierwszego tygodnia stosowania. Najpierw, podczas cowieczornego masażu twarzy, dostrzegłam jedwabistą gładkość. Stopniowo zwiększała się jej jędrność, cera nabierała jednolitego kolorytu, a nawet zdrowej, już nie tak porcelanowej barwy. Z każdym tygodniem pod opuszkami palców czułam, jak struktura skóry się odnawia. Ale efekty nie ograniczyły się wyłącznie do twarzy, regenerację przeszło całe ciało. Peptydy kolagenowe mają to do siebie, że oprócz skóry transportowane są tam, gdzie organizm potrzebuje ich najbardziej. Do takich przyjemnych skutków ubocznych mogę więc zaliczyć twardsze paznokcie, mocniejsze, świetliste (i co najważniejsze: odrastające) włosy, zdrowsze stawy, a w konsekwencji – także powracającą pewność siebie.

Pola Dąbrowska
Proszę czekać..
Zamknij