Znaleziono 0 artykułów
09.02.2020

Malwina Konopacka: Mama walczy o autonomię

09.02.2020
Malwina Konopacka (Fot. Kasia Marcinkiewicz)

Wystawa „Co dwie sztuki to nie jedna” w warszawskiej Zachęcie łączy twórczość artystów i ich dzieci. Bohaterkami są także Malwina Konopacka z Anielą, Teresą i Julią. Dziewczynki przetworzą totem Mama wymyślony przez ich Konopacką. 

Totem Mama to 180 cm ceramiki – pierwszy taki duży obiekt Malwiny Konopackiej. Połączyła ze sobą wazon Oko (najbardziej rozpoznawalny wazon ze swojej kolekcji), wazon Teresa i paterę Aniela, a do tego ceramiczne elementy w kształcie krążków, precli i kulek. W sumie sześć elementów w kolorach bladego różu, bieli i złota. 

Malwina Konopacka (Fot. Kasia Marcinkiewicz)

Podstawą totemu jest półkula. Na niej pomalowany w pasy wazon Teresa, który symbolizuje nogi. Wyżej osadzona jest biała kula z doklejoną mniejszą kuleczką – to brzuch z pępkiem. Do niej doklejona pozłacana patera Aniela, niczym tarcza syrenki. Na górze stoi różowy nakrapiany wazon Oko z doczepionymi niesymetrycznie ceramicznymi krążkami. Całość wieńczy ponownie kula z wyraźnymi uszami, złotymi kolczykami, różem na policzkach – znakiem rozpoznawczym Malwiny – oraz elementem symbolizującym nos.

Pierwszy raz Mamę Konopacka pokazała w Pradze na wystawie „Odyseja” w ramach prestiżowego Art House, części festiwalu Designblok. Instalacje i rzeźby wybranych artystów ustawione zostały wtedy w wyciemnionych salach. Snopy światła wydobywały z ciemności fantazyjne bryły. Z zaciekawieniem przyglądała się totemowi Rossana Orlandi – jedna z najbardziej wpływowych postaci współczesnego dizajnu. Wnikliwi obserwatorzy dostrzegli charakterystyczne dla Konopackiej elementy – wazony i ceramiczne kulki. A jej własna córka bezbłędnie rozpoznała w niej swoją mamę. Ja w totemie widzę ciekawą ewolucję twórczości projektantki. 

Mimo że skończyła Wydział Wzornictwa, początkowo zajmowała się ilustracją. Potem zaczęła nanosić rysunki na trójwymiarowe obiekty, na ceramikę, aż wreszcie stworzyła kompilację kilku elementów. Tak powstał totem. – Już jakiś czas myślałam o totemie, dużej formie, figurze człowieka. Zaczęłam szkicować. Na początku myślałam, że to będzie mniej figuratywne. Bardziej abstrakcyjne – opowiada artystka. To nie rzeźba, ale raczej „obiekt zainspirowany i sztuką i dizajnem”. – Składa się z wazonów i form, które sama zaprojektowałam. To pewien eksperyment. Byłam ciekawa, jak te kształty można ze sobą połączyć. Gdy robiłam wazony, brakowało mi przestrzeni do wyrażania siebie. Dyskusji, którą otwierałam, tworząc ilustracje.

Malwina Konopacka (Fot. Kasia Marcinkiewicz)

Konopacka w swojej twórczości porusza się pomiędzy sztuką, wzornictwem a ilustracją. – W Polsce patrzymy często na projektowanie przez pryzmat lifestyle’u. Od kilku lat współpracuję z francuską galerią i widzę, jak inaczej dizajn traktowany jest we Francji czy nawet w Czechach, gdzie wystawiałam totem Mama. W Pradze czuje się powagę i rangę, jaką ma ta dziedzina. Myślę, że jest mniej napinania się na odpowiedź, czy to jest sztuka, czy dizajn. Te granice są płynne, co nie znaczy, że jedno jest gorsze, a drugie lepsze – mówi. Konopacka od kilku lat współpracuje z francuską Galerie Kolektiv 318, na potrzeby której stworzyła niezwykłą formę wazonu w krysztale. 

Malwina nie boi się tworzenia rzeczy ładnych, choć musiała do tego dojrzeć. – Gdy dorastałam w latach 90., chodziłam na te wszystkie wernisaże sztuki krytycznej, czytałam towarzyszące im opisy i bardzo byłam z siebie dumna, że wiem, o co w tej niezrozumiałej sztuce chodzi. Przez wiele lat pokutowało we mnie przekonanie, że sztuka, taka prawdziwa, nie może być ładna, przyjemna ani zrozumiała. Gdy nabrała pewności siebie, zaczęła używać „przyjemnych środków wyrazu”. – Moje faktury, wzory, kolory są bardzo ładne, ale jednocześnie mam wrażenie, że nie popadam w obciachowość. Nie pretenduję do bycia artystką ani do przynależności do świata sztuki, ale pozbyłam się wewnętrznego krytyka, który mnie blokował. Te rzeczy, które robię, są często zabawne. Tłumaczę sobie, że to takie zabawki dla dorosłych – mówi Malwina. 

Taki jest też najsłynniejszy wazon Oko (ostatnio wypuściła jego setny egzemplarz, a jeden z nich sprzedano też na licytacji na rzecz Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy), który ma charakterystyczny migdałowaty kształt, jawnie nawiązujący do ceramiki lat 60. Jednak ilustracje, którymi zdobi je Malwina, powodują, że obiekt wymyka się łatwym klasyfikacjom. Pierwowzór powstał jeszcze na studiach. Najpierw zobaczyła wrzecionowaty kształt i kropki. Potem doszła ergonomia, bo ozdobny kształt ma też charakter funkcjonalny. Charakterystyczne dla wazonu wcięcia są tak zaprojektowane, żeby wazon nie wyślizgiwał się z rąk, by łatwo było go chwycić i unieść.

Malwina Konopacka (Fot. Kasia Marcinkiewicz)

Oko było pierwsze, a potem powstały kolejne wazony: Nana, Teresa, Aniela, Krystal, a ostatnio – Irena na cześć babci Konopackiej. Oprócz pierwszego same żeńskie imiona. Nieprzypadkowo. Te nazwy nawiązują do tradycji określania serwisów żeńskimi imionami, takich jak Heleny, Aldony czy Izy z zakładów Chodzieży czy Ćmielowa. Ale przede wszystkim do kobiet w rodzinie artystki. – Wazon Oko powstał, kiedy jeszcze nie miałam dzieci. Rodzina zaczęła się od Nany – tak na starszą córkę Anielkę mówiła młodsza – Tereska. Potem był wazon Teresa. Wyglądem przypomina Oko, ale jest wysoki na 79 cm – tyle, ile w tamtym czasie miała młodsza córka. Kiedy powstała Teresa, Anielce zrobiło się smutno, że nie ma wazonu z jej imieniem. Robiłam wtedy formę patery i zapytałam: „A patera Aniela może być?”. I tak zostało. 

Po dzieciach musiała powstać i mama. – To trochę ja, a trochę każda matka, która walczy o swoją kobiecość i autonomię. Dom i dzieci są bardzo ważne, ale poza tym jest też osoba, kobieta. Często się jej nie widzi. Ta figura Matki Polki, zgnębionej, targającej siaty, jest bardzo silna w Polsce. Czas to odczarować – mówi Konopacka. 

Agata Nowotny
Proszę czekać..
Zamknij