Znaleziono 0 artykułów
15.02.2024

Wszystko, co wiemy o nowej płycie Jennifer Lopez i towarzyszącym jej filmie „This Is Me… Now”

15.02.2024
Jennifer Lopez nagrała płytę „This Is Me… Now” i nakręciła towarzyszący jej film „This Is Me... Now: A Love Story” dla Prime Video (Fot. materiały prasowe)

Jennifer Lopez nagrała płytę „This Is Me… Now” i nakręciła towarzyszący jej film „This Is Me... Now: A Love Story” dla Prime Video. Tak wyznaje miłość mężowi, Benowi Affleckowi. Oto wszystko, co warto wiedzieć o najbardziej szalonym projekcie w karierze JLo. 

Jennifer Lopez miłość Benowi Affleckowi wyznaje nową płytą „This Is Me… Now”, filmowym musicalem „This Is Me... Now: A Love Story” (premiera na Prime Video 16 lutego 2024 roku) oraz dokumentem „The Greatest Love Story Never Told”, który zadebiutuje 27 lutego. 

(Fot. materiały prasowe)

Płyta „This Is Me… Now” to swoista kontynuacja „This Is Me… Then” z 2002 roku

(Fot. materiały prasowe)

„This Is Me… Now” to pierwszy studyjny album Jennifer Lopez od czasu „A.K.A.” z 2014 roku. „Najbardziej osobista płyta” gwiazdy nawiązuje do „This Is Me… Then”, wydanej w 2002 roku. Zawiera 13 nowych piosenek, w tym „Dear Ben pt. II”, kontynuację utworu z „This Is Me… Then”. Nowy krążek promuje singiel „Can’t Get Enough” nagrany z raperką Latto. „You got my engine running”, śpiewa JLo, wychwalając pod niebiosa mężczyznę swojego życia, Bena Afflecka. Tytułowy utwór z płyty – „This Is Me… Now” – wokalistka wykonała premierowo w programie „Saturday Night Live”. Ubrana w róże, zaśpiewała o tym, „ile kosztuje nasze na zawsze”. Przekaz był prosty: „uszczęśliwiasz mnie”, „razem zbudujemy nasze życie”, „interesuje mnie tylko miłość”. Kolejne piosenki z płyty opowiadają o różnych etapach relacji z mężem – od „Broken Like Me” o nieudanych związkach, po „Midnight Trip to Vegas” (to tam Bennifer wzięli pierwszy ślub). – Moim dzieciakom tamta płyta z 2002 roku podobała się bardziej niż to, co robiłam ostatnio, więc postanowiłam wrócić do korzeni – mówiła Jennifer Lopez w wywiadzie, przywołując bliźnięta Maxa i Emme.

(Fot. materiały prasowe)

Płyty „This Is Me… Then” i „This Is Me… Now” opowiadają o związku z Benem Affleckiem

Gdy powstawała poprzedniczka tej płyty – „This Is Me… Then” – Jennifer Lopez spotykała się z Benem Affleckiem. Reżyser teledysku „Jenny From the Block” Francis Lawrence namówił aktora, by wystąpił przed kamerą. Razem z ukochaną odegrali scenki z ich życia (do historii popkultury wszedł moment sfilmowany na jachcie, gdy Affleck głaszcze Lopez po pupie). W ten sposób Bennifer mieli zażartować z paparazzich, którzy mieli na ich punkcie obsesję. Ostatecznie tabloidy doprowadziły jednak do rozpadu związku. – Presja była wtedy za duża – przyznaje dziś JLo.

(Fot. materiały prasowe)

Ben Affleck z początku miał wątpliwości, czy jego żona powinna się tak odsłaniać, ale później wspierał ja na każdym etapie pracy

Reżyserię filmu towarzyszącego płycie Jennifer Lopez powierzyła nie mężowi, który zdobył Oscara za „Argo”, ale specjaliście od projektów muzycznych (Affleckowi przypadła rola współscenarzysty). Dave Meyers współpracował wcześniej z Janet Jackson, Arianą Grande, Britney Spears, Katy Perry czy Pink. Tak powstał musical, który „wyraża wiarę w bajkowe zakończenia”. Promuje go hasło „The Greatest Love Story Never Told” inspirowane listami Afflecka do ukochanej. – Kręcąc ten film, opowiadasz historię, która nie miała ujrzeć światła dziennego – komentował Affleck pomysł żony. Z czasem przekonał się jednak do jej projektu, choć nawet najbliżsi przyjaciele próbowali Lopez od niego odwieść. Zwłaszcza że na jego realizację musiała z własnej kieszeni wyłożyć 20 milionów dolarów. – Zrobiłaś film dla siebie – powiedział mi Ben. Wcześniej dawał mi cenne rady dotyczące chociażby liczby dokrętek, które będę musiała zrobić – opowiadała JLo.

(Fot. materiały prasowe)

Film „This Is Me... Now: A Love Story” to ekscentryczny musical, który opowiada o drodze Jennifer Lopez do miłości 

W przeciwieństwie do Taylor Swift czy Beyoncé, które wypuściły filmy dokumentujące ich trasy koncertowe, oraz innych artystów, którzy wraz z wydaniem nowej płyty kręcą teledyski do każdej piosenki, Jennifer Lopez postanowiła stworzyć quasi-autobiograficzny musical o miłości, „cinematic experience”, jak nazywa film sama JLo. Oprócz niej i Afflecka w projekcie wystąpili Trevor Noah, Kim Petras, Post Malone, Keke Palmer, Sofia Vergara czy Sandhguru. – Gdy byłam mała i ktoś mnie pytał, czego pragnę na przyszłość, zawsze odpowiadałam – być zakochaną – mówi Lopez w zwiastunie do filmu, który przedstawia ją jako nieuleczalną romantyczkę. – Ale romantycy wcale nie są słabi – mówi alter ego JLo z ekranu. Obserwujemy jej kolejne, mniej lub bardziej, udane związki, romanse i małżeństwa przeplatane klipami do utworów z płyty. Oprócz pełnych przepychu scen wesel pokazano także terapię grupową, na której JLo spowiada się ze swojego uzależnienia od miłości, spotkania z przyjaciółmi czy rozmowy z guru od miłości. Te wszystkie poszukiwania, różne relacje, muzyczne eskapady doprowadziły Jennifer Lopez do tego jedynego, Bena Afflecka. 

Płyta i film Jennifer Lopez podzieliły fanów 

Niektórzy nie zostawiają na „This Is Me... Now: A Love Story” suchej nitki. „To wygląda jak parodia zwiastuna filmowego z »Saturday Night Live«”, piszą ci, których nie przekonała fantasmagoria Lopez. Inni porównują eklektyczną epopeję do oscarowego „Wszystko wszędzie naraz”. Są też tacy, którzy podsumowują opus magnum artystki jednym słowem: epic. Rozmachu projektowi odmówić nie można. Czy twórczyni przekroczyła cienką granicę kiczu? Zapewne. Jej wielbiciele bronią się, że to kamp. Skoro Lopez nie bała się odsłonić przed światem, nie obawia się też hejterów. Tę siłę słychać w każdej nucie i widać w każdym kadrze. Nieprzekonani mogą też sięgnąć po dokument „The Greatest Love Story Never Told”, w którym występuje m.in. Jane Fonda (w 2022 roku powstał dla Netflixa dokument „Halftime” o występie Lopez na Super Bowl).

Anna Konieczyńska
Proszę czekać..
Zamknij