Znaleziono 0 artykułów
15.07.2019

Perfumy inspirowane podróżami

15.07.2019
Vogue, 1969 (Getty Images)

Najpiękniejsze zakątki świata zamknięte w butelkach perfum. Zapachy te można traktować jak wspomnienie albo namiastkę podróży – bez walizki, bez biletu i bez zobowiązań.

Dobre perfumy są jak opowieści, które przenoszą nas w czasie i przestrzeni. Eddie Rosch i Fabrice Penot, założyciele kultowej nowojorskiej marki Le Labo, mówią wprost: – Wcale nie chodzi o perfumy. Perfumeria to strategia, to droga komunikacji. Gdybyśmy mogli tworzyć piękną muzykę, bylibyśmy muzykami grającymi na ulicy, ale nie umiemy tego robić. Jedyne, w czym jesteśmy dobrzy, to robienie perfum, więc za ich pośrednictwem opowiadamy historie i poruszamy ludzi. Wybrałyśmy kilka zapachów, za którymi stoją niezwykli ludzie, niezwykłe miejsca i niezwykłe opowieści.

Wyspy Kanaryjskie, Santa Cruz

Le Couvent Des Minimes, Santa Cruz ( Fot. materiały prasowe)

Skąpane w mocnym słońcu i równie wyrazistym cieniu targi antyków, malownicze tawerny, stragany z ziołami i pamiątkami. Tak na pierwszy rzut oka wygląda stolica Teneryfy. Gdy wyjedziemy jednak poza granice miasta, zobaczymy przede wszystkim przyrodę. Nawiązująca do tego miejsca woda perfumowana Le Couvent des Minimes Santa Cruz sprawia, że wszystko wokół natychmiast jaśnieje, jakby zalane ostrym światłem słońca. Odnajdziemy w zapachu cytrusowe nuty bergamotki (to z Wysp Kanaryjskich przywiózł ją do Włoch Kolumb), dojrzałego eukaliptusa, wibrującą kolendrę i szałwię, a wszystko mistrzowsko utrwalone drzewem cedrowym. Właśnie woń liści drzew eukaliptusowych, kiedy stoi się w ich cieniu, a dookoła panuje pustynny skwar, jest jednym z najczęstszych wspomnień z Teneryfy. Twórcy marki Le Couvent des Minimes postanowili bazować na historii Louisa Feuillée – nadwornego botanika króla Francji Ludwika XIV, który wyruszył w podróż po świecie w poszukiwaniu niezwykłych gatunków roślin. Ich dzieło to demokratyczne, choć niszowe perfumy – naturalne w 100 proc., wegańskie i zaskakujące śmiałością kompozycji łączącej nuty zapachowe z dalekich lądów, m.in. z Wysp Kanaryjskich.

Tokio, Asakusa

L’Orchestre Parfum, Encens Asakusa, ( Fot. materiały prasowe)

Asakusa to dzielnica, w której wciąż jeszcze można poczuć smak starego Tokio. Niska zabudowa, kobiety w kimonach, małe restauracyjki i ludzie na rowerach. To tu znajduje się jedna z najsłynniejszych świątyń, czyli Sensō-ji. Jej charakterystyczną czerwoną bramę turyści fotografują aż do zmierzchu. Po zmroku wszystko cichnie. Pojawia się pachnący kadzidłem sekret. Zapach Encens Asakusa marki L'Orchestre Parfum to mistyczna kompozycja bazująca na kadzidle. Jej autorka Amélie Bourgeois wykorzystała w m.in. nuty olibanum, mirry, cyprysa, irysa, fiołka i różowego pieprzu. Całość otuliła (niczym połami kimona) białym piżmem. Ten zapach ma także swoją muzyczną interpretację. Artystka Fumie Hihara, grając na koto, oddaje tajemniczy nastrój tej kompozycji. Niezwykły pomysł fuzji perfum i muzyki powstał w głowie założyciela marki – Pierre’a Guguena. „L’Orchestre Parfum jest alchemicznym połączeniem muzyki i zapachu. Ulotnym związkiem między naturalnymi materiałami, z których stworzone są instrumenty muzyczne, takimi jak drewno cedrowe gitary flamenco czy miedź, z której zbudowany jest puzon, a najpiękniejszymi nutami perfum: różą, kadzidłem, skórą…”– pisze o nich na perfumeryjnym blogu Michał Missala. Jak „brzmi” zapach dzielnicy Asakusa? Można go posłuchać na YouTube, wpisując w wyszukiwarkę „Encens Asakusa, par Fumie Hihara”.

Wenecja

Bottega Veneta Illusione ( Fot. materiały prasowe)

Jakby powstała bez wysiłku, zrodzona z morskiej piany. Bottega Veneta przeniosła swój rzemieślniczy kunszt z obszaru mody i skórzanych akcesoriów także na perfumy. Ich Wenecja jest zaprzeczeniem pełnego turystów miasta. Staje się iluzją raju, weekendem w eleganckiej willi, upalnym popołudniem nad basenem, w którym odbijają się drzewka figowe i oliwne. Leniwie zmysłowa Bottega Veneta Illusione for Her to drzewno-kwiatowa woda perfumowana skomponowana przez dwie wyjątkowo utalentowane perfumiarki: Annick Menardo i Amandine Clerc-Marie. Poza figą i drzewem oliwnym odkryjemy w niej także bergamotkę i czarną porzeczkę, aromatyczne kwiaty pomarańczy oraz słodki bób tonka.

Haiti

Abel, White Vetiver( Fot. materiały prasowe)

Wetiwer to jeden ze skarbów Haiti, wyspy leżącej na Morzu Karaibskim, często nazywanej też mekką voodoo. Jego zapach (otrzymywany z destylacji korzenia wetiwerowej trawy) ma drzewny, korzenny, nieco ziemisty zapach, uważany za afrodyzjak i do dziś wykorzystywany w magii miłosnej. – Kochamy zapach wetiweru za jego złożoność oraz intensywność – opowiada Isaac Sinclair, twórca kompozycji White Vetiver marki Abel. Tutaj zamiast czarnej magii mamy jednak białą, bo inspiracją nie były mroczne obrzędy, ale świeżo przygotowane mojito (w końcu perfumiarz mieszka w São Paulo!). Chłodna haitańska wetyweria otwiera się kremowym bukietem limonki i mięty i zamyka subtelnym aromatem karmelizowanego drewna. – Te perfumy są świeże i uniwersalne jak twój ulubiony biały T-shirt. Idealny wybór na każdą okazję – przekonują ich twórcy. A przy okazji 1 proc. wszystkich przychodów ze sprzedaży White Vetiver przeznacza się na wsparcie organizacji non-profit SOIL Haiti.

Chiny, Pekin

Memo, Winter Palace /(Fot. materiały prasowe)

Pałac Zimowy, czyli Zakazane Miasto, miał odzwierciedlać harmonię, która powinna panować we wszechświecie. Jego historia okazała się jednak przykładem chaosu i destrukcji. Ta niesamowita budowla nadal robi jednak ogromne wrażenie. Zwiedzając ją, podobnie jak podróżując po całych Chinach, trzeba mieć zawsze w tyle głowy, że spotykamy tu jednocześnie piękno i grozę. Memo Winter Palace też jest pełen kontrastów. Ten zapach to herbata i ogień, świeżość i intensywność, słodycz przełamana nutami pikantnymi. Bergamotka i olejek pomarańczowy, przechodzą w nuty drzewne, korzenne, a czerwona herbata, mate i benzoes zostają złagodzone ciepłem wanilii i ambry.

Warszawa

Puredistance, Warszawa,( Fot. materiały prasowe)

Na sam koniec przewrotna niespodzianka. Miasto w samym środku Europy może być dla niektórych egzotyczne. Było takie dla Davida Bowiego, który po wizycie w Warszawie stworzył przejmujący utwór. – Pierwsze moje skojarzenie z Warszawą to była piosenka Davida Bowiego o tym samym tytule. Jest ona piękna i mroczna, tajemnicza... tak kojarzyła mi się stolica Polski. Moją inspiracją były również stołeczne ulice, a także brzmienie tego słowa oraz jego konstrukcja, która szczególnie przypadła mi do gustu – opowiada Jan Ewoud Vos, twórca marki Puredistance i perfum Warszawa. Twórcy tego zapachu punktem wyjścia uczynili właśnie muzykę. Utwór Bowiego ich zaintrygował, a miasto – chłodne, okaleczone, lecz buzujące energią – zachwyciło. Stolica Polski pachnie liśćmi fiołka i grejpfrutami, jaśminem, janowcem hiszpańskim, pudrowym irysem i ciepłą paczulą z kroplą wetiweru.

Puredistance, Warszawa, perfumy

 

Maja Mendraszek-Goser
Proszę czekać..
Zamknij