Znaleziono 0 artykułów
20.07.2023

Kris Cieślak: Polski artysta, którego prace zachwyciły Louis Vuitton

20.07.2023
Kris Cieślak

Kris Cieślak od czterech lat zamienia kultowe kufry Louis Vuitton w dzieła sztuki. Polak został wyróżniony przez francuski dom mody jako jeden z kilkunastu artystów na całym świecie i zaproszony do wyjątkowej współpracy. Przy okazji wizyty w warszawskim salonie marki w Vitkacu opowiedział nam o swojej artystycznej drodze.

Spotykam się z Krisem w najbardziej intensywnym czasie w jego artystycznej karierze. W Londynie zakończyła się wystawa jego prac, zatytułowana „It’s art, because I said so”. W międzyczasie czekały go spotkania z galerzystami, koneserami jego prac oraz klientami Louis Vuitton w Londynie i Manchesterze, dla których personalizuje kufry za pomocą swojej sztuki. Na chwilę opuścił stolicę Wielkiej Brytanii, gdzie mieszka od 2012 roku, by zamieszkać w Warszawie. Jego historia zatoczyła koło, bo właśnie tutaj stawiał pierwsze kroki jako artysta, tutaj też miały miejsce jego pierwsze wystawy i pierwsze kroki w świecie mody.

Od kreski do „stripismu”

Kris Cieślak

Nic mnie tak nie inspiruje jak ludzkie emocje. Jesteśmy otoczeni światem, który wysyła do nas tyle negatywnych sygnałów. Ja chcę dawać ludziom coś pozytywnego. Dawanie dobrych emocji sztuką w dzisiejszych realiach można uznać za drogę pod prąd. Nawet kiedy maluję złotą rybkę, chcę, żeby była w niej zawarta jakaś historia. Inaczej to wszystko nie miałoby sensu, nie dawałoby radości. Chcę, żeby to, co maluję, znaczyło coś dla odbiorcy, bo lubię malować przede wszystkim emocje – mówi Kris. Po jego ekspresyjne dzieła sięgają zarówno 20-latkowie, jak i osoby po sześćdziesiątce. W swoich najnowszych, jak przyznaje, najbardziej dojrzałych pracach, miesza abstrakcję z pop-artem.

Kris mówi mi, że praca w Louis Vuitton cały czas wywiera na jego styl ogromny wpływ. Jak się okazuje, moda towarzyszyła mu od samych początków jego twórczości. – Moje pierwsze modowe inspiracje przyszły prosto z pokazów Macieja Zienia, z którym wtedy współpracowałem. Na pierwszych obrazach da się zauważyć, że to właśnie świat mody był dla mnie inspiracją. Tamte minimalistyczne sylwetki przeobraziły się dziś w pop-art. 

Kris Cieślak

W swojej twórczości przeszedł od grafiki, rysunku, przez rzeźbę, do pierwszego obrazu namalowanego w wieku 20 lat. W jego inspiracjach stałym elementem jest mitologia grecka, którą pokochał już jako dziecko. Często odwiedza Ateny, jeszcze częściej zagląda do Luwru. Greckie rzeźby są dla niego najwyższą formą dzieła. – Oddanie w kamieniu rzeczywistego ciała, ze wszystkimi jego zmarszczkami, najdrobniejszymi szczegółami i co najważniejsze emocjami jest czymś, co nieustannie wzbudza we mnie taki sam zachwyt jak za pierwszym razem – tłumaczy. Stąd wzięło się jego zamiłowanie do ciała bez rozróżnienia na płeć. 

Styl Krisa Cieślaka charakteryzują paski, z których tworzy dynamiczne sylwetki. Z powstaniem tej techniki wiąże się kolejna historia. – Jako dziecko miałem problemy ze skupieniem się na lekcjach. Kiedy malowałem w zeszycie kreski, słuchałem i zapamiętywałem. Kreski zostały ze mną i ewoluowały z bezsensownych bazgrołów do konkretnych form, aż w liceum odkryłem, że mogę za ich pomocą namalować ciało – opowiada. Po latach jego styl zostanie nazwany przez Jamesa Nichollsa z Maddox Gallery w Londynie „stripismem”. Sam Kris nie używa tego określenia. 

Warszawska pierwsza fala

Kris Cieślak z pracą z wystawy It's art, because I said so

W 2008 roku jeszcze jako student miał swoją pierwszą wystawę w nieistniejącej już dziś Fabryce Trzciny. Stworzył cykl obrazów zatytułowanych „Kobieta”, w których przedstawiał różne sylwetki za pomocą swoich pasków. Obrazy były utrzymane w minimalistycznej, czarno-białej kolorystyce, pogłębiając wrażenie trójwymiarowości. W ten sposób tworzył rzeźby na płótnie. – Chciałem pokazać, że przez tę cielesną powłokę można zobaczyć prawdziwe wnętrze człowieka – mówi o swoich inspiracjach. Dołożył do tego srebrne tło, będące metaforą lustra. Obrazami postaci stworzonymi z pasków zaliczył rok na studiach. Pomysł przyszedł do niego, gdy leżąc na kanapie, zrobił sobie selfie starą Nokią. Zdjęcie wyszło nieostro, a na swojej twarzy zobaczył właśnie paski. 

W 2010 miała miejsce kolejna wystawa – „Mężczyzna” – do której weszło już nieco więcej kolorów, ale nadal była ona utrzymana w minimalistycznej formie. Przewrotnie na tamte czasy jego cykl o kobietach był pełen siły, pokazujący kobiecą determinację, pewność siebie, nieustępliwość. Z kolei mężczyzn potraktował delikatnie, czule, łagodnie, oddając ich emocjonalność, na co 13 lat temu nie dawano jeszcze przestrzeni. 

Kris Cieślak

Z czasem w jego obrazach zaczęło pojawiać się coraz więcej srebra, dzięki czemu wprowadzał w nich grę światłem, która zmienia perspektywę o różnych porach dnia i pod różnymi kontami widzenia. W ten sposób pozwala cały czas odkrywać swoje obrazy na nowo, nie dając się nimi znudzić. 

Zagraniczne podboje

Pierwszą wystawę w Paryżu miał w 2012 roku. W początkowych latach twórczości w Londynie powrócił nieco do świata mody, szukając inspiracji w magazynach, m.in. numerach „Vogue’a” z lat 80. W jego obrazach zaczęło pojawiać się coraz więcej wzorów i kolorów. Cykl „Beautiful people” był jego odpowiedzią na promowanie w mediach ludzi, którzy nie mają do zaoferowania niczego poza sławą. W swoich pracach przedstawiał prawdziwe autorytety nie tylko ze świata sztuki w pop-artowej odsłonie. Były to m.in. Erykah Badu, Yaya DaCosta czy królowa Elżbieta. Każda z nich ma fantazyjnie kolorową fryzurę, która jest symbolem myśli i odpowiedzialności, z którymi na co dzień mierzyły się inspirujące kobiety. Jego portret księżnej Diany z tej serii wisi w jej muzeum w Los Angeles.

Kris Cieślak
Kris Cieślak

W pracach Krisa z 2020 roku widać coraz więcej detali, więcej kolorów, wszystkie linie są idealnie równe. Widać to szczególnie w pracach, do których powraca co jakiś czas, jak chociażby wizerunek kobiety, który stał się barometrem jego twórczości, pokazującym ewolucję artysty. W cyklu „It’s art, because I said so” ukrył przekaz o świecie na wskroś komercyjnym, pogoni za bogactwem i luksusem, zapominaniu o pielęgnowaniu swojego wnętrza. W obrazach z tego cyklu widać wpływy Roya Lechtensteina, Andy’ego Warhola, są pełne dynamiki, ekspresji, wyrażonych mocnymi kolorami i wyrazistą kreską. – W tych obrazach jestem cały ja, opowiadają o całym moim życiu, o tym, gdzie byłem kiedyś, a gdzie jestem teraz – mówi artysta.

Powrót do korzeni

Z Warszawy wyjechał 11 lat temu, najpierw do Paryża, potem do Londynu. Wystawy jego prac obiegły świat, jednak uważa, że to właśnie Polacy mają prawdziwe serce do sztuki. – Wielu moich zagranicznych klientów kupuje moje obrazy, traktując je jak dobrą inwestycję. Kiedy kupują je Polacy, zawsze chcą porozmawiać, opowiedzieć, co czują dzięki nim – dodaje. Na dwanaście prac, które sprzedały się z ostatniej wystawy w Londynie, sześć trafiło do Polski.

Kris Cieślak

Warszawa przyjęła go z otwartymi ramionami. Ostatnią wystawę miał tu 11 lat temu i nie wiedział do końca, czego spodziewać się po tym powrocie. Kiedy odwiedzam go w miejscu pracy, przed salonem Louis Vuitton czeka już spora kolejka. – Nie spodziewałem się tak ogromnego zainteresowania – przyznaje lekko oszołomiony. Na stole prezentuje się już mały kufer z jego charakterystycznymi, soczystymi ustami. Obok stoi drugi z pejzażem z innej planety. Pracuje właśnie nad żabą w złotej koronie i obcasach. Opowiada mi z taką samą ekscytacją o każdym projekcie, nawet jeśli są to „tylko” złote inicjały. Po kilku dniach w warszawskim salonie miał już 11 zamówień. Kiedy wychodzę z salonu Louis Vuitton w Vitkacu, ktoś z kolejki zadaje mi pytanie, kim jestem, że Kris poświęcił mi aż tyle czasu.

Ewelina Kołodziej
Proszę czekać..
Zamknij