Znaleziono 0 artykułów
19.07.2023

Ślady. Wyjątkowe pamiątki znad morza

19.07.2023
Fot. Emilia Karpowicz i Klaudia Elwart

Sielanka, łabędzie na plaży, jagodzianka ubrudzona piaskiem i nagrzana słońcem oranżada ze szklanej butelki – z tym kojarzy się polskie wybrzeże Klaudii Elwart i Martynie Wasilewskiej-Wajde. Razem założyły w internecie sklep Ślady, w którym sprzedają wyjątkowe pamiątki z wakacji nad morzem.

Klaudia Elwart przyjechała nad Bałtyk z Beskidu. Jak mówi, wygrała miłość – nie tylko ta do wielkiej wody, lecz także do Tadka. Razem z nim i psem Lucjanem zamieszkali w wiosce, która sąsiaduje z Półwyspem Helskim. – Skończyłam architekturę krajobrazu, ale odkąd pamiętam, kombinowałam, jak moją pracę powiązać ze sztuką. Móc robić coś dla siebie, a zarazem dla innych, a przy okazji poznawać ciekawych ludzi. Teraz mam to wszystko – mówi.

Martyna Wasilewska-Wajde, mama czwórki dzieci, pochodzi z Kaszub. – Myślałam, że już tu nie wrócę, ale ścieżki zawodowe zaprosiły mnie i mojego męża na Półwysep Helski i hop, znów tu jestem! – śmieje się. W Śladach chce budować ciekawą historię wokół Mierzei Helskiej.

Jaka jest wasza pierwsza myśl, gdy słyszycie „Hel” albo „polskie morze”? 

Klaudia Elwart: O matko, to nasz pierwszy wywiad! Mam tyle skojarzeń z tym miejscem, że nie wiem, od czego zacząć. Najważniejsze, które przychodzi mi na myśl, to mój dom.

Martyna Wasilewska-Wajde: Pierwsza to szerokie piaszczyste plaże z białym piaskiem, lasy i wiatr. Druga – tłok i parawany. Zatrzymuję się przy pierwszej myśli, bo od tłoku i parawanów bardzo łatwo można się oddalić. Mój dwuipółletni synek, ilekroć wchodzi na plażę i czuje piasek pod stopami, mówi soczyście: „ale miłooo”!

A pierwsze wspomnienie związane z polskim morzem?

KE: Nie wiem, dlaczego i skąd, ale zima i łabędzie na plaży. 

MWW: Trudno mi odpowiedzieć na to pytanie, bo jestem lokaleską, ale mogę podzielić się wspomnieniami z dzieciństwa. Brzmi to mniej więcej tak: wakacyjna sielanka, plażowanie od rana do wieczora, kąpiele w Bałtyku, jagodzianka ubrudzona piaskiem i nagrzana słońcem oranżada ze szklanej butelki.

Fot. Emilia Karpowicz i Klaudia Elwart

Raj! Z tych wspomnień zrodził się pomysł na Ślady – artystyczne i ładne, co rzadkie nad polskim morzem, pamiątki z wakacji. To był impuls czy marzenie, które drobiazgowo zaplanowałyście?

KE: Teraz w tej historii musi pojawić się moja najcudowniejsza szwagierka. Iza zawsze z podróży przywoziła piękne drobiazgi. Cztery lata temu zwróciła mi uwagę, że na półwyspie nie ma ładnych pamiątek. Akurat byłam krótko po przeprowadzce, szukałam zajęcia na zimę. Przez ponad rok prowadziłam firmę sama, ale już po miesiącu wiedziałam, że nie dam rady bez wsparcia. Jestem chodzącym chaosem, mistrzem braku organizacji i gubienia rzeczy. Wraz z Martyną, którą poznałam przez męża, pojawił się upragniony porządek. Uzupełniamy się, lubimy podobną estetykę, rozumiemy się bez słów. Obie kochamy kwiaty, ładne rzeczy i dbamy o środowisko. 

Jest taki mit, że tubylcy nie lubią turystów za to, że nie dając nic w zamian, eksploatują półwysep. To prawda?

KE: Turyści są fundamentem dla lokalnej społeczności, stanowią główne źródło utrzymania. Nie zmienia to faktu, że zdarzają się tacy, którzy dadzą gospodarzowi w kość. Znany w latach 70. i 80. popularyzator turystyki Witold Tyrakowski napisał kiedyś: „To nie sztuka być turystą, lecz turystą być – to sztuka”. To jeden z moich ulubionych cytatów, wiele w nim prawdy. Pewnie byłoby łatwiej, gdyby sezon – tak jak w górach – trwał cały rok.

Fot. Emilia Karpowicz i Klaudia Elwart

Z jakich wyrobów słynie polskie wybrzeże?

KE: Wydaje mi się, że najbardziej ze szkutnictwa. W Chałupach mamy wybitną postać, Aleksandra Celarka, który budował kaszubskie łodzie rybackie, statek wikingów, a nawet replikę łodzi św. Wojciecha. Był także organizatorem regat tradycyjnych łodzi, a w 1981 r. zainicjował morskie pielgrzymki kaszubskich rybaków z Kuźnicy do Pucka.

Poszukujecie helskich artystów?

KE: Często spotykamy ich przypadkowo. Na przykład nasz sąsiad, który mieszka w liczącej ponad 200 lat „checzy”, co po kaszubsku oznacza dom, jest archeologiem, który dokumentował dobrodziejstwa półwyspu. Jego żona jest malarką. Mam nadzieję, że już niedługo będziemy mogły pokazać jej prace, bo są piękne! Wszystkiego, co wiem na temat ceramiki, nauczyłam się od mojej przyjaciółki Ani. Przyjaźń to wartość dodana tego, co robimy.

Co cieszy się największą popularnością w waszym sklepie?

MWW: Ręcznie malowane małe naczynia zdobione hasłami „morze” i „Hel”. Mamy też gości, którzy lubią duże formy – wazony, talerze. Hitem zaś tego lata jest plakat „Morze Bałtyckie” z grafiką autorstwa Agaty Mikulskiej.

Fot. Emilia Karpowicz i Klaudia Elwart

Piszecie, że wasza działalność polega też na edukacji. Na czym ona polega? Czego potrzebuje polskie wybrzeże?

KE: Staramy się poprzez nasz projekt i nasze pamiątki przekazać, że wybór jakościowego, produkowanego na miejscu przedmiotu, to wspieranie lokalnej społeczności. W najnowszej kolekcji ceramiki używamy nazw wszystkich roślin półwyspu. O wielu pewnie mało kto słyszał, choć mijane są w drodze na plażę.

Fot. Emilia Karpowicz i Klaudia Elwart

W tym roku miałyśmy przyjemność zaprojektować identyfikację dla kempingu, na przykład grafiki o tym, jak ważne jest sprzątanie po psie. Krótko mówiąc, wykorzystujemy nasze artystyczne pomysły i przekuwamy je w estetyczne obrazki, które pomagają zwrócić uwagę na problem.

Jakie macie plany?

MWW: Oprócz rozwoju Śladów, w których lista marzeń nieustannie rośnie, wciąż chcemy szukać lokalnych rzemieślników. Poza tym obie mamy rodziny, które są dla nas priorytetem.

Fot. Emilia Karpowicz 

KE: W niedalekiej przyszłości we Władysławowie, gdzie rozgrywane są mistrzostwa Polski surfingu, powstanie całoroczny obiekt Surf Stolica. Marzę o założeniu tam sklepu i pracowni, która witać będzie pięknymi pamiątkami znad morza. 

 

Katarzyna Mizera
Proszę czekać..
Zamknij