Znaleziono 0 artykułów
20.12.2022

Lara Stone: Powrót ikony

20.12.2022
(Fot. Ina Lekiewicz)

Gdy miałam 20 lat, ciało po prostu było, nie musiałam z nim nic robić. Dziś wymaga pracy, bo chcę, żeby służyło mi przez kolejne kilkadziesiąt lat – mówi Lara Stone, gwiazda z okładki marcowego wydania „Vogue Polska”.

Gdy zadebiutowała pod koniec lat 90., od razu zaczęto ją porównywać do Brigitte Bardot. Ostatnio Lara Stone na swoim profilu na Instagramie opublikowała swoje zdjęcia na konkurs Elite Model Look w 1999 roku, rzeczywiście przypomina na nich ikonę francuskiego kina. Blond włosy, wielkie oczy, muśnięta słońcem skóra. Przez zmysłowe, półotwarte wargi widać diastemę, która wkrótce stała się jej znakiem rozpoznawczym. 

(Fot. Ina Lekiewicz)

„Zęby, biust, ciało, a może raczej biust, zęby, ciało” – w wywiadzie z 2010 roku modelka wyliczyła atuty, dzięki którym zasłynęła. Dziś nie znosi pytań o przerwę między zębami. Już dawno pożegnała się też z wizerunkiem seksbomby z canneńskiej plaży. Projektant Riccardo Tisci, który wprowadził Larę do wielkiej mody – wystąpiła w pokazie Givenchy haute couture na sezon jesień-zima 2006 – już wtedy mówił, że to Bardot, ale w gotyckiej, mrocznej wersji. Gdy zobaczył Larę na castingu, wiedział, że stoi przed nim nowa ikona. – Zawdzięczam mu wszystko. Przyjaźnie w tej branży się zdarzają. Najbardziej lubię pracować z przyjaciółmi – mówi. Na wybiegu u Tisciego miała 23 lata, ale z tymi swoimi wydętymi ustami wyglądała jak naburmuszona nastolatka. Karl Lagerfeld, który przebrał ją za pannę młodą na pokaz Chanel haute couture w 2009 roku, komentował jej pojawienie się trochę inaczej: „Dzięki niej do mody weszły kobiece kształty i nowa, dziewczęca kobiecość”, później sfotografował ją do kalendarza Pirelli na 2011 rok. 

Lara łączyła w sobie kapryśną dziewczęcość i wyrafinowaną kobiecość, co uczyniło ją niepokojącą, pociągającą, odrobinę niebezpieczną pin-up girl. Niełatwo było ją zaszufladkować – niektórzy widzieli w niej dominę, inni dziewicę. Zaczepnie mówiła, że niegrzeczne sesje do niej pasują. Raz nosiła lateks, innym razem wkładała na głowę wianek, skąpą bieliznę i rozkloszowane sukienki w stylu żon ze Stepford. W kampanii Calvina Kleina obściskiwała się z wytatuowanym Justinem Bieberem, u Balenciagi całowała z Kate Moss, a u Louis Vuittona wiła po trawie. Na słynnej okładce „Vogue’a” z okazji 90-lecia pisma w 2010 roku igra z wyobrażeniami o samej sobie. Obfity biust nie daje się zamknąć w dłoniach, pełne usta skrywają diastemę, oczy zasłania maska. Stone zdaje się mówić: dopóki widzicie we mnie tylko ciało, nie zdradzę wam mojej tajemnicy. Nie ma problemu z byciem obiektem pożądania, ale w konwencji, z dystansem, z dowcipem. Sarkastyczne poczucie humoru uważa za swoją największą zaletę.

Dziś już nikt Lary nie porównuje do Bardot. Nie trzeba jej do nikogo porównywać. Ma 38 lat, nosi rozjaśnione, niemal platynowe włosy, niechętnie się maluje, w jej twarzy widać pewną surowość. Dostrzegł to Pierpaolo Piccioli, dyrektor kreatywny Valentino, u którego wystąpiła w pokazie Anatomy of Couture w styczniu tego roku. W cekinowej mini, bogato zdobionym płaszczu i kryjących rajstopach Lara wyglądała jak dojrzała, doświadczona, dominująca kobieta, niczym filmowa pani Robinson z Absolwenta. Do tego koczek jak u baletnicy i ciężki eyeliner na powiekach – sentymentalny ukłon w stronę jej dawnego wcielenia. 

(Fot. Ina Lekiewicz)

Ostatnie miesiące okazały się dla niej owocne – oprócz pokazu Valentino, po którym recenzenci rozpisywali się, że Lara’s lurch, czyli charakterystyczny, zataczający się krok Lary, nieznoszącej chodzić na szpilkach, triumfalnie powrócił na wybiegi. U Balmain pojawiła się w cielistej sukni, u McQueena wcieliła w londyńską rebeliantkę. 

Urodziła się w Holandii, ale to Londyn jest jej miejscem na ziemi. – Najszczęśliwsza chwila w życiu? Każda spędzona z moim synem. Choćby wtedy, gdy mąż wyjeżdża, a my z synem śpimy razem w łóżku, całą noc się przytulamy, a potem budzimy obok siebie z uśmiechem – mówi. Gdy szkoły przeszły na tryb zdalny, Lara została tymczasową nauczycielką dziewięcioletniego Alfreda. – Cenię równowagę, więc nigdy nie rozważałam porzucenia kariery dla rodziny. Ale i w czasie lockdownu, i kiedy Alf był niemowlęciem, rezygnowałam z wielu sesji, żeby być przy nim – opowiada Lara, dodając, że wbrew pozorom, nie przebiera w zleceniach. – Modelka chyba nigdy nie może kaprysić. Mam wpływ na pracę, której się podejmuję, ale to dalekie od luksusu odrzucania propozycji. 

Dzisiaj obserwujemy już kolejny comeback Lary Stone. Pierwszą przerwę w karierze zrobiła w 2009 roku, kiedy zdała sobie sprawę, że codziennie nosi w torebce butelkę z alkoholem. Po drinku łatwiej jej było wytrzymać wielogodzinne sesje, jet lag, samotność, presję bycia symbolem seksu, obsesję, że była „większa” od koleżanek. Ale gdy piła, traciła kontrolę – potrafiła spoliczkować znajomego albo zadać chłopakowi cios pięścią. Otrząsnęła się na odwyku i powróciła. Polubiła swoje ciało, zrezygnowała z walczenia z nim ćwiczeniami i dietami, krągłości uznała za atut i wygrała. Kolejną przerwę miała po narodzinach Alfa w 2013 roku. Z ciałem zmierzyła się ponownie w ciąży i jako młoda matka – nie mieściła się w dżinsy, nie pasował żaden stanik, nie czuła się sobą. Wróciła do ćwiczeń i diety, ale tym razem, żeby być zdrowszą, a nie szczuplejszą.

– W Holandii, gdzie dorastałam, w ogóle się nie zastanawiałam nad moim ciałem. Tak samo jak nad rolami genderowymi. Każdy był taki, jaki chciał. Kobiety nie czuły się gorsze ani nie były traktowane jako gorsze. Chciałaś założyć rodzinę? W porządku. Wolałaś robić karierę? Nikt się ciebie nie czepiał – wspomina. W małym Mierlo biegała więc po trawie, wspinała się po drzewach, jeździła na rowerze. Sielskie dzieciństwo przerwał okres dojrzewania. Zaczęto w niej widzieć lolitkę, więc się zbuntowała – to ona chciała dyktować to, jak ją postrzegano. Gdy mimo napomnień nauczycieli o jeden raz za dużo przyszła na lekcje w mini, topie odsłaniającym brzuch i pełnym makijażu, wyrzucono ją ze szkoły. Wyluzowani rodzice specjalnie się tym nie przejęli, uznając, że indywidualna ekspresja tylko ją wzmocni. 

Dzisiaj Lara prowadzi życie – można by rzec – staroświeckie i kameralne. – Gdy nie pracuję, moje życie jest proste. Zawód modelki wiąże się z podróżami – jednego dnia jesteś w Nowym Jorku, następnego na bezludnej wyspie. To fajne dla młodej dziewczyny, ale niekoniecznie dla matki. Ja muszę mieć dom, do którego wracam. Nie dość, że boję się latać, to jeszcze nie mam zamiaru zostawiać syna samego na długo. Zmieniłam się diametralnie, od kiedy zostałam matką. Kluczowe decyzje podejmuję przez pryzmat syna. Jego harmonogram jest ważniejszy niż mój. Już wiem, że nie mogę mieć wszystkiego, tak się po prostu nie da – mówi. 

(Fot. Ina Lekiewicz)

Lara, która kiedyś walczyła o obecność w branży modelek o kobiecych kształtach, teraz jest ze swoim ciałem w pełni pogodzona. – Gdy miałam 20 lat, ciało po prostu było, nie musiałam z nim nic robić. Dziś wymaga pracy, bo chcę, żeby służyło mi przez kolejne kilkadziesiąt lat. Ale to ciało piękne, bo silniejsze niż kiedykolwiek – podsumowuje.


Materiał pochodzi z marcowego wydania „Vogue Polska”. Do kupienia na Vogue.pl: https://www.vogue.pl/u/e5La5A

Anna Konieczyńska
Proszę czekać..
Zamknij