Znaleziono 0 artykułów
21.10.2023

Syndrom Stendhala: Dolegliwość wrażliwych na piękno

21.10.2023
Kadr z filmu „Wszystkie Vermeery w Nowym Jorku”, 1990 rok (Fot. materiały prasowe)

Podziwianie świata wiąże się zazwyczaj z pozytywnymi emocjami. Zdarza się jednak, że nadmiar bodźców związanych z odkrywaniem nowych miejsc może okazać się ryzykowny. O syndromie Stendhala opowiada psycholożka Jessica Kmieć.

Kiedy piękno przytłacza za bardzo, mówimy o syndromie Stendhala. Francuski pisarz podczas podróży po Florencji doświadczył emocji tak silnych, że kilka dni leżał z gorączką. Na przełomie lat 70. i 80. XX wieku podobne reakcje na piękno stolicy Toskanii zaobserwowała psychiatrka Graziella Magherini. Trafiali do niej turyści z objawami psychosomatycznymi, które wystąpiły wskutek zwiedzania Florencji. Stąd też pochodzi druga nazwa zjawiska, czyli syndrom florencki.

Jakie są objawy syndromu Stendhala

– W ramach syndromu Stendhala możemy odczuwać fascynację, ekscytację, zachwyt, zdumienie, śmiech. Może pojawić się także lęk w obliczu jakiegoś dzieła – tłumaczy psycholożka Jessica Kmieć.

– Doświadczanie tak silnych emocji może powodować zawroty głowy, nudności, wywoływać przyspieszenie pracy serca, nadmierne pocenie albo różne bóle.

Pogorszenie samopoczucia wynika z tego, że po fazie euforii i ekscytacji nadszedł smutek. Nastroje mogą wahać się od wielkiej radości, przez zdumienie, aż po płacz. Syndrom Stendhala może także oddziaływać na percepcję otaczającego nas świata. Możemy mieć wrażenie, że otoczenie staje się nierealne, co może prowadzić do ogólnej dezorientacji.

U niektórych osób może pojawić się depersonalizacja, poczucie oddzielenia się od własnego ciała lub derealizacja, czyli poczucie, że otaczający świat jest nierealny – dodaje psycholożka.

Nie wszystkich podróżujących dotyka syndrom Stendhala. Występuje on przede wszystkim u osób szczególnie wrażliwych na sztukę i estetykę. Co ważne, jak zaznacza Jessica Kmieć, nie jest groźny.

– Zmiany te są zazwyczaj chwilowe i ustępują po opuszczeniu miejsca wystawiania dzieł sztuki. Syndrom Stendhala nie jest jednostką chorobową zawartą w kryteriach diagnostycznych – wyjaśnia Jessica Kmieć. – Jeśli jednak objawy są trwałe lub znacznie utrudniają codzienne funkcjonowanie, to zalecam wizytę u specjalisty.

Jak radzić sobie z syndromem Stendhala

Kiedy piękno i niezwykłość odwiedzanych miejsc wywołują tak silne reakcje, warto na chwilę się zatrzymać. – Wsłuchajmy się w nasze ciało. Akceptacja własnych emocji oraz reakcji na emocje może pomóc w lepszym radzeniu sobie z nimi – mówi Jessica Kmieć.

Ważne jest ograniczenie ilości bodźców. – Skróćmy czas zwiedzania, róbmy przerwy, wyjdźmy na zewnątrz, aby odpocząć. Ustalmy priorytety – wybierzmy dzieła sztuki, które ciekawią nas najbardziej, i skoncentrujmy się na nich, zamiast starać się zobaczyć wszystko naraz – radzi psycholożka. Poleca także sięgnąć po takie narzędzia jak na przykład techniki oddechowe, które wyciszają i uspokajają reakcje płynące z ciała.

Wreszcie, uwolnijmy emocje. Warto o wrażeniach mówić, dzielić się nimi z innymi osobami. – Czasem rozmowa może pomóc w przetworzeniu intensywnych emocji – tłumaczy Jessica Kmieć.

Co jeżeli objawy syndromu wrócą w kolejnych podróżach? – Jeśli obcowanie ze sztuką jest naszą pasją, to regularne zwiedzanie może pomóc nam w stopniowym oswajaniu się z bodźcami i uniknięciu przekroczenia emocjonalnego limitu. Gdyby jednak okazało się, że objawy są notoryczne i przeszkadzają nam w funkcjonowaniu, to sięgnijmy po pomoc, aby przepracować ten problem wraz z terapeutą.

Anna Korytowska
Proszę czekać..
Zamknij