
Przyszedł czas na oddanie ludowości należytego miejsca we współczesnej kulturze. Osoby artystyczne, Liliana Zeic, Katarzyna Perlak i Małgorzata Mycek, wykorzystują lokalne techniki rzemieślnicze z minionych epok do tworzenia dzieł sztuki krytycznej.
Wyszywanki, makatki, wiklina, pająki – wytwory znane głównie ze sztuki ludowej, uprawiane w kołach gospodyń wiejskich, stały się przedmiotem wnikliwej analizy współczesnych osób artystycznych. Przyglądają im się z atencją i przetwarzają na swój sposób, z jednej strony podnosząc ich wartość symboliczną, z drugiej, wydobywając nowe treści umożliwiające mówienie o dzisiejszej twórczości rzemieślniczej nie tylko pod kątem ludowych przesądów, lecz także tego, w jaki sposób taka twórczość może stanowić komentarz do aktualnych spraw.
Artystki queerując te elementy, ustanawiają nowy porządek będący w kontrze do podejścia patriarchalnego, sprowadzającego tę twórczość jedynie do tzw. wytwórczości domowej. Jak twierdzi historyczka sztuki Aleksandra Gajowy, sztuka ludowa i jej obraz w XIX wieku został drastycznie zmieniony przez komunizm. W PRL-u stała się ona rodzajem egzotycznej atrakcji i towaru eksportowego ukazującego spuściznę bloku wschodniego.
Obecnie przyszedł czas na oddanie tej sztuce należytego miejsca w kulturze. W końcu wyplecenie kosza z wikliny czy stworzenie tzw. pająka, jednej z najbardziej spektakularnych ozdób dawnych wiejskich izb, to wielogodzinna praca z różnorodnym materiałem, jak słoma, bibuła, włóczka, pióra, włosie itd. Wykonywane w okresie Bożego Narodzenia i Wielkanocy miały nie tylko cieszyć oko, lecz również przynosić szczęście i zapewnić urodzaj w całym roku. Dzisiaj osoby artystyczne podejmując temat sztuki ludowej, mówią o naszych korzeniach, a także o pracy kobiet, naszych matek i babek, przez lata umniejszanej. Przedstawiamy trzy osoby artystyczne, które w swojej twórczości inspirują się dziedzictwem sztuki ludowej.
Liliana Zeic wykonała ze słomy plecionkę przedstawiającą Narcyzę Żmichowską

Rzemiosło i odnoszenie się do tradycyjnych form wypowiedzi jest bardzo ważną częścią mojej twórczości. Jedną z pierwszych technik, której się uczyłam i zrealizowałam w niej projekty artystyczne, jest plecionka, którą tradycyjnie wykonuje się ze słomy do robienia koszy. Zaczęłam wykonywać plecionkę z siana łąkowego, co sprawiło że moje prace też w jakimś sensie miały w sobie aspekt tej łąki: wielogatunkowego ekosystemu.
Jedną z prac, którą zaplotłam w ten sposób, jest głowa Narcyzy Żmichowskiej, jednej z pierwszych polskich działaczek emancypacyjnych, autorki terminu „posiestrzenie” i pierwszej feministycznej grupy kobiecej tzw. Entuzjastek. Dzięki plecionce moja Narcyza stała się królową Ulą, ma w sobie pewnego rodzaju wielkość, ale nie taką z porządku patriarchalnego.

Katarzyna Perlak odczytuje rzemiosło na nowo z perspektywy feministycznej i inkluzywnej
Na początku moja praktyka artystyczna koncentrowała się głównie na wideo, fotografii i performansie. W ostatnim czasie rozszerzyłam swoją działalność o rzeźbę, tekstylia i haft. Polityka i emocje stanowiły siłę napędową rozwoju mojej praktyki. Największy wpływ mają na mnie moje doświadczenia jako kobiety, osoby queerowej, pochodzącej ze Wschodniej Europy i migrantki – to tematy, które regularnie eksploruję. Punktem wyjścia są często osobiste przeżycia, które przekształcam w dialogi międzyludzkie, sięgając do idei pamięci zbiorowej, pragnień i współdzielonych wrażliwości.
Badanie uzdrawiającego potencjału sztuki stanowi istotny element mojej pracy. Kładę nacisk na teoretyczne i artystyczne metodologie, które pozwalają na uwidocznienie „wiedzy podporządkowanej” oraz na narracje, które badają potencjał przepisania przyszłości poprzez przepisanie historii. Zachęcam widza, by postrzegał i doświadczał historii jako dyskursu złożonego z wielu nakładających się, ścierających się ze sobą narracji, a nie jako jednej, stałej wersji wydarzeń.
Poszukiwanie estetycznych metodologii, które problematyzują sposób pisania historii i reprezentowania tradycji, nadal napędza moją praktykę. Korzystając z narzędzi afektywnych, nieustannie zadaję pytania o to, czym jest tradycja, do kogo należy i jak może reprezentować tych, którzy są w jej obrębie marginalizowani. W ten sposób zachęcam widza do postrzegania historii jako wielogłosowego, złożonego dyskursu. Szukam również archiwalnych metod pracy, które angażują się w kolekcjonowanie „prawd afektywnych”, takich jak mity, opowieści, sny, pragnienia, wspomnienia zbiorowe i traumy, zarówno współczesne, jak i historyczne. W ostatnich latach rozwijam metodologie tender craft, badając, jak rzemiosło (dziedzictwo i tradycje) może zostać ponownie odczytane i wyobrażone z perspektywy współczesnego feminizmu, queerowości oraz diaspory (migracji). Interesuje mnie potencjał rzemiosła do przemieszczania się przez polityczne wrażliwości i jego zdolność do tworzenia nowych form bliskości, troski i wspólnoty. W związku z tym podkreślam znaczenie zwyczajów i tradycji o charakterze transgresyjnym, ochronnym i uzdrawiającym.

W mojej pracy staram się aktywnie działać na rzecz inkluzywnej przyszłości dla rzemiosła, szukając innowacyjnych sposobów na poszerzanie jego granic i eksplorowanie jego potencjału jako narzędzia przemiany społecznej.
W kontekście pojęć „czułych rzemiosł” i „tworzenia przyszłości” chciałabym rozważyć, w jaki sposób wspólne tworzenie może stanowić tymczasową, afektywną, utopijną przestrzeń.
Poprzez moją twórczość pragnę badać, jak rzemiosło może być empatycznym i pełnym współczucia narzędziem zmiany społecznej. Szczególnie interesuje mnie inkluzywna przyszłość rzemiosła, która reprezentuje „wiedze podporządkowane”, głosy często pomijane i niesłyszane: migrantów, osoby BIPOC, osoby queer, kobiety i społeczności robotnicze. Interesuje mnie, jak wspólne tworzenie może stać się przestrzenią dla bliskości, połączenia i troski. Chcę zbadać, jak rzemiosło może pełnić funkcję narzędzia samoopieki, dostępnego dla wielu społeczności na całym świecie. Wreszcie pragnę aktywnie szukać sposobów na demontaż ustalonych hierarchii między rzemiosłem a sztuką wysoką.
Rzemiosła były na całym świecie niedoceniane i marginalizowane, bo postrzegano je jako pracę kobiet, jako pracę fizyczną, a nie jako sztukę; ponieważ w dyskursie kulturowym rzemiosło i proces tworzenia są trudne do werbalizacji, a uprzywilejowana pozostaje wiedza teoretyczna i kontekstualna, zamiast wiedzy praktycznej i ucieleśnionej. Tymczasem rzemiosła oferują dziś wszystkie te jakości, których współcześnie tak bardzo potrzebujemy: są świadome ekologicznie, wykorzystują materiały w sposób zrównoważony, tworzą alternatywną mikroekonomię lokalnego tworzenia, a co równie ważne – wprowadzają element dotyku i cielesności, który łączy ludzi fizycznie i oferuje potrzebną alternatywę wobec kultury ekranów. To właśnie te elementy chcę wydobyć na pierwszy plan w moim projekcie.

Historycznie feministyczne artystki, które są dla mnie ogromną inspiracją, obejmowały rzemiosło jako obszar rzekomo „niższy”. Podobnie liczni artyści queerowi wykorzystywali rzemiosło jako nić do snucia opowieści o miłości, pragnieniu, przyjemności, wstydzie, rozczarowaniu, zmaganiach i radości.
Idąc śladem tych artystów i ich współczesnego podejścia do rzemiosła, chcę dalej rozwijać techniki rzemieślnicze w kontekście sztuk wizualnych i praktyk społecznych.
Moja relacja z haftem zaczęła się od mojej babci Agnieszki, która haftowała i szyła. Rzemiosło po raz pierwszy pojawiło się w mojej praktyce artystycznej w filmie „Miałam Ja Se Kochaneczke” (2016), który stworzyłam z ludowymi śpiewaczkami, budując fikcyjne archiwum miłości queerowej w folklorze Europy Wschodniej. Wynikało to z mojego zainteresowania dziedzictwem ludowym – zarówno w kontekście rzemiosła, jak i pieśni. W archiwach znajduje się mnóstwo pieśni miłosnych, ale wszystkie są hetero.
Zastanawiałam się więc nad historiami, które one reprezentują, i nad tym, jak moglibyśmy je odzyskać, wprowadzając queerowość do historii Europy Wschodniej, bo często jest ona postrzegana jako „zachodnioeuropejska dewiacja”, a nie coś, co do nas przynależy. Chciałam przywrócić ją tam, gdzie jest jej miejsce.

Później zaczęłam myśleć o rzemiośle i jego pozycji w sztuce współczesnej – nadal istnieje pewne piętno, mniejsze uznanie dla tych praktyk. Chciałam się tym zająć i przemyśleć je na nowo z perspektywy współczesności. Częściowo chodzi tu o zachowanie dziedzictwa, ale przecież wszyscy mamy dziś inne historie do opowiedzenia. Ciekawe jest celebrowanie tego, czego się nauczyliśmy i jednocześnie sprawienie, by rzemiosło rezonowało z obecnymi wydarzeniami.
Słowo „czułość” bardzo do mnie przemawia – zawiera w sobie zarówno to, co miękkie, troskliwe, kochające, jak i to, co bolesne, niewygodne, trudne. Dotyczy to również archiwizacji i tego, co zostaje „przyszyte”, by o tym pamiętać. Jest w tym wszystkim czułość – w uchwyceniu chwili, w czasie poświęconym na tworzenie. Tworzenie przestrzeni dla siebie i innych za pomocą igły. Jednocześnie praca z rzemiosłem potrafi być fizycznie wymagająca – a jeśli spojrzymy na produkcję tekstyliów i rękodzieła, wiąże się z nią wiele ciężkiej pracy fizycznej.
„Bated Breaths”, cykl, który rozwijam od 2020 roku, to seria haftowanych chusteczek, które razem tworzą wyszywane archiwum – do tej pory powstały 22 prace, a kolejne są w trakcie tworzenia. Każda z nich prezentuje inne przysłowie, powiedzenie lub cytat zaczerpnięty od członka rodziny, przyjaciela, kochanka albo nieznajomej osoby. Seria ta archiwizuje zarówno współczesne, jak i historyczne momenty, zastanawiając się, w jaki sposób formowanie tych fraz ujawnia skrzyżowania historii osobistych, pamięci zbiorowej i kulturowych kodów etykiety.
Chusteczka do nosa niesie za sobą wiele symbolicznych znaczeń, związanych zarówno z osobistymi, jak i wspólnotowymi kodami. Często postrzegana jest jako narzędzie do zatrzymywania płynów ustrojowych i emocji, w historii była również wykorzystywana jako forma komunikacji – rytualnie w tradycyjnych tańcach ludowych, a także jako kod oznaczający preferencje seksualne w społeczności LGBT+.

Praca „darning and other times” (2022) została zamówiona na drugą edycję Biennale w Brent – „In the House of My Love”, kuratorowaną przez Eliela Jonesa.
W multidyscyplinarnej prezentacji metod archiwizacji zapraszam do rozmowy między estetyką queer a estetyką katolicką, jak również praktykami ludowymi. Praca składa się z 12 rzeźb pająków, tradycyjnych polskich żyrandoli z papieru, które wiesza się w domach jako ochronę.
Splatając archiwum kiczowatych efemeryd – częściowo znalezionych na pchlich targach w Brent, częściowo w Londynie i w Bytomiu – od sztucznych kwiatów przez znalezione fotografie analogowe po zużyte zdrapki – „Pająki” łączą te tradycje z queerową estetyką obfitości, by uwidocznić ich złożone linie dziedziczenia.
Wyobrażam sobie te obiekty jako queerowe talizmany – stworzone po to, by można było z nimi wkraczać w przestrzenie, które nie zawsze wydają się gościnne.
Małgorzata Mycek uczy się tradycyjnych rzemiosł i wykorzystuje je w swojej pracy twórczej

Tradycyjne formy interesowały mnie od dawna. Mój dziadek był twórcą ludowym, w dzieciństwie mogłem podglądać go przy pracy, podkradałem mu dłuta i próbowałem rzeźbić. Dziadek wykonywał niewielkie formy snycerskie i płaskorzeźby, czasami nawet do cerkwi, co świadczy o tym, że był szanowanym twórcą. Ponad rok temu przeprowadziłem się w moje rodzinne strony i w warsztacie dziadka rozpracowuję różne techniki rzeźbiarskie, a mój ojciec uczy mnie obsługi narzędzi i maszyn. Właśnie kończę pierwszy rok nauki na Uniwersytecie Ludowym Rzemiosła Artystycznego w Woli Sękowej. Pod okiem mistrzyń uczę się różnych tradycyjnych rzemiosł i przygotowuję się do egzaminu czeladniczego. Szczególnie interesują mnie tkactwo i karpacki haft krzyżykowy, z których korzystam w najnowszych dziełach. Bardzo zależy mi na nauce rzemiosła artystycznego związanego z terenem, na którym żyję i z którego pochodzę. Bardzo ważny i ciekawy dla mnie jest również tradycyjny wypał dołowy ceramiki i rzeźba w drewnie. Dodatkowo pobieram nauki u lokalnej artystki, pani Wasylów z Komańczy, która wykonuje tradycyjną łemkowską krywulkę.

Jedna z najnowszych prac, która powstała w technice haftu krzyżykowego oraz odnosi się do tradycyjnej ornamentyki łemkowskiej, to „Dolina śmierci”. Scena przedstawiona w technice haftu krzyżykowego rozgrywa się na cmentarzysku zwierząt związanym z PGR-em, który znajdował się w mojej wsi rodzinnej. Obecnie teren, gdzie porzucano szczątki, nazywany jest przez starszych mieszkańców Doliną Śmierci. Wyobrażam sobie duchy tych zwierząt, które wyeksploatowane do granic wyrzucono pod lasem. Śmierć wyzwoliła ich od życia w niewoli. Poprzez tę pracę chcę zwrócić uwagę na wyzysk wobec zwierząt, który w kapitalizmie osiągnął apogeum. Poruszam problem selektywnej walki o prawa zwierząt – ochrony tych domowych przy jednoczesnym pomijaniu zwierząt klasyfikowanych jako inwentarz. Haft wykonany jest techniką krzyżykową wzbogaconą o rekonstrukcje ornamentów charakterystycznych dla terenu Łemkowszczyzny z przełomu XIX i XX wieku. Wierzę, że rekonstrukcja pomoże popularyzować wiedzę o karpackiej kulturze ludowej, która przetrwała w ograniczonym stopniu do czasów współczesnych.

Zaloguj się, aby zostawić komentarz.