Znaleziono 0 artykułów
07.04.2021

Carey Mulligan i Emerald Fennell o „Obiecującej. Młodej. Kobiecie”

07.04.2021
Fot. Violeta Sofia

Chciałam napisać scenariusz, który odzwierciedlałby to, co towarzyszyło nam, gdy dorastałyśmy. Upijanie dziewczyn, by je „uwieść”, było czymś normalnym. Dziewczęce ciała były czymś, co się zdobywało za wszelką cenę – mówi reżyserka filmu, który dostał pięć nominacji do Oscarów.

Carey Mulligan i Emerald Fennell pracują w przemyśle filmowym wystarczająco długo, by wiedzieć, jakie zmiany są w nim konieczne. Pierwsza z nich, nominowana do Oscara aktorka, która w dorosłość weszła rolą żywiołowej Kitty Bennet w „Dumie i uprzedzeniu” (2005), później grała w „Była sobie dziewczyna” (2009), „Wstydzie” (2011), „Wielkim Gatsbym” (2013), „Mudbound” (2017), a ostatnio w „Wykopaliskach” (2021). Druga dała się poznać dzięki roli Camilli Parker Bowles w dwóch sezonach „The Crown” (od 2016) oraz produkcji wykonawczej drugiego sezonu „Obsesji Eve” (od 2018), za którą dwa razy była nominowana do nagród Emmy.

 

Niedawno zadebiutowała w roli reżyserki. „Obiecująca. Młoda. Kobieta” to utrzymany w cukierkowym klimacie thriller o zemście, ostro krytykujący toksyczną męskość. Mulligan gra Cassie, która rezygnuje ze studiów medycznych, prześladowana napaścią na przyjaciółkę, która skończyła się jej śmiercią. Radzi sobie z traumą, chodząc do barów, udając pijaną i czekając na mężczyzn chcących zabrać ją do siebie. Gdy próbują ją wykorzystać, jej reakcja jest zdecydowana. Film dostał pięć nominacji do Oscarów: za najlepszy film, najlepszą aktorkę (nominacja dla Mulligan), najlepszego reżysera i najlepszy scenariusz oryginalny (nominacje dla Fennell) oraz najlepszy montaż.

Jak doszło do powstania „Obiecującej. Młodej. Kobiety”?

Carey Mulligan: Pracowałyśmy z Emerald razem, gdy miałyśmy po 19 lat, ale przypomniałyśmy sobie o tym dopiero w połowie nagrań. Spotkałyśmy się przelotnie pod koniec 2018 roku u wspólnego znajomego. Spędziłyśmy razem trochę czasu, ale nie rozmawiałyśmy o tym filmie. W styczniu dostałam scenariusz, który zwalił mnie z nóg. Nigdy wcześniej nie czytałam czegoś podobnego. Dwa dni później spotkałyśmy się na kawę, a ja błagałam ją, żeby móc zagrać Cassie.

Emerald Fennell: Chciałam napisać scenariusz, który odzwierciedlałby to, co towarzyszyło nam, gdy dorastałyśmy. Upijanie dziewczyn, by je „uwieść”, było czymś normalnym. Pojawiało się to we wszystkich komediach, a dziewczęce ciała były czymś, co się zdobywało, praktycznie za wszelką cenę. Długo o tym myślałam, a potem przyszła mi do głowy scena, w której pijana dziewczyna leżąca na łóżku mówi do kogoś, kto ją rozbiera: „Co ty wyprawiasz?”. Później siada trzeźwa i mówi: „Co ty wyprawiasz?”. Był to moment, kiedy wiedziałam już, jak ma wyglądać ten film”.

Fot. Dia Dipasupil/Getty Images

Jakie wyzwania towarzyszyły pisaniu i graniu tak złożonej postaci jak Cassie?

Podobne artykuły„Obiecująca. Młoda. Kobieta”: Gorzki cukierekAnna KonieczyńskaEF: Wydawała mi się bardzo autentyczna. Chyba wszystkie obecne w moim życiu kobiety radziły sobie z najgorszymi traumami za pomocą czarnego humoru. Z Carey dużo rozmawiałyśmy o uzależnieniu i destrukcyjnych zachowaniach. To, że coś cię dręczy, nie oznacza, że nie możesz być sprytna i zabawna. Cassie przeraża to, że często nie wie, co ma dalej robić. Nie bez powodu przez długi czas nie zastanawiała się, co leży u podłoża jej cierpienia. Wie, że gdy już to zrobi, nie będzie w stanie się kontrolować. Przytłoczy ją to.

CM: Dla mnie była to raczej przygoda, a nie wyzwanie, bo ufałam Emerald. Wyzwaniem było mówienie z amerykańskim akcentem, który nie brzmiałby sztucznie, i zapamiętanie słów piosenki Paris Hilton „Stars Are Blind”.

Widziałam tweeta Paris Hilton, w którym napisała, że bardzo podoba jej się wasz film.

EF: Bardzo nas wspierała. Uwielbiam tę piosenkę, ale myślę też, że Paris jest stroną w dyskusji o tym, jak społeczeństwo traktuje kobiety i wymaga od nich, by jak najlepiej wykorzystywały traumatyczne doświadczenia. To, czego doświadczyła w przeszłości, a o czym dopiero niedawno opowiedziała, jest okropne. [W filmie dokumentalnym „This is Paris” z 2020 roku Hilton ujawniła, że jako nastolatka była maltretowana w szkole z internatem]. Myślę, że jest naprawdę ciekawą osobą, a jej piosenka zasługiwała na to, by potraktować ją jako genialny popowy hit, którym rzeczywiście jest.

Fot. MERIE WEISMILLER WALLACE/FOCUS FEATURES

To film na miarę epoki #MeToo. Jak do tego podchodzicie i czy zauważacie zmiany w przemyśle od czasu, gdy ten ruch nabrał rozpędu?

EF: Nie wydaje mi się, żeby kobiece historie zawsze musiały mieć polityczne zabarwienie lub odnosić się do bieżących wydarzeń. Ruch #MeToo jest naprawdę ważny i zauważam różnicę. Kiedy zaczynałyśmy karierę aktorek, spotykałyśmy się z określonymi oczekiwaniami dotyczącymi nagości. Prawie połowa scenariuszy, które dostawałam, miała w sobie nagość, a jeżeli miałaś coś przeciwko lub to kwestionowałaś, byłaś traktowana jako osoba staroświecka i nieprofesjonalna. Myślę, że to naprawdę się zmieniło, ale nie oznacza to, że wszystko jest już w porządku.

CM: Gdy kręciłam „Wykopaliska”, na początku pracy uczestniczyliśmy w seminarium na temat zachowania w miejscu pracy. Pracowałam też w Royal Court Theatre, gdzie pierwszego dnia prób dyrektor artystyczny dał nam dokument dotyczący tego zagadnienia, który musieliśmy przeczytać i podpisać. Takie zasady postępowania to coś konkretnego. Zatrudniani są też koordynatorzy intymności. W przeszłości zdarzały mi się momenty, w których czułam się bezbronna i brakowało mi poczucia kontroli przy nagrywaniu intymnych scen. Absurdem jest to, że nie było nigdy osoby, która tworzyłaby do nich choreografię, tak jak tworzy się choreografię do scen walki. 

Gdybyśmy teraz zaczynały pracę w przemyśle filmowym, byłoby zupełnie inaczej. Większość scen nagości przed #MeToo wyciekało do tabloidów. Takie praktyki są nieakceptowalne, ale wydaje mi się, że teraz nie zdarza się to już tak często. Jednak myślę, że musimy to kontrolować, bo nawet drobiazgi, takie jak pozornie nieszkodliwa krytyka wyglądu aktorki, powodują, że taka kultura nadal obowiązuje.

Fot. materiały prasowe

Carey, za jakiś czas zobaczymy cię w filmie biograficznym o kompozytorze i dyrygencie Leonardzie Bernsteinie w reżyserii Bradleya Coopera.

Podobne artykułyReżyserki, które zasługują na Oscara Radhika Seth CM: Będę nad nim pracować w tym roku. Scenariusz jest piękny, a Bradley jest najlepszym reżyserem mężczyzną jakiego znam [śmiech]. Jestem bardzo podekscytowana powrotem na plan.

A ty, Emerald, co myślisz o reakcjach widzów na czwarty sezon „The Crown”?

EF: Może to głupie, ale zupełnie nie spodziewałam się takiego zainteresowania, szczególnie postacią Camilli. To osoba, która musi sobie radzić z niewiarygodnie trudnymi doświadczeniami, więc cieszyłam się, że mogę do niej podejść jak do rzeczywistego człowieka. Właśnie to uwielbiam w „The Crown”. Widzimy, że to prawdziwi ludzie, próbujący żyć własnym życiem w tym szalonym świecie.

Czy lockdown jest dla was pracowitym czasem, biorąc pod uwagę, że obie macie małe dzieci?

CM: Tak! Mam szczęście, że jestem na wsi. Jesteśmy bardzo zajęci opieką nad dwójką małych ludzi, którzy są fantastycznie nieświadomi tego, co dzieje się wokół.

EF: Mamy mało czasu, ale to powoduje, że dzień jest uporządkowany. Gdyby nie moje dziecko, spałabym do 16, a potem oglądałabym „Bridgertonów”, jedząc pizzę, więc dobrze, że mam syna.

Radhika Seth
Proszę czekać..
Zamknij