Znaleziono 0 artykułów
04.12.2022

Współcześni piraci

04.12.2022
Kadr z filmu Wilk z Wall Stret (Fot. East News)

Historie o kryptofortunach to niemal wyłącznie historie mężczyzn – od miliarderów po nastolatków, którzy nudzili się w czasie pandemii, więc pożyczyli od rodziców tysiąc dolarów, włożyli w krypto i za chwilę mieli milion. A potem go stracili. Czy kryptowaluty to jedynie piramida finansowa, czy klucz do wolności w świecie przyszłości wolnym od banków centralnych? Co mają z tym wspólnego ubrania NFT i kiedy anonimowość transakcji oraz brak centralizacji mogą być pożyteczne społecznie?

Kiedy dzwonię do Rafała Zaorskiego, jest południe, ale on nie śpi już od piątej rano. Granie na giełdzie nie sprzyja spokojnemu snowi. Nie wymaga za to chodzenia do biura, więc najsłynniejszy polski spekulant na kryptowalutach leży jeszcze w łóżku w swoim studiu z kuchnią. Studio znajduje się w słynnym warszawskim wieżowcu Złota 44 koło Pałacu Kultury i Nauki. Zaorski ma tam też kilka innych mieszkań. Właśnie kupił znajdujący się w tym samym budynku najdroższy apartament w Warszawie – pół 50. piętra z widokiem na cztery strony świata. Wydał na niego 23 miliony złotych.             

Zaorski jest sympatyczny i otwarty. Rozmawia się z nim nie jak z rekinem finansjery, ale jak z kolegą ze szkoły, i to z tych najbardziej wyluzowanych. Na Twitterze śledzi go prawie 170 tysięcy osób. Codziennie informuje je o swoich pozycjach, czyli o tym, jak gra danego dnia na giełdzie. Później zdaje relację z wyników. Kiedy rozmawiamy, akurat „szortuje” bitcoin, czyli gra na jego spadki. 

– Bitcoin, a później kolejne kryptowaluty zaczęły się od potrzeby wolności i niechęci do centralnie sterowanych rządów – mówi Norbert Redkie, który prowadził wykłady dla studentów Uniwersytetu Warszawskiego i Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie o kryptowalutach. – Zwykłe pieniądze, których używamy, nie są zupełnie wolne. Banki centralne decydują, ile ich drukują. Mogą podwyższać albo obniżać stopy procentowe. Za krypto stał bunt wywołany kryzysem z 2008 roku. Niektórzy uznali, że pieniądze powinny być niezależne od banków i rządów, opierać się tylko na bezpośredniej wymianie pomiędzy użytkownikami – mówi. 

(Fot. Getty Images)

Redkie, wcześniej znany warszawski restaurator, współwłaściciel Grupy Warszawa, do której należały takie lokale jak Syreni Śpiew i Warszawa Powiśle, kilka lat temu tak zafascynował się krypto, że zajmuje się już tylko tym. Założył firmę Wannabe, która przy wykorzystaniu blockchainu zwanego Stacks pozwala na zarabianie bitcoinów poprzez granie w gry mobilne. Klientami są studia deweloperskie tworzące gry.

Kryptowaluty zabezpieczone są przez kryptograficzny kod komputerowy. Sprawia on, że nie da się ich podrobić. Stąd nazwa. Można je kupić za zwyczajne pieniądze albo, jak w wypadku bitcoina, „wydobywać” poprzez szyfrowanie kolejnych transakcji na blockchainie, czyli w zdecentralizowanej bazie danych – takiej, która istnieje na komputerach wszystkich użytkowników, a nie na centralnym serwerze. Trzeba do tego silnych komputerów, które zużywają masę energii. To jedna z wielu kontrowersji wokół krypto. Według głośnego raportu Uniwersytetu Cambridge istnieją „kopalnie” bitcoina, które zużywają więcej energii niż niektóre kraje. Do jednej transakcji na bitcoinie trzeba jej tyle, ile przeciętna amerykańska rodzina zużywa przez 50 dni. Elon Musk, najsłynniejszy kryptomiliarder, wycofał z tego powodu z bitcoina rezerwy Tesli.

Kadr z filmu Wilk z Wall Stret (Fot. East News)

Bitcoin miał być po prostu walutą do obrotu, ale – poza Salwadorem i Republiką Środkowoafrykańską, które nie radzą sobie z polityką fiskalną i postanowiły zrobić z niego walutę narodową – stał się głównie przedmiotem spekulacji. Pierwsze bitcoiny kosztowały zero. W ubiegłym roku, w szczycie za jednego bitcoina płacono 69 tysięcy dolarów. Obecnie to jakieś 23 tysiące. Wielu uważa, że kryptowaluty są piramidą finansową. „Kupowanie bitcoina (…) nie ma przełożenia na prawdziwy świat, niczego nie produkuje, nie daje dóbr, przychodów, klientów, przepływów ani dywidend”, pisze na swoim blogu znany brytyjski informatyk Stephen Diehl, który właśnie wydał książkę „Popping the Crypto Bubble”. Warren Buffett, uważany przez wielu za największego inwestora w historii, nazwał kryptowaluty „trutką na szczury do kwadratu”. Ich zdaniem krach musi przyjść. Salwadorczycy coś o tym wiedzą. W maju i czerwcu, kiedy wartość światowych kryptowalut skurczyła się trzykrotnie, z trzech trylionów dolarów do jednego tryliona, wymiotło im połowę oszczędności. W tym samym okresie koreańska kryptowaluta luna spadła niemal do zera. Policja w Seulu musiała patrolować most popularny wśród samobójców. Przedtem założyciel luny, informatyk Do Kwon, zbywał swoich krytyków tekstem, że „nie dyskutuje z biednymi”.


Cały tekst znajdziecie w drugim wydaniu „Vogue Polska Leaders”, którego hasłem przewodnim jest „Zmiana”. Do kupienia w salonach prasowych, online z wygodną dostawą do domu oraz w formie e-wydania.

 

Magdalena Miecznicka
Proszę czekać..
Zamknij