Znaleziono 0 artykułów
16.03.2021

Zdjęcie z przeszłości: Joanna Kulig

16.03.2021
Joanna Kulig i Paweł Tomaszewski (Fot. Michał Sobociński)

Jest 2006 rok, Joanna Kulig ma 24 lata i po raz pierwszy gra w filmie.  – Tu wszystko się zaczęło, w miłości i pracy – wspomina dziś. Za rolę w „Środa, czwartek rano” dostała Złotego Lwa na festiwalu w Gdyni. Z Maciejem Bochniakiem, w którym zakochała się na planie, trzy lata później wzięła ślub.

Ten film miał powstać wcześniej. Casting został zorganizowany w szkole teatralnej, kiedy byłam na pierwszym roku. Mieliśmy zakaz grania w filmach, więc poszłam w tajemnicy. Pomyślałam, „Zanim kamera stanie na planie, zdążę skończyć studia”. I właściwie tak było. Szukanie finansowania zajęło dobrych kilka lat, rola poczekała. Reżyser Grzegorz Pacek szukał kogoś z przygotowaniem aktorskim, kto wygląda młodo i ma smutek w oczach. Spodobałam się.

Gdy uczyłam się budować rolę, odwiedzałam dziewczynę, która była pierwowzorem postaci i buszowałam w jej szafie. – O jaka fajna czapeczka, jaka fajna sukienka – mówiłam, a później zagrałam w jej ubraniach. Jerzy Stuhr zawsze powtarzał, że najważniejsze są buty, dlatego wybrałam masywne, niebieskie drewniaki. Trochę w nich utykałam, to był ciężar, który moja bohaterka nosiła w sobie. 

Zdjęcia do dziś wspominam jako wielkie przeżycie. Autor zdjęć Boguś Godfrejów kręcił z ręki, podchodził z kamerą bardzo blisko. To arthousowe podejście, intymna atmosfera na planie były najlepszym wstępem do kina, którego dopiero się uczyłam. Jeszcze na próbach bałam się kamery, uciekałam przed nią, ale po kilku dniach pracy zupełnie o niej zapomniałam.
A później ruszyła machina. Dostałam nagrodę w Gdyni. W tej roli zobaczyła mnie Małgosia Szumowska, Marcin Wrona czy Paweł Pawlikowski, którzy po latach zaprosili mnie do swoich projektów.

Był to też przełomowy moment w życiu prywatnym. Na planie poznałam Maćka, który wtedy zajmował się dźwiękiem. Podobno, kiedy mnie zobaczył, pomyślał, że będę jego żoną.

Redakcja Vogue.pl
Proszę czekać..
Zamknij