
Kolekcją „Ikarus” dyrektor kreatywny Schiaparelli Daniel Roseberry pyta przewrotnie, jak wysoko mogą wzbić się krawcy. Granicą okazuje się wyobraźnia twórców wysokiej mody.
– Moje oko łaknęło szczegółów, widoku czegoś dopracowanego – mówił za kulisami wiosenno-letniego pokazu Schiaparelli haute couture Daniel Roseberry. Misterne hafty, lekkie jak mgła koronki, przewleczone złotą nicią tiule miał na wyciągniecie ręki – w archiwach założycielki domu mody, Elsy i w swoim pisanym od ponad czterech lat rozdziale w historii marki. Postanowił jednak kopać głębiej. Te poszukiwania zaprowadziły go na pchli targ, a później do sklepu ze starociami, gdzie natrafił na całkiem pokaźną kolekcję wstążek z lat 20. i 30. XX wieku. Wsłuchał się w ich opowieść (prawdopodobnie, jak większość przedwojennych szpuli, powstały w Lyonie i na czas konfliktu zbrojnego zostały ukryte) i zrozumiał, że pragnie stworzyć coś, co wydaje się nowe, bo odwołuje się do zapomnianych już kodów. – Jestem zmęczony tym, że nowoczesność zawsze utożsamiamy z prostotą – podsumował. – Czy dziś nie można być barokowym, ekstrawaganckim? I czy nasza obsesja na punkcie tego, co wygląda lub wydaje się nowoczesne, nie ogranicza naszej wyobraźni?

Najnowszy pokaz Schiaparelli haute couture na sezon wiosna-lato 2025 udowadnia, że niekiedy warto wyłamać się ze schematu
Podczas przygotowywania kolekcji na wiosnę-lato 2025 Roseberry’ego napędzały słowa projektanta Yvesa Saint Laurenta, który markę Schiaparelli opisywał jako perfekcyjny balans między wybuchowością (prymitywna próba przetłumaczenia dźwięcznego angielskiego słowa trigger oznaczającego spust, a więc coś, co uruchamia wystrzał) a fantazją. I napędzało go zaplecze domu mody, którego na co dzień nie widać – rzemieślnicy, zespół krawców, praca rąk. Oprócz archiwów Elsy, wertował i studiował prace jej poprzedników, rywali oraz następców: słynącej z plisów i draperii Madame Grès, ojców haute couture, Charlesa Fredericka Wortha, znanego z fascynacji orientem Paula Poireta czy konstrukcji Azzedine’a Alaï. – Nie chciałem ich naśladować, tylko od nich uczyć – mówił Roseberry.

W kolekcji domu mody Schiaparelli nie ma łatwych do skopiowania hitów. Chodzi o idee i zwycięstwo maksymalizmu nad minimalizmem
Na co w kolekcji na sezon wiosna-lato 2025 należałoby zwrócić uwagę? Podstawą były gorsety nadające nowe formy ciału i smukła jak liana talia. Pojawiała się elżbietańska linia ramion, nawiązania do rozkloszowanych sylwetek lat 40., 50., i 60. XX wieku oraz wiktoriańska krzątanina draperii upiętych pod kością guziczną – współczesna wariacja na temat tiurniury. Dawne konstrukcje goniły detale: obszyte piórami żakardowe peleryny, rzeki tiulu i spienionej tafty czy kolczugi z pereł z nanizanymi na nici kryształkami. Złociste hafty ust na aksamitnych panelach koktajlowej sukienki inspirowane były zdobieniami żakietu Schiaparelli sprzed 80 lat. Połączono je ze sobą girlandami szklanych paciorków w kolorze kości słoniowej. Kreacje zwieńczone trenem zostały podszyte owczą wełną, by nawet w ruchu zachowywały nadany im kształt, a chcąc poddać plastycznej obróbce pióra, kąpano je w glicerynie i czesano keratyną. Bezczelne dokładano warstwy, kuferki oblepiano masą perłową. I jedną subtelną paletę barw ukradziono starym francuskim wstążkom.

Dom mody Schiaparelli celebruje kunszt, rzemiosło i maksymalizm
Na wybiegu cały ten pochód wspaniałości krążył wokół złocistych okręgów z młotkowanego mosiądzu. Bo podczas 15 minut trwania pokazu Daniel Roseberry po raz kolejny wzbił się wyżej, by i tym razem dosięgnąć słońca.
Zobacz także:





























Zaloguj się, aby zostawić komentarz.