Znaleziono 0 artykułów
20.04.2022

Moda i sztuka: Inspiracja, romans, współpraca

20.04.2022
Pokaz OffWhite jesień-zima 2020 (Fot. Getty Images)

Moda jest sztuką bardziej, niż sztuka jest sztuką – mówił Andy Warhol. Artysta był fanem uprawiania wszelkiego rodzaju „mix & matchu”, więc z entuzjazmem reagował na rezultaty przenikania się tych dwóch, niegdyś odrębnych, a dziś funkcjonujących w bliskiej zażyłości światów. Projektanci z dzieł i życiorysów największych twórców w historii czerpią nie tylko kreatywną inspirację. Mają podobną odwagę do wzniecania artystycznych buntów, przekraczania granic i przeprowadzania twórczych rewolucji.

Relacja mody i sztuki może nie jest skomplikowana, ale na pewno jest złożona. Czasami jej podstawę stanowi jednostronna inspiracja (choć natchnienia projektanci potrafią szukać na różne sposoby). Kiedy indziej jest chwilowym romansem – mijającym aktem uwielbienia, w wyniku którego powstają limitowane kolekcje i pojedyncze inicjatywy. Innym razem przyjmuje formę długoletniego związku – gdy obie strony wzajemnie karmią się kreatywnie, napędzają do działania i wspólnie wpadają na najbardziej przełomowe pomysły. Jak Elsa Schiaparelli i Salvador Dalí – niepokorni buntownicy, surrealiści i mistrzowie celowego absurdu, którzy dali modzie takie dzieła, jak sukienka-homar (wskrzeszona w kolekcji Schiaparelli na wiosnę-lato 2017) czy kapelusz-but, który Dalí zaprojektował, a Schiaparelli wykonała.

Schiaparelli SS2017 (Fot. Getty Images)

Urodzoną w Rzymie projektantkę i hiszpańskiego artystę uważa się zresztą za prekursorów nurtu zacierającego granicę między sztuką i modą. W kolejnych latach pokolenia twórców coraz częściej i chętniej czerpały z dziedzictwa największych ikon malarstwa i rzeźby. Projektanci skupiali się na sztuce sobie współczesnej albo miłowali historię, przywracając na swoich projektach dzieła mistrzów renesansu i baroku. Brali na warsztat konkretne prace lub odwoływali się do nurtu, w jakim tworzyli ich ulubieni artyści. Bywały też momenty, w których kreatorzy mody najwięcej natchnienia znajdywali nie w pracach, lecz w biografiach największych osobowości świata sztuki – inspirowali się konkretnymi momentami z ich życiorysów lub sposobem ubierania się. W kolekcji na wiosnę-lato 1998 wizerunek Fridy Kahlo wskrzesił na wybiegu Jean Paul Gaultier, 20 lat później w pokazie Dior Cruise przeszły modelki stylizowane na Georgię O’Keefee. Do inspiracji minimalistyczną garderobą ikony amerykańskiego modernizmu przyznają się też założycielki marki The Row, Mary-Kate i Ashley Olsen.

Jean Paul Gaultier SS1998 (Fot. Getty Images)
Stylizacja inspirowana Georgią O'Keefee na pokazie Dior Cruise 2018 (Fot. Getty Images)

Wybieg jak muzeum

Inspiracje projektantów dziełami wielkich artystów dały modzie jedne z najwspanialszych kreacji w historii. Wśród nich jednym tchem wymienia się dziś pochodzące z 1954 roku suknie Cristóbala Balenciagi inspirowane postaciami z obrazów El Greca, kolekcję Yves’a Saint Laurenta z 1965 roku, w której oddał cześć twórczości Pieta Mondriana, i późniejsze projekty, w których reinterpretował dzieła Pabla Picassa, a także suknię projektu Gianniego Versacego z 1991 roku powstałą z inspiracji pop-artowym portretem Marilyn Monroe Andy’ego Warhola. Podobnie jak sukienka-homar Schiaparelli, ten model także powrócił po latach na wybieg. Donatella Versace zaprezentowała jego nową wersję (a także kilka wariacji na jego temat) w kolekcji na wiosnę-lato 2018.

Sukienka "Mondrian" projektu YSL (Fot. Getty Images)

We współczesnej historii mody projektanci chętniej niż ich poprzednicy podchodzą do inspiracji sztuką w multidyscyplinarny sposób. Zamiast całych dzieł na swoich ubraniach interpretują zaledwie ich fragmenty, rezygnują z nawiązywania do konkretnej pracy na rzecz czerpania z nurtu lub techniki, w jakiej dany artysta najchętniej tworzył. Prekursorami takiego podejścia byli dwaj niepokorni Brytyjczycy – John Galliano, który najpierw realizował tę wizję w autorskiej marce, a później jako dyrektor kreatywny Diora, oraz Alexander McQueen. Pokaz McQueena na wiosnę-lato 1999, podczas którego ubraną w białą sukienkę Shalom Harlow opryskano abstrakcyjną plamą farby, nawiązywał do twórczości Jacksona Pollocka. Urósł do rangi performansu i przetarł szlaki innym młodym, pragnącym wychodzić poza schematy twórcom.

Alexander McQueen wiosna-lato 1999 (Fot. Getty Images)

Mówią wieki

Odrzucając zasady, chwaląc indywidualizm i nieustannie poszukując nowych sposobów realizowania pomysłów, kreatorzy mody w XXI wieku niczym w tyglu mieszają ze sobą motywy i dyscypliny, nurty i epoki, techniki i metody. Dzięki temu sami urastają do rangi artystów. Ich projekty i inicjatywy – niczym kolaże – stanowią wypadkowe wielu różnych, często pozornie niepasujących do siebie elementów. Wchodzą w dialog z odbiorcą, prowokują do dyskusji i stwarzają szerokie pole do interpretacji. Można być jak Ye West i zamiast tradycyjnych pokazów kolekcji organizować performans, łącząc je z odsłuchami płyt, a w spektaklach realizować ideę ciała jako żywego dzieła sztuki (w tym pomaga raperowi ikona sztuki współczesnej, Vanessa Beecroft). Można być jak Alessandro Michele i eklektyczne kolekcje ubrań prezentować w malowniczych kampaniach stylizowanych na największe dzieła średniowiecza i renesansu. Albo jak Virgil Abloh i zbudować portfolio na niczym nieograniczonym czerpaniu z historii sztuki. W swojej wspaniałej karierze zmarły w listopadzie ubiegłego roku projektant równie chętnie co do dzieł Leonarda da Vinci i Caravaggia nawiązywał do twórczości Marcela Duchampa i René Magritte’a. Hołdował klasycyzmowi i street artowi. Z taką samą czułością reinterpretował prace Maneta i Basquiata, co nowojorskich ikon graffiti – Dondiego i Futury. Zwykł mówić, że wolna myśl powinna być najważniejszym aspektem tworzenia, a „obowiązkiem każdego artysty jest śnić na głos i w produktywny sposób”. Słowa te na pewno spodobałyby się Warholowi.

Michalina Murawska
Proszę czekać..
Zamknij