Znaleziono 0 artykułów
19.09.2021

18. Millennium Docs Against Gravity: „Anny”

19.09.2021
(Fot. Materiały prasowe)

Czy podglądanie życia kogoś całkiem zwyczajnego może być fascynujące? Tak, jeśli kamerę trzyma mistrzyni. Jest nią Helena Třeštíková, najsłynniejsza czeska dokumentalistka i bohaterka retrospektywy na 18. Millennium Docs Against Gravity.

Jednym z pokazywanych na festiwalu filmów Czeszki, a przy tym idealną ilustracją jej metody twórczej, jest „Anny”, powstały w latach 1996-2012. Kiedy reżyserka chwyta za kamerę, nie wie, gdzie zaprowadzi ją historia. Równie ważną rolę, co obserwacje, odgrywają w procesie twórczym czas, kontekst, historia. A także osobiste perturbacje. Po nagraniu Třeštíková zbiera rozsypane puzzle i układa z nich fascynujący obraz. Tytułową Anny reżyserka poznała, gdy dla czeskiej telewizji kręciła dokument o fundacji Rozkosz bez Ryzyka, dostarczającej prezerwatywy pracownicom seksualnym. Potem wróciła – już nie do tematu, a do jednej bohaterki.

(Fot. Materiały prasowe)

Bohaterkę „Anny” kamera śledziła przez 16 lat

Łatwo kogoś ocenić, obrzuciwszy szybkim, powierzchownym spojrzeniem. Czy nie robimy tego często na ulicy, podczas służbowych spotkań, w autobusach? Co można byłoby powiedzieć o Anny, gdyby tylko minąć ją listopadowego wieczora, gdy stojąc na Perlovej w Pradze wyczekuje klientów w obszernej kurtce? Niezbyt ładna, ubrana na bazarze, babcia klozetowa z tanią fryzurą, która dorabia, prostytuując się. To wszystko prawda. Ale czujna kamera Třeštíkovej nigdy nie zatrzymuje się na powierzchni. Wykorzystuje cenne narzędzie – czas, by zajrzeć najgłębiej, jak to możliwe. 

I tak widz powoli dowiaduje się o Anny coraz więcej. Że ciężko pracuje i pracy się nie boi żadnej. Że jest zdeterminowana. Na ulicę wyszła dopiero jako 46-latka, żeby dorobić po tym, jak upadek komunizmu do góry nogami wywrócił czeski rynek pracy i ekonomię. Poznała w barze przy piwku kobietę, która podrzuciła jej taki pomysł, a dalej samo poszło. Niewykształcona, prosta, pełna energii, lubiąca życie. Pali jak smok, trudno znaleźć scenę, w której nie miałaby między palcami papierosa. Bardzo martwi ją los chorego na cukrzycę wnuczka, któremu chciałaby pomóc – niestety nawet prezent na Gwiazdkę przy jej skromnym budżecie bywa wyzwaniem. Dzieci Anny zmagają się z psychicznymi problemami. Jest aktorką amatorką, gra w kabarecie zrzeszającym pracownice seksualne. Ma świetne, bezwstydne poczucie humoru i dystans do rzeczywistości. Jest solidarna. Nie wstydzi się tego, co robi i kim jest. Ma marzenia. Dwukrotnie rozwiedziona, wciąż pragnie bliskości, miłości, spełnienia erotycznego.

(Fot. Materiały prasowe)

Helena Třeštíkova chętnie opowiada o kobietach

Choć kamera pokazuje niemal tylko Anny, a Třeštíkova jest z bohaterką blisko, w tej opowieści o konkretnej kobiecie otwiera się przestrzeń na uniwersalność. „Anny” mówi o kobiecości w okresie menopauzalnym, gdy kulturowo jest ona warta najmniej – i najmniej reprezentowana. Mówi o wstydzie otaczającym tematy związane z seksem, z którego można wyzwolić się przez emancypację albo śmiech. O niespodziewanych przyjaźniach i nieznośnej samotności. O niemożności zmian, kiedy wiadomo, że są konieczne. Jak wtedy, gdy Anny przeprasza doktora, bo mimo choroby nie jest w stanie rzucić palenia. Niejeden widz ma w tyle głowy swoją babcię czy wujka, którzy chrapliwym głosem uspokajali, że to „tylko do kawusi”.
Śledząc przez 16 lat bohaterkę, która z wczesnego postkomunizmu zostaje wyrzucona w dziki kapitalizm, obserwujemy też systemową przemianę, która obok dawania szans kradła też sny. Nie wszyscy przecież umieli stworzyć siebie na nowo, wymyślić w wersji dopasowanej do zmieniającego się świata. Szczególnie odbiorcom z Polski ta droga wyda się znajoma. Kiedy Anny przy papierosku wspomina dawne czasy, wielu z nas wie, za czym tęskni ta kobieta. Unikalna metoda Třeštíkovej pozwala jej równolegle do historii Anny snuć inną opowieść – o świecie otaczającym bohaterkę. 

Reżyserka, była minister kultury w czeskim rządzie, najchętniej kieruje kamerę na kobiety. Są zwyczajne, przeciętne, ale też w tej codziennej szamotaninie niezwykłe. Jak w „Prywatnym wszechświecie”, który miał opowiadać o końcówce ciąży i pierwszych miesiącach życia dziecka znajomej i jej partnera. Třeštíkova skończyła kręcić opowieść o nich 37 lat później, kiedy ich syn był dorosły. Albo w „Katce”, gdzie przygląda się młodej heroinistce. Do końca ma nadzieję, że jej bohaterka odmieni swoje życie, może wtedy, gdy pojawi się dziecko. Ale tak się nie dzieje.
Bez względu na to, jak historie zmieniają się z czasem, Třeštíkova niezmiennie tka swoje opowieści z zaangażowaniem kronikarki i cierpliwością zegarmistrza zafascynowanego antropologią.

Anna Tatarska
Proszę czekać..
Zamknij