Znaleziono 0 artykułów
28.07.2022

Berlińskie Biennale: Walka z demonami

28.07.2022
(Fot. materiały prasowe)

Tytuł 12. Biennale Sztuki Współczesnej w Berlinie, „Still present!”, można traktować jako ostrzeżenie albo wyraz nadziei. Ale przede wszystkim oznacza on obecność zjawisk, które wciąż nas niszczą. Patriarchat, rasizm, niszczenie środowiska, kolonializm – do walki z tymi zjawiskami, ideami, relacjami społecznymi odnoszą się berlińskie wystawy.

Kurator programu Kader Attia razem z zespołem stworzył wystawy komentujące ciemną stronę nowoczesności – kolonializm, niewolnictwo, imperializm, czyli demony, na jakich ufundowano imperia oraz geopolityczne tożsamości. Tytuł Biennale, „Still present!”, odnosi się do ich ciągłej obecności. „Wymazywanie demonów historii?” – zdają się pytać twórcy. I odpowiadają: „Nie, one wciąż tu są, a nadziei na zmianę nie będzie, dopóki nie przejdziemy przez całą drogę poznania ich, etap po etapie”. I nie ma od tego ucieczki, mimo że dla zachodniej publiczności berlińskich wystaw te problemy na co dzień mogą wydawać się niedostrzegalne czy niewygodne.

(Fot. materiały prasowe)

Takie wrażenie można było odnieść, obserwując niską frekwencję w Muzeum Stasi, które w tym roku było geograficznie najbardziej oddalonym od centrum miejscem ekspozycji Biennale. A wybrane zostało nieprzypadkowo – dziś instytucja pełni rolę archiwum-muzeum dawnej siedziby tajnych służb NRD. Decyzja o umiejscowieniu ekspozycji w dwóch budynkach berlińskiej Akademii Sztuk Pięknych też ma duży związek z przekazem Biennale – w latach 30. szkoła ta usuwała ze swoich list żydowskich studentów.

(Fot. materiały prasowe)

Część prac prezentowanych na Biennale to opowieści o dekolonizacji

Jeśli chodzi o formę, tegoroczne Biennale, podobnie jak trwające równocześnie Documenta w Kassel, zdominowało mapy mentalne, schematy, diagramy. W każdej z muzealnych przestrzeni znajduje się też dokumentacja – fotografie, książki, kopie dokumentów, na których przestudiowanie warto poświęcić trochę czasu. Wyzwanie dekolonizacji, jakie rzucają twórcy wystawy, podając szereg narzędzi i przestróg, ma opierać się na wiedzy, szerzeniu jej. Jak w pracach niemieckiego artysty Mosesa Märza, czyli na ogromnych płachtach, mapach myśli, które precyzyjnie łączą ze sobą hasła przywołujące historię rasizmu, kapitalizmu, patriarchatu i niszczenia środowiska. Dowodzą, że to naczynia połączone, a ratowanie świata może się odbyć wyłącznie wtedy, kiedy te zależności zaczną być dostrzegane. Diagramy opisują też historię buntu. Tę pracę można traktować jako oś głównej myśli towarzyszącej Biennale. I nie jest to opowieść o bierności i władzy, na jaką nie ma odpowiedzi.

Reakcje oraz rozwiązania istnieją i przejawiają się w wypowiedziach innych artystów, dotyczących między innymi lokalnych działań. Pięknie o lokalności opowiada wizualnie zachwycająca praca „Beroana (Shell money)” Taloi Havini, artystki pochodzącej z regionu Bougainville (okupowanego w czasach kolonialnych m.in. przez Niemców). Ta rzeźba-instalacja złożona z muszelek odnosi się do systemu handlu wymiennego, w którym walutą były pieniądze muszlowe, dziś funkcjonujące w regionie jako dar z okazji narodzin, ślubów lub jako wyraz uznania, ale bez ekonomicznego znaczenia.

(Fot. materiały prasowe)

Częścią Biennale są filmy o relacji człowieka z naturą

Na tegoroczne Biennale trzeba przeznaczyć dużo czasu. Warto bowiem obejrzeć wystawy dokładnie, nie tylko prześlizgnąć się wzrokiem po wideo, którego nagromadzenie jest ogromne.

W KW Institute for Contemporary Art nie można pominąć filmu Asima Abdulaziza, mieszkającego w Jemenie artysty, który w medytacyjnej poetyce filmuje mężczyzn performujących czynność robienia na drutach. Performują, bo w ogarniętym wojnami Jemenie nadal mają znaczenie patriarchalne podziały na genderowe role. Odsłonięcie torsów mężczyzn w tym filmie jest aktem bardziej subwersywnym niż można to sobie wyobrazić z zachodniej perspektywy. Podczas gdy na Zachodzie dyskusja o cielesności i płci postępuje, w Jemenie męskie sutki skandalizują.

(Fot. materiały prasowe)

Przejmująca jest sekcja filmów, w których artyści biorą na warsztat relacje z naturą. Imani Jacqueline Brown nakręciła w Luizjanie krajobraz niszczony przez korporacje paliw kopalnych, nakładając na niego siatki map rurociągów i linii przepływu. Stworzyła intymno-aktywistyczny obraz. Zaś wietnamski artysta Tuấn Andrew Nguyễn zainscenizował dialog o podejściu do międzygatunkowych relacji pomiędzy ostatnim nosorożcem jawajskim (Chińczycy kłusowali na ten gatunek, wierząc, że jego kły są lekarstwem na raka) a piętnastowiecznym świętym żółwiem, o którym legenda mówi, że zakończył chińskie rządy w Wietnamie.

A prawdziwa perła znajduje się w Hamburger Bahnhof. W przestrzeni tego muzeum można zagubić się pomiędzy stałymi ekspozycjami, szukając tych otwartych w ramach Biennale. Warto odnaleźć instalację Thuy-Han Nguyen Chi – obiekt będący połączeniem łodzi i szpitalnego łóżka, wokół którego rozłożono poduszki zapraszające do odpoczynku. W pozycji leżącej ogląda się na suficie projekcję, którą artystka stworzyła wraz ze swoją matką. Wideo opowiada o podróży statkiem z Wietnamu do Tajlandii, a następnie do Niemiec – tuż po wojnie w Wietnamie. To historia o docieraniu do wolności, ale i rodzaj kobiecej „Odysei”, jaką twórczynie próbują opowiedzieć za pomocą serii wizualnych metafor.

Kurator Kader Attia: Sztuka może być narzędziem, dzięki któremu świat spowolni

(Fot. materiały prasowe)

Documenta w Kassel zarzucano antyizraelską wymowę wystawy. Ale w Berlinie także wiele uwagi skierowano na konflikt izraelsko-palestyński. Dana Levy, korzystając z metaforycznych poetyk, prezentuje wideo i mapy skupiające się na „zielonej linii”, murze bezpieczeństwa oddzielającym Izrael od Zachodniego Brzegu Jordanu. Duet Basel Abbas i Ruanne Abou-Rahme w immersyjnej instalacji przywołuje historię czternastoletniego Yusefa Al-Shawamreha, który przekroczył tę linię, żeby zerwać akkoub – roślinę używaną w kuchni palestyńskiej. Po przejściu na stronę izraelską został zastrzelony. Duet artystów pokazuje materiał nagrany przez kamerę wojskową, jednocześnie przypominając, jak absurdalne prawo jest wykorzystywane w konflikcie – w Izraelu istnieje szereg roślin ważnych dla palestyńskiej kuchni, a ich zrywanie i hodowanie jest zabronione prawnie.

Relacje palestyńskie podejmuje też Forensic Architecture, kolektyw kierowany przez izraelskiego architekta Eyala Weizmana, przy tworzeniu sztuki stosującego strategie dochodzenia, badań, a w wizualnych metaforach opowiadającego o problemach współczesnego świata.

(Fot. materiały prasowe)

Na Biennale można też oglądać prace polskiej reprezentantki – Zuzanny Hertzberg, artystki zajmującej się przekazami dotyczącymi mniejszości. Opiera ona swoją sztukę również na własnym doświadczeniu, związanym z polsko-żydowskim pochodzeniem. W Berlinie prezentuje materiałowe plansze z nadrukowanymi wizerunkami żydowskich bohaterek, organizatorek oporu w gettach w Warszawie i Białymstoku. Wizerunkom towarzyszą wycinki z prasy i historie żydowskich bohaterek, opisane hasłem „You will survive and tell our story”.

Biennale w Berlinie jest obszerne, ale takie być musi. Twórcy rzucili sobie wyzwanie dokumentacji zjawisk i stąpają po kruchym lodzie – zapomnienia, ominięcia, narzucenia własnych doświadczeń i perspektyw. Ich bronią jest dokument, nauka. To racjonalne podejście skontrowane jest przez prace związane z wyobraźnią – po to, aby widz nie poddał się w trakcie tej podróży. Istotne dla koncepcji kuratorskiej jest nakłonienie odbiorców, aby uczestniczyli we wszystkich procesach, przez jakie twórcy ich prowadzą.

Kurator Kader Attia nie ma w sobie naiwności, jaka często towarzyszy zaangażowanej twórczości. W wypowiedziach dla prasy podkreśla, że sztuka nie ma mocy zmieniania świata, ale może być soczewką praktyk, o których opowieść w innej formie nie zainteresowałaby publiczności. I dodaje, że jeśli przemysł spowodował, że świat przyspiesza, sztuka może być narzędziem, dzięki któremu spowolnimy.

12. Biennale Sztuki Współczesnej w Berlinie potrwa do 18 września.

Anna Pajęcka
Proszę czekać..
Zamknij