Znaleziono 0 artykułów
01.07.2025

Islandia w 48 godzin. Co zobaczyć, by poczuć klimat „krainy lodu i ognia”?

01.07.2025
Islandzki krajobraz  (Fot. Aleksandra Sosińska-Michaluk/Ppoems.wonderland)

Rejkiawik na city break? Islandia jako idealna, choć nieoczywista destynacja na przedłużony weekend? Z okazji otwarcia bezpośredniego połączenia między Warszawą a Reykjavikiem, które od 2025 roku oferują polskie linie lotnicze LOT, sprawdzam, czy w 48 godzin można naprawdę poznać i poczuć „krainę lodu i ognia”.

Islandii zawdzięczam swoje pierwsze podróżnicze FOMO. Kilka lat temu, chwilę przed pandemią, wyspę odwiedzili wszyscy moi bliżsi i dalsi znajomi – przynajmniej tak wynikało z Instagrama. Kadr z wrakiem samolotu Dakota C-117, który znajduje się na czarnej plaży Sólheimasandur, pojawiał się w moim socialowym feedzie z reklamową częstotliwością. Islandia szybko stała się moją wymarzoną destynacją, ale opowieści o warunkach, które wymuszają backpackerski styl podróży, i średnio sprzyjającym temu klimacie sprawiły, że odłożyłam marzenia o zwiedzeniu „krainy lodu i ognia” na „chyba nigdy”. Podróże z plecakiem i obmyślanie całego planu wycieczki punkt po punkcie nie są moimi mocnymi stronami. Dużo lepiej podróżuje mi się spontanicznie, choć z walizką i przede wszystkim nieskomplikowanym transferem. Jak się okazało, w 2025 roku o to ostatnie zadbały polskie linie lotnicze LOT. Tak znalazłam się na wymarzonej wyspie.

Islandia (Fot. Aleksandra Sosińska-Michaluk/Poems.wonderland)

Z Warszawy do Rejkjaviku: Co warto zobaczyć w stolicy Islandii?

Czterogodzinny lot z Lotniska Chopina w Warszawie na lotnisko w Keflaviku, który odbył się 13 kwietnia 2025 roku, był debiutem tego połączenia w siatce rejsów LOT. Czy początek wiosny to dobry moment na odwiedzenie wyspy? Osobiście poradziłabym poczekać do wakacji. Choć latem szanse na zobaczenie zorzy polarnej są dużo mniejsze niż zimą, a popularne miejsca bardziej oblegane, pogoda sprzyja pozostawaniu na zewnątrz, a islandzka natura to przecież clue pobytu. Arktyczny wiatr pędzący kilkadziesiąt kilometrów na godzinę był tym, co jako pierwsze zaskoczyło mnie tuż po wyjściu z samolotu. Byłam przygotowana na zimno – odzież termiczna, wełniany sweter, który w razie czego można kupić na miejscu jako wartościową pamiątkę (Islandię zamieszkuje więcej owiec niż ludzi, więc dziewiarstwo jest ważnym elementem dziedzictwa przekazywanego z pokolenia na pokolenia), puchowa kurtka pierwsze znalazły się w mojej walizce, jednak silny i lodowaty wiatr był zjawiskiem atmosferycznym, jakiego nigdy wcześniej nie doświadczyłam. Niemniej to właśnie ono sprawiło, że uważam Islandię za najlepszy kierunek na przewietrzenie głowy. Dosłownie i w przenośni.

Islandia (Fot. Aleksandra Sosińska-Michaluk/poems.wonderland)
Islandia (Fot. Aleksandra Sosińska-Michaluk/poems.wonderland)

Pierwsza z dwóch dób, którą LOT zaplanował dla nas na Islandii, pokazała ogromny potencjał Reykjaviku jako miasta na weekendowy city break. Jego kompaktowość w tym kontekście jest ogromną zaletą, bo wszystkie największe atrakcje stolicy Islandii są w zasięgu dłuższego spaceru. Zabudowa miasta będzie gratką dla fanów architektury. Islandczycy budują nie tylko z poszanowaniem dla krajobrazu, lecz także z inspiracji nim. Dobrym przykładem jest Konzerthaus Harpa, budynek opery, który przypomina bryłę lodu albo układ jego kryształów oglądanych pod mikroskopem. Fakt, że znajduje się tuż nad wodą, tylko potęguje to wrażenie. Poszukujących historycznych zabudowań powinno przyciągnąć za to centrum miasta i Kościół Hallgrímura, z którego dzwonnicy rozciąga się pocztówkowy widok na panoramę miasta. Z tej perspektywy można docenić pastelowe kolory elewacji budynków, które układają się w harmonijną całość. Dalej, idąc na wprost od kościoła, szybko znajdziemy się w najbardziej turystycznej części – centrum Rejkjaviku. To tu najlepiej zaopatrzyć się w pamiątki – czarną sól (tzw. lava salt) i słodycze o smaku lukrecji (od żelek po chipsy). Po drodze miniecie ulicę Skólavörðustígur, która 10 lat temu została pomalowana na kolory tęczy z okazji ówczesnej parady równości.

Islandia (Fot. Aleksandra Sosińska-Michaluk/poems.wonderland)
Islandia (Fot. Aleksandra Sosińska-Michaluk/poems.wonderland)

Spa na Islandii: Kąpiel w gorących źródłach z widokiem na chłodne morze

Islandia nie bez powodu nosi tytuł „krainy lodu i ognia”. Zimne morze i lodowaty wiatr równoważą gejzery i skalne pamiątki po wybuchach wulkanu. By pomóc nam rozgrzać zmarznięte ciała, LOT zabrał nas do Sky Lagoon – spa pod gołym niebem, które znajduje się zaledwie kwadrans drogi samochodem od centrum Reykjaviku. Główną atrakcją, oprócz kąpieli w gorących źródłach z widokiem na chłodne morze, jest rytuał, który składa się m.in. z wizyty w panoramicznie przeszklonej suchej saunie, aromaterapeutycznej mżawki, peelingu solnego, sadzawkowej sauny mokrej i zanurzenia się w wodzie z lodem. Dodatkowym bonusem miejsca jest wodny bar z napojami. Gwarantuję, że toast w takich okolicznościach jest przeżyciem, które pozostanie w pamięci na całe życie.

Islandia (Fot. Aleksandra Sosińska-Michaluk/poems.wonderland)
Islandia (Fot. Aleksandra Sosińska-Michaluk/poems.wonderland)
Islandia (Fot. Aleksandra Sosińska-Michaluk/poems.wonderland)

Islandzka kuchnia w duchu zrównoważonego rozwoju

W Islandii produkujemy tylko to, czego potrzebujemy. Nie mamy tu wielkich firm czy korporacji. Ponieważ warunki klimatyczne są stosunkowo trudne, korzystamy z tego, na co pozwala nam natura – mówi nasza przewodniczka, dumna przedstawicielka tutejszej Polonii – największej mniejszości na świecie. Rzeczywiście, język polski słychać tu na każdym kroku, co ułatwia załatwianie spraw w hotelach, muzeach czy restauracjach. Te ostatnie zasługują na szczególną uwagę. Wszystkie dania, których miałam okazję spróbować podczas pobytu, były przepyszne – od chleba z masłem z czarną solą po ryby w towarzystwie warzyw. Posiłki zaskakiwały aromatycznością, ale też sytością. Moje serce skradły zwłaszcza kremowe zupy. Pomidorowa okazała się częścią większego doświadczenia, ponieważ drugiego dnia odwiedziliśmy restaurację i plantację Fridheimar. Zasilana zieloną energią, hołduje pracy i produkcji w duchu slow. Tu pomidorów nikt nie pogania do dojrzewania, dzięki czemu mają czas, by w tempie zgodnym z naturą wysycić się słodyczą. Wycieczka po szklarni zakończona obiadem przygotowanym z warzyw, które jeszcze rano rosły na krzaku, skłania do refleksji na temat jakości spożywanych przez nas pokarmów.

Islandia (Fot. Aleksandra Sosińska-Michaluk/poems.wonderland)
Islandia (Fot. Aleksandra Sosińska-Michaluk/poems.wonderland)
Islandia (Fot. Aleksandra Sosińska-Michaluk/poems.wonderland)

Trzy najpiękniejsze miejsca warte zobaczenia, czyli Golden Circle

Skoro jednak Islandia to przede wszystkim niezwykłe krajobrazy, jak zobaczyć je w ciągu zaledwie 48 godzin? Wystarczy wycieczka na tzw. Golden Circle, czyli trasę turystyczną, na którą składa się Park Narodowy Thingvellir, obszar geotermalny Haukadalur z gejzerami Strokkur i Geysir oraz wodospad Gullfoss (przy dobrej pogodzie unosi się nad nim tęcza, dopełniając malowniczy obraz). My dodatkowo zahaczyliśmy o kraterowe jezioro Kerid, które powstało 6500 lat temu. Tym samym zobaczyliśmy przekrój tutejszych krajobrazów: rozległe stepy z filmowo przechadzającymi się końmi, surowe skalne formacje kształtujące wąwozy, kosmiczną scenerię wokół krateru, siłę wody – zarówno tej gorącej, wybuchającej spod ziemi, jak i lodowatej, spadającej setki metrów w dół. To widoki, ale przede wszystkim przeżycia, które trudno opisać słowami. Tym bardziej nie można ująć ich na instagramowych zdjęciach.

Islandia (Fot. Aleksandra Sosińska-Michaluk/poems.wonderland)
Islandia (Fot. Aleksandra Sosińska-Michaluk/poems.wonderland)
Agnieszka Zygmunt
  1. Styl życia
  2. Miejsca
  3. Islandia w 48 godzin. Co zobaczyć, by poczuć klimat „krainy lodu i ognia”?
Proszę czekać..
Zamknij