
Gdy dorastałam, nie miałam pojęcia, co oznacza bycie osobą transpłciową. Dziś chcę szerzyć świadomość na ten temat – mówi transpłciowa modelka Dalton DuBois, która wystąpiła na okładce czerwcowego wydania „Vogue Polska”. Jak zaczynała karierę w branży mody? Jak świętuje Miesiąc Dumy? O czym marzy?
Wystąpiłaś na okładce „Vogue’a”. To wciąż spełnienie marzeń każdej modelki?
Oczywiście, „Vogue” to przecież synonim wielkiej mody. Gdy jako dziecko chodziłam z mamą na zakupy, w kiosku zawsze zwracałam uwagę na „Vogue’a”. Teraz po raz trzeci pojawiłam się na okładce magazynu – to ogromny zaszczyt dla mnie i radość dla mojej rodziny. Gdy mówię komuś: „Jestem na okładce „Vogue’a”, to znaczy, że chwalę się tym, że osiągnęłam sukces w branży.
Jako dziecko postrzegałaś branżę jako inkluzywną?
Zawsze kochałam modę, miałam wręcz obsesję na jej punkcie, ale nigdy nie sądziłam, że stanę się jej częścią. Pochodzę z niewielkiego miasteczka w Kanadzie, gdzie trudno wyobrazić sobie paryskie wybiegi. Co nie znaczy, że o nich nie marzyłam. Uwielbiałam oglądać pokazy Thierry’ego Muglera, przeglądać magazyny mamy i przebierać się w jej szpilki. Po szkole, gdy przez godzinę siedziałam sama w domu, zakradałam się do jej szafy, wybierałam buty na najwyższych obcasach i przechadzałam w nich po pokoju jak prawdziwa diwa.
Twoja mama modnie się ubierała?
Tak, była prawdziwą seksbombą, naprawdę zmysłową kobietą, która uwielbiała szpilki. Świetnie się ubierała.
A ty wciąż tak chętnie nosisz obcasy? Zazwyczaj poza wybiegiem modelki widuje się w sneakersach...
Tak, wciąż często chodzę w szpilkach, na pewno częściej niż wiele moich koleżanek modelek. Wstaję rano, zakładam buty na dziesięciocentymetrowych obcasach i lecę na castingi. Zdejmuję je dopiero wieczorem.
A oprócz szpilek masz jakiś element ubioru, który towarzyszy ci w ważnych chwilach?
Moja torebka Chanel kupiona za pierwszą wypłatę. Wejście w jej posiadanie to niejako rytuał przejścia – znak, że należysz do branży.
Ważnym aspektem pracy w modzie są dla ciebie zarobki?
Jako zodiakalny Koziorożec dobrze się czuję, gdy jestem samodzielna i samowystarczalna. Przyznaję, że pieniądze są dla mnie ważne. A w tej branży trzeba być ostrożnym i rozsądnym, bo czasami przychodzi wiele przelewów w miesiącu, a czasem żaden. Trzeba nauczyć się zarządzać finansami.
Chodziłaś już po wybiegach Diesla czy Niny Ricci. Pamiętasz pokaz, na którym poczułaś się jak prawdziwa gwiazda?
Wciąż czekam na tę wielką chwilę w stylu supermodelek z lat 90. XX wieku. Póki co wciąż się jeszcze denerwuję i myślę o tym, żeby się nie przewrócić.

Moda straciła trochę magii?
Na pewno mocno przyspieszyła. Na projektantach spoczywa ogromna presja. Na modelkach także. Nie wiem, czy możemy sobie pozwolić na tyle ekspresji, co kiedyś.
O jakich współpracach czy kontraktach w branży zawsze marzyłaś?
Chciałabym pracować z duetem fotografów Inez i Vinoodhem albo z Mariem Sorrentim. Ale najbardziej marzę o występie w kampanii biżuterii Tiffany & Co. Napiszę ci, jak mi się uda to osiągnąć!
W jakiej przestrzeni poza modą możesz realizować się kreatywnie?
Właściwie to najbardziej wolna czuję się na łonie natury. Uwielbiam też prace manualne, zwłaszcza ceramikę. To moje i mojej mamy wspólne hobby. Podoba mi się patrzenie na ten proces – od formowania rękami, przez malowanie, po wypalanie.
Co jeszcze ci pomaga?
Rozmowy z moją najlepszą przyjaciółką Paige.
Co zachwyca cię w ludziach?
Dla mnie piękno to energia, dobroć. Zwracam uwagę na to, jak ktoś traktuje innych. Żałuję, że nie miałam lepszych wzorców, gdy dorastałam. Dopiero gdy poznałam moją wspaniałą agentkę, Annę, która zaopiekowała się mną jak matka, i inne osoby z branży, które przyjęły mnie z otwartymi ramionami, poczułam, czym naprawdę jest dobroć. Praca z ludźmi, którym zależy tylko na tym, żeby obserwować rozwój innych, to dobrodziejstwo.
Jak wyrażasz swoją wdzięczność?
Wyznaję miłość, gotując. Pewnie dlatego, że u mnie w domu rodzinnym wspólne zasiadanie do stołu było jednym z niewielu momentów spokoju. Rodzice dużo pracowali, nie mieli dla dzieci zbyt wiele czasu, ale wspólna kolacja była świętością. Dlatego przy stole zawsze czuję się bezpiecznie.
Niedawno przeprowadziłaś się do Nowego Jorku – jak się tam czujesz?
Niesamowicie. Nowy Jork pokazał mi, jak działa branża mody. Wielu komercyjnych klientów opuszcza to miasto, bo robi się zbyt drogie. W Nowym Jorku trzeba mieć kontakty i o nie dbać, chodząc na przyjęcia, gale itd.
Trzeba też budować markę osobistą, stać się it-girl?
Trochę tak, a to dla mnie niełatwe. Jestem na to za wrażliwa. Wszystko biorę do siebie. Dzięki wrażliwości jestem dobra w tym, co robię, ale z drugiej strony wszystko czuję mocniej. A budowanie tej persony na Instagramie wiąże się z wyzwaniami. Wiem jednak, że to konieczność. Wiele razy widziałam, jak pracę dostawała modelka, która miała więcej obserwatorów. Dziś dobry profil na Instagramie to podstawa.
Używasz tej platformy, żeby docierać do queerowej społeczności?
Tak. Gdy dorastałam, nie miałam pojęcia, co oznacza bycie osobą transpłciową. Nie wiedziałam nawet, że takie osoby istnieją. Dopiero gdy zaczęłam dorastać, znalazłam na YouTubie Gigi Gorgeous, jedną z pierwszych otwarcie transpłciowych kanadyjskich celebrytek. Mieszkała w Toronto, 45 minut drogi ode mnie, co wydawało mi się zupełnie niesamowite. Wtedy dopiero poczułam, że te osobliwe uczucia, które w sobie noszę, nie są jakąś dziwną fazą ani niedorzecznym kaprysem. Zaczęłam zastanawiać się, co zrobić dalej. Jak od tej pory kierować się przede wszystkim moim szczęściem. Internet bardzo mi w tym pomógł. Nie chciałabym używać słowa „spuścizna”, bo brzmi zbyt pompatycznie, ale na pewno chciałabym kontynuować tradycję mówienia głośno o osobach queerowych w internecie.

Co przede wszystkim chciałabyś pokazać młodszemu pokoleniu?
To, że bycie trans nie wyczerpuje całej ich tożsamości, osobowości, indywidualności. Bycie trans jest bardzo osobistą kwestią. Ważniejsze w odbiorze powinny być cechy, takie jak dobroć, charyzma, humor.
Odbierasz Kanadę jako akceptujące społeczeństwo?
Tak! Pokochałam Kanadę w trakcie tranzycji, bo okazało się, że wszystko odbywa się tu z ogromnym szacunkiem dla osób transpłciowych. Rozpoczynasz proces tranzycji w wieku 13–14 lat, ale dostajesz leki dopiero po wizytach u trzech różnych psychologów. Jako osoba niecierpliwa wtedy się na to irytowałam. Dziś, jako dorosła kobieta, która pragnie kiedyś zostać mamą, cieszę się, że ta decyzja jest traktowana na poważnie. Bo tak właśnie jest – ta decyzja zmienia całe twoje życie.
A w Ameryce? Jak się czujesz w związku z transfobiczną kampanią prowadzoną przez Donalda Trumpa?
Łamie mi to serce. Laverne Cox w niedawnym wywiadzie zwróciła się do Amerykanów słowami: „Osoby trans nie są winni temu, że nie stać was na jajka, opiekę zdrowotną i dom. Zwróciliście się przeciwko niewłaściwemu jednemu procentowi”. Dokładnie tak jest.
W Polsce niestety politycy prawicy także posługują się mową nienawiści, by polaryzować społeczeństwo. Teraz trwa jednak Miesiąc Dumy, kiedy powinniśmy celebrować tęczową tożsamość. Jak ty go świętujesz?
W czasie Miesiąca Dumy odzywam się do wszystkich moich queerowych przyjaciół. I tak wciąż się spotykamy, ale w czerwcu szczególnie. W tym roku spędzam ten miesiąc w Barcelonie. Może tym razem wyjdę na ulicę, by wziąć udział w paradzie równości, choć nigdy nie czułam się dobrze w tłumie.
Co jeszcze planujesz w tym roku?
Niedługo światło dzienne ujrzy reklama jednej z największych marek kosmetycznych na świecie z moim udziałem. Kobiety z jej reklam traktowałam kiedyś jak idolki. Transpłciowa modelka w tak prestiżowej kampanii – świat naprawdę się zmienia.
Wierzysz w to? Masz nadzieję na lepszą przyszłość?
Tak, bo my, osoby trans, jesteśmy niezwykle silne i wytrzymałe. Nigdy się w naszej walce o równość nie poddamy. Gdy tłumaczę komuś, co oznacza bycie trans, zawsze używam tego samego przykładu. Gdybym mieszkała sama w środku lasu bez dostępu do telefonu, wciąż byłabym tym samym człowiekiem. Bycie transpłciowym jest dla nas samych, a nie na pokaz.
Sesję z Dalton DuBois znajdziecie w czerwcowym numerze „Vogue Polska”. Wydanie możesz zamówić z wygodną dostawą do domu.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.