Znaleziono 0 artykułów
19.10.2022

Wielka zuchwałość Anny Delvey

19.10.2022
(Fot. Getty Images)

Anna Delvey w swoje oszustwa była zaangażowana całą sobą. Sprawnie posługiwała się stylem minimalistycznym, sugerującym powściągliwość, ale i bogactwo, co zwykle udaje się tylko osobom naprawdę zamożnym.

Wznieście toast negroni sbagliato z prosecco, Anna Delvey jest wolną kobietą. Znamy historię Delvey (prawdziwe nazwisko: Anna Sorokin) – rosyjskiej imigrantki, która podawała się za niemiecką dziedziczkę i podstępnie zdobywała wielkie pieniądze w pogoni za swoim marzeniem – Fundacją Anny Delvey, klubem artystycznym tylko dla wybranych. Nieustępliwa oszustka żyła bogato w Nowym Jorku, szastając pieniędzmi, mimo że ich nie miała. Luksus to skomplikowana rzecz, jednak Delvey zawsze sprawnie operowała stylem minimalistycznym, sugerującym powściągliwość, ale i bogactwo, co udaje się zwykle tylko osobom naprawdę zamożnym.

Teraz ta tendencja przesunęła się u niej w stronę miękkich neutralnych projektów The Row, ale wciąż pamiętamy, że Delvey była fanką wystawnej restauracji Le Coucou, szczytu aspiracji w latach 2010. Dziwne mogło się wtedy wydawać, że jej styl nie jest finansowany przez fundusz powierniczy, że bywanie w hotelach czy latanie prywatnymi odrzutowcami było życiem wymyślonym, jak z papier mâché.

Delvey wyszła z więzienia w Rikers i wróciła do East Village. Ale nawet w areszcie domowym – z monitoringiem przypiętym do kostki – Delvey jest ikoną. Na przesłuchanie w sprawie zwolnienia warunkowego założyła jedną z najbardziej zdumiewających stylizacji: była ubrana w czarną satynę od stóp do głów, prochowiec i szalik zarzucony na głowę jak kaptur, a pod szyją związany w kokardę – wyglądało to ekstrawagancko, można powiedzieć, że przypominało jajko Fabergé. Anna wyglądała też niczym wdowa udająca się na odczytanie testamentu po podejrzanej śmierci jej niezwykle bogatego męża. Delvey nie przepuszcza okazji, by świadomie zabłysnąć.

Próbuję rozwikłać, dlaczego skazana oszustka stała się postacią z wyższych sfer, osobą, o której na Facebooku pisze się, że jest absolutną legendą. Częściowo wynika to z przestępstw, a częściowo z zupełnego braku skrupułów.

Przestępstwo oczywiście jest złe, kradzież jest zła, przekonanie pracownika banku w potajemnej rozmowie do udzielenia pożyczki na 100 tysięcy dolarów jest złe, jednak... kochamy naciągaczy. Ich przestępstwa są zazwyczaj błahe, a przestępstwa Delvey były relatywnie błahe w świecie firm, które oszukała; bo jej „ofiary” to głównie firmy zajmujące się prywatnymi odrzutowcami oraz banki. Zatem oszukała łatwowiernych bogaczy, co – mimo że nielegalne – wydaje się trochę... warte śmiechu?

A poza tym Delvey dała nam szansę, byśmy poczuli się lepsi. Uwielbiamy czuć, że osoba, która została oszukana, była wprawdzie bogatsza, ale głupsza od nas; że straciła pieniądze przez brak zdrowego rozsądku i podstawowej ostrożności, jaką mają zwykli ludzie. Bo przecież my jesteśmy wystarczająco sprytni, by z daleka dostrzec przekręt. My nigdy nie dalibyśmy się nabrać na schematy Delvey, ponieważ zawsze mamy się na baczności.

Ważną rzeczą jest również to, że Delvey była zaangażowana w swoje oszustwa całą sobą. Jest architektką długoterminowego budowania zaufania wśród bogaczy, nigdy nie ustąpiła, nie wycofała się. Jej działania są jak literatura kryminalna, która stała się prawdą. To rodzaj przestępczości, o jakiej marzę, upiększanej często w opowieściach (obok wyciągnięcia rodzinnego spadku od baronowej czy bycia bezszelestnym włamywaczem, który zwykle wchodzi do domów przez okna). Ale szczerze mówiąc, nie sądzę, żebym mogła stosować takie rozwiązania, bo spodziewam się, że w podobnych sytuacjach do głosu dochodziłoby moje sumienie.

Ja, oraz my, po prostu nie mamy w sobie odpowiedniej zuchwałości, by działać w stosunku do innych sposobami Delvey. I chyba na tym polega w jakimś stopniu jej atrakcyjność. Anna Delvey dokonała wielkiego przekrętu, i choć została ukarana, nigdy nie wydawała się szczerze żałować. Widzimy to również, przyglądając się jej strojom. Delvey ubiera się tak, jakby nie chciała się ukrywać, nie była zawstydzona, ubiera się tak, jakby raz jeszcze zrobiła to wszystko, co zrobiła, w mgnieniu oka.

Artykuł oryginalnie ukazał się na Vogue.com.

Raven Smith
Proszę czekać..
Zamknij