
Helen Mirren zawsze podchodziła do miłości rozsądnie. Nigdy nie marzyła o ślubie ani o dzieciach. Żoną reżysera Taylora Hackforda została dopiero po ponad 10 latach związku. Była już wówczas po pięćdziesiątce.
Helen Mirren łamie stereotypy. Była w związku z młodszym mężczyzną, Liamem Neesonem, nigdy nie zdecydowała się na dziecko, a za mąż wyszła dopiero po pięćdziesiątce. Dziś, w wieku 80 lat, zachwyca urodą i klasą na małym i wielkim ekranie. Jej największym fanem jest jej mąż, reżyser Taylor Hackford. Są razem już od 40 lat.
Helen Mirren przez większość życia poświęcała się karierze aktorskiej w teatrze i w kinie
Helen Mirren już jako mała dziewczynka postanowiła, że zostanie aktorką. I choć większość dzieci z takich marzeń wyrasta, ona pozostała wierna swojej pasji. Jako 18-latka wcieliła się w Kleopatrę na scenie londyńskiego teatru młodzieżowego. Niedługo później dołączyła do prestiżowej trupy The Royal Shakespeare Company. W latach 70. utalentowana Brytyjka z rosyjskimi korzeniami rozpoczęła podbój kina. Mirren wybierała kino niezależne (wspomnijmy choćby kontrowersyjny film „Kaligula”). Ostatecznie drogę do Hollywood utorowała jej rola w „Długim Wielkim Piątku” u boku Boba Hoskinsa. Kolejne projekty, jak „Excalibur” czy „Cal”, tylko potwierdziły jej wielki talent. Mirren dostawała coraz więcej propozycji, aż w końcu trafiła na casting do „Białych nocy”. Tam czekało na nią przeznaczenie.
Aktorka Helen Mirren poznała reżysera Taylora Hackforda na castingu do filmu „Białe noce” w połowie lat 80. XX wieku
Taylor Hackford kompletował właśnie obsadę do swojego kolejnego filmu. Miał już na koncie spore sukcesy – jego „Oficer i dżentelmen” z Richardem Gere’em zdobył uznanie krytyków, a thriller „Bez szans” z Jeffem Bridgesem zarobił krocie oraz wylansował hit Phila Collinsa „Against all odds”. Gdy przed 39-letnim Hackfordem stanęła o rok młodsza Mirren, reżyser natychmiast zrozumiał dwie rzeczy. Po pierwsze, już wiedział, że znalazł aktorkę do swojego filmu. Po drugie – spotkał kobietę swojego życia. Ale nie od razu zostali parą.

Gdy Mirren ubiegała się o rolę w „Białych nocach”, była wciąż w związku z Liamem Neesonem. U boku tego o siedem lat młodszego, wówczas początkującego aktora, zagrała w „Excaliburze”. Byli parą przez niemal pięć lat. – To była prawdziwa miłość – wspominała aktorka swój dawny związek w 2022 roku. – Wspólne życie nie było nam co prawda pisane, ale bardzo się kochaliśmy. I choć tuż po rozstaniu nie była gotowa na kolejną relację, Hackford ją intrygował. – Poznaliśmy się, gdy byłam tuż przed czterdziestką. Wcześniej stawiałam karierę na pierwszym miejscu. Byłam gotowa poświęcić dla niej wszystko, także miłość. To się zmieniło, gdy spotkałam Taylora – opowiadała Mirren w rozmowie z AARP w 2016 roku. Kilka miesięcy po castingu dała się Hackfordowi zaprosić na randkę. Gdy w 1986 roku „Białe noce” triumfowały na gali rozdania Oscarów (statuetka za piosenkę „Say You, Say Me” Lionela Richiego), byli już parą. I tak przez kolejnych 11 lat. Bo choć Mirren już wiedziała, że spotkała tego jedynego, to ani myślała wychodzić za mąż.
Helen Mirren długo nie pragnęła wyjść za mąż. Powiedziała „tak” po pięćdziesiątce
– Nie byłam przeciwniczką małżeństwa. Po prostu za nim nie przepadałam. Podobnie miałam na przykład z rzepą – tłumaczyła z właściwym sobie poczuciem humoru gwiazda. – I doprawdy wiele lat musiało upłynąć, nim trafiłam na rzepę, która mi smakowała.
Rzeczywiście musiała minąć dekada, żeby Mirren podjęła decyzję o ślubie. – Z czasem stało się jasne, że spędzimy ze sobą resztę życia – mówiła na łamach magazynu „People”. W końcu, ku wielkiej radości bliskich, Mirren i Hackford zostali mężem i żoną.

Pobrali się w Szkocji, w grudniu 1997 roku. Mirren była wtedy tuż po pięćdziesiątce. Nie był to tradycyjny ślub, ale o takim gwiazda nigdy nie marzyła. Nie pragnęła też białej sukni. – Już nie takie kreacje miałam na sobie na planie. Nie potrzebowałam atencji, bo jako aktorka wystarczająco dużo jej dostałam – tłumaczyła.

Mirren nigdy nie ukrywała, że do ślubu z Taylorem Hackfordem przekonały ją głównie… kwestie prawne. – Wszystko zrobiło się zbyt skomplikowane. Gdy chcieliśmy kupić dom, ileż było z tym problemów! – żartowała. Cóż, Brytyjka nie słynie z romantycznego podejścia do miłości. W jednym z wywiadów aktorka zdradziła, że zapominają z mężem o swoich urodzinach i ważnych rocznicach. To dlatego, że nie przywiązują wagi do drobiazgów. Zamiast romantycznych celebracji raz do roku, wolą okazywać sobie czułość i wyrozumiałość na co dzień.
Helen Mirren nigdy nie chciała zostać matką. Świadomie zrezygnowała z macierzyństwa
Mirren i Hackford od razu wiedzieli, że nie będą mieć razem dzieci. On był już ojcem dwojga (starszy syn reżysera, Rio, zmarł w 2022 roku na raka), ona nie chciała zostać matką. – Już sam poród mnie przeraża – mówiła w jednym z wywiadów. Wszystko przez film z realistyczną sceną narodzin, który obejrzała jako 13-latka. – Tę traumę noszę w sobie do dziś – twierdzi gwiazda. Macierzyństwo zwyczajnie jej też nie interesowało. – Nigdy nie odczuwałam potrzeby, by mieć dziecko. Owszem, czasem o tym myślałam, ale bez przekonania. Nie żałuję, że nie jestem matką. Wiem, że to nie dla mnie – wyznała. Z kolei w innym wywiadzie Mirren żartowała: – Na świecie jest i tak za dużo ludzi. Brak potomstwa to mój wkład w ekologię.

Helen Mirren i Taylor Hackford tworzą partnerski związek. Kluczowy jest w nim wzajemny szacunek
O ile aktorce nie zależało na macierzyństwie, o tyle zawsze pragnęła związku partnerskiego. Takiego, w którym wzajemna akceptacja i wsparcie są na porządku dziennym i nikt nie próbuje nikogo zmienić. – Ogromną zaletą partnerstwa w dojrzałym wieku jest to, że je dostrzegasz i doceniasz – twierdzi gwiazda. – Staje się ono równie ważne, jak miłość, pożądanie i cała reszta, z jaką wiąże się wspólne życie.

Tu warto dodać, że prawdziwego „wspólnego życia” małżonkowie doświadczyli dopiero podczas lockdownu w 2020 roku. Wcześniej oboje byli w wiecznych rozjazdach. – Nareszcie mogliśmy ze sobą po prostu pobyć, jak mąż i żona – opowiadała Mirren w „Hello Magazine”. – Przez niemal pół roku wiedliśmy zwyczajne życie i było to naprawdę fantastyczne. Po raz pierwszy, odkąd jesteśmy razem, mogliśmy co wieczór zasiadać razem przy stole. Dla mnie to było coś cudownego, bo odkąd skończyłam 20 lat, pracowałam na pełnych obrotach. Pierwszy raz w życiu mogłam po prostu zjeść kolację z mężem, nie dbając o pracę.
Dwa lata później para obchodziła 25. rocznicę ślubu. Z tej okazji Helen Mirren podzieliła się z czytelnikami „People” swoim patentem na udany związek. – Najważniejsze to nie utracić tożsamości. Bądź zawsze sobą i pozwól na to samo partnerowi. To wszystko, co naprawdę się liczy.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.