Znaleziono 0 artykułów
13.09.2023

Najbardziej ukwiecony ślub roku z magią starego Hollywoodu w tle

13.09.2023
(Fot. Greg Finck)

Mieliśmy wrażenie, że śnimy – mówi panna młoda Emily Luntz o swoim ślubie z Jaredem Morgensternem, który odbył się na francuskim zamku po dwóch latach od oryginalnych zaręczyn. Para dzieli się inspiracjami i przygotowaniami, które sprawiły, że powiedzieli sobie „tak” pod chuppą z kolorowych kwiatów.

Doradczyni ds. wzornictwa Emily Luntz oraz przedsiębiorca, inwestor i projektant wyrobów przemysłowych Jared Morgenster, który jest również autorem przycisku „Lubię to!” na Facebooku i jednym z założycieli aplikacji Rayam, wbrew pozorom nie poznali się dzięki aplikacji randkowej. Przeciwnie, ich pierwsze spotkanie w 2015 roku było bardzo tradycyjne: poznali się na imprezie halloweenowej w Los Angeles. Jared był przebrany za kapitana XIX-wiecznego statku, a na ich pierwszym wspólnym zdjęciu widać, jak Emily dumnie pozuje w jego trójgraniastym kapeluszu i swojej obcisłej sukience (impreza odbyła się dwa tygodnie przed Halloween, a ona nie została poinformowana, że obowiązuje przebranie). Tamtego wieczora rozstali się, zanim zdążyli wymienić się numerami telefonu, ale następnego dnia Jared otrzymał trzy wiadomości od przyjaciół Emily, którzy pytali, czy mogą dać jej jego numer.

Zaręczyny w formie podchodów

W 2021 roku, sześć lat po tym, jak zaczęli się spotykać, Jared przyleciał z Los Angeles do San Francisco, by zaskoczyć Emily oświadczynami w ogrodach posiadłości Fioli. Ona spotkała się tam na herbatę z przyjaciółką, która, gdy wyszła zza zakrętu, powiedziała: – Mam list, który mam ci przekazać. Gdy Emily otworzyła kopertę, zobaczyła w niej notatkę napisaną odręcznie przez Jareda – będącą zaproszeniem do gry w podchody. Wyznaczona trasa poprowadziła Emily przez należący do posiadłości Garden House, a kończyła się przy oszałamiającym stawie porośniętym liliami wodnymi, gdzie Jared przed nią uklęknął.

Zaręczynowa sesja ślubna

Wesele zostało zorganizowane w czerwcu tego roku w Château St. Martin na południu Francji. –Przed ślubem byliśmy zaręczeni przez dwa lata, więc nie stresowaliśmy się podczas planowania ślubu – wyjaśnia Emily. Na Instagramie znalazła florystkę Kianę Underwood z firmy Tulipina, która była pierwszą zatrudnioną przez nią osobą. Następnie Underwood przedstawiła jej fotografa Grega Fincka. – Byliśmy w Paryżu w tym samym czasie, poznaliśmy się z nim i zrobiliśmy próbną czarno-białą sesję zaręczynową – mówi Emily. – Po niej bez wahania go zatrudniliśmy!

Z kolei Finck przedstawił parze wedding plannerów, firmę White Eden, oraz operatora kamery Caleba Jordana Lee. – Ostatecznie wszystkich najważniejszych usługodawców i miejsca wybraliśmy z ponadrocznym wyprzedzeniem – wspomina Emily. – Latem zeszłego roku przylecieliśmy, by spróbować jedzenia i zebrać doświadczenia z wszystkich wybranych przez nas miejsc. Praca z White Eden była ogromną przyjemnością. Czułam, że mogę mieć nad wszystkim absolutną kontrolę kreatywną i totalnie zaufałam im w kwestii proponowanych przez nich usługodawców.

Ślub zagrożony odwołaniem

Wydawało się wtedy, że wszystko przebiega gładko. A potem, trzy tygodnie przed weselem, matka Jareda zachorowała, a oni pomyśleli, że być może będą musieli wszystko odwołać. – Dzieliliśmy i rządziliśmy – mówi Emily. Jared skupił się na tym, by jego matka poczuła się lepiej i była w stanie pojawić się na ślubie, co udało się osiągnąć w ostatniej chwili, z kolei Emily kończyła planowanie, projektowanie i opracowywanie stylizacji na ich wielki dzień. – Przede wszystkim przypomniało nam to, dlaczego bierzemy ślub, kto tak naprawdę się dla nas liczy, oraz że nasze dni tutaj są policzone, więc należy celebrować życie – mówi Emily.

Przyjęcie powitalne we francuskim stylu

Najważniejszym celem przygotowań do wesela było tchnięcie we wszystko francuskiego ducha. Przyjęcie powitalne wyznaczyło kierunek ślubnego weekendu. – Chciałam, by to, co mam na sobie, uosabiało istotę południa Francji. Inspirowałam się Brigitte Bardot, choć podarowałam sobie jej charakterystyczną grzywkę – żartuje Emily. Założyła sukienkę mini, którą znalazła w Happy Isles w Los Angeles, i by była bardziej w jej stylu, o pomoc poprosiła projektantkę sukien ślubnych Patricię Voto z One/Of, która wprowadziła do projektu pewne zmiany. – Początkowo sukienka miała krótkie rękawy i kończyła się zaraz nad kolanem – mówi Emily. – Postanowiłam przekształcić ją w projekt o dekolcie halter z odkrytymi plecami i skrócić. Z nadmiaru materiału stworzono pasującą do niej torebkę, stanowiącą wyjątkowy akcent. Emily wybrała też nowoczesną wersję fryzury o dużej objętości w stylu lat 60., a makijażystka Trine Juel dopełniła ten look kreską na powiekach.

Kolacja przedślubna w duchu „Wielkiego Gatsby’ego”

Kolacja przedślubna odbyła się w Villi Ephrussi. – To, że zagłębiłam się w historię tej posiadłości, posłużyło za niesamowite źródło inspiracji. Za cel postawiłam sobie uchwycenie wytwornej atmosfery niczym u Gatsby’ego – subtelnie wplatając w nią elementy arystokratycznej majestatyczności – mówi. Szukając sukienki na kolację, Emily natknęła się na Instagramie na projekt vintage od Gossamer, w którym natychmiast się zakochała. Jednak sukienka – biała, z jedwabiu, w stylu przypominającym sylwetkę z lat 30. – była o kilka rozmiarów za duża. – Z pomocą lokalnej krawcowej umiejętnie ją dopasowałyśmy, wprowadzając jednocześnie kilka zmian, takich jak pogłębienie dekoltu i uszlachetnienie miseczek biustonosza, dzięki czemu uzyskałyśmy bajkowy, eteryczny efekt – mówi Emily. Jako dopełnienie looku wybrała torebkę Crystal YSL ozdobioną detalami z antycznego złota. Dodatek ten sprawił, że strój stał się jeszcze bardziej wyrafinowany.

Kreacja ślubna: Vintage, złoto i diamenty

Ideą przyświecającą tworzeniu sukni ślubnej Emily było uchwycenie istoty stylu Audrey Hepburn, Grace Kelly i Carolyn Bessette Kennedy w jednym looku. – Moim celem było połączenie współczesnego romantyzmu z hollywoodzkim glamourem – wyjaśnia. – Ponad półtora roku temu wyruszyłam w podróż z Patricią Voto z One/Of, której celem było stworzenie tej niezwykłej sukni. Miałam jasną wizję, a Patricia idealnie ją rozumiała. Pragnęłam mieć suknię, która będzie efektowna, a jednocześnie wyrafinowana. Projekt został wykończony eleganckimi, delikatnymi akcentami wykonanymi z luksusowej jedwabnej tkaniny faille, a wszystko zostało zrównoważone trenem i odpinaną szarfą na ramionach.

Jeżeli chodzi o dodatki, Emily postawiła na ponadczasową elegancję w postaci francuskich kolczyków vintage ze złota i diamentów od Richters z Palm Beach oraz satynowych czółenek na niskim obcasie od Manolo Blahnika. Trine z kolei stworzyła eleganckie upięcie z nowoczesnym twistem oraz świeży, olśniewający beauty look.

– Tym, co naprawdę sprawiło, że cały mój look był spójny, była organiczna forma zarówno kolczyków, jak i pierścionka, fryzury i sukienki – mówi Emily. – Każdy element mógł poszczycić się naturalnymi, wydłużonymi, delikatnie zakrzywionymi liniami, co tworzyło harmonijną, zniewalającą całość. Skrupulatnie powtarzałam ten motyw w każdym aspekcie wesela, od obrączki po urocze dekoracje kwiatowe, a nawet karty dań. Moją intencją było stworzenie atmosfery obfitości i niezwykłego piękna, a jednocześnie utrzymanie eleganckiego minimalizmu.

Kwiaty w centrum uwagi

Ceremonia rozpoczęła się od powitalnych drinków (i odrobiny lodów z alkoholem). Następnie goście zeszli ścieżką prowadzącą z hotelu do basenu, skąd mogli dostrzec czubek chuppy obficie ozdobionej kwiatami od Tulipiny, a za nią ścieżkę prowadzącą do ołtarza, wzdłuż której ustawiono eleganckie, nowoczesne prostokątne postumenty, zachwycające obfitością kwiatów. W oddali widać było basen, dopasowane dekoracje kwiatowe w specjalnie przygotowanym na to wydarzenie szklanym pawilonie, oraz góry.

Centralnym elementem były jednak właśnie kwiaty. – Wybraliśmy Kianę Underwood z Tulipiny ze względu na jej kreatywność i artyzm, który wnosi do swoich projektów – mówi Emily. – Rozmawiałam z Kianą o emocjach, jakie chcemy przywołać poprzez ten projekt – chciałyśmy, by sprawiał wrażenie lekkiego, radosnego, pogodnego i obfitego, a jednocześnie był elegancki, wyszukany, wyrafinowany i spójny. By osiągnąć taki efekt, wybrałyśmy kwiaty w odcieniach błękitu przechodzące w żółć, a następnie w jasny róż, które pokrywały chuppę, po czym rozciągały się na prowadzącą do niej alejkę. Chuppa znajdowała się kilka stopni powyżej alejki i zwrócona była na wschód, dzięki czemu ceremonię oświetlało światło słoneczne.

Przedślubne wypadki

Na chwilę przed ceremonią nie wszystko jednak szło zgodnie z planem. Jakimś cudem Jared wpadł na jedną z dekoracji kwiatowych od Tulipiny, z której spadł na niego deszcz żółtego pyłku. Cała świta państwa młodych rzuciła się na pomoc, chwytając za taśmę klejącą, by usunąć pyłek i doprowadzić ubranie do stanu, w którym panu młodemu można by było zrobić zdjęcia. Jakby tego było mało, welon Emily zaczepił się o stopnie, przez co zatrzymał ją w drodze na nabożeństwo.

Jednak gdy skrzypek zaczął grać, ogłaszając początek ceremonii, wszystko było już w porządku –  można było zaczynać. Jared powoli zaprowadził swoją mamę na jej miejsce. – Większość gości miała łzy w oczach, ponieważ zaledwie kilka tygodni temu nie było pewne, czy będzie w stanie tam być ze względu na bardzo poważną diagnozę, z którą bohatersko sobie poradziła, by uczestniczyć w wydarzeniu, które określiła jako najlepsze przyjęcie jej życia – mówi Emily. – Wyszeptała do niego, że jego ojciec byłby zachwycony i niesamowicie dumny.

Pan młody i panna młoda jak Tetris i flipper

Emily została poprowadzona do ołtarza przez swojego ojca, a gdy nawiązała z Jaredem kontakt wzrokowy, delikatnie puściła do niego oko. W swojej przysiędze mówiła o tym, że podejście Jareda do życia przypomina grę w Tetris, co idealnie pasuje do jej stylu à la flipper. Jared przeczytał wiersz, który napisał dla Emily po ich pierwszej randce siedem lat temu, gdy dotarło do niego, że to ta jedyna. Małżeństwo zostało przypieczętowane słowem „tak” wypowiedzianym przez pana młodego i „no pewnie!” ze strony panny młodej. Potem stłukli kieliszki, pocałowali się, a następnie odeszli spod ołtarza, podczas gdy ich przyjaciele rzucali płatki róż. – Mieliśmy wrażenie, że śnimy – mówi Emily. – W ogóle się nie denerwowaliśmy. Wszyscy nasi najlepsi przyjaciele i rodzina dzielili z nami tę wyjątkową chwilę.

Glambot zamiast fotobudki

Po ceremonii podano koktajle w wieży szampańskiej, z której rozciąga się widok na stare miasto Vence i ocean. Znajdowała się tam kamera nagrywająca w slow motion – podobna do tych używanych na Oscarach – przed którą można było pozować, i wędrowny zespół muzyczny, który po koktajlach zaprowadził wszystkich na kolację w namiocie. Namiot ten również został udekorowany kwiatami od Tulipiny, a zespół Inspiration przywitał wszystkich, grając „Bittersweet Symphony”.

Po każdym daniu kolacja przerywana była występami muzycznymi, a taniec Jareda z matką do „She’s the One” Billy’ego Joela doprowadził wszystkich do łez. Motywem przewodnim menu był wyniesiony na wyższy poziom street food – podano bułeczki z homarem i burgery, natomiast ciasto Funfetti o ulubionym smaku pary młodej zostało stworzone przez Made in Cake.

Droga na after party przez sekretne drzwi

Firma White Eden wymyśliła, że na after party prowadzić będzie stworzona przez nich specjalnie fałszywa ściana w lobby, w której, gdy pociągnie się za ogromny portret, otwierać się będą sekretne drzwi. Jako ten rekwizyt para młoda wybrała replikę obrazu „Mobile Lovers” Banksy’ego – jednego z ulubionych obrazów Jareda, co ma sens, biorąc pod uwagę jego pracę przy przycisku „Lubię to!”, będącego również przypomnieniem dla gości, by zostawili urządzenia elektroniczne i po prostu dobrze się bawili. Chwilę po północy para młoda zatańczyła horę.

Przestrzeń do zabawy wyglądała jak tajny bar z czasów prohibicji, a impreza trwała do 4 nad ranem. – Jared, który amatorsko tańczy breakdance’a, wykonał nawet kilka figur i stanie na rękach – mówi Emily. – O 3 nad ranem rzucałam bukietem. Ostatnią rzeczą, jaką zrobiliśmy tamtej nocy przed pójściem spać, było ponowne odczytanie naszych przysięg.

Artykuł ukazał się oryginalnie na Vogue.com. 

Na miejsce naszego intymnego, romantycznego ślubu wybraliśmy Château Saint Martin, na północ od Nicei, z widokiem na Saint-Paul de Vence na południu Francji. 50-pokojowy hotel pomieścił prawie wszystkich z setki naszych gości.

Udało nam się znaleźć chwilę dla siebie przed powitaniem naszej najbliższej rodziny i przyjaciół. Byłam ubrana w sukienkę mini vintage (oryginalnie miała krótkie rękawy), którą kupiłam w jednym z moich ulubionych sklepów w Los Angeles, Happy Isles. Z pomocą Patricii Voto z One/Of przeprowadziłam jej upcykling i stworzyłam z niej sukienkę o kroju halter z odkrytymi plecami, a z nadmiaru materiały została uszyta torebka.

Na naszym przyjęciu powitalnym znalazł się inspirowany lokalnymi produktami stragan z warzywami, gdzie serwowano świeże kanapki z pomidorami i bazylią.

Byliśmy coraz bardziej podekscytowani, słysząc, że jak nasi przyjaciele powoli się zbierają, choć jeszcze ich nie widzieliśmy.

Czerpaliśmy inspiracje z rynków kwiatowych typowych dla południa Francji. Celem przyjęcia powitalnego było zanurzenie naszych ukochanych ludzi we wszystkim, co francuskie! Piękne kwiaty zostały ułożone przez Miss Rose z Perrine.

Ubrana w moją mini z upcyklingu nie mogę się doczekać pierwszego wydarzenia. Razem z Trine wybrałyśmy delikatny makijaż z subtelną kreską namalowaną eyelinerem i fryzurę stanowiącą ukłon w stronę Francji lat 60. będącej motywem przewodnim naszego wieczoru powitalnego.

Na przyjęciu powitalnym pojawiło się stanowisko z odświeżającymi spritzami, gdzie znalazł się Aperol, Hugo i spritze w wersji virgin.

Z drinkami w dłoni nie mogliśmy powstrzymać się od tańca. Jared uśmiecha się do mnie po tym, jak zostaliśmy obdzieleni miłością rodziny i przyjaciół.

Na powitanie gości chcieliśmy zorganizować niezobowiązujące, ale eleganckie garden party, z lokalnymi kwiatami i przekąskami.

Menu na przyjęciu powitalnym było inspirowane południem Francji – z jednym wyjątkiem – specjalnym zamówieniem Jareda na pizzę z kurczakiem BBQ.

Wchodzimy w tłum naszej najbliższej rodziny i przyjaciół, przepełnieni radością i wdzięcznością.

Na kolację przedślubną wybraliśmy Villę Ephrussi w Saint-Jean-Cap-Ferrat. Kilka lat wcześniej ją odwiedziliśmy i spędziliśmy wiele godzin, wałęsając się po jej terenie.

Spojrzenie z lotu ptaka na ogród, który oryginalnie został zaprojektowany i rozbudowany przez pierwotną właścicielkę posiadłości, Béatrice de Rothschild.

Wystrój, aranżacja i atmosfera przyjęcia zostały zaplanowane tak, by odzwierciedlały epokę, w której Béatrice de Rothschild organizowała własne przyjęcia w willi. Przy kolacji przedślubnej również pracowaliśmy z utalentowaną Miss Rose z Perrine, która stworzyła dekoracje kwiatowe.

Mam na sobie suknię vintage, którą kupiłam od Gossamer. Przerobiłam ją i stworzyłam ozdobną apaszkę, która dodawała jej uroku inspirowanego „Wielkim Gatsbym”. Zestawiłam suknię z kryształową kopertówką Sain Laurent z metalowymi elementami.

Goście zbierają się w zachodnim ogrodzie, napawając się efektownym widokiem na morze.

By podkreślić intymność tego wieczoru, na stołach królowały głębokie odcienie ciemnej czerwieni i fioletu, co odróżniało go od poprzedniego wieczoru i nadchodzącego wesela. Chcieliśmy przywołać ducha kolacji szabatowej.

Kolacja przedślubna była momentem, w którym nasi przyjaciele i rodzina mogli wygłosić przemowy, tak by w czasie kolacji w dniu ślubu skupić się bardziej na świętowaniu i tańcu.

Przeskoczyłam przez kamienne stopnie, by spotkać się z Jaredem, i słyszałam, jak kilku gości głęboko odetchnęło z ulgą. Nie miałam problemu z podjęciem tego ryzyka!

Wymknęliśmy się, by zapozować do zdjęcia podczas koktajli w czasie naszej kolacji przedślubnej.

Widok na willę i jej otoczenie o zmierzchu, gdy wszyscy nasi goście zasiedli do pierwszych przystawek.

W czasie przemowy świadka Jareda nie mogliśmy powstrzymać się od śmiechu. W wieczór kolacji przedślubnej postanowiliśmy usiąść tylko z rodziną – było dla nas ważne, by stworzyć te wyjątkowe wspomnienia tylko z nimi.

Ślubna papeteria, czcionka i pieczęcie. Szukaliśmy eleganckiego projektu, który byłby nowoczesny, a jednocześnie wpisywał się w wagę tego wydarzenia. Udało się to osiągnąć dzięki wspaniałej pracy z Crème de Papier.

Zrezygnowałam z tradycyjnej obrączki i zaprojektowałam biżuterię, która reprezentuje zarówno obrączkę, jak i pierścionek zaręczynowy. By stworzyć ten inspirowany projektami vintage look, pracowałam z naszymi przyjaciółmi z Richters z Palm Beach.

Miałam okazję założyć oszałamiające francuskie kolczyki vintage ze złota i diamentów od Richters of Palm Beach. Nie byłabym w stanie znaleźć bardziej idealnych kolczyków, a wiedziałam, że chcę mieć coś efektownego na uszach, tak by nie mieć żadnej biżuterii na dekolcie.

Byłam absolutnie zachwycona moją suknią ślubną. Zaczęłam projektować ją z One/Of ponad półtora roku przed naszym ślubem. Była dokładnie taka, jak sobie wymarzyłam, a nawet lepsza.

Z niedowierzaniem patrzę na moją przyjaciółkę Micaelę. Po wszystkich przymiarkach, na które ze mną chodziła, w końcu nadszedł wyczekany moment.

Jared i jego przyjaciele śmieją się z tego, przez co musieli przejść, pomagając mu przygotować się do ceremonii.

Toast za to, że ich przyjaciel za chwilę będzie żonaty. Jared ma na sobie smoking od Toma Forda.

Widok na ołtarz ozdobiony kaskadami dekoracji kwiatowych przygotowanych przez Kianę Underwood z Tulipiny. To naprawdę najbardziej zapierająca dech w piersiach droga do ołtarza, jaką kiedykolwiek widziałam.

Spojrzenie od strony ołtarza na alejkę prowadzącą do basenu i szklanego pawilonu, w którym odbyło się przyjęcie. Inspiracją dla dekoracji kwiatowych były obfitość, przelewające się i organiczne formy, które odzwierciedlały naszą wspólną miłość.

Miejsca dla 100 gości. Chcieliśmy, by jasne, pastelowe kolory podkreślały wesoły klimat Riwiery Francuskiej i odzwierciedlały naszą radość.

Jared przytula swoją matkę, po tym jak poprowadziła go do ołtarza. To niesamowicie emocjonalny moment dla nich obojga, ponieważ kilka tygodni przed ślubem nie było wiadomo, czy ze względu na stan zdrowia uda się jej z nami być.

Wraz z moim tatą upewniamy się, że wszystko jest w porządku przed ruszeniem do ołtarza. Patrzył na mnie z dumą.

Goście przyglądają się początkowi ceremonii.

Mój tata prowadzi mnie do ołtarza. Nigdy tego nie zapomnimy.

Słońce rozświetla nasze twarze i podkreśla uśmiechy, gdy słuchamy, jak nasz najlepszy przyjaciel udziela nam ślubu.

Można pocałować pannę młodą!

I jeszcze raz!

Nie możemy opanować ekscytacji. Z radością odchodzimy od ołtarza jako mąż i żona.

Napawamy się chwilą po ślubie.

Nigdy nie byliśmy szczęśliwsi.

Tyle miłości. Doceniamy ten niesamowity weekend i wydarzenia, które doprowadziły do tej chwili.

Napełniamy wieżę kieliszków szampanem w czasie przyjęcia koktajlowego. Trwało to dużo dłużej, niż się spodziewałam…

Jared postanawia, że nie będzie czekał na kieliszek!

Po wypiciu szampana duszkiem Jared rzuca się w wir ze swoją świeżo poślubioną żoną.

Świetnie się bawiłam, projektując kolację z Tulipiną i naszymi wedding plannerami, firmą White Eden. Zakręcone świeczki i akcenty kolorystyczne przyciągały wzrok ku dekoracjom kwiatowym zwisającym z sufitu szklanego pawilonu. Na serwetkach znajdowały się nasze inicjały J.E. – to zabawny dodatek od Crème de Papier. Zaufałam tej ekipie bezgranicznie!

Widok na szklany pawilon. Budowla ze szkła stworzyła wspaniałą, intymną atmosferę w tym i tak spektakularnym dniu.

Zanim z miejsca, gdzie piliśmy koktajle, przenieśliśmy się na przyjęcie weselne, wznieśliśmy z mężem szybki toast w samotności. Nasz niesamowity fotograf Greg Finck (z zespołem) pomógł uchwycić to, co działo się za kulisami.

Cztery skrzypaczki otoczyły fortepian i zapewniły gościom na wejściu nieziemskie emocje, gdy ci usłyszeli, jak Inspiration gra „Bittersweet Symphony.”

Bawimy się, tańcząc. To ja podtrzymywałam swojego świeżo upieczonego męża!

Jared szepcze do mnie: – Miałaś rację, chyba dobrze zrobiliśmy, że nie wyuczyliśmy się żadnej choreografii.

Jared tańczy ze swoją mamą, powstrzymując łzy szczęścia. Ci, którzy im się przyglądali, robili to samo.

Obejmuję swoją siostrę, świeżo upieczoną teściową i szwagierkę, podczas gdy Jared dziękuje naszej rodzinie i przyjaciołom.

Jared zachwycony, że wszyscy nasi przyjaciele są z nami, by świętować. Nie przestawał się uśmiechać przez kolejnych pięć godzin.

Widok z lotu ptaka o zmroku.

Zespół Inspiration występował w czasie kolacji. To był rewelacyjny występ. Nasi goście nadal mówią o tym, jak bardzo są utalentowani.

Póki śmierć nas nie rozłączy.

Lekcje breakdance’u Jareda w końcu się opłaciły. White Eden w historycznym barze w château zorganizowali after party w stylu tajemniczego baru z czasów prohibicji.

Pocałunek z ciastem, możliwy dzięki Made in Cake!

Alexandra Macon
Proszę czekać..
Zamknij