Znaleziono 0 artykułów
02.11.2021

Andrzej Seweryn: Król(owa) aktorstwa

02.11.2021
Fot. Getty Images

Andrzej Seweryn nie dzieli ról na filmowe, serialowe czy teatralne. Dla niego liczy się po prostu rola. Zawsze otwarty na zawodową przygodę i kolejne wyzwania, tylko z wiekiem aktor staje się odważniejszy. 

Mówiłem im, że się nie rozdwoję, ale się uparli” – napisał na Instagramie Andrzej Seweryn (lub ktoś, kto jego oficjalny profil prowadzi), po czym dodał, zapowiadając nowy serial na Netfliksie: „Poznajcie Sylwestra i Lorettę”. Sylwester to bardzo elegancki starszy pan w nienagannie skrojonym garniturze, o szlachetnych rysach twarzy i tajemniczym spojrzeniu. Loretta to blond piękność w cekinowej sukni z porządnym dekoltem i zanurzonym w nim obfitym naszyjnikiem oraz lekkim, zawadiackim uśmiechem. I ona, i on to ta sama osoba, kreowana przez Andrzeja Seweryna w polskiej produkcji pod tytułem „Królowa”. Informacja o niej, opatrzona oczywiście zdjęciem Loretty, przeleciała przez nasze internety i wszelakie inne media lotem błyskawicy. Pod tym postem aktor zebrał niemal 70 tysięcy lajków – ponad pięć razy więcej niż ma stałych followersów – oraz niezliczone medialne komentarze. Lewa strona świata nowym wcieleniem Seweryna poczęła się niechybnie zachwycać, zaś prawa strona zabrała się do swego znanego już nam dobrze kwękania o „potworze dżender”. Obie strony połączyło jedno – zaskoczenie. Andrzej Seweryn jako drag queen? Szok.

Zszokowani mogli być oczywiście tylko ci, którzy nie mają wielkiego pojęcia o dorobku, otwartości na przygodę i ciekawości Andrzeja Seweryna, który im starszy, tym wydaje się zadziorniejszy, pokazując zarówno na ekranie, jak i na scenie swoje wielkie aktorskie możliwości – raz może zagrać drag queen, a innym razem – pryncypialnego księdza, jak to miało nie tak dawno miejsce w filmie „Zieja”. To nudne jak flaki z olejem, złożone z ciosanych w drewnie scen, nieznośnie dydaktyczne i bogoojczyźniane dzieło Roberta Glińskiego, byłoby nie do oglądania, gdyby nie Andrzej Seweryn (w roli tytułowej) oraz inny wybitny aktor, partnerujący mu Zbigniew Zamachowski (w roli przesłuchującego księdza majora Grosickiego). Dobre kino w Ziei oglądamy tylko wtedy, gdy na ekranie pojawia się Seweryn (i/lub Zamachowski). To najlepiej świadczy o wadze jego talentu. 

Andrzej Seweryn urodził się, w związku z powojenną zawieruchą, w niewielkim Heilbronn niedaleko Stuttgartu, w którego okolicach poznali się wywiezieni do Rzeszy na roboty rodzice. Do Warszawy przybył jako małe dziecko. Tam – na Żoliborzu, w domu bez łazienki – się wychowywał. Tam wstąpił jako dziewięciolatek do walterowców, komunistycznego harcerstwa (ojciec był partyjny), gdzie poznał przyszłych tuzów opozycji. Tam zainteresował się aktorstwem (wiadomo: ogniska i apele). Tam zawędrował do teatru w Pałacu Młodzieży, gdzie poznał Stanisławę Celińską, w której się ponoć podkochiwał z wzajemnością. Tam w końcu, w pamiętnym roku 1968, skończył aktorstwo w Państwowej Wyższej Szkole Teatralnej (dzisiaj Akademii Teatralnej). Jego symboliczne wejście w dorosłe życie było, można powiedzieć, dość spektakularne. Młody aktor, zaangażowany opozycyjnie, współorganizował sławetny protest przeciwko zdjęciu z afisza przez władze komunistyczne Dziadów, które Kazimierz Dejmek wyreżyserował w Teatrze Narodowym. Rozrzucanie antyradzieckich ulotek skończyło się dla niego kilkoma miesiącami w więzieniu. 

Fot. Getty Images

Na początku swej artystycznej drogi Seweryn związał się z Teatrem Ateneum, w którego zespole pozostał do roku 1980, kiedy to coraz bardziej zastanawiał się nad tym, czy bycie gwiazdą stołecznej sceny z wygodną parą kapci w garderobie jest tym, co go interesuje. Nie, nie interesowało go to, bo zawsze był człowiekiem ciekawym nowego, ciekawym innego. Wtedy właśnie wyjechał do Paryża, gdzie Andrzej Wajda reżyserował akurat Witkacego i gdzie wielki talent Seweryna dostrzegli błyskawicznie Francuzi, co skończyło się propozycją grania w tamtejszym Théâtre National de Chaillot i na kilku innych scenach w spektaklach takich reżyserów, jak choćby wielki Patrice Chéreau. 

Fot. Getty Images

A Polska? Cóż, zaangażowanemu opozycyjnie artyście kraj, w którym wprowadzano właśnie stan wojenny, nie miał wiele do zaoferowania. Zakończyło się wówczas także jego drugie małżeństwo – z Krystyną Jandą, z którą ma córkę Marię Seweryn. Nic go więc nad Wisłą nie trzymało, mógł zacząć układać nowe życie nad Sekwaną. Tam ożenił się po raz trzeci (i nie ostatni), tam dojrzał go szybko i zaoferował pracę jeden z gigantów europejskiego teatru, Peter Brook, z którym Seweryn spędził kilka kolejnych artystycznych sezonów, grając na całym świecie między innymi w jego legendarnej, trwającej z przerwami piętnaście godzin Mahabharacie. To wszystko zaprowadziło go na początku lat 90. do niezwykle ważnej instytucji francuskiego życia teatralnego, czyli Comédie-Française.

* Cały tekst Mike’a Urbaniaka o Andrzeju Sewerynie przeczytacie w pierwszym wydaniu „Vogue Leaders”. Do kupienia w punktach sprzedaży i online.

Mike Urbaniak
Proszę czekać..
Zamknij