Znaleziono 0 artykułów
02.06.2021

Dlaczego lepiej nie pytać: „To kiedy dziecko?”

02.06.2021
(Fot. Getty Images)

„To kiedy dziecko?” – nawet obcy ludzie pytają o to kobiety około trzydziestki. Tłumaczymy, dlaczego wywieranie presji w ten sposób jest krzywdzące.

Według danych z ostatnich lat Polki rodzą pierwsze dziecko w wieku 27,6 lat, w Unii Europejskiej ta średnia wynosi 29,4. Z roku na rok wiek matek rośnie. Do niedawna ciąże po 35. roku życia nazywano „geriatrycznymi”, dziś częściej mówimy o „zaawansowanym wieku matki”. „Późne macierzyństwo” uważane jest za bardziej niebezpieczne – ciężarne częściej cierpią wtedy na cukrzycę ciążową, większe jest ryzyko wystąpienia wad genetycznych płodu, wzrasta też prawdopodobieństwo poronienia. W ostatnich latach lekarze skłaniają się ku temu, by za późne uznawać dopiero ciąże po czterdziestce.

W konsekwencji rodzina, znajomi i współpracownicy dłużej czują się uprawnieni do pytania o to, kiedy zostaniemy matkami. Singielki egzaminuje się z randek, dziewczyny w stałych związkach nagabuje o zaręczyny, narzeczone wypytuje o datę ślubu, mężatki – kiedy dziecko. Nie tylko zresztą mężatki, ale je obowiązkowo. Jak gdyby wychodząc za mąż, ślubowały spełnienie zobowiązań wobec ojczyzny, krewnych i znajomych.

Tymczasem to nie jest ich sprawa. Jakoś nie pytają, przynajmniej nie w pierwszym kwadransie rozmowy: „czy chodzisz do kościoła”, „na kogo głosujesz” i „ile zarabiasz”. Wydają się akceptować, że to sprawy osobiste. A kwestię naprawdę osobistą wyciągają po wstępnej wymianie uprzejmości, chętnie w większym towarzystwie.

Trzy najważniejsze powody, dla których nie wolno pytać: „To kiedy dziecko”

Tymczasem takim pytanie można sprawić ból. Jak wynika z danych Polskiego Towarzystwa Ginekologicznego, problem niepłodności dotyka co roku ok. 1,5 mln par, na świecie – 10-18 proc. społeczeństwa. W zajściu w ciążę może przeszkodzić m.in. endometrioza, diagnozowana już u co 10. kobiety. Może więc indagowana kobieta od dawna bezskutecznie stara się o dziecko? Może niedawno poroniła? Może miała aborcję z powodu letalnych wad genetycznych płodu, konfliktu z partnerem albo braku możliwości utrzymania rodziny? Powodów, dla których kobiety koło trzydziestki nie mają dzieci, jest mnóstwo i nie wszystkie nadają się na pogaduszki przy byle okazji.

Po drugie: niby dlaczego kobiety mają zwierzać się ze swoich planów? Czy ktoś z równą swobodą pyta mężczyzn o przyszłe ojcostwo? Raczej nie. Im pozostawia się pole do przechwałek na tematy zawodowe, a niedyskrecje nie sięgają głębiej niż oczekiwania wyjaśnień, dlaczego jeździ starym autem. A przecież decyzja o rodzicielstwie należy albo powinna należeć do obojga partnerów.

Po trzecie, pytanie o macierzyństwo to banalny i codzienny przejaw zawłaszczania kobiecego ciała, zepchnięcia kobiety do tradycyjnej roli matki karmicielki, uwewnętrznienia patriarchatu. Reprodukcja systemu kontroli każe nam tresować kobiety tak, by nigdy nie były z siebie zadowolone. Masz pracę? Świetnie, a chłopaka? Z kimś się spotykasz? To kiedy ślub? Wyszłaś za mąż? Czas na dziecko. Tradycjonaliści uważają, że innego scenariusza nie ma. Konsekwencją dorosłości, stabilnej pracy i małżeństwa musi być rodzicielstwo.

Otóż nie musi.

Jak odpowiadać na pytanie o dziecko

Zmuszane do spowiedzi kobiety zamykają się w sobie, zaczynają niepotrzebnie tłumaczyć albo ucinają rozmowę. „Kiedy zajdziesz w ciążę?”. „Nie wiem, a ty?”, „Może jutro”, „Nigdy” – każda z tych odpowiedzi jest równie dobra i równie zła. Może lepiej odpowiedzieć pytaniem: „A dlaczego pytasz?”. Może rozmówca zapytał bezmyślnie, może z troski, może nie wiedział, że nie wypada.

Gdy byłam w poprzednim związku, nie poruszałam tematu dzieci – ani z partnerem, ani z rodzicami, ani z samą sobą. Nikt mnie też o nic nie pytał. Byliśmy parą całe wieki, ale bez ślubu i przed trzydziestką. Wyszłam za mąż niedługo po 30. urodzinach, dwa lata później byłam w ciąży, teraz spodziewam się drugiego dziecka. O pierwsze nikt nie zdążył zapytać, o drugie pytają tylko inni rodzice, którzy sami zastanawiają się nad powiększeniem rodziny. Gdy powiedzieliśmy, że syn będzie miał rodzeństwo, nikogo to nie obeszło. Oczywiście posypały się gratulacje, ale komentarzy nie było.

Nigdy nie czułam tykania zegara biologicznego, nigdy nie pragnęłam dzieci za wszelką cenę, nigdy nie uważałam, że macierzyństwo jest rozwiązaniem dla wszystkich. Im dłużej jestem matką, tym częściej myślę, że to zdecydowanie nie jest dla wszystkich kobiet, mężczyzn i par. Mamy z mężem idealne warunki – szczęśliwy związek, wolne zawody, dostatnie życie. I świetne dziecko – otwarte, przebojowe, radosne. A i tak narzekamy, że ciężar wychowania nas przygniata, dziadkowie za mało nam pomagają, a bezdzietni znajomi mogą zarywać noce, podczas gdy my na kolacji nerwowo wiercimy się na krzesłach, bo rano czeka nas wczesna pobudka.

Anna Konieczyńska
Proszę czekać..
Zamknij