Znaleziono 0 artykułów
11.10.2025

Sylwia Chutnik tłumaczy, jak praktykować siostrzeństwo, żeby było realnym wsparciem

11.10.2025
(Fot. Mateusz Motyczyński) 

Siostrzeństwo to hasło przewodnie październikowego wydania „Vogue Polska” z Gillian Anderson w roli głównej. Z pisarką Sylwią Chutnik rozmawiamy o jej własnej definicji sisterhood, historii tego pojęcia w Polsce i na świecie. Pytamy: jak dzisiaj tworzyć kobiece wspólnoty i skutecznie się wspierać?

W październikowym wydaniu „Vogue Polska” Gillian Anderson mówi, że siostrzeństwo jest wzajemnym obowiązkiem wszystkich kobiet, Grażyna Torbicka „przesłanie siostrzeństwa pragnie nieść kobietom w każdym wieku”, a Magdalena Boczarska postuluje, by „hasło »siostrzeństwo« rozumieć szerzej – jako wspólnotę opartą na wzajemnym wsparciu”. Czy któraś z tych definicji jest ci szczególnie bliska? 

Każde z tych słów jest mi bliskie. Dodałabym do tego jeszcze bezwarunkowe, wzajemne wsparcie, co jest trudne, bo przecież często zdarza nam się myśleć lub mówić: „gdybym była na jej miejscu, to zrobiłam inaczej”. A przecież nigdy nie będziemy na miejscu innej kobiety, więc takie mądrości się nie przydadzą. Największym wyzwaniem w siostrzeństwie jest umiejętność spotkania się, pomimo różnic (np. poglądów czy wartości). Nauczyłam się tego podczas pracy w Fundacji MaMa – jeżeli chcę nieść pomoc innym kobietom, muszę wyłączyć swoje zdanie. 

Sisterhood to termin z bogatą historią. Jak przebiegała ewolucja tego pojęcia? 

Lata 60. i rozwój ruchów emancypacyjnych, w tym feministycznych, w krajach zachodnich umożliwiły kobietom zmierzenie się z własną tożsamością. Grupy wsparcia, kręgi kobiet, które wtedy powstawały (czerpiąc też z innych kultur niż zachodnia), dały asumpt do tego, żeby kobiety spotkały się same ze sobą. Często z przekąsem mówiono, że są to grupy dyskryminujące – w tym wypadku mężczyzn. Jednak tak naprawdę chodziło o bardzo głębokie spojrzenie na siebie jako kobiety i wzajemne wspieranie się w tym, co przeżywamy. 

Ciekawe jest też późniejsze przekształcenie sformułowania siostrzeństwa, powiązane ze zmianami politycznymi. Chodzi o kwestie kapitalizmu czy neoliberalnego, indywidualistycznego myślenia nastawionego na sukces jednostki, która w dodatku zawdzięcza go sama sobie. Taka self-made woman. Wtedy siostrzeństwo może się gdzieś zagubić, co widać w myśleniu korporacyjnym, nastawionym na rynek pracy. Dodatkowy aspekt to doświadczenie rozczarowania innymi kobietami, co w dużej mierze osłabiało ten termin. Wielu kobietom siostrzeństwo kojarzyło się z płonnymi nadziejami – kobiecego wsparcia i solidarności, a potem okazywało się, że pojawia się np. element rywalizacji. 

Zdjęcie z planu „Sex education” z Gillian Anderson w roli seksuolożki Jean Milburn / (Fot. Materiały prasowe) 

Siostrzeństwo kształtowało się w opozycji do terminu braterstwa, jako wyraz niezgody na próbę uniwersalizacji męskiego doświadczenia, które w rzeczywistości wykluczało kobiety. Jakie „kobiece” wartości i sposoby życia składały się na siostrzeństwo? 

Siostrzeństwo, trochę jak herstoria, stoi w opozycji do dominującej narracji. Język grup mniejszościowych bardzo często musi powstawać w taki sposób, bo grupa większościowa, w tym wypadku mężczyźni, narzuca swoje określenia. Niezgoda na próbę uniwersalizacji męskiego doświadczenia jest też elementem wprowadzania do języka (podobnie jak feminatywy) lustra, w którym kobiety będą mogły się przejrzeć. Siostrzeństwo jest trochę grą słowną, ale o bardzo mocnym, politycznym przekazie. Kobiece wartości oraz sposoby życia to oczywiście rzecz umowna. Dzisiaj odchodzimy już od myślenia o mężczyznach i kobietach przez pryzmat różnic – społecznych czy kulturowych. Można jednak powiedzieć, że kiedy pojęcie siostrzeństwa się kształtowało, to przede wszystkim były powiązane z nim cechy miękkie, czyli: empatia, współpraca, etyka troski. Gdy mówimy o potrzebach kobiet, w praktyce okazuje się, że włączamy w to wszelkie mniejszości: osoby z niepełnosprawnościąosoby starszedzieci. To, co „kobiece”, jest również po prostu elementem szerszej zmiany społecznej oddającej głos tym osobom, które dotychczas były niesłyszane.

Losy polskiego feminizmu są jednak nieco inne. W odniesieniu do siostrzeństwa ważne są choćby ruchy, organizacje i zrzeszenia polityczne tworzone przez kobiety po II wojnie światowej. Nie bez znaczenia pozostaje też poczucie opóźnionego przyswajania myśli feministycznej z Zachodu. Jakie jest więc polskie siostrzeństwo, czym różni się od angielskiego sisterhood

Polski feminizm jednocześnie różni się i nie różni. Weźmy choćby czas po powstaniu styczniowym, czyli połowę XIX wieku, kiedy kobiety zaczęły domagać się należnych ich praw wyborczych i obywatelskich. Już wtedy istniały grupy w dużej mierze oparte na idei siostrzeństwa – np. entuzjastki prowadzone przez Narcyzę Żmichowską. Później, na przełomie XIX i XX wieku, powstawały takie pisma jak „Ster”, jednoznacznie opowiadające się za nadaniem praw wyborczych kobietom. Można powiedzieć, że siostrzeństwo w praktyce oznaczało wspólne działanie. Jak mówi dzisiaj Gillian Anderson, to obowiązek wszystkich kobiet. Oczywiście sam język, formułowanie siostrzeństwa, zmieniało się na przestrzeni wieków i lat. W Polsce powojennej, zwłaszcza w późnych latach 70., kiedy tworzyła się opozycja antykomunistyczna, ważnym pojęciem była solidarność i solidarność kobietSisterhood – termin, który pojawił w polskim feminizmie w latach 90. – pozostawał istotny w kontekście jednoczenia się po transformacji i pytania: „co dalej?”. 

Dr Sandra Frydrysiak i Marta Majchrzak – autorki raportu „Siostrzeństwo – od idei do praktyki” / (Fot. Aga Bilska)

Według badania „Siostrzeństwo – od idei do praktyki” autorstwa Marty Majchrzak i dr Sandry Frydrysiak z czerwca 2021 roku w Polsce tylko 27 proc. osób kiedykolwiek słyszało o tym pojęciu, ale „aż 64 proc. Polek i Polaków wierzy, że praktykowanie siostrzeństwa w przyszłości jest możliwe”. Czy myślisz, że w tym polu dokonuje się zmiana na lepsze i hasło, żeby kobieta kobiecie była siostrą, stanie się dla Polek bardziej naturalną propozycją? 

Tak, zmiana zdecydowanie się dokonuje z tego względu, że więcej mówi się o tym w mainstreamie. Nie bez znaczenia jest również narastający od kilku lat odwrót od kultury materialnej na rzecz poszukiwania wsparcia w różnych praktykach duchowych. Tematy takie, jak tarot, kręgi kobiet, nawet takie odrobinę wiedźmoweznaki zodiaku, to mogą być chaotyczne próby budowania wspólnoty kobiet. Pytanie, czy ona musi być rozumiana wyłącznie politycznie. Według mnie powinna, ale absolutnie nie uważam, żeby było coś złego w tym, że kobiety po prostu szukają innych kobiet, aby móc się wspierać na bardzo różnych poziomach. Ja sama widziałam, jak w mojej fundacji wzrastają kluby mam. Dostrzegałam wielką potrzebę dzielenia się, zwłaszcza na początku macierzyństwa, swoim doświadczeniem. Oczywiście możemy zastanawiać się nad samym sformułowaniem „siostrzeństwo”. Mimo że jestem pisarką, to nie kłóciłabym się o poszczególne określenia. Wspólnoty kobiet powstają oddolnie, z potrzeby serca, pod wpływem chwili i emocji. To jest siostrzeństwo. Ale tak naprawdę nie musimy nawet go tak nazywać. 

A jak to jest z solidarnością? Czy to warunek konieczny kobiecej wspólnoty? 

Tak, uważam, że solidarność jest warunkiem koniecznym wspólnoty, nawet jeśli wydaje się, że wszystko nas różni. Np. kiedy w ramach jednej wspólnoty spotyka się osoba będąca za wolnym prawem do aborcji z taką, która jest jej całkowicie przeciwna, uważa aborcję za grzech. Jak połączyć ich głosy? Gdzie mogą się spotkać? W jaki sposób powinny pracować? Co, jeśli nadejdzie moment, w którym będą musiały sięgnąć do swoich wartości? To trudne sprawy, dotyczące także strategii. Jest to wyzwanie, ale bez solidarności w takich sytuacjach, zwłaszcza skrajnych, po prostu wspólnoty nie widzę. 

Aborcyjny Dream Team / (Fot. Materiały prasowe) 

„Sam fakt, że jesteśmy kobietami, powinien nas łączyć, a nie dzielić” – mówi Gillian Anderson w cover story październikowego wydania „Vogue Polska”. Czy wspólnota płci jest wystarczająca do budowania siostrzeństwa? 

Gillian Anderson, boże, uwielbiam ją! Wspólnota płci mogłaby być wystarczająca do budowania siostrzeństwa. Jednak doświadczona przez lata wiem, że czasami jest to niemożliwe, co nie znaczy, że moja wiara w siostrzeństwo osłabła. Nie mogę obrażać się o to, że np. jakaś kobieta obgada inną za plecami. Czasem wychodzi z nas pasywna agresja, zresztą wpajana nam w trakcie socjalizacji. Skoro jako kobiety nie możemy wyrażać swojej złości na zewnątrz, to będziemy kombinować, szukać dla niej innego ujścia. Ale niezależnie od tej kwestii psychologicznej myślę, że sam fakt, że jesteśmy kobietami, powinien nas łączyć, nawet w podstawowych elementach wsparcia. 

Kobieca wspólnota ponad podziałami nie jest utopią? Rzeczywiście możemy zrozumieć swoje wzajemne położenie pomimo różnic i spotkać się gdzieś ponad nimi? 

Tak, jest utopią. Jednak utopia jest nam potrzebna w życiu jako wzorzec, do którego dążymy. Nawet jeżeli po drodze poobijamy sobie kolana. Uważam, że w pewnym momencie możemy zrozumieć swoje wzajemne położenie pomimo różnic. Są np. organizacje wspierające kobiety w kryzysie bezdomności, które w tej sytuacji znalazły się z różnych powodów. Organizacja może zapewnić im czyste ubranie, wesprzeć w sprawach urzędowych. Te kobiety wcale nie muszą rozumieć różnic zachodzących pomiędzy nimi czy odmiennych wyborów życiowych. Są tam od czego innego. Pomoc to nie jest tylko potrzymanie za rękę, choć to też jest super, żeby spojrzeć sobie w oczy i powiedzieć: „Oh, I feel you sister”. Czasami jednak chodzi o bardzo konkretne rzeczy, do których niepotrzebna jest wielka przyjaźń. To jest wydanie ciepłego posiłku, przekazanie telefonu do Aborcyjnego Dream Teamu, zwykły uśmiech w kolejce albo wkroczenie w sytuacji, kiedy kobiecie zagraża realna przemoc. Bardzo głęboko wierzę, że możemy spotkać się ponad podziałami. 

Siostrzeństwo bywa też zwyczajnym sloganem. Jak je praktykować, by nie było tylko pustą deklaracją, a realnym wsparciem?

Jak praktykować siostrzeństwo? Właśnie praktykować (śmiech). Trzeba być uważną na to, co dzieje się wokół nas. Jeśli nie mamy zasobów albo z innych powodów nie jesteśmy w stanie realnie nieść kobietom pomocy, to możemy wybrać sobie kobiecą organizację pozarządową i wspierać ją funduszami. Albo zrobić zbiórkę na rzecz kobiet w kryzysie materialnym. Możliwości jest naprawdę bardzo wiele. Ważne, aby więcej robić, mniej mówić. 

Więcej o siostrzeństwie przeczytasz w październikowym wydaniu „Vogue Polska”. Zamów numer już dziś z wygodną dostawą do domu.

Karolina Broda
  1. Ludzie
  2. Opinie
  3. Sylwia Chutnik tłumaczy, jak praktykować siostrzeństwo, żeby było realnym wsparciem
Proszę czekać..
Zamknij