Znaleziono 0 artykułów
01.12.2021

12. American Film Festival: Ida Lupino. Buntowniczka z powodem

01.12.2021
Fot. Getty Images

Na rozpoczynającym się w sieci American Film Festival warto zobaczyć zwłaszcza stare, czarno-białe, wyjątkowe filmy. Ich autorką jest Ida Lupino – pierwsza kobieta na krzesełku reżysera w Hollywood epoki dźwiękowej, która w latach 50. kręciła kino niezależne. Zajęła się losem kobiet, kwestiami społecznymi, a także rywalizacją między mężczyznami. Jej spojrzenie było bardzo odmienne od tego, co powstawało wtedy w Ameryce: westernów, komedii, musicali. Patrzyła z bliska, często krytycznie, wzrokiem świdrując na wylot. Retrospektywa Idy Lupino może pomóc zrozumieć, co przeszły nasze prababcie, żebyśmy mogły znaleźć się tu, gdzie jesteśmy teraz.

Jej rodzice chcieli, żeby była synem – zbyt dobrze znali branżę rozrywkową, żeby życzyli sobie córki. Byli aktorami, w teatrze, kinie, wodewilu, co odziedziczyli po swoich rodzicach, ci po swoich i tak podobno od wielu pokoleń. Dziecko musiało więc kontynuować rodzinną tradycję. A raczej – jak miało się okazać – bardzo tego chciało. Nic dziwnego, skoro ledwie zaczęło chodzić, wdrapało się na scenę, a gdy zaczęło mówić, były to frazy z Szekspira.

Fot. materiały prasowe

1.

Gdy w lutym 1918 r. w Londynie przyszła na świat dziewczynka o imieniu Ida, ojciec od razu powiedział, że ma wykonywać zawód, walcząc o swoje prawa jak mężczyzna. Miał rację o tyle, że wykazywała się niespożytą ambicją. Pasowało to do amerykańskiej kariery, którą rozpoczęła, emigrując, gdy tylko kontrakt podpisało z nią studio Paramount.

Pierwszy raz wystąpiła na ekranie jako 12-latka i od razu zażądała od rodziców zgody, by móc rzucić szkołę. Zgodzili się, pod warunkiem że będzie zarabiać na siebie. Udało się: jako 14-latka miała już podpisany kontrakt aktorski. Na castingu do filmu wybrano ją, a nie matkę. Miała grać dziewczynę, która ma romans ze starszym mężczyzną. Kazano jej kłamać, że skończyła 16 lat, bo zawsze wyglądała doroślej. Jako lolitka budziła duże nadzieje studia, ale błyskawicznie postawiła na swoim, pokazując, że nie da się zrobić z niej lalki. Trudno było więc wytwórni Paramount znaleźć formułę, w której można by zmieścić wizerunek Idy Lupino. Nie chciała grać Alicji w Krainie Czarów ani Dorotki z Krainy Oz. Pozbawiona dzieciństwa grała od razu dorosłe role, dużo starsze niż jej metryka. Poprzez role uczyła się życia: najpierw całowała się przed kamerą, a dopiero potem w życiu. Niepokorna miała błysk w oku i niespożytą energię do pracy. Łatwo przychodził jej smutek i rozczarowanie życiem, jakby wiedziała coś, o czym nie mieli pojęcia jej rówieśnicy. Nie dało się jej łatwo skategoryzować, co okazało się zaletą.

Wygrać siebie / Fot. materiały prasowe

Ida Lupino jako aktorka była nieuchwytna. Występowała u boku Humpreya Bogarta, Jeana Gabina i innych wielkich amantów ówczesnego kina, ale nie dała zrobić z siebie drugiej Jean Harlow – farbowanej na blond, rozerotyzowanej, wiecznie śpiącej. Wręcz przeciwnie: temperamentna, czasem poirytowana, samodzielnie podejmowała decyzje i była z tego dumna.

Polio, na które ciężko zachorowała, przewartościowało jej przyszłe wybory. Stanęła na granicy śmierci i obiecała sobie, że jeśli z tego wyjdzie, będzie robić tylko to, do czego jest całkowicie przekonana, co naprawdę kocha. Doświadczenie poważnych problemów zdrowotnych pokazała potem w filmie „Pokonać lęk”, o tym, jak choroba wyklucza młodą tancerkę z życia zawodowego, a potem również miłosnego.

Pokonać lęk / Fot. materiały prasowe

2.

Brak pomocy, wsparcia, łatwe wykluczenie to wątek przewodni filmów reżyserki. Soczewka, przez którą Ida Lupino ogląda swoje postaci i pozwala widzom im współczuć.

Warto jednak spojrzeć z empatią również na Idę Lupino: silną, dominującą liderkę. Tworzyła w czasach, gdy patriarchalna władza producentów, reżyserów, aktorów całkowicie zdominowała hollywoodzką branżę. Kobieta mogła być ślicznotką, przedmiotem pożądania albo wieczną asystentką. Dlatego było nie lada osiągnięciem, że Ida Lupino była drugą kobietą w historii przyjętą do Gildii Reżyserów Amerykańskich.

Fot. Getty Images

Zabiegi stosowane przez Lupino oddają emocje towarzyszące bohaterom. Na pewno pierwszego, przełomowego filmu reżyserki nie zrobiłby w ten sposób żaden mężczyzna. „Niechciane” to opowieść o nieślubnych dzieciach. O tym, kto ponosi konsekwencje romansu bardziej doświadczonego mężczyzny, bawidamka, pianisty z prowincjonalną panienką. Mężczyzna? Kobieta? Dziecko? Lupino opowiada o trudnej sytuacji dotyczącej nieplanowanej ciąży i aborcji. Wiele dziewcząt miało wtedy takie epizody – antykoncepcja i edukacja seksualna była na zupełnie innym poziomie niż teraz. Spojrzenie na sytuację ewidentnie odzwierciedla jej punkt widzenia. Trudno dziwić się bohaterce, że zauroczył ją ładny, szarmancki, utalentowany chłopak. Trudno dziwić się jemu, że poszedł z nią do łóżka. Wszystko byłoby świetnie, gdyby los ich nie połączył. Ciąża jest winą. Tylko kogo nią obarczyć?

Podobno na pomysł, by opowiadać o zwykłych ludziach, naprowadził Idę Lupino Roberto Rossellini, którego poznała na przyjęciu. Tak jak on, mistrz włoskiego neorealizmu, chciała opowiadać o podstawowych i uniwersalnych problemach, z jakimi borykali się członkowie niższych warstw społecznych. To kino miało uwrażliwiać widza, budować państwo opiekuńcze. Pisząc scenariusze, bazowała na prawdziwych wydarzeniach, ale traktowała je ze swobodą – wykorzystywała realia, ale postaci wymyślała od nowa. Jej filmy miały oddawać sposób życia po wojnie, traumę, z jaką ludzie weszli w nowe życie, trudności psychiczne, mieszkaniowe, finansowe. Dlatego w tle „Autostopowicza” pojawiają się uprzedzenia dotyczące Meksykanów, obserwacje na temat weteranów wojennych i obojętności przechodniów, często wrogiej.

Jednak wojna międzyludzka może toczyć się i w domowych pieleszach. Tu też ma miejsce polityka.

Zniewaga / Fot. materiały prasowe

Bohaterką „Wygrać siebie” jest tenisistka walcząca z dominującą matką. Znając relację Idy z jej matką aktorką, można zrozumieć, dlaczego w filmie tym jest tyle gniewu. Przypomina on dużo późniejsze „Pocztówki znad krawędzi” Mike’a Nicholsa z Meryl Streep i Shirley MacLaine – jeden z najlepszych filmów lat 90. o rywalizujących matce i córce. Tematy, które podejmowała Lupino, były i są obecne.

3.

Gdy była młodziutką aktorką, jej kochankiem był playboy Howard Hughes, kilkanaście lat od niej starszy, który wiele lat później objął stery studia, w którym realizowała filmy. Zwolnił wtedy wszystkich, którzy mu się nie podobali i szukał nowych, tanich w realizacji scenariuszy, które mogłyby trafić do widowni. Kino społeczne wydawało się idealne: zwykli bohaterowie i krwiste życiowe dramaty, w tle seks – niedopowiedziany – który umknąłby cenzurze. Dlatego pierwszy wspólny film poświęcili tematowi gwałtu. Przerażająca, kilkuminutowa sekwencja „Zniewagi” pokazuje, jak mężczyzna śledzi swoją ofiarę i podąża za nią, by ją dopaść. Od czasu wypadku kobieta, sparaliżowana w codziennych sytuacjach, wszędzie widzi zagrożenie. Od lęku nie ma dokąd uciec. Dziś ten film może wydawać się zbyt enigmatyczny, ale w tamtym czasie dla widzów był szokiem. Bez niego nie byłoby choćby późniejszych „Nieodwracalnych” Gaspara Noe z Monicą Bellucci i Vincentem Casselem.

Fot. materiały prasowe

Skąd Ida Lupino wiedziała, jak opowiadać tak dojmująco? Podobno robiła rozległy research, dużo czytała i rozmawiała z ludźmi. Przed realizacją „Autostopowicza” wiele czasu spędziła w więzieniu, przepytując seryjnego mordercę, na którym oparła postać swojego bohatera. Niespożyta, wszystkiego ciekawa, sarkastyczna – tak ją zapamiętano. I otwarta. Nie zamykała się w swojej bańce, choć w jej domu bywali Errol Flynn, Clark Gable i inne hollywoodzkie sławy. Plotka głosi, że Lupino nagrywała rozmowy, które toczyły się w domu, by potem wykorzystać je do pisania dialogów w scenariuszach. Na pewno użyła ich w „Bigamiście”, portretując nużące, puste miejsce, jakim jest Hollywood, gdy zwiną czerwone dywany. Zostając tam na miejscu, szukała alternatywy.

Z drugim mężem Collie Youngiem założyła Filmakers Ink, kooperatywę, w której każde z nich mogło robić wszystko. Miało być tanio, szybko, blisko ludzi, a przede wszystkim kino miało nie czarować, ale mówić prawdę. Publiczność czekała na chwilę, by wreszcie zobaczyć siebie na ekranie: w urzędzie pracy, szpitalu, ośrodku dla samotnych matek, na bezdrożach, w zwyczajnych domach. Pomysł na biznes był świetny i pewnie by wypalił, gdyby Young nie był beznadziejnym skarbnikiem oraz producentem. Ida próbowała spłacać jego długi, aż za którymś razem postawiła mu ultimatum. Niedługo potem się rozwiedli, dla Idy był to drugi rozwód.

Wcześniej wyszła za mąż, gdy miała 20 lat. Trzecim mężem został Howard Duff na długo ponad 30 lat. Lojalność wobec męża aktora rozumiała szczególnie – odrzucała filmy, w których nie było dla niego roli. Była wyzwolona, ale jednocześnie poświęcała się dla związku. Zagrali z Duffem w wielu odcinkach sitcomu „Pan Adams i Ewa”, wzorowanego na ich doświadczeniu życia pary w Hollywood. Komedia małżeńska i satyra na środowisko filmowe bawiły widzów telewizyjnych przez kilkadziesiąt odcinków.

Bigamista / Fot. materiały prasowe

Ida Lupino kochała stylistykę noir. Można zobaczyć dwa takie filmy: „Autostopowicz” i „Bigamista”. W tym drugim zagrała główną rolę i w pewnym sensie przewidziała wydarzenia ze swojego życia, bo jej trzeci mąż podobno poślubił inną kobietę, zanim ostatecznie się rozwiedli. Przetrawiała więc w sztuce własne losy, antycypowała je i ubierała w opowieści trafiające do publiczności. Polubiła tę podwójną funkcję, grając i reżyserując jednocześnie. Napisała wiele scenariuszy i choć odniosła tyle sukcesów, podobno nigdy nie czuła się spełniona. Twórczyni, która w latach 40. czy 50. chciała iść swoją drogą, musiała iść na wiele kompromisów z mężczyznami, którzy umożliwiali jej realizację filmów. Dlatego może dziś zdziwić konserwatyzm jej bohaterek, to, że walcząc o siebie, często muszą przegrać. Jednak stała się ikoną, wzorem dla kolejnych pokoleń kobiet. Trzeba wyrozumiałości, żeby ujrzeć w całości jej zmagania: twórcze, branżowe, osobiste, a także te z alkoholem.

Towarzyszyła jej wiara w duchy, wielokrotnie relacjonowała swoje rozmowy ze zmarłymi. Umiejętność porozumiewania się z nimi miała odziedziczyć po ojcu. Jeśli potraktować jej podejście poważnie, to obejrzenie sześciu filmów w jej reżyserii na American Film Festival może pomóc spotkać się z jej duchem we własnej osobie. Albo w dokumencie na jej temat „Gentlemen & Miss Lupino” – znaczący tytuł dowodzi, jak mocny musiała mieć temperament, żeby przeciwstawić się dominującym w środowisku facetom.

Wywołajmy więc ducha pionierki niezależnego kina. Co nam powie? Którędy wiodą jej ścieżki? I jak skorzystać z jej drogowskazów?

W tekście skorzystałam z informacji pochodzących z podcastu dokumentalnego Kariny Longworth „You Must Remember This”.

Adriana Prodeus
Proszę czekać..
Zamknij