Znaleziono 0 artykułów
22.06.2025

Legendarny aktor Ian McKellen nie planuje emerytury

Ian McKellen w 2019 roku. (Fot. Vera Anderson/WireImage)

Ian McKellen to jeden z najwybitniejszych aktorów naszych czasów. Choć w tym roku świętował 86. urodziny, ani myśli o emeryturze. Po 50 latach ponownie wcielił się w Hamleta w filmie-spektaklu Seana Mathiasa. Przy okazji premiery McKellen opowiedział nam o planach na przyszłość.

Loading the Elevenlabs Text to Speech AudioNative Player...


Na przestrzeni sześciu dekad Ian McKellen (a właściwie sir Ian Murray McKellen – tytuł szlachecki przyznała mu w 1991 roku królowa Elżbieta II) wystąpił w ponad stu filmach, serialach i sztukach teatralnych. Legendarny aktor równie dobrze czuje się w klasycznych, szekspirowskich dramatach, co superprodukcjach w klimacie fantasy.

Role bezlitosnych monarchów, starzejących się mistrzów i dżentelmenów o mrocznej przeszłości zapewniły mu uznanie krytyków i wiele branżowych nagród. Szeroka publiczność natomiast pokochała go jako Gandalfa w trylogiach „Władca pierścieni” i „Hobbit” oraz Magneto w sadze „X-Men”.

Szczególne miejsce w jego dorobku zajmuje postać Hamleta, w którego aktor wcielił się dwukrotnie – w wieku 31 i 82 lat.

Ian McKellen jako Hamlet w filmie „Hamlet”, 2024. (Fot. materiały prasowe)

Ian McKellen zaczynał karierę na deskach teatru. Niedługo później dołączył do prestiżowego The Royal Shakespeare Company

McKellen po raz pierwszy wcielił się w szekspirowskiego księcia w 1970 roku. Już wtedy uchodził za jednego z najzdolniejszych brytyjskich aktorów. Na scenie debiutował w latach 60. XX wieku. Niedługo później występował na londyńskim West Endzie, a następnie dołączył do najbardziej prestiżowych trup teatralnych – Royal Shakespeare Company i Royal National Theatre.

Jego Hamlet wpisywał się w dekadencki klimat dekady. Widmo niespełnionych rewolucji, pogłębiających się konfliktów społecznych i politycznych sukcesów prawicy (brzmi znajomo?) zdawało się pogłębiać szaleństwo żądnego zemsty księcia. W jego obsesyjnej naturze 31-letni McKellen dostrzegł jednak zagubienie i potrzebę odzyskania kontroli w rozpadającej się na jego oczach rzeczywistości.

Pół wieku później, w wieku 82 lat, aktor powrócił do szekspirowskiego dramatu. Rolę Hamleta, najpierw w sztuce, a następnie jej filmowym zapisie, zaproponował mu Sean Mathias. Gdy wybuchła pandemia, a wszystkie spektakle zostały odwołane, twórcy i obsada spotkali się w opustoszałym Królewskim Teatrze w Windsorze, by raz jeszcze wystawić swojego „Hamleta”, tym razem dla kamer.

Ian McKellen w 1965 roku. (Fot. Harry Todd/Fox Photos/Hulton Archive/Getty Images)

W filmie-sztuce Mathiasa wiek, płeć czy pochodzenie aktorów schodzą na drugi plan, ustępując miejsca ponadczasowym postaciom z szekspirowskiego bestiariusza. – Największą różnicą między moimi Hamletami jest to, że jeden ma 31, a drugi – 82 lata. Łączy ich jednak jedna dusza – mówi McKellen.

Gandalf z „Władcy pierścieni” i Magneto z „X-Men”. Legenda teatru podbija srebrny ekran

Światowa publiczność poznała McKellena dzięki jego imponującej filmografii. Aktor po raz pierwszy wystąpił na małym ekranie w 1966 roku w serialu „David Copperfield”, który stał się popkulturowym fenomenem. Trzy dekady później gwiazdor zagrał również w filmowej ekranizacji serii u boku Maggie Smith i przyszłego Harry’ego Pottera, czyli Daniela Radcliffe’a.

Kino podbił jednak dopiero w latach 90., gdy był już uznanym aktorem teatralnym. Pomogły mu w tym takie filmy, jak „Ryszard III”, „Uczeń szatana” i „Bogowie i demony”. Prawdziwym przełomem w jego karierze okazały się jednak role Magneto w sadze „X-Men” oraz Gandalfa we „Władcy pierścieni”, za którą otrzymał nawet nominację do Oscara. McKellen powrócił jeszcze do świata J. R. R. Tolkiena w trylogii „Hobbit”. Obie role uczyniły z niego gwiazdę światowego formatu i przedstawiły go nowej generacji widzów i widzek.

Ian McKellen jako Gandalf w trylogii „Władca pierścieni”. (Fot. materiały prasowe)

Od tego czasu aktor swobodnie porusza się między teatrem a kinem, a tym samym – między Londynem i Hollywood. Jego filmowy dorobek liczy dziś ponad 50 tytułów, w tym świetnego „Pana Holmesa”. Dla McKellena to spełnienie dziecięcych marzeń. Aktor przyszedł na świat na chwilę przed wybuchem II wojny światowej. Pierwsze cztery lata życia spędził w schronach. – Dopiero w czasach pokoju zrozumiałem, że wojenna rzeczywistość nie jest normalna – przyznaje.

Fascynację aktorstwem zawdzięcza rodzicom, którzy zabrali go na „Piotrusia Pana”, gdy miał zaledwie trzy lata. McKellen był świetnym uczniem, dlatego w wieku 18 lat otrzymał stypendium naukowe na Uniwersytecie Cambridge, gdzie studiował literaturę angielską. Jego ulubionym przedmiotem była analiza sztuk Szekspira. Już wtedy zaczął pisać własne sztuki i wystawiać amatorskie spektakle. Do dziś poświęca temu każdą wolną chwilę.

Ian McKellen dokonał coming outu pod koniec lat 80. XX wieku. Od tego czasu otwarcie wspiera osoby LGBT+

W 1988 roku na antenie radia BBC aktor dokonał coming outu. Miał wtedy 48 lat i rozkręconą karierę. Znaczenie tej decyzji wydało mu się jednak ważniejsze niż ewentualne reperkusje. Jego wyznanie, którym celowo podzielił się w programie konserwatywnego dziennikarza, wstrząsnęło brytyjską opinią publiczną. McKellen z dnia na dzień stał się idolem osób LGBT+, która nadała mu czuły pseudonim „Serena”.

Ian McKellen podczas nowojorskiej parady równości w 2015 roku. (Fot. Debra L Rothenberg/WireImage)

– Mam wiele współczucia dla znanych osób, które czują, że nie mogą być w pełni sobą. Bycie w szafie jest jednak jeszcze trudniejsze. Nie słuchajcie swoich doradców, słuchajcie swojego serca – mówił na chwilę przed rozpoczęciem tegorocznego Miesiąca Dumy. Gdy pytam, co powiedziałby polskim osobom LGBT+, odpowiada z typowym humorem: – Nie pozwólcie księżom dyktować wam wizji waszej seksualności. Jeśli jednak spróbują, zawsze możecie zaserwować im pogadankę na temat seksu, którego, jak wiemy, przysięgali się wyrzec.

Choć w maju skończył 86 lat, McKellen nie zwalnia tempa. Po krótkiej przerwie, spowodowanej upadkiem ze sceny podczas jednego ze spektakli, aktor wrócił na deski ukochanego teatru. Niebawem zobaczymy go ponownie w roli Magneto w filmie „Avengers: Doomsday” oraz „The Christophers”, nowej komedii Stevena Soderbergha z Michaelą Coen i Jessicą Gunning w rolach głównych.

Jak przystało na dystyngowanego dżentelmena, McKellen zasłużył również na miano ikony stylu. – Przez lata moim sprawdzonym lookiem były proste jeansy, swetry i szaliki. Ostatnio dostaję coraz więcej wspaniałych ubrań, których nie mam gdzie nosić. Poza pracą stawiam na wygodę. W końcu zawodowo bawię się w przebieranki – dodaje ze śmiechem.

Julia Właszczuk
  1. Ludzie
  2. Portrety
  3. Legendarny aktor Ian McKellen nie planuje emerytury
Proszę czekać..
Zamknij