Znaleziono 0 artykułów
02.05.2023

Jak brzoskwinia została najbardziej pożądanym owocem na ziemi

02.05.2023
(Fot. Getty Images)

Jest krągła, bardzo soczysta. Pokrywa ją przyjemny w dotyku, subtelny meszek. Gdy usta spotykają się z jej ciałem, lepki sok cieknie po brodzie i rękach, rozbudzając ochotę na więcej. Oto brzoskwinia – symbol bezgranicznej miłości, dobrego smaku i pożądania.

Rok 2018 zapisze się na kartach historii kulinarnej jako rok, w którym brzoskwinia osiągnęła szczyt atencji. Diana Henry, brytyjska mistrzyni pióra kulinarnego, wykorzystała jej namiętny, słodki charakter w książce „How to Eat a Peach” o mechatej okładce do złudzenia przypominającej skórkę owocu. Bynajmniej nie jest to książka o tym, jak zjeść brzoskwinię. Zawiera tylko jeden przepis z jej udziałem – i to jeszcze taki, który trudno nazwać pełnoprawnym. To metafora prostego, ale wykwintnego jedzenia, ilustrująca ideę, która była inspiracją do napisania tej książki o „jadłospisach, historiach i miejscach”. Podczas pewnej kolacji we Włoszech Henry zauważyła, że sąsiedni stół biesiadników nie zamówił wyszukanego deseru, a jedynie miskę brzoskwiń i butelkę zimnego Moscato. Każdy kroił swoją brzoskwinię na plasterki i zanurzał je w winie. Po chwili wypili wino – nasycone brzoskwiniową słodyczą – i zjadali kawałki owocu smakującego teraz jak Moscato. Nie było to nic niezwykłego, ale mimo to zakończenie posiłku wydawało się wręcz idealne: sezonowe, bezpośrednie, ludzkie, a nawet odrobinę magiczne. Według Diany Henry te brzoskwinie stały się więcej niż metaforą; to symbol dobrego jedzenia. „How to Eat a Peach” jest dokładnie takie jak ta historia, więc nie ma co się dziwić, że książka została nazwana jedną z najlepszych książek kucharskich 2018 roku przez m.in. „The Washington Post” i „The New Yorker”, rozbudzając w świecie ochotę na brzoskwinie (i magiczne kolacje z niezapomnianymi jadłospisami).

W instagramowych opisach i na portalach randkowych brzoskwinia pojawia się w formie dwuznacznej. Różowa brzoskwinia w kształcie serca z płytkim rowkiem z boku i dwoma listkami do złudzenia przypomina pupę. Internauci więc, zamiast prosto z mostu mówić o pośladkach, wysyłają słodki owoc. Poezja obrazkowa na miarę XXI wieku. Emoji-metafora jest tak powszechna, że gdy w jednej z aktualizacji systemu Apple przeprojektowało piktogram na bardziej realistyczny, przez sieć przetoczyła się fala protestu, która miała wystarczająco siły, by przywrócono pierwotną wersję emoji.

(Fot. Getty Images)

Brzoskwinia nadziewana

Namiętny charakter brzoskwini otarł się nawet o Oscara. Owoc zagrał jedną ze swoich najgłośniejszych ról w filmie Luki Guadagnino „Tamte dni, tamte noce”, który opowiada o miłości dwóch młodych mężczyzn. Brzoskwiniowa scena rozgrywa się w czasie gorącego letniego popołudnia. Nastoletni Elio (Timothée Chalamet) leży bez koszulki na materacu w pustym pokoju na poddaszu, słuchając muzyki i czytając. Nagle sięga po brzoskwinię i zaczyna się nią bawić, intensywnie myśląc o tym, co będzie robić dalej. Zanim zdąży się zamknąć oczy, rozpina spodnie i przesuwa owoc w stronę krocza. Kamera pozostaje na twarzy Elio, ale wiadomo, co się dzieje. Nastolatek zostawia brzoskwinię wraz ze swoim nasieniem na biurku i zasypia. Kluczowy moment nadchodzi dopiero później, kiedy Oliver (Armie Hammer) spotyka Elio i odkrywa, co zrobił z owocem. Decyduje się zjeść brzoskwinię, lecz Elio wybucha płaczem, w którym słychać, jak bardzo zdezorientowany jest względem swoich uczuć i seksualności. 

Końcówka sceny filmowej różni się od wersji książkowej, w której Olivier zjada powoli całą „nadziewaną” brzoskwinię na oczach Elio, mówiąc: „I want every part of you. If you are going to die, I want part of you to stay with me, in my system, and that’s the way I’m going to do it”. Elio płacze, nie potrafiąc inaczej wyrazić swoich uczuć. Jeszcze nikt nigdy nie był dla niego tak dobry, nie zrobił dla niego tak wiele. 

 

Jak podaje magazyn „Vulture”, brzoskwiniowa scena budziła wiele wątpliwości Guadagnino. Była sporym artystycznym wyzwaniem, gdyż według reżysera wyraża ona emocje, które można sobie jedynie wyobrazić, czytając książkę, a których kino praktycznie nie może przedstawić. Miał nawet ją wyciąć. Jednak reżyser wiedział, że to jeden z ważniejszych momentów książki André Acimana. – Odbiorca dostaje dramatyzm niemożliwej miłości, tęsknoty i faktu, że będą wkrótce rozdzieleni – mówił filmowiec w wywiadzie dla „The Hollywood Reporter”.

Timothée Chalamet, często pytany przez media o swoją brzoskwinię, broni zasadności sceny. – Kiedy Elio bezmyślnie kocha się z tym owocem, przedstawia to ideę bezgranicznej miłości budzącej się w tym dorastającym człowieku – mówi aktor „Metro”. – To, co sprawiło, że książka André była dla mnie tak paraliżująca i świeża, to niejednoznaczność, jaką zawierała w stosunku do wszelkich wąskich poglądów na seksualność. Brzoskwiniowa scena jest tą ideą w filmie, która mówi, że wszystko pochodzi z ziemi. Życie jest po prostu organiczne – dodaje Chalamet.

(Fot. Getty Images)

Brzoskwinia nadgryziona

W „Tamtych dniach, tamtych nocach” brzoskwinia symbolizuje odkrywanie seksualności i bezgraniczną miłość, ale nie jest to nowy pomysł autora książki André Acimana. Brzoskwinie kojarzone są z homoseksualizmem już od czasów chińskiej dynastii Zhou (1045 do 256 r. p.n.e.). Jeden z jej władców, książę Ling, zakochał się w swoim pięknym słudze Mizi Xia. Pewnego słonecznego dnia spacerowali po ogrodzie, gdy Mizi Xia dostrzegł brzoskwiniowe drzewo z jednym dorodnym owocem. Zerwał je i skosztował. Była to najsłodsza brzoskwinia, jakiej kiedykolwiek spróbował, ale kochał księcia Ling tak bardzo, że oddał mu nadgryziony owoc. Niestety, z biegiem lat miłość księcia zamieniła się w paranoję, niepewność i strach, co skończyło się tragicznie dla jego kochanka. Poeta Ruan Ji upamiętnił Mizi Xia w wierszu, nazywając jego bezgraniczną miłość „nadgryzioną brzoskwinią”. Od tego czasu tak zaczęto określać pieszczotliwie homoseksualną miłość chińskich arystokratów. Na przestrzeni wieków normy społeczne w Chinach zaczęły się zmieniać, gejowskie preferencje przestały być akceptowalne wraz z rozwojem homofobii, co miało konsekwencje dla znaczenia „nadgryzionej brzoskwini”. Od XII wieku zaczęto używać tego wyrażenia na określenie męskiej prostytucji. We współczesnych Chinach do brzoskwini eufemistycznie porównuje się queerową miłość. 

Z pozoru niewinny owoc, który najczęściej ląduje pod kruszonką, okazuje się najsilniejszym symbolem rozkoszy. Nie mówcie tego homofobom. Niech nieświadomie podają sobie nadgryzione brzoskwinie zanurzane w słodkim winie. 

Michał Korkosz/Rozkoszny
Proszę czekać..
Zamknij