Znaleziono 0 artykułów
26.09.2023

Jak często zmieniać pracę, by pozostać atrakcyjnym na rynku?

26.09.2023
(Fot. Getty Images)

Rynek pracy zmienił się. Nie dziwią już, tak jak kiedyś, kilkuletnie przerwy w budowaniu kariery, zorganizowane, by zająć się dzieckiem, podróżować, odpocząć albo zaplanować kolejny etap życia zawodowego. Podczas rozmów rekrutacyjnych liczą się szczerość, otwartość na nowe doświadczenia, wyjątkowe umiejętności. Czy istnieją zasady dotyczące tego, jak często można albo powinno się zmieniać miejsce pracy?

– Nie ma złotego środka – mówią rekruterki, z którymi rozmawiamy. Zbyt krótki staż pracy w jednej firmie może oznaczać, że brak nam poczucia lojalności, nie potrafimy utożsamić się z wartościami i nawiązać trwałych relacji z zespołem. To także prognostyk tego, że przy najbliższej okazji znowu uciekniemy do konkurencji. Natomiast zbyt wiele czasu w jednym środowisku może wzbudzić u rekrutera przeświadczenie, że brak nam zdolności do adaptacji i zmiany punktu widzenia.

– Jeszcze parę lat temu śmiało można by było rzec, że pracę warto zmieniać po długim stażu, najlepiej w ogóle jej nie zmieniać, bo najatrakcyjniejszy pracownik to taki, który wiąże się z firmą na lata – mówi Joanna Bolińska, doświadczona rekruterka i ekspertka od HR w Randstad Poland. Dodaje, że, na szczęście, czasy się zmieniły. Dziś na rynku pracy liczą się już zupełnie inne wartości – nie tylko staż, ale przede wszystkim umiejętności. Przed spotkaniem rekrutacyjnym lepiej przygotować się na pytania o narzędzia, którymi umiemy się posługiwać, oraz o aktualne trendy w branży niż o to, ile lat swojego życia spędziliśmy w jednym miejscu. – Długość pracy jest o tyle ważna, o ile przekłada się na zdobywanie doświadczeń. Można przecież spędzić w firmie dziesięć lat i wciąż robić to samo. Z drugiej strony znam osoby, które w kilka miesięcy nauczyły się bardzo wiele, a pula ich umiejętności odpowiada kwalifikacjom zdobywanym przez innych latami – wyjaśnia.

Jak szybko kończyć współpracę: Wszystko zależy od etapu kariery

Pytam Joannę Bolińską, czy istnieje minimum czasu, który trzeba przepracować, żeby w ogóle myśleć o zmianie pracy.

– Absolutnie nie – odpowiada – to wszystko zależy od tego, na jakim etapie swojej kariery jesteś. Nikogo nie dziwią częste zmiany u ludzi dopiero wchodzących na rynek, poszukujących tego, w czym się dobrze czują, co daje im poczucie spełnienia. Starsi, bardziej doświadczeni pracownicy oczekują większej stabilizacji, ale to też nie jest regułą.

W naszej rozmowie padają także przykłady. Pierwszy – świeżo upieczona absolwentka uniwersytetu zaczynała jako stażystka w firmie Joanny. Po niespełna trzech miesiącach dostała ofertę pracy w innym miejscu. – Popracowała tam pół roku i dostałam od niej wiadomość: ,,Asia, udało się, awansowałam”. Przy okazji dowiedziałam się, że zarabia tyle samo co ja – byłam pod ogromnym wrażeniem. Najlepsze, że to jeszcze nie koniec zmian w życiu tej dziewczyny. Ostatecznie zupełnie zmieniła branżę i wylądowała w międzynarodowym koncernie medialnym. Dziś pracuje w pełni zdalnie, w modelu workation, czyli łączy pracę z podróżami.

Kolejny przedstawiciel zoomersów, o którym opowiada Joanna, to student, który dorabiał jako freelancer. Najpierw zdobył renomę w środowisku jako specjalista, po czym na dwa miesiące związał się z jedną firmą, by skończyć jako członek dużego zespołu w znanej na całym świecie korporacji.

Historie, którymi dzieli się Joanna, to opowieści o młodych, często nawet bardzo młodych osobach. W ich przypadku nie liczy się staż pracy, bo po prostu z powodu ich wieku, nie mogą się nim pochwalić. Zamiast tego kolekcjonują umiejętności, znajomość specjalistycznych narzędzi, programów. Często ich kartą przetargową jest bardzo pogłębiona wiedza z mało popularnej dziedziny albo wyjątkowa pewność siebie i zdolność do autopromocji.

Co z tymi, którzy boją się częstych zmian? – Jeśli nie podejmujemy nowych wyzwań i nie podwyższamy naszych kwalifikacji, przestajemy być atrakcyjnymi kandydatem albo kandydatką na rynku pracy – wyjaśnia Daria Kusina, Business Manager z Hays Poland, na co dzień zajmująca się rekrutacjami w branży IT.

Według niej praca w jednej organizacji nawet przez dwadzieścia lat nie przekreśla szans na zmianę. Konieczne jest jednak spełnienie kilku warunków. Przede wszystkim trzeba stawiać na rozwój. Inaczej wygląda CV osoby zaczynającej w firmie na najniższym stanowisku, a dziś zajmującej wysoką pozycję; inaczej tej, która wciąż robi to samo.

– Pracodawcy nie znoszą stagnacji. To dla nich prosty komunikat: „Szukam stabilizacji, nie próbujcie rzucać mnie na głęboką wodę” – mówi Daria Kusina.

Warto dodać, że otwartość na nowe doświadczenia nie zawsze trzeba potwierdzać wspinaniem się w hierarchii środowiska zawodowego. Joanna Bolińska wyjaśnia, że przecież nawet na tym samym stanowisku można angażować się w różnorodne projekty, często wykraczające poza zakres standardowych obowiązków. Jeśli organizacja, w której pracujemy, nie daje nam szans na zdobywanie kolejnych szczytów, może warto poszukać ich na własną rękę, jak podpowiadają nasze rozmówczynie. Propozycji jest wiele: zaczynając od kursów i szkoleń, na działalności społecznej kończąc.

Zmiana miejsca pracy: Liczą się umiejętności, nie wiek

– Podejście pracodawców do pracowników przez lata naprawdę ewoluowało. Nikogo nie dziwią dziś kilkuletnie przerwy w pracy: na zajęcie się dzieckiem, podróże albo po prostu reset. Jeszcze kilka lat temu było to nie do pomyślenia! Ważne jednak, by podczas rozmowy kwalifikacyjnej wyjaśnić przyszłemu pracodawcy, co było powodem luki w zatrudnieniu. Liczy się szczerość – dodaje Daria Kusina.

Jeden z klientów Darii, architekt systemów informatycznych, na ponad pięć lat zrezygnował z pracy, by zajmować się dziećmi. Tak długa przerwa, zwłaszcza w branży, w której zmiany zachodzą w mgnieniu oka, mogła wydawać się przeszkodą nie do pokonania. W trakcie rozmów okazało się jednak, że informatyk w wolnych chwilach wciąż interesował się nowinkami i śledził zmieniające się trendy. Dzięki temu, Darii udało się przekonać nowego pracodawcę do zaufania mężczyźnie i zatrudnienia go.

O tym, że większość ograniczeń narzucamy sobie sami, przekonuje nas inny przykład przywołany przez Joannę. Bohaterka tej historii nie jest przedstawicielką najmłodszego pokolenia pracowników. Pani Maria zmieniła miejsce pracy na dosłownie kilka lat przed emeryturą. Pytam Joannę, czy nie miała obaw o ageizm, niechęć do zatrudniania osób, które przekroczyły pięćdziesiątkę.

– Oczywiście, że obie z panią Marią brałyśmy to pod uwagę. Ale przyznam szczerze, że rzadko spotykam się z ludźmi o podobnej energii. Jestem pewna, że gdyby mogła, zawojowałyby świat – śmieje się Joanna Bolińska. – Jeden z pracodawców bardzo się starał o przyjęcie do pracy pani Marii. W pierwszym odruchu byłam zaskoczona, bo zespół, do którego miała dołączyć moja podopieczna, był bardzo młody. Okazuje się, że jednak właśnie dlatego osoba z dużym doświadczeniem i trochę innym podejściem do kultury pracy niż inni dała powiew świeżości i była cennym uzupełnieniem pozostałym pracowników.

Budowanie marki osobistej: Staraj się wyróżniać

Maja Gojtowska, autorka książki „Candidate experience. Jeszcze kandydat czy już klient?”, zwraca naszą uwagę na jeszcze jedno ważne zagadnienie. – Boimy się uczestniczenia w procesie rekrutacyjnym. To pewien paradoks, bo sytuacja na rynku sprzyja raczej pracownikom niż pracodawcom. Źróo lęku tkwi jednak gdzie indziej. Z badań wynika, że zaledwie 14 procent kandydatów otrzymuje jakąkolwiek informację zwrotną od firmy, do której aplikuje.

Większość spotkań kończy się znaną nam wszystkim formułą: „Odezwiemy się”. Po czym następuje cisza. Ghosting ze strony potencjalnego pracodawcy, odbierany jako objaw lekceważenia, wzmaga przekonanie o braku sprawczości i skutecznie zniechęca do brania udziału w kolejnej rekrutacji. – Nawet jeśli nie okazaliśmy się wymarzonym wyborem, to przecież informacja od rekrutera na temat naszych mocnych stron, mogłaby być dla nas cenną wskazówką albo pomocą w przygotowaniu się do kolejnego spotkania – mówi Maja Gojtowska.

Jej spostrzeżenia znajdują potwierdzenie w danych. Według nich aż 70 procent osób, które chciałyby zmienić pracę, to kandydaci pasywni. Często są zmęczeni i sfrustrowani. Udział w rekrutacji wiąże się dla nich ze stresem, dlatego po prostu z niej rezygnują i liczą, że rekruter odezwie się pierwszy. – Żeby się tak jednak stało, trzeba nauczyć się wykorzystywać dostępne narzędzia. Nie chodzi jedynie o ogłoszenie wprost na portalu, że szukamy pracy. Równie ważne jest budowanie swojej marki osobistej, nawet wtedy, gdy nie planujemy żadnych zmian.

Kluczem do sukcesu jest wyróżnienie się: dzielenie się przemyśleniami i wiedzą w niebanalny sposób. Jeśli poprzestaniemy na schemacie, najprawdopodobniej nasze komunikaty, na przykład wpisy w mediach społecznościowych, padną ofiarą ślepoty banerowej, czyli zjawiska polegającego na ignorowaniu reklam i tego, co powtarzalne.

– Rok temu ogromną popularnością cieszył się post dziewczyny, którą z dnia na dzień zwolniono. Ona jednak nie poprzestała na wysyłaniu CV. Na swoim profilu zamieściła wpis, w którym w bardzo oryginalny sposób opisała siebie jako człowieka i przedstawiła swoje zalety jako pracowniczki. Dzięki temu w ciągu tygodnia dostała kilkanaście ofert. Na tym właśnie polega siła mądrego personal brandingu – tłumaczy Maja Gojtowska.

Adam Pantak
Proszę czekać..
Zamknij