Znaleziono 0 artykułów
08.03.2024

Historie kobiet z BCG Ukrainian Virtual Hub to dowód na siłę wspólnoty

08.03.2024
(Fot. Getty Images)

Z okazji Międzynarodowego Dnia Kobiet o sile społeczności oraz wsparcia rozmawiamy z trzema Ukrainkami pracującymi dla Boston Consulting Group – Iryną Nekhaichuk, Yevgeniyą Voychulis i Aliną Barbash.

Wszystkie zgodnie mówią, że Ukrainkom i Ukraińcom bliżej do kultury życia we wspólnocie. Gdy wybuchła wojna, poza granicami swojego kraju zaczęli szukać nowej. Boston Consulting Group ułatwił im to zadanie, tworząc w kwietniu 2022 roku Ukrainian Virtual Hub. Początkowo ta globalna inicjatywa miała dać możliwość rekrutacji chętnym Ukraińcom, ostatecznie jednak okazała się czymś więcej – społecznością z dala od domu. 

Trzy historie: Iryna, Alina, Yevgeniya

Iryna Nekhaichuk ma 26 lat, pochodzi z centralnej Ukrainy, z miasta Kropywnycki. Do Polski przyjechała na studia w 2014 roku. – Wybrałam Polskę z kilku powodów. Po pierwsze, chciałam uczyć się zagranicą, ale w miarę niedaleko. Polska jest blisko nie tylko geograficznie, lecz także kulturowo, więc pomyślałam, że łatwiej będzie mi się odnaleźć. Po drugie, właśnie rozpoczął się boom na wyjazdy na studia do Polski i było sporo programów dla obcokrajowców, które oferowały różne stypendia. To mnie dodatkowo zachęciło – mówi. Dostała się na Uniwersytet Śląski, gdzie wybrała filologię angielską z językiem arabskim. W międzyczasie uczyła się polskiego. Języki od dziecka były jej pasją, chciała zostać tłumaczką. Licencjat skończyła bez konkretnego planu na przyszłość, ale z zamiarem zbudowania bezpieczeństwa finansowego. Ostatecznie zdecydowała się na gap year i wyjazd do Stanów Zjednoczonych w ramach programu dla opiekunek au pair. Wybrała opcję, gdzie oprócz zajmowania się dziećmi mogła studiować. – Mieszkałam w Bostonie i przez rok próbowałam różnych rzeczy, sprawdzałam, co mnie interesuje. Najpierw było dziennikarstwo na Harvard Extension School, później wybrałam blok zajęć dotyczących różnych inwestycji, m.in. w nieruchomości, ale też tzw. financial management, księgowość i to bardziej mi się spodobało. Stwierdziłam, że chcę się w tym rozwijać i zrobię studia magisterskie w Polsce na SGH na kierunku „biznes międzynarodowy”. Tak znalazłam się w Warszawie – opowiada. Po dwóch latach studiów zaczęła pierwszą pracę w korporacji, w dziale marketingu branży FMCG w Unilever. W grudniu 2022 dołączyła do BCG. Dziś obejmuje stanowisko Senior Associate, konsultantki strategicznej.

Iryna Nekhaichuk (Fot. Archiwum prywatne)

31-letnia Yevgeniya Voychulis do BCG dołączyła miesiąc przed wybuchem wojny w 2022 roku. Pochodzi z Kijowa, ale od trzech lat mieszka w stolicy Danii. – Przed przeprowadzką pracowałam dla innej firmy konsultingowej, ale poczułam, że dobrze zrobi mi przerwa, która pozwoli zastanowić się, co dalej. Zawsze na mojej liście był MBA i wizja wyprowadzki do innego kraju, więc zdecydowałam się na roczny program w Kopenhadze – opowiada. W podjęciu decyzji pomógł fakt, że jej chłopak jest Duńczykiem i gdy wybuchła pandemia, chcieli być razem. Podczas studiów myślała o tym, jaki będzie jej kolejny krok, ale nie ukrywa, że BCG było zawsze jej celem. – Rozmawiałam z wieloma osobami, brałam udział w wydarzeniach, w dodatku moi przyjaciele i znajomi ze studiów zaczęli pracować tutaj przede mną. Wszyscy mówili wiele dobrych rzeczy, m.in. o kulturze pracy”, opowiada Yevgeniya. Bo oprócz tego, że – jak podkreśla – firma daje wiele możliwość nauki i rozwoju, żaden dzień nie jest tu taki sam, to dzięki niej poznała świetnych ludzi, którzy według niej są czymś, co wyróżnia BCG. Dziś pracuje w firmie jako konsultantka.

Yevgeniya Voychulis (Fot. Archiwum prywatne)

Alina Barbash do Stanów Zjednoczonych przeniosła się z biura BCG w Kijowie. Gdy w 2014 roku przestało być stabilnie dostała możliwość dołączenia do innej placówki jako Executive Assistant. Niedługo po przeprowadzce okazało się, że spodziewa się dziecka. W czasie urlopu macierzyńskiego dostała telefon z HR, że szukają kogoś w dziale Learning Development. Zdecydowała się zaaplikować. Dziś zajmuje stanowisko Career Development Manager i nadzoruje oraz zarządza procesami ewaluacji konsultantów. Śmieje się, że jest dinozaurem w firmie, bo związana jest z nią prawie 11 lat. Ale jak mówi – nie zamieniłaby jej na żadną inną, bo to co robi, chwyta za serce. Powołanie do życia UVH nazywa jedną z najcudowniejszych wiadomości tamtego trudnego czasu.

Alina Barbash (Fot. Archiwum prywatne)

Ukrainian Virtual Hub: Nasza społeczność

– Kiedy rekrutowałam się do firmy, nie miałam pojęcia, że istnieje coś takiego jak Ukrainian Virtual Hub, ale to tylko potwierdziło, że wybrałam dobre miejsce – mówi Iryna. Docenia ogromny wysiłek włożony w zorganizowanie czegoś tak dużego w tak krótkim czasie, a także zwrócenie uwagi na osoby, o których nie myślało się wtedy w pierwszej kolejności. – Gdy wybuchła wojna naturalnie najpierw pomagało się wszystkim z regionów dotkniętych atakami. Tak też robiły inne firmy, które starały się zorganizować pomoc humanitarną. BCG oprócz tego zwróciło uwagę na osoby młode, ambitne i utalentowane, co jest bardzo ważne, bo to ci ludzie są przyszłością Ukrainy. Więc pomoc, gdzie rekrutowano Ukraińców i Ukrainki, dawano możliwość pracy i rozwoju w takiej firmie jak BCG to cudowna inicjatywa – podkreśla. O tym, że pomysł działa było widać na spotkaniu w Warszawie, latem 2022, gdy po raz pierwszy członkowie UVH spotkali się na żywo. – Poznałam wtedy wielu Ukraińców, którzy dołączyli do firmy w ostatnich miesiącach, dzięki temu programowi. To świetna inicjatywa i cudownie mieć poczucie, że jest się częścią takiej społeczności – mówi Yevgeniya. 

Dodaje też, że gdy rozpoczęła się wojna, BCG było bardzo wspierające. ­– Choć tylko my wiedzieliśmy co przeżywamy, ważne było dla nas to poczucie społeczności. Nie było wtedy żadnych osób z Ukrainy w moim biurze, więc nie miałam z kim o tym porozmawiać. UVH dał mi poczucie, że nie jestem sama nawet w pracy, że są inni ludzie, którzy też przechodzą przez to samo, że dzielimy to samo doświadczenie i rozumiemy, co przeżywamy, przez co przechodzą nasze rodziny. Mogliśmy się wspierać emocjonalnie na zupełnie innym poziomie. Sama świadomość, że firma, dla której pracuję, zdaje sobie sprawę z okoliczności, że nie jest to normalna sytuacja, było dla mnie bezcenne – wspomina Yevgeniya.

Iryna zwraca uwagę, że UVH to także myślenie o przyszłości. Według niej projekt przeszedł w trakcie dwóch lat istnienia ogromną metamorfozę. Dziś jest to społeczność skupiona wokół tematów Ukrainy, nie tyle mająca na celu wspierać kraj przez łączenie się, organizowanie spotkań, zapraszanie ciekawych gości, ale też przez projekty dotyczące Ukrainy. – Widzimy coraz większe zainteresowanie inwestycjami w odbudowę kraju, dlatego powiedziałabym, że UVH poza byciem społecznością to też praca na rzecz mojego kraju, co jest dla mnie pewnego rodzaju spełnieniem. Myślę, że każdy Ukrainiec czy Ukrainka odkąd wybuchła wojna stara się robić cokolwiek może, by wesprzeć swój kraj. Wiem, że to może brzmi strasznie, ale coraz bardziej ludzie przyzwyczajają się do wojny, dlatego myślę, że misją UVH jest też zrobienie wszystkiego, by mieć Ukrainę zawsze wysoko w agendzie. Dla mnie to jeszcze jedna możliwość bycia jej adwokatem – mówi Iryna, która docenia projekt także za możliwość wspierania się nawzajem. – Mamy tu osoby z Mariupola czy Doniecka, gdzie nie zostało po prostu nic, więc takie bycie razem jest ogromnie ważne. Nie sądzę żeby ktoś poza nami, osobami z Ukrainy interesował się teraz tak bardzo tym, co dzieje się w naszym kraju. A u nas każdy dzień zaczyna się tak samo – od sprawdzenia, co się wydarzyło, upewnienia się, że jest ok. Każdy to przeżywa i może czuć się przytłoczony, szczególnie jeśli coś wydarzyło się w jego ,rodzinnym mieście, a ma zaraz spotkanie z klientem. Społeczność pomaga to przetrwać, na tyle na ile jest to możliwe. Polacy dają nam bardzo dużo, ale wiem, że nie do końca da się czasem zrozumieć nasze emocje, dlatego tak kluczowe jest mieć coś takiego jak UVH – wyjaśnia. Zdaje sobie sprawę, że jej sytuacja jest nieco inna, bo w Polsce mieszka już dziesięć lat i zna język, ale wie, że poczucie wspólnoty pomaga odnaleźć się w nowej kulturze.

Siostrzeństwo w czasach kryzysu

– Powiedzieć, że wojna zmieniła rolę ukraińskiej kobiety, to jakby nic nie powiedzieć – kontynuuje Iryna. Po pierwsze mówi o ciągłym zagrożeniu, w którym Ukrainki, które zostały w kraju, nauczyły się żyć. – W korporacyjnym świecie nazywamy to crisis management i w moim rozumieniu każda Ukrainka przeszła na tryb 24/7, gdzie codziennie zarządza kryzysem. W dodatku to, co dzisiaj ogarniają kobiety versus to, co było przed wojną jest nie do porównania. Ukraina jest krajem konserwatywnym, jeśli chodzi o podział obowiązków – te związane z rodziną, jak wychowywanie dzieci i zajmowanie się domem, zawsze były po stronie kobiet. Teraz do tego dochodzą wszystkie te typowo męskie, jak praca, wyjazdy, problemy techniczne i inne. Plus cała masa kwestii dotyczących bezpośrednio wojny. Kobiety pracują jako wolontariuszki i w wojsku.

Druga kwestia na jaką zwraca uwagę Iryna to siostrzeństwo. – W dniu rozpoczęcia wojny przestaliśmy dzielić na „ich” i „nasze” albo „wasze” i „nasze”. Wszystko dotyczy każdego z nas i myślę, że wspieranie się stało się podstawą. W centrach dla uchodźców, które były początkowo w Warszawie większość pomagających stanowiły kobiety, które często przyjechały z Ukrainy wcześniej. Wśród nich były matki, które miały kilkoro dzieci, a i tak znajdowały czas, by pomóc uchodźcom. To było dla mnie coś niesamowitego – mówi. 26-latka zauważa, że wszystkie wyzwania, które spadły na Ukrainki, sprawiają, że przejmują one role liderek. Są ratowniczkami, psycholożkami dla dzieci, managerkami kryzysowymi. – Dla mnie to prawdziwa definicja kobiecego leadershipu – mówi Iryna.

Z podobnym podziwem o Ukrainkach, które uciekły przed wojną i próbują zbudować wszystko na nowo, a do tego jeszcze znajdują czas i przestrzeń na pomaganie – mówi Yevgeniya. Jest przekonana, że cała ta sytuacja wzmocniła ukraińskie kobiety, uczyniła je paradoksalnie silniejszymi.

Z Iryną i Yevgeniyą zgadza się Alina, która zauważa, że także kobiety, które przeniosły się do Stanów, zaczynają przejmować role liderek, choć do tej pory zawsze polegały i były zależne od męża. – Próbuję im pokazać, że one też mają moc sprawczą, że mają siłę i że teraz jest to bardzo stresujące, ale powolutku, małymi krokami, dzień po dniu sobie poradzą. Znam wiele przypadków, w których ukraińskie kobiety zakładają swoje biznesy, robią coś online. Dlatego tak ważne jest dla mnie dawanie przykładu Ukrainkom, mówienie im, że kobiety też mogą działać, że mogą o swoim życiu myśleć inaczej, a nie tak jak przez wiele lat nam powtarzano – tłumaczy Alina. Gdy pytam, jakie jej zdaniem są Ukrainki mówi, że przede wszystkim niezwykle silne – psychicznie, fizycznie i emocjonalnie. – Jesteśmy wytrzymałe, trudno nas złamać. W dodatku potrafimy być szczęśliwe bez względu na wszystko. Jesteśmy piękne i gotowe, by zawojować każdy dzień. Nawet jeśli jest trudno, ocieramy łzy i idziemy dalej.

Ismena Dąbrowska
Proszę czekać..
Zamknij