
Źródło rzemiosła, synonim sztuki ludowej, która zostawała w kraju lub wyruszała w świat jako pamiątki z Polski, mieszanina powagi i kiczu. Gdy trafiała do sklepów za granicą, stawała się artefaktem z tajemniczego kraju. Skąd się brały meble, tkaniny, biżuteria, lalki, zabawki, skórzane torebki i portfele, obrusy i serwety znane jako Cepelia?
Musimy cofnąć się do czerwca 1949 roku, gdy w Katowicach odbywał się IV Zjazd Polskich Artystów Plastyków. Podczas wydarzenia realizm socjalistyczny ogłoszono obowiązującą metodą twórczą. Oznaczało to oczekiwanie, że artyści nawiążą w swoich pracach do historyzmu, będą czerpać z tradycji ludowej. Tego samego lata na wniosek ministra kultury i sztuki oraz dyrektora Biura Nadzoru Estetyki Produkcji, uchwałą Komitetu Ekonomicznego Rady Ministrów z 21 czerwca 1949 roku powołana została Centrala Przemysłu Ludowego i Artystycznego (początkowo zapisywana jako CPLiA, później znana jako Cepelia). Wspomniany BNEP miał odtąd skupić się na produkcji przemysłowej, zaś Cepelia – przejąć pieczę nad spółdzielniami wytwarzającymi przedmioty o charakterze artystycznym, małymi zakładami znacjonalizowanymi po wojnie oraz pojedynczymi rzemieślnikami.

Wkrótce Cepelia była odpowiedzialna za organizację działalności produkcyjnej i handlowej przemysłu ludowego. Do jej zadań należało chociażby dostarczanie twórcom ludowym materiałów i narzędzi niezbędnych do wykonywania zleceń. Cepelia pilnowała także poziomu wykonania wyrobów, współpracowała z profesjonalnymi artystami, tworzyła sieć dystrybucji wytwarzanych towarów. Tyle z celów nieco przyziemnych i widocznych. Cepelia miała jednak także cel bardziej wzniosły – włączenia kultury ludowej do kultury narodowej.
W rękach kobiet – Zofia Szydłowska i Janina Jankowska-Orynżyna
Podczas gdy wzornictwem przemysłowym dla nowego człowieka zajmowała się Wanda Telakowska, prezeską Cepelii została inna charyzmatyczna kobieta – Zofia Szydłowska. Pochodziła z kijowskiej szlachty zaściankowej, jednak wyrobiła sobie rozliczne znajomości wśród ówczesnej elity. Po maturze pracowała w Wytwórni Papierów Wartościowych, uczęszczając jednocześnie na kurs historii sztuki do Instytutu Francuskiego. Następnie zdobyła posadę sekretarki w Ministerstwie Przemysłu i Handlu. W 1937 roku rozpoczęła studia na Uniwersytecie Jagiellońskim, a rok później wyszła za mąż za Henryka Szydłowskiego. Obracała się w kręgach krakowskiej inteligencji, w czasie okupacji i po wojnie zmieniała posady – zawsze na takie związane z rękodziełem lub sztuką ludową. Była pomysłodawczynią powołania instytucji, która stworzyłaby polski styl na bazie sztuki ludowej. Sama była reklamą Cepelii – zawsze elegancka, świetnie ubrana, mająca własny styl, będący przyciągającym uwagę połączeniem motywów ludowych z nowymi rozwiązaniami.
W Cepelii nie brakowało kobiet, jednak warto wspomnieć tutaj jeszcze o jednej – Janinie Jankowskiej-Orynżynie. Ściągnięta przez Szydłowską do Cepelii specjalistka od kultury ludowej, jeszcze przed wojną napisała cztery książki o sztuce ludowej, zaś po wojnie kierowała Wydziałem Sztuki Ludowej w Centralnym Instytucie Kultury. W Cepelii zorganizowała Wydział Sztuki Ludowej, stworzyła także listę ekspertów, którzy weszli w skład Rady Artystycznej. Efektem znajomości obydwu kobiet były zatrudnione w salonach Cepelii panie z towarzystwa – eleganckie, o wysokiej kulturze osobistej, znające języki, stwarzające swoją obecnością szczególną atmosferę.

Cepelia rozwijała się błyskawicznie. Pod koniec 1949 roku pod jej skrzydłami działało już 75 spółdzielni i osiem własnych zakładów. W kolejnym roku powstały 133 nowe spółdzielnie i 97 zakładów. Pracowało w nich 28 tys. osób, spośród których 11 tys. stanowili chałupnicy. Wytwarzane towary trafiały do 60, a trzy lata później – już do 128 sklepów. Regionalne biura rozsiane po całym kraju skupowały od rękodzielników zamówione towary, oprócz nich działały także mobilne punkty skupu. W 1950 roku powstała wzorcownia Cepelii, która z pewnością śniła się niejednemu etnografowi. Trafiały tutaj eksponaty spod znaku sztuki ludowej, które pracownicy Cepelii skupowali, przemierzając kraj. Te perełki doskonale nadawały się później do eksponowania na wystawach sztuki ludowej i wzornictwa.
Sklepy z logo z kogutem
Rok 1954 był rokiem rewolucji w strukturach Cepelii, która chyba zresztą wyszła jej na dobre. Powstał wówczas Krajowy Związek Spółdzielni Przemysłu Ludowego i Artystycznego i na jego rzecz Cepelia straciła połowę z podległych jej wówczas 140 spółdzielni. Za to te, które zostały, miały profil produkcji związany ze sztuką ludową. Nadal działało także 25 sklepów z charakterystycznym kogutem w logo. Najważniejszym z nich był Dom Sztuki Ludowej na Rynku Starego Miasta w Warszawie, w którym na zakupach bywali zagraniczni goście Ministerstwa Spraw Zagranicznych, a samo ministerstwo nabywało prezenty dyplomatyczne.
W latach 60. działały już komisje, a zasiadający w nich etnografowie i rzeczoznawcy oceniali przydatność dla Cepelii przedkładanych towarów. Wyroby były bardzo różnorodne, powstawały w spółdzielniach lub były wykonywane przez pojedynczych rzemieślników. Tworzone były pracownie projektów i prototypów, które miały posłużyć za wzór innym spółdzielniom. Tam powstawały także projekty przedmiotów, na które zapotrzebowanie zgłaszał handel. W końcu Cepelia dorobiła się własnego Zakładu Badawczego.

Cepeliomania
Meble, tkaniny, lalki, ceramika, wyroby z drewna, słomy, papieru, metaloplastyka charakteryzowały się różnorakim poziomem ludowości. Znalazły się tam więc autentyki, kopie-repliki, reprodukcje, adaptacje oraz inspiracje. Pierwsze to przedmioty wykonywane przez artystę ludowego tradycyjnymi metodami, drugie to współczesne kopie autentyków. Reprodukcje były przedmiotami odtwarzanymi mechanicznie, adaptacje to cały lub część obiektu wykorzystana w nowej rzeczywistości, zaś inspiracje to elementy zapożyczone z kultury ludowej przez profesjonalnego artystę.
Po wyroby Cepelii nie sięgali mieszkańcy wsi. Z jednej strony dlatego, że ich aspiracją było urządzenie wnętrza po miejsku, a zatem pożądana była raczej meblościanka na wysoki połysk i inne meble projektowane z myślą o małych mieszkaniach. Z drugiej zaś dlatego, że sztuka ludowa w wydaniu Cepelii została przystosowana do potrzeb mieszkańców miast, zyskiwała postać, w której nigdy nie zaistniałaby naturalnie. Wycinanki w ramkach do dekoracji ścian, kilimy i gobeliny na ściany i podłogi, elementy ludowych haftów czy wzorów pisanek na tkaninach przeznaczonych do szycia odzieży lub dekoracji wnętrz, lalki w strojach ludowych jako bibeloty, haftowane serwety i obrusy, siwaki jako wazony na suszone kwiaty, torebki i portfele, chusty w kwiaty. Cały repertuar przedmiotów, które wygląd obywatelki miał uczynić bardziej intrygującym, a wnętrza – bardziej przytulnymi. Wyroby Cepelii trafiły także na eksport, by służyć promocji kultury polskiej na świecie. Pierwszy zagraniczny sklep powstał w 1958 roku – okazją było Expo w Brukseli. Dwa lata później został otwarty sklep w Nowym Jorku. Ostatecznie zagranicznych sklepów było siedem i stanowiły bardziej wizytówkę polskiej kultury niż źródło zysku.
Syreni śpiew Cepelii i triumf płyty meblowej
W 1967 roku polska sztuka ludowa doczekała się wystawy w brytyjskim Muzeum Wiktorii i Alberta, a kolejna dekada miała upłynąć pod znakiem sztuki ludowej, także w modzie. W 1971 roku na placu Defilad w Warszawie odbyła się pierwsza Cepeliada, a za nią poszły kolejne tego typu imprezy w wielu miastach kraju oraz w Belgii i Holandii. Można było kupić wyroby od twórców ludowych, skosztować regionalnego jedzenia. Lata 80. to nie tylko panujący w kraju kryzys, lecz także czas, gdy wszystko to, co kojarzone było z Cepelią, jawiło się jako niemodne, przestarzałe. W kolejnych latach sztuka ludowa budziła także skojarzenie z poprzednim ustrojem. Lata 90. to odwrót od sosnowych mebli, triumf płyty meblowej, wykładzin dywanowych i stylu biurowego. Sztuka ludowa w takich wnętrzach się nie odnalazła.
Za to dziś przeżywa swój renesans nie tylko rzemiosło, lecz także to, co sprzedawano niegdyś z metką z kogutem. Kolekcjonerzy sięgają po meble, kilimy, gobeliny, ceramikę. Już nie w salonach Cepelii, ale na targach staroci i w internecie.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.