Znaleziono 0 artykułów
11.06.2025

Jak prezydentura Karola Nawrockiego wpłynie na sytuację kobiet i osób LGBT+?

11.06.2025
(Fot. Klaudia Radecka/NurPhoto via Getty Images)

Ani kobiety, ani prawa mniejszości seksualnych czy osób niebinarnych nie były w zakończonym wyścigu do Belwederu istotne. Wszyscy kandydaci – z wyjątkiem Magdaleny Biejat – je marginalizowali, chowali w tle jako niewygodne, bo potencjalnie jeszcze ostrzej polaryzujące, choć naprawdę trudno sobie wyobrazić, by dało się w polityce tożsamościowej i dzielącej zawędrować dalej niż w ciągu minionych ośmiu miesięcy. Co teraz czeka środowiska LGBTQ+ i walkę o prawa kobiet?

Na ostatniej prostej Joanna Senyszyn zdjęła czerwone korale i dała paniom chwilę wiary w to, że mogą swoim obywatelskim pobudzeniem raz jeszcze zadecydować o kierunku, w którym pójdzie dalej Polska. Było jednak na to przebudzenie za późno, a droga powrotna z rozczarowania brakiem zmian pod rządami Koalicji Obywatelskiej okazała się zbyt daleka. Wcześniej kobiety dobrze przecież widziały brak projektu ustawy liberalizującej prawo do przerywania ciąży. Koalicjanci nie stworzyli projektu, który urzędujący prezydent mógłby odrzucić. Ustawy o związkach partnerskich także nie musiał wetować, bo ta nawet nie znalazła się w Sejmie. Do kampanii prezydenckiej kobiety i tęczowi wyborcy podchodzili więc bez entuzjazmu, a część z jawnym rozczarowaniem.

Od początku do końca kampanii przysłuchiwałam się uważnie starciom i wystąpieniom głównych kandydatów, nasłuchując najdrobniejszych odchyleń od ciszy nad równouprawnieniem mniejszości. I nic.

Tęczowa flaga niczym kukułcze jajo

Nawet w ostatniej trwającej dwie godziny telewizyjnej debacie Rafała Trzaskowskiego i Karola Nawrockiego o kobietach nie padło ani słowa. Ani jednego pytania o nasze prawa, przywileje, rzeczywistą równość. Było chwilę o in vitro. I w tym wątku Karol Nawrocki, który z wyścigu wyszedł zwycięsko, zapowiedział, że nie będzie przeszkadzał samorządom finansującym tak przeprowadzane zapłodnienia, ale żadnych nowych regulacji państwowych nie zgłosi i nie poprze. W sprawie przerywania ciąży także stawia sprawę jasno – na żadną liberalizację obecnie obowiązujących przepisów nie pozwoli. Nie ma też perspektyw na uchwalenie ustawy o związkach partnerskich (z pewnością nie dla osób jednej płci) ani na wycofanie lekcji religii z państwowych szkół, co miałoby znaczenie dla innego kształtowania światopoglądu przyszłych obywateli. Wszystko, co przyszły prezydent w trakcie kampanii deklarował, a także reprezentował swoim zachowaniem, świadczy o jego katolickim światopoglądzie i nie otwiera najdrobniejszej szczeliny dla myśli o zmianach. To całujący kobiety w dłoń tradycjonalista, który chętnie przekazywał bukiety kwiatów swojej żonie i podszczypywał przy okazji Trzaskowskiego za to, że ten raz odruchowo oddał róże asystentowi.

Z lewej strony Trzaskowskiemu dostało się za odstawioną na bok tęczową flagę, podstawioną mu przez Nawrockiego podczas debaty w Końskich. Podstawioną niczym kukułcze jajo. Wyraźna konfuzja Rafała Trzaskowskiego, który jako prezydent Warszawy oficjalnie wspiera społeczność LGBTQ+, pozwoliła zwątpić przedstawicielom tych środowisk w jego autentyczne poparcie. Ale to dziś już mało ważne. W kontekście nadchodzącej prezydentury Nawrockiego gest podstawienia tęczowej flagi mówi natomiast jasno: te mniejszości będą przez nowego prezydenta traktowane pogardliwie, jako coś, przy czym on stawać nie będzie. On stoi przy rodzinie, tej upozowanej tradycyjnie figurze, chronionej przez polską konstytucję, nawet za cenę hipokryzji, za cenę ukrywania przemocy domowej, za cenę odrzucenia rzeczywistej różnorodności jej członków.

Polskie społeczeństwo się zmienia. I nie chce dyskryminacji

Przy takiej rodzinie, która ma coraz mniej wspólnego z naszą coraz bardziej niejednoznaczną codziennością – często łataną z porozpadanych małżeństw, składaną po partnersku, bez ślubów albo z rozwodami, za to z otwartością na neuroróżnorodność i niebinarność, na osobne prowadzenie portfeli. Dlatego prezydentura Nawrockiego jawi się jak perspektywa ciężkiej żeliwnej pokrywy, znów nakładanej na społeczny gar buzujący od nowych znaczeń i redefinicji, od pragnienia swobody bycia tym, kim się jest rzeczywiście. Jest też zapowiedzią coraz głębiej sięgającej schizofrenii naszego życia.

Bo fakty z codzienności wzięte są takie: współistniejemy w coraz jawniej różnicującej się rzeczywistości i nasza akceptacja dla odmienności w praktyce wyraża się częściej. Według badań Polacy w większości nie są zwolennikami dyskryminowania – ani kobiet, ani osób nieheteronormatywnych. I w większości nie żyją wojną polityczną, tylko swoimi sprawami, są dość obojętni na kategorie wspólnotowe. Na co dzień jednak obywatele RP coraz częściej widują trzymające się za ręce dziewczyny oraz imigrantów, traktując ich bez większych emocji. A coraz rzadziej chodzą do kościoła czy dopasowują własne decyzje o szczęściu do wymagań religii. Zmieniamy się i coraz wyraźniej oddalamy od państwa, instytucji oraz prawa, które naszego życia nie potrafią ani odzwierciedlić, ani uszanować, ani wspierać. Bycie obywatelką czy obywatelem drugiej kategorii – przez państwo i prawo niewidzianym, więcej – zaprzeczanym, pozbawionym wsparcia (co za ironia – żadnych transferów socjalnych dla coraz liczniejszych osób samotnych, które czeka nieuchronnie demograficznie pojedyncza starość, za to kolejne wymiary pomocy państwa dla rodzin, co nijak nie hamuje spadku dzietności), to trudny do opisania stan. Bez wątpienia – stan wyjątkowy.


Dla osób, które są przynajmniej otoczone życzliwością bliskich – to kondycja jako tako znośna, do wytrzymania. Jak paskudna pogoda, która nieustannie bije deszczem w twarz i przypomina, że nie masz szans poczuć ciepła ani bezpieczeństwa, nie odprężysz wszystkich mięśni. Jednak dla osób zmuszonych konfrontować się z nienawiścią, pozbawionych ochrony i wsparcia emocjonalnego – to psychiczne piekło, sączona na co dzień naga przemoc: odrzucające słowa w rodzinie, hejt w szkole i pracy, konieczność ukrywania się, kryzysy wewnętrzne, aż po próby samobójcze.

Jakim prezydentem będzie Karol Nawrocki?

Nie mamy prezydenta ani pierwszej damy, do których możemy zgłosić się ze swoim cierpieniem ani uciec pod ich opiekę. Nie mamy prezydenta wszystkich Polaków, bo z grubsza licząc połowa z nas – ta o innych horyzontach i niekatolickich pragnieniach – znów okazała się niewystarczająco polska.

Zwycięstwo Karola Nawrockiego – mówią jedni – niczego w zasadzie nie zmienia. Nie ma co panikować, przecież kończący urzędowanie prezydent Andrzej Duda poglądy i stanowisko miał równie konserwatywne. Ale co innego mieć nadzieję, że się system ustawodawczy odkorkuje, pozwoli przegłosować długo odkładane ustawy, a do życia mniejszości wpuści wreszcie powietrze i pozwoli odetchnąć swobodnie. A co innego obudzić się ze świadomością, że w perspektywie kolejnych 5 albo 10 lat (bo Nawrocki może rządzić przez dwie kadencje) żadnej zmiany nie będzie. Poza Aleksandrem Kwaśniewskim wszyscy rządzący po 1989 roku prezydenci byli konserwatystami, ich światopogląd pozostaje w tym aspekcie zgodny z wolą większości głosujących obywateli i to także nie daje nadziei na postęp w sferze równouprawnienia. Zwycięstwo Karola Nawrockiego jest dla liberalnie myślących obywateli, w tym kobiet i członków innych mniejszości, czymś trudniejszym niż opozycja my kontra nieprzychylny prezydent. To konieczność przyznania, że wyraźniejsza pozostaje wciąż większość, która wybiera odrzucenie, każe odmiennym siedzieć cicho, zniknąć. To jeszcze jedna konfrontacja ze świadomością, że choć nasza współczesność tak gwałtownie się zmienia, mentalność większości nie chce się na nią zgodzić.

Trzeba będzie dalej żyć z poczuciem, że się jest osobą nieakceptowaną i ograniczoną w swoim prawie do zawarcia związku czy zadecydowania o ciąży. W swoim prawdziwym kształcie. Owszem, polskie mniejszości są z tym rozdwojeniem dobrze oswojone. Ale z czasem konieczność odpierania nieprzychylnych okoliczności męczy, nie umacnia.
A ponieważ zwycięstwo Karola Nawrockiego komunikowane jest jako forpoczta powrotu Prawa i Sprawiedliwości do pełni władzy ustawodawczej i wykonawczej, wracają ogromny stres i lęk. Że nie tylko nie będzie lepiej, lecz także może być gorzej. Dyskryminacja rzadko zatrzymuje się w jednym miejscu, a Auschwitz „nie spada z nieba”. Zasadna jest więc obawa, że jeśli rząd koalicyjny się nie utrzyma, to wróci do oficjalnych kanałów przekazu – wypowiedzi władz i publicznych mediów – język dyskryminacji i nienawiści, a za tym przyzwoleniem wzmogą się rozproszone w społeczeństwie akty agresji, dominująca będzie wrogość.

Jeszcze w zielone gramy

A wtedy zrobi się znów tłoczniej na wyklętym marginesie. Skutki tej presji szybko zobaczą psychiatrzy w gabinetach, lekarze na oddziałach, sędziowie na salach rozpraw. Nie da się tego przeczucia precyzyjnie zmierzyć, ale sama perspektywa nowej prezydentury sprawia, że wiele osób w Polsce – naszych bliskich, sąsiadów i współpracowników – żyje już ze ściśniętym żołądkiem. Tak jak nie policzymy dokładnie, ile nielegalnych aborcji zostanie w tym roku przeprowadzonych w Polsce, tak nieszczęścia dyskryminowanych nie da się zważyć. Właśnie dlatego, że reprezentują czynnik oficjalnie nieistniejący.

Pozostają nieformalne kręgi pocieszenia. Zwrot ku przyjaciołom, rozmowom i szukanie otuchy w kręgach prywatnych. Działania obywatelskie i pozarządowe, podejmowane z już mocniejszym biciem serca – bo czy to wciąż legalne, i jak długo? Skoro były minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro już publicznie sugeruje sędziom, by orzekali dziś z myślą o tym, kto będzie rządził za dwa lata. Strach łatwo zbudzić.

Prezydentura Karola Nawrockiego zapowiada władzę, która jawnie odmawia godności i pełni praw części swoich obywatelek i obywateli. Na takie zagrożenie jak zwykle najlepiej odpowiada kultura. Na koncertach Magdy Umer znów gęsto. Może dlatego, że piosenkarka śpiewa „Jeszcze w zielony gramy” i powtarza ze sceny, że zawsze miała elektorat mało wesoły, złożony z ludzi, którzy „muszą się brać w garść akurat w chwili, w której im tej garści zabrakło”.

Paulina Wilk
  1. Styl życia
  2. Społeczeństwo
  3. Jak prezydentura Karola Nawrockiego wpłynie na sytuację kobiet i osób LGBT+?
Proszę czekać..
Zamknij