Znaleziono 0 artykułów
12.12.2020

Jane Birkin: Pierwsza it-girl

12.12.2020
(Fot. Nathaniel Goldberg)

Aktorka, piosenkarka, reżyserka. Właśnie ukazuje się jej 14. Płyta, „Oh! Pardon tu dormais”. Przy tej okazji rozmawiamy z nią o duchach przeszłości i tym, co ważne jest dla niej teraz.

Gdy skończymy rozmawiać, obie pójdziemy na demonstracje. Ona w Paryżu, by upamiętnić Samuela Paty’ego, francuskiego nauczyciela, który zginął z ręki islamskiego ekstremisty. Ja na Strajk Kobiet, by zaprotestować przeciw wyrokowi Trybunału Konstytucyjnego zaostrzającego przepisy antyaborcyjne. – Waszego ruchu nie da się zignorować. Idź, walcz i uważaj na siebie – mówi mi na pożegnanie Jane Birkin.

Córki – Kate Barry, Charlotte Gainsbourg i Lou Doillon – prowadziła na manifestacje od ich najmłodszych lat, najpierw feministyczne, dziś, gdy sprawa praw kobiet wydaje się być we Francji załatwiona, przeciwko prawicowej partii Marine Le Pen, Zjednoczeniu Narodowemu. – Najbardziej radykalna z nas była Kate. Miała duszę anarchistki. W 2011 roku chodziłam z nią na demonstracje przeciwko wojnie w Syrii – wspomina swoją pierwszą córkę, która popełniła samobójstwo.

(Fot. Nathaniel Goldberg)

Jane woli rozmawiać o tym, kim jest teraz, ale świat wciąż chce widzieć w niej wiotką dwudziestolatkę z grzywką opadającą na wielkie oczy, którą była pod koniec lat 60., gdy z Wielkiej Brytanii przeprowadziła się do Paryża. – Dzisiaj w Londynie czuję się zagubiona, chociaż przeżywam angielskie sukcesy i porażki jakbym wciąż tam mieszkała. Życie w Paryżu, obcym przecież dla Angielki miejscu, jest ekscytujące. Czuję się przez Francuzów zaadoptowana. W moim kraju, z moją rodziną przy boku, nie zostałabym gwiazdą. W końcu matka, Judy Campbell, była piękną i znaną aktorką, a ojciec, David, zabójczo przystojnym i stylowym bohaterem wojennym oraz szpiegiem – opowiada Birkin po angielsku z lekkim francuskim akcentem.

Mówi, że woli skupić się na tu i teraz, ale jej nowa płyta Oh! Pardon tu dormais... to też rodzaj wspomnienia. Dwadzieścia lat temu Birkin napisała sztukę teatralną o tym samym tytule, który po polsku brzmiałby „Och, przepraszam, ty spałeś...”. Akcja dramatu rozgrywa się w sypialni, w łóżku leży para czterdziestolatków. Jest druga w nocy, ona nie może spać, wierci się, budzi jego, niechcący. Zaczynają rozmawiać, o wszystkim. I tak do świtu. Kończy się na wyciąganiu walizek z szafy. Czas przerwać tę samotność we dwoje. Teksty piosenek z nowej płyty pochodzą właśnie z tej sztuki. Na pomysł, by je wykorzystać, wpadł jej przyjaciel, piosenkarz i kompozytor, Étienne Daho. (…) Jeden z nich, Ghosts, opowiada o przodkach, dzieciństwie i osobistej tragedii.

Jane wciąż nie potrafi się pogodzić ze stratą Kate. – Pierwsze dziecko wszędzie ze sobą zabierasz. Drugie nie doświadcza już tego tête-à-tête z matką. Kate była silna, wyrazista, zdecydowana. Młodsza o pięć lat Charlotte po jej śmierci musiała wyjechać aż do Nowego Jorku, żeby odnaleźć siebie – z dala ode mnie, pamięci o ojcu i cienia siostry – tłumaczy artystka. Narodziny najmłodszej córki Lou były „niespodzianką”. – Dziś wszyscy się zachwycają jej muzyką. Jest przekorna, odważna, wygadana. Porównałabym ją do słońca, z kolei Charlotte, tajemniczą i wycofaną, do księżyca. Każda równie piękna – mówi Jane. – Charlotte kręci o mnie film dokumentalny, to jej sposób, żeby się do mnie zbliżyć – dodaje.

Trudno uwierzyć, że w grudniu Jane Birkin obchodzi 74. urodziny.

* Więcej w grudniowym wydaniu „Vogue Polska”. Do kupienia w salonach prasowych albo na vogue.pl 

Vogue Polska, grudzień 2020 (Autoportret: Anja Rubik)

 

Anna Konieczyńska
Proszę czekać..
Zamknij