Znaleziono 0 artykułów
09.03.2018

Kres wielkich kreatorów? Dziś modę napędza praca zespołowa

09.03.2018
Vivienne Westwood i Andreas Kronthaler (Fot. Chris Jackson / Getty Images)

Dawno, dawno temu światem mody rządzili projektanci-bogowie. Mieli „dwory” złożone z anonimowych współpracowników i nosili ciemne okulary. Wypowiadali efektowne zdania w stylu:  I’m very much down to Earth. I'm just not from this Earth, i zawsze pozowali do zdjęć w pojedynkę. Ale czasy solistów minęły, dziś prawdziwym napędem branży są kreatywne tandemy.

Po pierwsze wspólna wizja

Demna Gvasalia i Lotta Volkova to duet, który w ostatnich sezonach kompletnie odmienił pomysł na to, czym ma być marka luksusowa. Mówią, że poza sposobem myślenia łączy ich również pochodzenie. Lotta urodziła się we Władywostoku, a Demna w małym mieście w Gruzji. Obydwoje z nostalgią wracają do postradzieckiej estetyki lat 90. która nasiąknęli jako dzieciaki. To szczególne i zupełnie „niemodowe”, jak mogłoby się wydawać, doświadczenie potrafili kreatywnie przetworzyć w nową jakość — najbardziej oryginalny i zaskakujący trend, który złośliwi nazywają „brzydotą”.

Demna Gvasalia i Lotta Volkova - w środku (Fot. Melodie Jeng, Getty Images)

Poznali się jeszcze przed powstaniem Vetements, podobno Lotta była zachwycona ubraniami Demny, ale otwarcie skrytykowała stylizacje. Musiała być przekonująca, bo Gvasalia zatrudnił ją z miejsca, choć na początku marka nie była w stanie zapłacić jej inaczej niż w ubraniach. Tak Lotta stała się twórczym katalizatorem Demny — jest stylistką, pierwszą próbną modelką, chodzi w pokazach, pracuje przy castingach, doradza, inspiruje… jest ucieleśnieniem dziewczyny Vetements, a może też nowej Balenciagi, bo duet wykorzystuje swoją dobrą passę i wchodzi razem w kolejne projekty – gdy Demna objął stanowisko dyrektora kreatywnego Balenciagi, oczywiste stało się, że stylistką marki zostanie Lotta.

Lotta Volkova na pokazie Vetements (Fot. Estrop, Getty Images)

Dlaczego są tacy wyjątkowi? Pewnie z miliona powodów. Mnie najbardziej ujmuje ich prowokacyjne łamanie zasad i beztroskie podejście do mody. Żyjemy w erze remiksu, więc najlepsza w szafie bluza powinna mieć nadruk z Titanica. A może pentagram? Demna projektuje ubrania, a Lotta świat wokół nich, który z perspektywy Instagrama może przypominać niekończące się przymiarki do balu przebierańców inspirowanego memami i Tumblerem. Zresztą Lotta na swoją profilówkę wybrała napis Never ending fun. Obok selfie i fotek z imprez na swoim (od niedawna zamkniętym) koncie publikuje również śmieszno-absurdalne zdjęcia z sieci. To właśnie Instagram jest jej podstawowym, codziennym narzędziem pracy. Lotta przyznaje otwarcie w wywiadach, że właśnie tam szuka inspiracji i wyrazistych ludzi, którzy chodzą w pokazach marki, zasilając rodzinę cudownych freaków Vetements.

Lotta Volkova na pokazie Vetements (Fot. Estrop, Getty Images)
Lotta Volkova na pokazie Vetements (Fot. Estrop, Getty Images)

Po drugie partnerstwo

Intuicyjnie prowadzone media społecznościowe, które przypominają bardziej prywatny profil koleżanki-imprezowiczki niż poważnej marki, to znak rozpoznawczy innego młodego, gorącego brandu, tworzonego przez duet – Marques Almeida. Marta Marques i Paulo Almeida pochodzą z Portugalii, razem przyjechali na studia do słynnego Central Saint Martins, a po dyplomie zgarnęli prestiżową nagrodę LVMH, przyznaną im za wizję mody, która jest „inkluzywna, zróżnicowana i adresowana do współczesnych kobiet”.

Marta Marques i Paulo Almeida (Fot. WWD/REX/Shutterstock/EAST NEWS, EAST NEWS)
Marques Almeida / Fot. WWD/REX/Shutterstock/EAST NEWS / EAST NEWS

Marta i Paolo są ucieleśnieniem partnerstwa i skromności. Wspólnie projektują i zarządzają marką, chodzą w czarnych ciuchach, białych trampkach i nie chcą opowiadać za dużo o tym, jak się poznali, ani jak żyją. W wywiadach ironizują, że połączył ich pracoholizm. Decyzja o prowadzeniu własnego brandu według Marty jest naturalną koleją rzeczy: – Kiedy doszliśmy do punktu, w którym trzeba było podjąć decyzję o tym, jaką skalę przyjąć i jak się rozwijać, po prostu zadecydowaliśmy, że takie decyzje chcemy podejmować sami. Oczywiście we dwójkę.

Po trzecie emocje

Polskim tandemem, który wystrzelił na międzynarodową orbitę z niespotykanym impetem, jest MISBHV, czyli Natalia Maczek i Tomek Wirski. – Oficjalnie pracujemy od 4 lat, nieoficjalnie – odkąd się znamy – mówi Natalia. Ten czas to moment rewolucyjnych zmian: prezentacje na nowojorskim Fashion Weeku, zamówienie dla Rihanny, niezliczone publikacje w prasie. Mają podział kompetencji; ona zajmuje się stroną organizacyjną, koordynuje pracę, nadzoruje produkcję, on odpowiada za wizerunek marki i kierunek artystycznego rozwoju, ale w praktyce wszystko się przenika.

 

Blame it on my youth

Post udostępniony przez Natalia Maczek (@natalia_maczek)

Aleali May w topie MISBHV podczas tygodnia mody w Paryżu (Fot. Edward Berthelot / Getty Images)

Jesteśmy od wielu lat w związku, linia między pracą a życiem osobistym już dawno się zatarła. Tworzymy małą rodzinę, w której nigdy nie pracujemy, ale też nigdy nie nie pracujemy. MISBHV to nasz sposób na życie – dodaje Natalia.

Próbuję ich sprowokować. Pytam, czy nie boją się rozłamu w przyszłości. Wtedy Tomek wypowiada zdanie, które staje się kluczem: – Wierzę w 100 procentach w nas i w to, co robimy. Taka wiara sprawia, że 1+1 = 3. Zadanie staje się wyzwaniem, a najlepsze pomysły przychodzą jakby same.

Pora na zmiany

Oczywiście w historii mody projektanci często napędzali swoją kreatywność miłością, czy otaczali się w pracy przyjaciółmi, ale nie zdobywali się na partnerstwo. Z jakiegoś powodu nie chcieli dzielić się ani sławą, ani decyzyjnością. Ich projekty miały być dziełami geniuszu. A jak wiadomo, ten jest zawsze wyrazem indywidualności.

Marta Marques i Paulo Almeida podczas London Fashion Week / Fot. Tim Whitby/BFC/Getty Images for The British Fashion Council / Getty Images
Andreas Kronthaler (Fot. Fairfax Media/Fairfax Media / Getty Images)

Dziś praca projektanta mody nie jest już romantycznym działaniem w natchnieniu, raczej twórczym przedsięwzięciem, które można napędzać, łącząc siły i talenty. Tak działają twórcy młodego pokolenia, ale również i dojrzali gracze.

W lutym 2016 roku Vivienne Westwood wydała oficjalne oświadczenie, w którym poinformowała, że od nowego sezonu jej marka Vivienne Westwood Gold Label będzie nazywać się Andreas Kronthaler for Vievienne Westwood. W ten sposób największa aktywistka i idealistka świata mody pokazała, że partnerstwo w związku i pracy jest dla niej ważniejsze niż marketing i stabilne zyski. Po 25 latach wspólnego życia uznała, że Andreas – dawny student, mąż i współpracownik – nie powinien być już dłużej w cieniu jej nazwiska. W symboliczny sposób zakomunikowała światu, jak duży wpływ wywarł na przypisywaną do tej pory głównie Vivienne twórczość.

Razem z nazwą konsekwentnie ewoluowała też formuła kampanii marki. Do tej pory zwyczajowo na zdjęciach Juergena Tellera pojawiała się ekscentryczna Vivienne. Po zmianie dołączył do niej Andreas. – On jest najbardziej utalentowaną i niesamowitą osobą, jaką znam. I tak naprawdę to Andreas włożył w naszą firmę więcej niż ja... Chcę, żeby ludzie to zrozumieli i również go szanowali – powiedziała w rozmowie z Terrym Jonesem.

Źródła: Interview, i-D, Highsnobiety, AnOther

Basia Czyżewska - Skończyła historię sztuki, ale zawodowo zajmowała się tylko modą — stylizując, pisząc, adaptując internetową wersję magazynu i-D na polskim rynku. Lubi interpretować modę, jako zjawisko powstające na przecięciu kultury, przemysłu i ulicy. 

Basia Czyżewska
Proszę czekać..
Zamknij