Znaleziono 0 artykułów
27.02.2018

Kto po Oscara? Tych kandydatów do nagrody warto poznać

27.02.2018
Rachel Morrison (Fot. Kevin Winter, Getty Images)

Tegoroczne nominacje do Oscarów to najbardziej zaskakujące rozdanie od dawna. Po latach narzekań na przewidywalność, korporacjonizm, rasizm, seksizm i ageizm, w stawce nominowanych wreszcie znalazło się miejsce dla nowych, nie tylko białych, twarzy. Oto pięć z nich. Od teraz zdecydowanie warto je kojarzyć.

Rachel Morrison

Pierwsza kobieta, która kiedykolwiek otrzymała nominację. Zaczynać tak opis artysty nominowanego w 2018 roku – to brzmi absurdalnie. A jednak. Operatorka kamery Rachel Morrison jest pierwszą w dziewięćdziesięcioletniej historii Oscarów osobą płci innej niż męska wyróżnioną w swojej kategorii.

Absolwentka fotografii reportażowej i magister fotografii i filmu na NYU, ukończyła także studia na American Film Institute. Wywodzi się z kina niezależnego. Odpowiadała dotąd za takie filmy jak „Miss Simone”, „Cake”, „Fruitvale” i „Dope”. Nominację przyniosło jej „Mudbound”, wyprodukowany przez Netflix film Dee Res, w którym dwóch weteranów Drugiej Wojny Światowej – jeden biały, drugi czarny – zmaga się z prowincjonalnymi realiami i mentalnością. Morrison cyfrową kamerą wyczarowała obraz o analogowej tożsamości, nawiązujący do estetyki grupy Farm Security Administration, którą tworzyli m.in. Dorothea Lange, Gordon Parks czy Arthur Rothstein. Połączyła chropowatość i naturalizm z wizualnym wysmakowaniem. Artystka jest gorącą orędowniczką kina zaangażowanego społecznie i, jak sama podkreśla, przekaz „Mudbound” wydał jej się aktualny, bo dotyka wielu problemów, których doświadczamy także dziś.

Kadr z filmu „Mudbound” (Fot. Steve Dietl/Netflix, EastNews)

Morrison ma teraz genialny moment w karierze. W styczniu zasiadała w jury festiwalu Sundance. W trakcie pobytu w Park City otrzymała nominację. Oprócz Oscarów jest jeszcze bohaterką innego epokowego wydarzenia. Jako pierwsza kobieta została autorką zdjęć w komercyjnym hicie wytwórni Marvel, „Czarnej Panterze”, który właśnie podbija kina na całym świecie.

Kumail Nanjiani

Kadr z filmu „I tak cię kocham” (Fot. APATOW PROD/FILMNATION ENT/STORY INK / RIVELLI, NICOLE / Album/E, EastNews)

Choć wygląda bardzo chłopięco, niedawno obchodził czterdzieste urodziny. Wychowany w Karaczi, w wieku osiemnastu lat przeprowadził się do USA. Można przypuszczać, że poza czerwonym dywanem gustuje w swetrach – w szufladzie trzyma dyplomy magistra informatyki i filozofii.

W Polsce kojarzony głównie jako Dinesh Chugtain z serialu HBO „Dolina Krzemowa”. Komik, stand-upper, scenarzysta i autor podcastów. Występował w serialach „Franklin&Dash”, współprowadził show Comedy Central „The Meltdown with Jonah and Kumail”. Mignął w zabawnych epizodach m.in w „Portladii”, „Veep”, „Broad City”, „12 Angry Men Inside Amy Schumer”.

Kumail Nanjiani z żoną Emily V. Gordon (Fot. Rich Fury/BAFTA LA, Getty Images)

Pierwszą nominację do Oscara przyniósł mu fabularny debiut, napisany wraz z żoną, Emily V. Gordon film „I tak cię kocham”. Kilka miesięcy po tym, jak się poznali, Gordon trafiła do szpitala w stanie ciężkim. Lekarze tygodniami utrzymywali ją w stanie śpiączki farmakologicznej, próbując uratować jej organizm przed samozniszczeniem, którego ten z nieznanych powodów sukcesywnie dokonywał. Wiele lat później stało się to inspiracją dla czułej, słodko-gorzkiej komedii. Jej twórcy polecają wszystkim zakochanym przepisanie historii powstania ich związku jako wysoce skuteczny zabieg terapeutyczny.

Timothée Chalamet

Kadr z filmu „Tamte dni, tamte noce” (Fot. Co/Sony/Kobal/REX/Shutterstock, EastNews)

Tegoroczne objawienie i nowy obiekt pożądania płci obydwu. Dwudziestodwuletni syn Amerykanki i Francuza, płynnie władający oboma językami. Pasjonat hip-hopu. Odebrał wszechstronne filmowe wykształcenie na prestiżowych nowojorskich uczelniach. Greta Gerwig, która obsadziła go w swoim „Lady Bird”, określiła go jako miks młodego Daniela Day-Lewisa z Leonardo DiCaprio, tyle że z IQ członka Mensy. Współpracownicy mówią o nim w samych superlatywach. – Timmy jest bez wątpienia najbardziej dostępnym emocjonalnie człowiekiem, jakiego miałem okazję spotkać w swoim życiu – zachwycał się Armie Hammer, ekranowy partner Timothée z „Tamtych dni, tamtych nocy”.

Timothee Chalamet na rozdaniu nagród BAFTA 2018 (Fot. Samir Hussein, Getty Images)

Chalamet już blisko dziesięć lat działa aktywnie w branży filmowej. Wprawne oko rozpozna w filmowym Elio Toma z „Interstellar”, Charliego z komedii „Kochajmy się od święta” czy Finna z serialu „Homeland”. W „Miss Stevens” zachwycił rolą cierpiącego na zaburzenia tożsamości Billy’ego, ale film nie odbił się echem poza granicami USA. Występ u Guadagnino to dla młodego aktora przełom. Nie tylko dlatego, że potwierdził charyzmę i talent, odniósł sukces na świecie i pasował Chalameta na pełnokrwistego aktora pierwszoplanowego. To też rola, która w powszechnej świadomości wyznacza koniec niewinności, pokazuje go widzom jako mężczyznę, nie chłopca. Jeśli Timothée otrzyma Oscara, będzie najmłodszym w historii zwycięzcą w kategorii Najlepszy Aktor – dotychczasowy rekordzista, Adrien Brody, odbierając statuetkę za „Pianistę” miał 29 lat.

Jordan Peele

Kadr z filmu „Uciekaj!” (Fot. UNIVERSAL PICTURES, EastNews)

Nowojorczyk z Upper West Side, wychowany przez samotną matkę. Sił w komedii próbował od nastoletnich lat. Działa jako aktor, scenarzysta, producent i reżyser, sławę zdobył dzięki zrealizowanemu dla Comedy Central serialowi „Kay & Peele” i występom w Mad TV. Polscy widzowie mogą kojarzyć go z roli w serialu „Fargo”.

Mieszające horror ze społeczną satyrą „Uciekaj!” było jednym z wydarzeń 2017 roku i rzadkim przypadkiem produkcji, która wywołuje jednakowy entuzjazm u krytyków i widzów. To pierwszy film fabularny Peele’a i od razu ten, który zapewnił mu historyczny hat-trick: nominację dla Najlepszego Reżysera, Najlepszego Filmu i Najlepszego Scenariusza Oryginalnego. Przed nim tylko Warren Beatty i James L. Brooks zostali wyróżnieni takim zestawem jako debiutanci.

Jordan Peele (Fot. Amanda Edwards, Getty Images)

Peele ma też szansę stać się pierwszym Afroamerykaninem z Oscarem dla Najlepszego Reżysera. Twórca filmu „Uciekaj” jest ledwie piątym czarnym twórcą, nominowanym do prestiżowej statuetki w tej kategorii. Stawkę otwiera John Singleton i jego „Chłopaki z sąsiedztwa” (1991). Osiemnaście lat później Akademia doceniła Lee Danielsa i jego „Hej, skarbie”. W 2013 roku nominacją wyróżniono Steve’a McQueene’a za „Zniewolony. 12 Years a Slave”. W zeszłym roku nominację otrzymał Barry Jenkins, którego „Moonlight” zgarnęło ostatecznie statuetkę dla Najlepszego Filmu (tę odbierają producenci). Nominacja dla czarnej reżyserski wciąż jeszcze pozostaje domeną przyszłości – mimo że filmy m.in. Avy DuVernay („Selma”) czy Dee Res („Mudbound”) znajdowały się już wśród faworytów.

Daniel Kaluuya

Kadr z filmu „Uciekaj!” (Fot. UNIVERSAL PICTURES, EastNews)

Dwudziestodziewięcioletni Brytyjczyk o ugandyjskich korzeniach nie chodził na studia aktorskie, bo, jak sam mówi, nie miał na nie pieniędzy. Jako dziecko był nadaktywny i rozsadzała go energia, więc jedna z nauczycielek zasugerowała zajęcia teatralne. Z tego, co pamięta Daniel, dziecięcą szkołę aktorską Anny Scher zasugerował im… hydraulik. Wcześniej chłopak myślał jeszcze o piłce nożnej (jest fanem Arsenalu), ale teatr wciągnął go bez reszty.

Grał w serialu „Skins” i wielu innych popularnych brytyjskich produkcjach telewizyjnych, zbierał świetne recenzje za występy na deskach teatralnych i nagrody za role w krótkich filmach. Mignął w komedii „Kick Ass 2”, zagrał większy epizod w „Sicario” DenisaVilleneuve’a. Wystąpił też w jednym z odcinków otoczonego aurą kultowości serialu „Black Mirror”. To tam podobno zobaczył go Jordan Peele, który następnie dał mu rolę z gatunku tych, które zmieniają życie. Krytycy nie mogli się nachwalić jego roli, podkreślając, że mimo brytyjskiego paszportu doskonale oddał lęki i napięcia wpisane w amerykańską kulturę i tożsamość. „Uciekaj!” miało premierę 24 lutego 2017, w jego 28 urodziny.

Daniel Kaluuya (Fot. Steve Granitz, Getty Images)

Za rolę w „Uciekaj!” został nominowany nie tylko do Oscara – wcześniej jego występ doceniły także gremia wskazujące faworytów do Złotych Globów, Critics Choice Awards, Nagród SAG i BAFTA. Minął rok, a Kaluuya do swojego CV dopisał role u Steve’a McQueena i występ w pierwszym filmie ze stajni Marvela, który skupia się na czarnych bohaterach – „Czarnej Panterze”.

Autorka tekstu, Anna Tatarska, specjalnie dla Vogue.pl będzie relacjonować przebieg oscarowej gali. Zachęcamy do śledzenia strony w niedzielę 4 marca. 

Anna Tatarska
Proszę czekać..
Zamknij