Znaleziono 0 artykułów
09.02.2022

Mieszkanie w sercu Warszawy z kominkiem i żeliwną wanną

09.02.2022
Fot. Grzegorz Broniatowski

Kameralne mieszkanie w zabytkowej kamienicy z designem, sztuką, kominkiem i żeliwną wanną to przestrzeń stworzona do relaksu i przyjemności. Za projektem stoi studio Bad Design.

Wymyślanie tego wnętrza zaczęliśmy od szafy – mówi Kasia Kunkel, architektka, która razem z Kubą Tkaczykiem stworzyła mieszkanie w Warszawie na ulicy Wilczej. – Inwestorka, Marta Krajenta, dziś galerzystka, była kiedyś modelką. Miała słabość do mody i od zawsze lubiła ubrania. Przechowywanie jej wielkiej kolekcji z czasem stało się wyzwaniem – dodaje. A skoro szafa miała stać się sercem i tematem wnętrza, należało do niej podejść autorsko. Wielki mebel, wykonany przez rzemieślników na zamówienie, architekci potraktowali jak mozaikę – połączyli  takie materiały, jak olchowy fornir i specjalnie starzone lustra. Za przeszklonymi drzwiami rozpięli wzorzysty materiał. A na końcu, jak wisienkę na torcie, dodali vintage’owe okucia, wypatrzone w internecie i sprowadzone ze Stanów. Szafa określiła charakter całego wnętrza – stało się kobiece, eklektyczne i bardzo indywidualne. Pozostała, blisko 60-metrowa przestrzeń była poligonem do wdrażania innych oryginalnych i odważnych eksperymentów, którymi inwestorka i architekci wzajemnie się przerzucali.

Fot. Grzegorz Broniatowski

W zabytkowej tkance

XIX-wieczna kamienica Gracjana Jaegera, ucznia naczelnego warszawskiego klasycysty – Henryka Marconiego, swoją dawną świetność zachowała w detalach – ciężkich rzeźbionych drzwiach wejściowych do mieszkań, marmurowej posadzce klatki schodowej czy wysokich na 3,7 metra wnętrzach. Bogatą fasadę zatarła wojenna zawierucha, podobnie jak sztukaterie czy oryginalny rozkład wnętrz. Mieszkanie Marty wydzielone z większego, jeszcze w czasach PRL straciło rozmach, ale nie urok, dlatego rolą architektów było nawiązać do historii, a jednocześnie otworzyć się na dialog ze współczesnością.

Kasia i Kuba podzielili mieszkanie na dwie strefy funkcjonalne – pokój dzienny z otwartym aneksem kuchennym oraz sypialnię, która stała się też pokojem kąpielowym. Przestrzenie oddzielili ścianą z kominkiem i dwuskrzydłowymi drzwiami. Ale bariera okazała się umowna. Dwuskrzydłowe drzwi po otwarciu na oścież, podobnie jak kominek wychodzący na dwie strony czy zakamuflowane w ścianie rozsuwane drzwi potraktowali jako prześwity, które po otwarciu na nowo integrują wnętrze – To sposób na większą ilość światła i poczucie przestrzeni. Marta często podkreśla, jak bardzo lubi daleki widok z łóżka na salon, bo już po obudzeniu może cieszyć się swoimi obrazami i pięknymi przedmiotami – opowiada Kasia. Dodatkowe pomieszczenia – toaleta i prysznic zostały ukryte w korytarzu za drzwiami sypialni.

Fot. Grzegorz Broniatowski

Część oficjalna: Pokój dzienny

Po wejściu do mieszkania „przez szafę” znajdujemy się w kolorowym salonie, którego osią jest stół w stylu art déco. Marta zastała go po dawnych lokatorach i wyremontowała. Elegancję mebla o wysokim połysku kontrują pstrokate krzesła Jeana Prouvé’a zaprojektowane w latach 30., ale wyprodukowane współcześnie przez Vitrę. Kompozycje uzupełnia lampa Callimaco w kształcie trąbki. – Projektant Ettore Sottsass wprowadził do wzornictwa żart i dystans, przełamał kanony porządku i proporcji na rzecz większej swobody i eksperymentu – opowiada Kasia. Tuż obok kominka stoi wygodna lampa do czytania za dużą kanapą – To Gubi i Ikea – dodaje Kasia i przyznaje, że lubi mieszać modne marki z popularnymi – Zwłaszcza jeśli w mieszkaniu jest kot, który lubi ostrzyć pazury na napiętym materiale.

Druga część salonu otwiera się na otwarty aneks – Meble kuchenne zaprojektowaliśmy na kształt kredensu, w którym można schować wszelkie przybory i zastawę, jak w tradycyjnych domach, czy produkty i książki kucharskie – opowiada architektka. Roboczy charakter drugiej szafy w pomieszczeniu modyfikuje wyspa z białym blatem – Wizualnie jest raczej elementem salonu. Podstawa zbudowana z litego drewna ma ząbkowaną fakturę, przykrywa ją blat z kwarcytu. Właściwie to kamień półszlachetny, bardzo dekoracyjny i świetlisty, a przy tym twardy i odporny na codzienne użytkowanie – mówi Kasia i dodaje – W tak wysokim pomieszczeniu udało się umieścić dużą lampę wiszącą Vertigo. Jest lekka, pod wpływem ruchu powietrza porusza się delikatnie jak mobil. 

Fot. Grzegorz Broniatowski

Część prywatna: Współczesny buduar

Duże łóżko, wolnostojąca żeliwna wanna sprowadzona z Anglii. Tuż obok półki z książkami i kryształowa komoda, która mieści kolekcję biżuterii. Dalej kominek. Trudno znaleźć jeden konstytucyjny element tego wnętrza. Sprzęty wzajemnie się uzupełniają. Służą relaksowi i przyjemności.

Ważnym motywem są ściany obwieszone grafikami i obrazami. – To one zmieniają nastrój sypialni – mówi Kasia. Marta, zawodowo kuratorka i współwłaścicielka galerii Flow Art House, lubi zmieniać i przewieszać prace – Na przykład teraz, na największej ścianie przy łóżku, wyeksponowany jest obraz Aleksandry Kompały, stworzony specjalnie do tego wnętrza – dodaje Kasia, która podkreśla, że gdyby gwaszowe, abstrakcyjne płótno zamienić np. na portret o nasyconych kolorach, zupełnie zmieniłaby się energia tego miejsca. Zresztą łatwo się o tym przekonać. Kilka płócien z kolekcji Marty czeka na swój moment, złożonych za wezgłowiem łóżka. Architekci wiedząc, że obrazy będą ważnym elementem mieszkania, nie zdecydowali się na montaż galeryjnych szyn do ekspozycji – Nie chcieliśmy żadnego systemu i konstrukcji, zależało nam na prywatnym charakterze. Dlatego sztuka rządzi się tu własnymi prawami, wieszana czasem w kilku rzędach, poniżej naturalnej linii wzroku, odpowiada pozycji odbiorcy – Niektóre prace ogląda się z perspektywy łóżka, inne przechodząc, jeszcze inne z wanny.

Fot. Grzegorz Broniatowski
Fot. Grzegorz Broniatowski
Fot. Grzegorz Broniatowski
Fot. Grzegorz Broniatowski
Fot. Grzegorz Broniatowski
Fot. Grzegorz Broniatowski

 

 

Basia Czyżewska
Proszę czekać..
Zamknij