Znaleziono 0 artykułów
10.04.2021

Mniej mięsa to zdrowsza przyszłość

10.04.2021
(Fot. Getty Images)

Wielkie miasta są pełne wegetariańskich knajp, markety oferują produkty oznaczone dla wegetarian i wegan, na bazarkach można kupić warzywa i owoce z całego świata. Mimo to statystyki jasno pokazują, że jemy coraz więcej mięsa – dwa-trzy razy więcej, niż wskazują normy żywienia. W ciągu życia Polak zjada średnio „5 krów, 20 świń, 760 kurcząt, 46 indyków, 15 kaczek, 7 królików, 1,5 gęsi, i ok. 500 kg ryb”, jak wyliczyła skrupulatnie Sylwia Majcher w książce „Mniej mięsa”.

Popadamy w skrajności. Albo rozsmakowuję się w mięsie i jem je w nadmiarze, albo przechodzę na weganizm i brakuje mi tolerancji dla innej diety  – mówi Majcher. – W książce próbuję połączyć zwaśnione strony.

(Fot. Materiały prasowe)

Przesyt mięsa

Mięso samo w sobie problemem nie jest. Nam i środowisku zagraża jego nadmierna ilość i słaba jakość – mówi Sylwia. Według Instytutu Żywności i Żywienia w ciągu tygodnia nie powinniśmy zjadać więcej niż 0,5 kg mięsa, tymczasem statystyczny Polak kupuje średnio 1,3 kg na osobę. To więcej niż poprzednie pokolenia. Wbrew stereotypowi, że polska kuchnia zawsze była ciężka, kurczaki, kotlety schabowe czy szynki były jedzeniem odświętnym. Dziś tanie i łatwo dostępne spowszedniały. Rujnują nasze zdrowie i środowisko. Przemysłowa produkcja mięsa odpowiada za światową emisję nawet 18 proc. gazów cieplarnianych. – Kiedy kilka lat temu borykaliśmy się w Polsce z suszą, cena pietruszki poszybowała. Kilogram kosztował nawet 30 zł. Wiele mięsnych produktów okazało się znacznie tańszych, więc klient bez pogłębionej świadomości żywieniowej nie miał powodu, żeby zastanowić się, co kupić na obiad. Mięso po raz pierwszy w historii jest tak łatwo dostępne, bo hodowla przemysłowa została zoptymalizowana ekonomicznie. Niemal trzy czwarte produkowanego w Europie mięsa pochodzi z ferm przemysłowych – tłumaczy Majcher. „Międzynarodowa Agencja Badań nad Rakiem, która działa w strukturach Światowej Organizacji Zdrowia, uznała bowiem, że przetworzone wędliny mogą być  tak samo rakotwórcze, jak papierosy, spaliny czy azbest”, pisze Sylwia Majcher. Nadmiar czerwonego mięsa podnosi ryzyko chorób układu krążenia, cukrzycy czy reumatoidalnego zapalenia stawów. Warunki życia zwierząt czy wpływ antybiotyków i hormonów na zdrowie konsumentów są zamiatane pod dywan.

Sylwa Majcher (Fot. Maciej Szczęśniak)

Niemięso

– Współczesne mięso, które kupujemy na styropianowych tackach, to nie jest mięso, jakie znali nasi dziadkowie – mówi Sylwia. – To produkty z hodowli przemysłowych, gdzie zwierzęta żyją w nienaturalnych warunkach, mają niewiele światła, umieszczane są w ciasnych boksach czy klatkach, brakuje im dostępu do świeżego powietrza, zaraz po urodzeniu odbiera im się potomstwo. Jemy mięso zwierząt, które były karmione wysokobiałkowymi paszami przyśpieszającymi ich sztuczny wzrost. I to nie są zdrowe wybory. Najpewniejsze są hodowle ekologiczne. Tu dba się o dobrostan i zdrowie zwierząt, ale też ziemię i otoczenie. Żywność stąd jest droższa, ale ma certyfikaty [np. unijny symbol listka – przyp. red.], co oznacza realne kontrole i pewność przestrzegania norm. Niestety popularne hasło „Kurczak bez GMO” albo „jajka od szczęśliwych kur” to puste hasła, stworzone przez marketingowców. Nikogo do niczego nie zobowiązują. – Bo przyjmowanie, że wszystko, co ma etykietę „wege”, bio lub organic,  jest zdrowe, to nieporozumienie. W takich produktach zdarza się nadmiar tłuszczu, cukru albo syropu glukozo-fruktozowego, klasycznego źródła pustych kalorii dodaje Majcher.

Fasolowe seviche (Fot. Maciej Szczęśniak)

– Możemy sprobować szukać zaufanych sprzedawców na targu. Najlepiej właścicieli gospodarstwa, które jest objęte kontrolą jednostek certyfikujących. Jeśli sprzedawca może nam pokazać dokumenty potwierdzające, że dieta hodowanych przez niego zwierząt jest wolna od antybiotyków, sztucznych pasz, GMO i przyspieszaczy wzrostu.
Jednak nieufność jest uzasadniona, bo produkty mają oznaczenia wprowadzające w błąd. – Najczęściej jajka. Na opakowaniach pomijana jest informacja o metodzie chowu klatkowego albo na rysunku sugeruje się, że jajka są od szczęśliwych kur, a pochodzą od tych z ferm przemysłowych. Ekologiczne jajka różnią się od siebie – kolorem, wielkością, mają mniej intensywne żółtko, a przy smażeniu nie przypalają się zbyt szybko. Fałszowany jest miód, w którego składzie może znaleźć się sacharoza, cukier trzcinowy, buraczany, syrop kukurydziany. Masło zgodnie z polskim prawem powinno mieć co najmniej 82 proc. tłuszczu. Bywa miksem tłuszczowym z dodatkiem olejów roślinnych – dodaje Majcher.

Co w zamian?

Dobrą alternatywą dla mięsa wydają się ryby, ale ich jakość też bywa wątpliwa. Według Organizacji Narodów Zjednoczonych aż 30 proc. światowych zasobów ryb jest przełowionych. Jeśli nic się nie zmieni, niektóre gatunki ryb i owoców morza mogą przez naszą dietę całkowicie zniknąć. 
– Ryby też spędzają większość życia w ciasnych klatkach. Światowa produkcja pangi wzrosła z 41 tys. ton w 1997 r. do 1,6 mln ton w 2014 r. – przyznaje Majcher. – Warto zwracać uwagę na certyfikat MSC. Jest ważny pięć lat i podlega corocznym audytom. Pojawia się na produktach z dzikich ryb lub owoców morza pochodzących ze zrównoważonych połowów – dodaje.

 
Kasza z boczniakami (Fot. Maciej Szczęśniak)

Wciąż pokutuje mit, że mięso najlepiej syci. Naukowcy z Oksfordu policzyli, że z mięsa pozyskujemy zaledwie 18 proc. spożywanych codziennie kalorii oraz 37 proc. białka. To nie jest nawet jedna piąta naszego kalorycznego zapotrzebowania. – Białko roślinne jest równie wartościowe, co zwierzęce – mówi Majcher. – Kasze, strączki, orzechy. Nie bez powodu dieta fleksitariańska uznawana jest za najzdrowszą na świecie. Należy zwracać uwagę na kilka rzeczy, np. czy soja nie jest modyfikowana genetycznie, skąd pochodzi ryż, bo jeśli z Chin, może zawierać duże ilości rakotwórczego arsenu. Stężenia arsenu w ryżu różnią się w zależności od odmiany i regionu, w którym jest on uprawiany. Ostatnio badacze z FoodRentgen wytypowali do sprawdzenia 10 opakowań kasz gryczanych różnych marek dostępnych w polskich sklepach. W sześciu znaleziono glifosat  –  pestycyd stosowany jako aktywny składnik środków zwalczających chwasty – herbicydów. 

Ekonomia talerza

Ograniczenie mięsa staje się koniecznością. – Do 2050 r. na Ziemi będzie żyło 10 mld ludzi. Oni wszyscy muszą coś jeść, a 80 proc. terenów rolniczych to tereny do produkcji pasz dla zwierząt, które potem przerabiane są na kotlety czy parówki. Jeśli sytuacja się nie zmieni, za chwilę zabraknie miejsca dla nas.

Grilowana sałata z mandarynkami (Fot. Maciej Szczęśniak)

Zdrowe jedzenie na razie jest niemal luksusem. To się zmieni. – W ciągu najbliższej dekady Komisja Europejska w ramach strategii #odpoladostołu planuje dofinansowywać gospodarstwa ekologiczne. W Europie to 8-9 proc. produkcji żywności w Polsce na razie tylko 3 proc. Według prognoz ta liczba ma wzrosnąć do 25 proc. Wtedy będziemy mieli równy dostęp do zdrowej i jakościowej żywności bez względu na zasobność – mówi Sylwia. Oszczędzić można już teraz, rezygnując z nadmiaru. – Według szacunków raportu PROM, w którym badano skalę marnowania żywności w Polsce, co roku do śmietnika wyrzucamy niemal 5 mln ton jedzenia. Z tego połowa marnuje się w naszych domach. Kupujmy mniej, ale produkty jakościowe – puentuje Majcher.


Więcej teorii na temat zdrowej diety ograniczającej mięso oraz praktyczne przepisy znajdziecie w książce „Mniej mięsa. Jak zostać fleksitarianinem, by pomóc sobie i planecie” Sylwii Majcher, wyd. Buchmann

Basia Czyżewska
Proszę czekać..
Zamknij