Znaleziono 0 artykułów
21.12.2021

Łukasz Zawada: Napiszę książkę za milion złotych

21.12.2021
Fot. Agata Kleczkowska, Róża Duda & Michał Soja, Albert Zawada

„Wydatki” Łukasza Zawady rozpoczynają się od sceny – fikcyjnej (!) – kolacji z Jerzym Baczyńskim, redaktorem naczelnym tygodnika „Polityka”, który zapewnia głównego bohatera, pisarza Łukasza Zawadę, że ten otrzyma Paszport „Polityki”. Werdykt jury jest jednak inny, niestety autor zainwestował 20 tysięcy złotych w garnitur, nowy komputer i wspomnianą kolację w restauracji na Saskiej Kępie. Literat, po odrzuceniu drugiej książki przez wydawnictwo, uczestniczy w eksperymentalnym programie badawczym w Kalifornii. W książce znajdziemy też kurs kreatywnego pisania, a w centralnym rozdziale – spis wszystkich wydatków pisarza z 2019 roku.

Bohater twojej książki, pisarz Łukasz Zawada, zaoferował, że za milion złotych napisze komuś książkę marzeń. Ktoś się zgłosił?

Nikt poważny. Moja książka to w pewnym sensie słup ogłoszeniowy, na którym prezentuję swoje umiejętności pisarskie. Na przykład w rozdziale poświęconym kursowi kreatywnego pisania znajdują się próbki eseju, powieści popularnej, biografii, romansu, tekstu awangardowego. Można mnie wynająć za milion złotych w zamian za książkę, o którą poprosi klient. To trochę żart, a trochę nie: pokazuję typową dla naszych czasów transakcję finansową. Firmy wypłacają sumy tego rzędu aktorom i celebrytom za udział w reklamach. Dlaczego podobnie nie potraktować literatury? A z drugiej strony tradycja mecenatu to przecież nic nowego, ma ze dwa tysiące lat. Jakkolwiek by patrzeć, możliwość bycia uwiecznionym w niegłupim dziele to bezcenna sprawa.

Fot. Agata Kleczkowska, Róża Duda & Michał Soja, Albert Zawada

A dlaczego pisarz jest głównym bohaterem „Wydatków”?

Gdy przymierzałem się do tej książki, dudniło mi w głowie jedno hasło: „Pieniądze!”. Odnosiłem wrażenie, że wszyscy wokół głównie o nich mówią. Może to kwestia wejścia na dobre w wiek średni? Ci, którzy je mają, opowiadają o tym, że je mają, a większość podkreśla, że ich nie ma, mimo że nieźle zapieprza. Jako że były to głosy z mojego otoczenia, pomyślałem więc o stworzeniu czegoś, w czym fikcja miesza się z elementami autobiograficznymi, czegoś w rodzaju mockumentu. Poza tym cenię twórców, którzy w kolejnych dziełach wchodzą na inne terytoria, zaskakują czytających. Jak David F. Wallace czy John Maxwell Coetzee. Na okładce pierwszej książki, czyli „Fragmentów dziennika SI”, funkcjonowałem nie jako autor, ale jedynie znalazca tekstu napisanego przez kogoś innego, przez sztuczną inteligencję. Wątki pisarskie, tak mocno eksplorowane w „Wydatkach”, nie były tam obecne. I jeszcze akcja „Fragmentów…” nie działa się w Polsce. Słowem: drugą książkę umieściłem na przeciwnym biegunie pierwszej.

Czym są tytułowe wydatki?

W pewnym momencie zacząłem notować wszelkie swoje wydatki. To było nawet relaksujące, włączając zbieractwo paragonów, odnosiłem wrażenie, że gładko posuwam się z pracą do przodu. Nie miałem gotowej formuły, mogłem zachować ten spis dla siebie, napisać esej, powieść, stworzyć instalację artystyczną. Nie myślę o sobie na co dzień jak o pisarzu, nie fetyszyzuję pisania i czytania. Zastanawiam się raczej, co ciekawego mógłbym zrobić, czekając na śmierć, jakie medium byłoby najbardziej adekwatne do danego pomysłu. Ale że niestety brakuje mi innych talentów, zwykle kończy się na pisaniu. No więc domowy budżet ostatecznie ubrałem w formę fabularną z pisarzem w roli głównej.

Czy polskie realia są szczególnie istotne, czy też rzecz mogłaby się dziać w każdym innym kraju?

W literaturze nadal istnieje chyba taka podskórna presja, by starać się być alegorycznym. Przynajmniej ja siebie nieraz na tym przyłapałem. Teraz chciałem to w sobie zwalczyć, pójść w konkret, w tu i teraz, w Polskę. Łukasz Zawada, mój bohater, obraca się w polskim środowisku literackim, które starałem się sportretować, choć w nieco groteskowy sposób.

Fot. Agata Kleczkowska, Róża Duda & Michał Soja, Albert Zawada

Główny bohater wydaje w ciągu roku ponad 40 tys. zł, raczej na jedzenie niż na ekskluzywne przyjemności. Według mnie to uniwersalna opowieść o Polakach, o klasie średniej na dorobku. Zgodziłbyś się?

Czemu nie. Na polu literackim widać jak na dłoni, że nawet ponadprzeciętne umiejętności nie przechodzą pozytywnej weryfikacji na wolnym rynku. Z pisania utrzymuje się pewnie nie więcej niż jeden procent utalentowanych autorek i autorów. Ale prekaryzacja jest przecież wszechobecna, dotyczy większości branż. Znam wiele osób o wysokich kwalifikacjach z rozmaitych dziedzin, które dużo pracują, a jakimś cudem nie są w stanie zgromadzić sensownych oszczędności. W Polsce wciąż powszechny jest kult ciężkiej pracy, przy czym rzadko pada pytanie, czy dana praca jest użyteczna, czy faktycznie przekłada się na poprawę jakości życia ogółu. Ja sam nie jestem w najgorszej sytuacji, mam mieszkanie w Warszawie. Nie mam już jednak czasu na tak zwany rozwój osobisty, na przykład na pisanie, bo po prostu zbyt dużą część doby muszę przeznaczać na zarabianie. W każdym razie mój bohater w końcu umiera, marnuje się jakiś potencjał. I ta symboliczna śmierć Łukasza Zawady oznacza tyle, że to moja ostatnia książka.

Pod wpływem listy wydatków chyba przychodzi też konstatacja, że człowiek nie zawsze skupiał się na zarabianiu i wydawaniu pieniędzy?

I pewnie nie zawsze tak będzie. Wiesz, umieszczenie takiej listy wydatków w książce wydawało mi się zabawne, oryginalne pod względem literackim. Ale chciałem też przez to pokazać, co tak naprawdę składa się na naszą codzienność. Może taki gest komuś otworzy oczy?

Na co konkretnie?

Na monotonię konsumowania. Brakuje mi projektu społecznego, zbiorowego marzenia, które wykraczałoby poza aspiracje ekonomiczne. Po drugiej wojnie światowej globalnym celem były odbudowa po zniszczeniach i utrzymanie pokoju, a teraz?

Czy takim projektem nie jest kapitalizm? Chyba politycy obiecali nam, że w spokojnych czasach będziemy gromadzić dobra, zarabiać pieniądze i je wydawać?

No tak, ale na dłuższą metę to mało urzekający obraz. Obietnice formułowane w późnej nowoczesności, w której miało nam się żyć coraz wygodniej, coraz dostatniej, nie mają pokrycia w rzeczywistości. Kapitalizm od lat 80. pogłębia nierówności społeczne i pogarsza sytuację klasy średniej, obecnie doszła do tego pandemia, przed którą wirusolodzy i wirusolożki ostrzegają co najmniej od dwóch dekad. Spójrzmy na czas pracy, którego długość nie różni się od tego z lat 60., a niektórzy prawnicy wychwalają 16-godzinną harówkę. To jest ten rozwój? Czy przez następne 200 lat też mamy pracować po 8 czy 16 godzin? Przecież zasady współżycia społecznego są fikcjonalne, wymyślone. Nie trzeba za wszelką cenę trzymać się dotychczasowych reguł, jeśli one się nie sprawdzają.

„Wydatki” Łukasz Zawada (Fot. Materiały prasowe)

Główny bohater, po odrzuceniu jego książki przez jedno z wydawnictw, bierze udział w eksperymencie z użyciem prototypowej technologii. Tylko nowe technologie mogą nas ocalić?

Nie mam pojęcia. Ten rozdział trochę nabija się z humanistycznego ględzenia w poprzedniej części książki i wskazuje na to, że dzisiaj prawdziwie kreatywne wyzwania mają miejsce na polu nauk ścisłych. Czy o wiele bardziej ekscytujące od nauki kreatywnego pisania nie byłyby podróż do Doliny Krzemowej i przetestowanie aplikacji śledzących nasze myśli? Odnoszę wrażenie, że współczesna humanistyka nie nadąża za odkryciami naukowymi, zresztą tak samo jak struktury odpowiedzialne za zarządzanie państwami. A być może nowe technologie przynoszą obietnice bez pokrycia, bo potem wszystko kończy się na algorytmach pobudzających sprzedaż w sieci?

I naprawdę już niczego nie napiszesz?

Tylko za milion złotych. Bawi mnie ten pomysł, ten gest, w sumie traktuję to jako osobne dzieło. Widzę siebie w wieku 77 lat, czyli za cztery dekady, gdy wreszcie zgłaszają się upragnieni mecenasi. Mam tylko nadzieję, że uwzględnią inflację.


Łukasz Zawada – pisarz urodzony w 1984 roku w Radomiu, ukończył studia literaturoznawcze na Uniwersytecie Warszawskim, mieszka w Warszawie. Jego debiutancka powieść „Fragmenty dziennika SI” (wyd. Nisza) była nominowana do Paszportów „Polityki”, Nagrody Literackiej im. Witolda Gombrowicza i Nagrody Conrada. „Wydatki” opublikowało wydawnictwo Filtry.

Koncepcja: Agata Kleczkowska/@p_i_e_k_n_a, Róża Duda & Michał Soja
Aranżacja przestrzeni 3D: Róża Duda & Michał Soja
Zdjęcia: Albert Zawada

Arkadiusz Gruszczyński
Proszę czekać..
Zamknij