
Ciekawość prowadzi do prawdziwej wiedzy, wiedza prowadzi do lepszego zrozumienia. Pomysłodawcy projektu „Kowalski”, Joanna Kotomska i Filip Niedenthal, chcą zainteresować polskąkulturą zagranicznych fanów sztuki, rzemiosła, literatury, fotografii.
W prostokątnym pudełku – obitym w ręcznie tkany żakard ze wzorem autorstwa Agnieszki Brzeżańskiej – pomysłodawcy swoistej kunstkamery zamknęli próbkę polskiej twórczości z różnych dziedzin. W premierowej kolekcji tematem wiodącym jest przedwiośnie – termin trudny do przełożenia na język angielski. Tłumaczy go w eseju dołączonym do projektu Aleksandra Komornicka. Autorka pokrótce wyjaśnia nasz rodzimy cykl narracyjny, opisuje polskie doświadczenia historyczne i związane z nimi traumy, które do dziś są paliwem napędzającym polską kreatywność artystyczną, czy to mierzącą się z przeszłością, czy to podporządkowującą się jej. Ten zaklęty cykl aż prosi się o odwilż. Czas na nową wciągającą narrację. A przewodnie przedwiośnie jest symbolem nadziei i zmiany.

Autorzy projektu wraz z jego kuratorem Cezarym Lisowskim z dumą chcą dzielić się współczesnym polskim rękodziełem i sztuką, nie odcinają się od dziedzictwa, a raczej upatrują w nim możliwe źródła nowych narracji. Kierunek odnajdują mikrohistoriach. Nie zawsze znanych nam samym, osobom żyjącym w Polsce. Warto więc zajrzeć do środka.
Filip Niedenthal: Zależy nam na budowaniu dobrego wizerunku Polski, bo wiele mamy do zaoferowania, a zrozumienie i rozpoznawalność naszej kultury nadal są dość ograniczone
Najpierw jednak nazwa. – Zdecydowaliśmy się, by zatytułować nasz kapsułowy projekt „Kowalski”, bo to nazwisko na świecie od razu kojarzy się z Polską, polskością. Jest już oswojone. Bez względu na kontekst, który mu towarzyszy, raz pozytywny, innym razem negatywny czy też pobłażliwy – mówi Filip Niedenthal. Nie da się zaprzeczyć. Mamy choćby w kinie paru sławnych Kowalskich: niekontrolującego swych emocji i przesadzającego z alkoholem Stanleya zagranego przez Marlona Brando w „Tramwaju zwanym pożądaniem”, rasistę Walta w „Gran Torino” – w którego roli wystąpił Clint Eastwood, albo Kowalskiego, rajdowego kierowcę – wcielił się w niego Barry Newman w „Znikającym punkcie”, był też Matt – astronauta w „Grawitacji” grany przez George’a Clooneya, no i pingwin Kowalski w animowanym „Madagaskarze”. Nie zawsze więc w popkulturze Kowalski to godny reprezentant naszego kraju, za to przynajmniej nad wyraz przystojny, choć niekoniecznie obdarzony słowiańskimi rysami. Teraz, po otwarciu pudełka, Kowalski zyskuje nową twarz, nieprzetworzoną przez Hollywood i stereotypy. Już samo logo zaprojektowane przez Filipa Pągowskiego, nowoczesne, ale nawiązujące do estetyki polskiej szkoły plakatu, zmienia spojrzenie na naszych ziomków. – Chcemy pokazywać to, z czego jesteśmy dumni jako Polacy. Nie tylko sztukę, ale też w inny sposób przybliżyć nasze tradycje, z których czerpią osoby artystyczne. Zależy nam na budowaniu dobrego wizerunku Polski, bo wiele mamy do zaoferowania, a zrozumienie i rozpoznawalność naszej kultury nadal są dość ograniczone – mówi Niedenthal. – Gdy nasza kultura trafia za granicę, to zazwyczaj są to wielkie nazwiska, wielkie wydarzenia, my wierzymy, że składają się na nią także maleńkie, intymne historie, precjoza, które warto pielęgnować i się nimi chwalić. Naszym zamysłem było puszczenie w świat kolażu łączącego polską sztukę, rzemiosło, estetykę i dyskurs intelektualny – dodaje Joanna Kotomska.

Projekt „Kowalski" jest kapsułową kolekcją polskiej kultury, wydawaną w 100 numerowanych egzemplarzach raz do roku
Odwiedzający tę niezwykłą „kunstkamerę” znajdą w środku wiele tropów, zachęcających, by za nimi podążyć. Ze zwyczajem topienia Marzanny – sygnowana odbitka zdjęcia Chrisa Niedenthala z 1978 roku – konfrontuje się w swoim wideo młoda artystka Aga Beaupré urodzona w 1991 roku, której ów ludowy rytuał może wydawać się dość drastyczny. Joanna Piotrowska mierzy się z wysiedleniem ludności łemkowskiej w 1947 roku w ramach akcji „Wisła” – sfotografowała ślady ich życia przed wypędzeniem, owocowe drzewa, które przetrwały, kawałki zarośniętych ogrodów, puste miejsca po domostwach, a jej serię zatytułowaną „5128” opisuje kuratorka sztuki Tosia Leniarska. Podczas gdy cały świat już zna prace Nikifora, kurator kolekcji Kowalski przedstawia zagranicznej publiczności obrazy Katarzyny Gawłowej, jej kolorowe sceny z wiejskiego życia i te religijne, którymi najpierw wypełniła ściany swego domu, a potem, gdy została szczęśliwym przypadkiem odkryta, przeniosła na deski i pokazała na wystawie w Krakowie. Z kolei Natalia Grabowska, kuratorka z londyńskiej galerii Serpentine, w eseju „For the Love of Land” analizuje, czym jest dzisiaj przywiązanie do ziemi na przykładzie antyromantycznej twórczości Karola Palczaka. Jest też opowiadanie „Fonograf” Jana Parandowskiego przełożone na angielski przez wybitną tłumaczkę Antonię Lloyd-Jones (autorkę min. przekładu „Ksiąg Jakubowych” Olgi Tokarczuk) – chętnie przeczytałabym to opowiadanie również po polsku, wznawiana jest chyba już tylko „Mitologia” tego autora. Wspaniały i unikatowy eksponat stanowi „Rękawica” Przemka Branasia – praca wykonana z suszonych roślin w serii stu egzemplarzy specjalnie do projektu Kowalski. Artysta inspiracji szuka w dawnych domowych zeszytach-zielnikach.
Projekt „Kowalski" jest kapsułową kolekcją polskiej kultury, wydawaną w 100 numerowanych egzemplarzach raz do roku. Ale nie na tym kończy się projekt. Jego autorzy, dążąc do równowagi pomiędzy dzieleniem się polską kulturą w formie anglojęzycznej ekskluzywnej kunstkamery z zagranicznymi odbiorcami, a upowszechnianiem wiedzy w ogóle, planują stworzyć program edukacyjny pro bono skierowany do szkół w całej Polsce, pozwalający poszerzać horyzonty najmłodszego pokolenia i przyszłych osób twórczych. A jaki temat chcą Niedenthal i Kotomska zamknąć w przyszłorocznym pudełku? – Na pewno nie będzie to kolejna pora roku – śmieją się i wiele więcej na razie nie zdradzają.

Więcej na kowalski.art
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.