
Serhij Żadan napisał opowiadania o mężczyznach, kobietach, chłopcach, dziewczynach, dzieciach i osobach starszych – tych wszystkich, którzy w czasie wojny trwają i radzą sobie z dnia na dzień. Zbiór „Arabeski” ukazał się po polsku w lecie 2025 roku.
15 sierpnia 2025 roku. 1269 dzień wojny, licząc od 24 lutego 2022 roku, kiedy Rosja rozpoczęła pełnowymiarową inwazję na Ukrainę (nie można zapominać, że konflikt zbrojny trwa od 2014 roku, Rosja rozpętała wojnę na Donbasie, a także zaanektowała Krym). Putin triumfuje po spotkaniu z Trumpem na Alasce. Prezydent USA, który ma się za boga i władcę losów ludzkości, jeszcze dwa tygodnie wcześniej groził rosyjskiemu przywódcy zaostrzeniem sankcji, jeśli ten nie doprowadzi do zawieszenia broni, a teraz proszę! Jako trzecia głowa państwa, po premierach Słowacji i Węgier, przed kamerami ściska dłoń zbrodniarzowi wojennemu, ściganemu nakazem aresztowania wydanym przez Międzynarodowy Trybunał Karny. Tymczasem w Warszawie prezydent naszego kraju przemierza Wisłostradę otwartym samochodem na czele największej w historii defilady wojskowej. Zarządził pokaz sił, by zapewnić rodaków, że mogą spać spokojnie: 300 militarnych pojazdów, 4 tys. żołnierzy, 50 statków powietrznych, a do tego 20 okrętów wojennych płynie w szyku wzdłuż Półwyspu Helskiego.
Opowiadania z tomu „Arabeski” są dowodem na to, że Serhij Żadan znalazł odpowiedni język, by pisać o wojnie
Podczas gdy mężczyźni, którym dano władzę, prężą muskuły, robią sobie foty i rywalizują, kto ma lepsze, nowocześniejsze i ładniejsze zabawki do zabijania, a producenci i handlarze bronią dobijają targów życia, w ukraińskich miastach, miasteczkach i wioskach toczy się po wyboistej drodze życie przyfrontowe. Mężczyźni, kobiety, chłopcy, dziewczyny, dzieci i osoby starsze, wszyscy, którzy nie uciekli, trwają i radzą sobie z dnia na dzień. To o nich Serhij Żadan napisał opowiadania, które ukazały się po polsku w zbiorze zatytułowanym „Arabeski”.
Gdy wybuchła wojna, pisarz i poeta mówił, że nie potrafi znaleźć odpowiedniego języka, by pisać. Przez pierwszy rok, dzień po dniu, prowadził więc swoistą kronikę wypadków na Facebooku, jego wpisy podtrzymywały na duchu Ukraińców, były czymś stałym w ich kruchym i niepewnym losie. Najpierw zainteresowało się nimi niemieckie wydawnictwo Suhrkamp, spisało, przełożyło i wydało w formie książki „Niebo nad Charkowem”. W zeszłym roku przetłumaczył je Michał Petryk i ukazały się w Czarnym pod tytułem „W mieście wojna”.
Żadan tymczasem dalej szukał odpowiednich słów, układał je w wiersze lub prozę. I wydaje się, że znalazł – „Arabeski” są tego dowodem. Choć sam autor nie jest pewien. – „Arabeski” napisane są innym językiem aniżeli ten, którym posługiwałem się przed 2022 rokiem. Czy właściwym? Nie, nie sądzę. Wojna nas złamała i łamie każdego dnia, niszcząc nie tylko język, ale też emocje, ład psychiczny. Uważam zresztą, że powstaje teraz nowy język ukraiński – mówił w wywiadzie dla magazynu „Mint”.

Opowiadania z tomu „Arabeski” są jak skrawki wyjęte z codzienności. Serhij Żadan opisuje, jak zwykli ludzie żyją w czasie wojny
To oszczędne w formie i konstrukcji, króciutkie opowiadania, jak skrawki wyjęte z codzienności. Każde czyta się na jednym oddechu, by nic nie umknęło. Życie sprzed wojny – problemy, miłości, rozstania, kłótnie, narodziny, dzieci, szkoła, praca – nagle zostało zachwiane, przerwane, by po jakimś czasie wrócić na dawne tory, choć dość mocno wykolejone. Człowiek ma wyjątkową zdolność adaptacji, zaczyna przywykać do wybuchów, do ostrzału, do braku wody, prądu, niedostatku, bólu, widoku osób z urwanymi przez pocisk kończynami, do śmierci, pogrzebów i trwania w niekończącej się żałobie, do niepokoju, który nie ustępuje.
Młoda żołnierka umawia się z młodym żołnierzem na noc w obskurnym hotelu, marzą o bliskości, o seksie, ale okazuje się, że bardziej o dobrze przespanej nocy. Przed wojną nigdy by nie zgadli, że pójdą na front, byli po prostu dziewczyną i chłopakiem.
Nad trumną innego żołnierza stoi żona, a kawałek dalej ta druga, która też chciałaby go opłakiwać. Przed wojną i teraz żony mają kochanków, a mężowie kochanki.
Mężczyzna odwiedza dawny dom, by spotkać się z synem, który akurat przyjechał na przepustkę, z żoną czuje się niezdarnie i niezręcznie. Pięć lat się nie widzieli. „Kręciła się po kuchni, jakby pokazywała, że nie boi się zostać z nim sam na sam. Chciała pokazać, że w ogóle się nie boi, że strach został w przeszłości, gdzieś tam – pięć lat temu, w innym życiu, kiedy wszystko, co było, się zepsuło, a w jego miejsce powstało coś zupełnie nowego – nie bardzo przyjemnego, ale nieuniknionego”. On postanawia zaczekać, aż syn się obudzi. Wypiją razem herbatę, gdy będą czekać. Przed wojną pewnie nie zgodziłaby się na tę wizytę.
Pawło Iwanycz dyżuruje w zbombardowanej szkole, pilnuje ocalałego dobytku, do niedawna pracował tu jako nauczyciel, choć nie lubił uczniów ani oni jego. Przesiaduje całymi dniami na krześle i czyta książki z biblioteki. Któregoś ranka, gdy spał, znowu przywalili w budynek. Przysypało go, ale nic mu się nie stało. Pojawili się wolontariusze, by oszacować straty. Mężczyzna wskazuje dwa fortepiany. „Ciężkie, ciemne, podobne do rannych zwierząt”. Okrywał je kocami, żeby jakoś ochronić. Trzeba je naprawić, martwi się. Ale dziś nikt nie naprawia fortepianów. Przed wojną nadal byłby zgryźliwym belfrem.

Gdy Serhij Żadan skończył pisać „Arabeski”, sam poszedł na wojnę. Bo – jak mówi – bez wolnej Ukrainy nie będzie mógł być pisarzem w swoim kraju
Wojna wpływa na każdego i każdą z nich, wypala ślad na zawsze. Nic nie jest i nie będzie już jak przedtem. Wiosna też jest inna, choć słońce daje złudne poczucie bezpieczeństwa. „Na wzgórzach przebijała się pierwsza delikatna zieleń i właśnie ta lekkość przejścia, niesłyszalność ciepła, które powoli wypełniało sobą okoliczną przestrzeń, budziła smutek i lęk. Chcieliśmy innego powietrza, innej pamięci – nieobciążonej dymem wypalonych okien i osmalonego żelaza, pamięci bez ogłuszającej czarnej ciszy, pamięci bez tłuczonego szkła, które kruszy się pod zimowymi butami. Ale innej pamięci nie mieliśmy”.
Serhij Żadan skończył pisać „Arabeski” w zeszłą zimę. Potem sam poszedł na wojnę. Od tego czasu znowu nie pisze. Bo, jak powiedział, teraz chce brać udział w ratowaniu kraju – bez wolnej Ukrainy nie będzie mógł być pisarzem w swoim kraju. A tego by nie chciał.
Serhij Żadan, „Arabeski”, przekład Michał Petryk, wydawnictwo Czarne.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.