Znaleziono 0 artykułów
09.02.2022

Miejsca z najlepszą pizzą

09.02.2022
Ostro (Fot. materiały prasowe)

Na prawdziwie włoską pizzę potrafimy pojechać może nie aż do Neapolu, ale z pewnością na drugi koniec Warszawy, do Trójmiasta czy Wrocławia. Oto lista naszych ulubionych pizzerii.

W Orbicie Słońca: La dolce vita (Warszawa, ul. Marszałkowska 45/49)

Pierwszy koncept wizualny śródmiejskiego lokalu uległ całkowitej zmianie, gdy podczas remontu właściciele odkryli dwie ukryte pod tynkiem płaskorzeźby z lat 60. Jedna z nich zatytułowana była „W Orbicie Słońca”. Tak narodził się pomysł stworzenia słonecznego miejsca w duchu la dolce vita. Ciepłe wnętrze z dużymi oknami, w stylu bogatej dekadencji, przenosi nas do słonecznych Włoch. Do późna w nocy w bistro serwowane są klasyczna pizza neapolitańska i jej rzymska wariacja, czyli scrocchiarella. Moja ulubiona to Oro z mozzarellą fior di latte, krewetkami w miodzie i zeszkloną na maśle cebulką. W menu znajdziecie również sycylijskie desery, wymyślne szprycery oraz wino. Koncept łączy w sobie bistro (część dzienna) oraz bar (część nocna). Oba te wymiary się przenikają – prosecco zaleca się pić do lunchu, a w środku nocy zamówić ulubioną pizzę – Julia Właszczuk.

Ostro: Uczta z widokiem (Gdańsk, ul. Długie Pobrzeże 15)

Podczas spaceru po Starym Mieście warto zatrzymać się w niewielkim lokalu z widokiem na marinę. Podstawą menu jest pizza neapolitańska. Do wyboru mamy kilkanaście wariacji na temat najpopularniejszego dania świata – zjemy tu klasyczną margharitę, aromatyczną tartufo z mascarpone i pastą truflową oraz pizze sezonowe, jak ta najnowsza z pulled pork i piklami. Oprócz pizzy w Ostro warto spróbować przystawek – wypiekanych na miejscu bułeczek czosnkowych (pozycja obowiązkowa!), deski włoskich serów i wędlin czy kanapki panuozzo, czyli przysmaku z miasteczka Gragnano w Kampanii nieopodal Neapolu. Do wybranego dania wystarczy dobrać lampkę dobrze schłodzonego wina i cieszyć się ucztą z widokiem – Julia Właszczuk.

Drożdż: Pizza, piwo i pieczywo (Warszawa, ul. Gen. W. Andersa 22)

Do wielkich fanek pizzy nie należę. Dlatego jeśli już się na nią decyduję, jadę do Drożdża. Nie powiem, daleko. Mieszkam po drugiej stronie Warszawy. Ale czym jest te czterdzieści minut samochodem w obliczu kilkudniowej wyprawy do Mediolanu? Bo przecież chcemy zjeść pizzę prawdziwie włoską. Na cienkim, lecz nie za cienkim cieście. Z wyśmienitym sosem pomidorowym i aromatyczną oliwą. Rozrywającą się pod ciężarem mozzarelli. Przyrumienioną i popękaną na rąbku od ilości drożdży. No właśnie, bo w muranowskim – nomen omen – Drożdżu wszystko kręci się wokół drożdży. Jak mówi pomysłodawca lokalu Mateusz Czuban (zdobywał doświadczenie w słynnej Mące i Wodzie oraz Sexy Duck), to świątynia pizzy, piwa i pieczywa. Bez nadęcia, nowoczesna, nieprzekombinowana. Podobnie jak samo wnętrze, zaprojektowane przez brata Mateusza – Tomasza. Utrzymane w głębokich granatach i rozjaśniające się wieczorem, gdy do gry wchodzą lampki – bąbelki nawiązujące do pączkującego ciasta. Miejsce idealne na walentynki. Tylko pospieszcie się z rezerwacją – stolików niewiele, a chętnych sporo.

PS. Jako że w karcie nie ma nazw pizz, podam ją szyfrem, jak w „Przyjaciołach” – na początek długiej znajomości z Drożdżem zamówcie „Tę z mascarpone”. Nie zawiedziecie się – Pola Dąbrowska.

Drożdż (Fot. materiały prasowe

Ciao a Tutti: Pizza na medal (Warszawa, ul. Dominika Merliniego 5, al. Niepodległości 217 i ul. Zygmunta Hübnera 2)

A gdyby tak oddać głos włoskim kubkom smakowym? Latem 2021 roku organizacja „TOP 50 Pizza” (zrzeszająca ekspertów branży gastronomicznej z Italii) sporządziła ranking najlepszych pizzerii w Europie, z wyłączeniem Włoch. Na pierwszym miejscu znalazła się paryska Peppe Pizzeria. Drugie przypadło wiedeńskiej Via Toledo Enopizzeria, a trzydzieste – warszawskiej Ciao a Tutti. Czym wyróżnia się polski lokal? Jurorzy docenili zwłaszcza jakość dodatków (w tym pomidory z apelacji San Marzano czy mozzarellę fior di latte z krowiego mleka), a także autentyczność receptur – tradycyjną neapolitańską metodę wyrobu ciasta z mąki pszennej typu 00. Przy czym zanim placek zostanie wsunięty do rozgrzanego pieca, leżakuje okrągłą dobę. I do tego wszystkiego dodajmy ponad 20 smaków do wyboru – od klasyków, po nowoczesne reinterpretacje pizz z poszczególnych części Włoch.

I bonus ode mnie – jeśli wybiła już północ, a wam dopiero przypomniało się o święcie pizzy, jeszcze nie wszystko stracone. Chwytajcie za telefon i dzwońcie do Salsicci. Stamtąd znakomitą pizzę dowożą do 2.30 w nocy – Pola Dąbrowska.

Nonna Pizzeria: Warto poczekać (Warszawa, ul. Oboźna 11)

Niewielki lokal na Oboźnej łatwo rozpoznać, bo na ulicy ustawiają się kolejki. Ci, którzy nie mają kilku chwil, żeby poczekać na stolik, zamawiają pizzę na wynos. Latem urządzają spontaniczny piknik na trawie w okolicznym parku albo na zabytkowym kampusie UW. Efekt jest taki, że pizzą zajada się cała okolica. Trudno o lepszą rekomendację. Menu to klasyczna włoska pizza w wersji czerwonej i białej, dodatki – od czosnku, przez salsę z trufli, aż po polik wołowy – lekko odchodzą od tradycji, ale nawet dla ortodoksyjnych wyznawców włoskiej pizzy kluczem pozostaje jakość składników. Mozarella rozpływa się w ustach, ciasto jest cienkie i kruche, a szynka z figami słodka i aromatyczna. Miłym urozmaiceniem menu okazują się sezonowe propozycje: dynia, kwiaty cukinii, szparagi czy rydze.

Ważna porada: nie ograniczaj się do pizzy, w krótkiej karcie znajdziesz też włoskie desery i przystawki, niektórzy przychodzą tu właśnie po nie – Basia Czyżewska.

Va Bene: Trastevere na Tamce (Warszawa, ul. Tamka 9)

Dzięki Włochom z powiślańskiej pizzerii mój czterolatek zapałał miłością do bianki. Teraz wszędzie zamawia placek bez sosu pomidorowego, za to z dużą ilością sera. A ja na skrzyżowaniu Tamki i Dobrej czuję się niemal jak na Zatybrzu – rzymskie są w Va Bene gwar, ścisk i zapach zawsze gorącej pizzy al taglio. Wybór rodzajów codziennie trochę inny, do moich ulubionych należą te z ziemniakiem i rozmarynem albo salsiccią – Anna Konieczyńska

Nonna (Fot. materiały prasowe)

Mąka i Kawa: Pizza i espresso (Gdynia, ul. Świętojańska 65; Gdańsk, ul. Jana Kilińskiego 4)

Dwie trójmiejskie lokalizacje – przy gdyńskiej Świętojańskiej i we Wrzeszczu w Gdańsku – długo oferowały najlepszą moim zdaniem pizzę w Polsce. Z czasem dogoniły Mąkę i Kawę warszawskie Nonna, Ciao a Tutti czy Va Bene, ale na neapolitańską pizzę i supermocne espresso wciąż wracam, ilekroć jestem nad morzem. Najczęściej wybieram placek z mascarpone i salami – Anna Konieczyńska. 

Mozza: Szczęśliwa trzynastka (Lublin, al. Warszawska 95)

Niepozorna pizzeria położona na obrzeżach miasta, przy dawnym wylocie na Warszawę, w jednym z willowych domków. Kilka stolików na niewielkiej przestrzeni i prosty wystrój wnętrza, może nie jest Instafriendly, ale gwarantuję, że doznania kulinarne będą dużo bardziej niż przyjemne. Szef kuchni Mateusz Adamczyk chwali składniki: mąkę z certyfikatem wydawanym przez włoskie stowarzyszenie pizzy neapolitańskiej AVPN oraz pomidory San Marzano, zbierane ręcznie na plantacjach obsadzonych na wulkanicznej glebie. Wszystko w duchu slow. Pizzę pokochają fani Italii, prostoty i dobrych, jakościowych składników. Koniecznie do spróbowania pozycja nr 13 z menu (szczęśliwa!) ze słodkim miodem, który równoważy ostre jalapeño (tylko dla zaprzyjaźnionych z naprawdę intensywnymi doznaniami). Każdą pizzę można poprosić w wersji wegetariańskiej – Agnieszka Zygmunt.

Vaffa Napoli: Neapolitańska klasyka (Wrocław, ul. Pawła Włodkowica 13)

Miejsce, położone niedaleko miejskiej fosy okalającej wrocławski rynek, dostało ode mnie gwiazdkę, jeszcze zanim pizza trafiła na stolik. Za menu, w którym czytamy, że o ile zmiana sera na wegański jest bezpłatna, to już prośba o sos „czostkowy” (zapis zgodny z często powtarzającą się błędną wymową) będzie skutkowała doliczeniem do rachunku 100 zł, a sam podany sos będzie najniższej jakości. Fani kuchni włoskiej na pewno rozumieją ten przytyk. Ja doceniam poczucie humoru. Serwowana klasyczna pizza neapolitańska z podniesionymi brzegami jest cienka w środku i – jak jest napisane w menu – „gesslerowo nie stoi”, czyli ukrojona w kawałku i podniesiona do góry opada pod ciężarem składników. Nieregularny placek to porcja idealna dla jednej osoby. Zadowoli nawet największych fanów gatunku – Agnieszka Zygmunt.

Redakcja Vogue.pl
Proszę czekać..
Zamknij