Znaleziono 0 artykułów
05.11.2021

Monumentalne rzeźby Ursuli von Rydingsvard w Krakowie

05.11.2021
Pierwsza, YSPJonty Wilde (Fot. Dzięki uprzejmości Ursuli von Rydingsvard i Galerie Lelong & Co., Nowy Jork)

„Tylko sztuka/Nothing but Art” – to tytuł wystawy Ursuli von Rydingsvard, jednej z najbardziej uznanych artystek na świecie. Wystawa otwiera się 6 listopada 2021 w Muzeum Narodowym w Krakowie. Zobaczymy jedenaście monumentalnych rzeźb z drewna cedrowego, jedenaście rysunków i instalację. Prace Ursuli von Rydingsvard będą pokazywane w trzech miejscach krakowskiego muzeum: przed fasadą, w holu głównym oraz w przestrzeni Galerii Sztuki Polskiej XX i XXI wieku. 

Pną się ku górze w wachlarzowatym rozchyleniu, niekiedy nabierają „formy sztandarowej”, zaprzeczającej swą lekkością solidnej, rytmicznej strukturze. Innym razem ciężko spoczywają na podłodze jak wielkie zmęczone zwierzęta lub absurdalnie „wychodzą” ze ścian, przybierając kształt poskręcanych, gruzłowatych narośli. To rzeźby Ursuli von Rydingsvärd. 

Ursula von Rydingsvard, Brooklyn Museum (Fot. Arthur Mones, dzięki uprzejmości Ursuli von Rydingsvard i Galerie Lelong & Co., Nowy Jork)

„Po ponad czterdziestu latach rozwijania błyskotliwej kariery Ursula von Rydingsvärd należy do grona najbardziej wpływowych rzeźbiarek. Najlepiej znana jest z wielkoformatowych, często monumentalnych rzeźb z cedrowego drewna, które żmudnie wycina, rozłupuje, łączy, a potem wciera grafitową patynę w powierzchnię o zrytmizowanej kasetonowej strukturze” – napisano w komentarzu do jej wielkiej retrospektywy w Yorkshire Sculpture Park, w roku 2015. To ta właśnie wystawa stała się impulsem do zorganizowania jej aktualnej „trasy” po Polsce.

Ursulę poznałam podczas jej pierwszej wystawy w Polsce w roku 1992 (CSW Zamek Ujazdowski). Nie mogłam się wówczas uwolnić od niepokoju, płynącego z poczucia dysonansu między jej delikatnością a monumentalnością jej zamierzeń artystycznych. Trudno mi było wyobrazić ją sobie z siekierą czy piłą tarczową, wycinającą z cedrowych pni chropowate klocki. A przecież zdążyłam już odwiedzić pracownię Emilie (Muszki) Benes Brzezinski, innej amerykańskiej rzeźbiarki o słowiańskich korzeniach, i przyjrzeć się, jak wiotka żona słynnego polityka obrabia siekierą wielkie pnie na ranczu pod Waszyngtonem. Wystawę Muszki otworzyłam dokładnie w tym samym, 1992 roku. Pokazała na niej ogromne pionowe formy, uproszczone i wygładzone, lecz zachowujące organiczną tożsamość drewna, której z kolei rzeźby Rydingsvärd na pierwszy rzut oka zaprzeczają. Dopiero bliższy kontakt z dziełem ujawnia ociosane na sztorc słoje drewna, odsyłające nas nie tyle do materiału, co do żmudnej, odwiecznej czynności jego formowania.

Ocean Floor (Fot. Dzięki uprzejmości Ursuli von Rydingsvard i Galerie Lelong & Co., Nowy Jork)

Krytycy ze świata zauważają, że muskularne rzeźby Rydingsvärd brzmią dysonansowo w zderzeniu z powściągliwością wypowiedzi innych twórców. Energiczne łączenie figuracji z abstrakcją przywołuje im na myśl raczej epokę Barbary Hepworth czy Henry’ego Moore’a, lecz najciekawsze wydało im się porównanie jej dokonań z twórczością Magdaleny Abakanowicz z lat 60.; to, co starsza o ponad dekadę artystka zawarła w swoich monumentalnych dziełach tkackich, Rydingsvärd wciąż wyrywa z opornych drewnianych klocków. Ona sama powołuje się na inspiracje płynące od innych artystów XX wieku, takich, jak Mark Rothko, Wassily Kandinsky, Sol LeWitt, Alberto Giacometti, Philip Guston. Trzeba jednak dodać, że akurat jej twórczość plasuje się ponad podziałami ustalonymi przez klasyczną historię sztuki, ponieważ artystka wybrała własny styl i sposób wypowiedzi, w dużym stopniu podyktowany jej tożsamością.

Urodzona w 1942 roku jako dziecko polsko-ukraińskiego małżeństwa rolników zesłanych na roboty do Niemiec, po wojnie tułała się z rodzicami i sześciorgiem rodzeństwa po kilku obozach dla Dipisów, by wreszcie wyemigrować do USA. Dorastała na wsi pod okiem surowego ojca i małomównej matki, która nie rozumiała rzeźbiarskiego powołania córki, pozwoliła jej jednak na kształcenie się w najlepszych uczelniach artystycznych Ameryki. I zapewne zachowała polskie tradycje, do których Rydingsvärd nawiązywała nie tylko w wyborze „stolarskich” technik, ale też w niektórych pracach, takich, jak przypominające kopy siana „Dziewięć stożków”, interpretowanych jako transfiguracja postaci z jej rodziny. Echem rodzinnego dziedzictwa są też wieże, drewniane misy, narzędzia, łopaty. Niektórym dziełom artystka nadaje również polskie tytuły: Pierwsza, Małe nic, Czepek czy Dno oceanu. Nie mieszkała w Polsce, lecz w wywiadzie, umieszczonym w katalogu towarzyszącym wystawie, wyznaje, że gdy była tu po raz pierwszy, największe wrażenie zrobiła na niej kołysanka z rodzinnych stron jej matki, z okolic Żywca. 

Pierwsza, Process (Fot. Dzięki uprzejmości Ursuli von Rydingsvard i Galerie Lelong & Co., Nowy Jork)
Ocean Voices, Studio Bodycomb (Fot. Dzięki uprzejmości Ursuli von Rydingsvard i Galerie Lelong & Co., Nowy Jork)

To oczywiście ukłon artystki w stronę utraconej, lecz nieznanej ojczyzny. Ale jej twórcza energia, pozwalająca na branie do ręki ciężkich narzędzi, wyzwolona została przez imperatywy podobne do tych, jakimi kierowały się jej starsze koleżanki-siłaczki: urodzona w roku 1930 Abakanowicz, przerabiająca „uświęcone” kobiece tkactwo na trójwymiarowe, ogromne formy o genderowych konotacjach i Muszka Benes, urodzona w roku 1932 uciekinierka z komunistycznych Czech, wskazująca na pierwotną, kobiecą siłę, na której opiera się świat. Rydingsvärd, przebijająca się przez amerykańską scenę artystyczną emigrantka z polskiej wsi, też musiała być silniejsza od innych, również od mężczyzn, by zaistnieć w świecie sztuki i jednocześnie zachować autonomię.   

Z okazji jej kolejnej wystawy w Anglii (2018) Glenn Adamson, krytyk z pisma „Frieze”, napisał: „Ona pragnie, byśmy doświadczali jej form, jak się doświadcza falującego oceanu, wyniosłych sekwoi lub toczonych erozją klifów”.

Pierwsza YSP, Jonty Wilde (Fot. Dzięki uprzejmości Ursuli von Rydingsvard i Galerie Lelong & Co., Nowy Jork)

Jest szansa, by tego doświadczać w Polsce przez całą jesień i zimę. Wystawie towarzyszą trzy filmy opowiadające o życiu, pracy i sztuce Ursuli von Rydingsvärd; dwa autorstwa Marcina Giżyckiego i Petera O’Neilla: „The Making of Hand-E-Over” (1997) i „Unorthodox Geometry” (1998) i jeden Daniela „Trauba Into Her Own” (2019), który w 2020 roku został uznany za jeden z dziesięciu najlepszych filmów dokumentalnych w Stanach Zjednoczonych.

*  Wystawa rzeźb Ursuli von Rydingsvard prezentowana będzie w Muzeum Narodowym w Krakowie do 6 lutego 2022. 

Wystawa pod patronatem medialnym "Vogue Polska". Honorowy patronat Wiceprezesa Rady Ministrów, Ministra Kultury Dziedzictwa Narodowego i Sportu, prof. Piotra Glińskiego.

Realizację wystawy Ursuli von Rydingsvard w Polsce dofinansowano ze środków Ministra Kultury, Dziedzictwa Narodowego i Sportu.

Anda Rottenberg
Proszę czekać..
Zamknij