Znaleziono 0 artykułów
04.05.2021

Seks: Jak jest naprawdę

04.05.2021
(Fot. Getty Images)

Wierzymy, że najlepszy seks mają single przed 30., gdy tymczasem jest akurat odwrotnie. Życie seksualne Polek i Polaków obarczone jest wieloma mitami. Choćby takimi, że wszyscy uprawiają seks albo że do dobrego seksu konieczny jest dobry wygląd. Jak jest naprawdę? – sprawdza pisarka Joanna Jędrusik.  

Dzięki rozmowom z czytelniczkami i czytelnikami moich książek dowiaduję się sporo o bolączkach i problemach seksualnych Polaków. Często powtarza się sytuacja, w której ktoś wspomina, że też chciałby mieć, jak bohaterowie moich książek, bujne życie seksualne, ale – w tym momencie rozkłada bezradnie ręce – żyje w stałym związku. Wiele radości przynosi mi obalanie mitów dotyczących seksu i relacji, więc takim zasmuconym nieurodzajnym życiem seksualnym czytelniczkom czy czytelnikom czasem zdradzam w odpowiedzi, kiedy ja ostatni raz poszłam z kimś do łóżka. Reakcją jest najczęściej szczere zdziwienie. Spodziewali się czegoś innego. 

Joanna Jędrusik (Fot. Kasia Marcinkiewicz, styl. Marta Zaczyńska)

Jak większość ludzi czytelnicy i czytelniczki uwierzyli w mit o rozwiązłych singlach, którzy jeśli akurat nie uprawiają seksu, to dlatego, że są zajęci przewijaniem kolejnych profili na Tinderze, którego używają, żeby poznać kolejnych partnerów do szaleństw. Do tego dochodzi mit o pustyni seksualnej, która ma dotyczyć ludzi w związkach, zwłaszcza tych z dłuższym stażem. Jak jest naprawdę? Odwrotnie. 

Seks Polek i Polaków: Jak jest naprawdę

Raz w tygodniu chodzi do łóżka 28 procent Polek i Polaków żyjących w związkach i tylko 19 procent singli. A to bardziej bujne życie seksualne? Codziennie mało kto da radę, ale dwa-trzy razy w tygodniu? Tyle seksu deklaruje aż 47 procent osób w stałych związkach i zaledwie 11 procent singli. 
Tak, jeśli żyjecie w związku, to statystycznie (i zapewne faktycznie) uprawiacie dużo więcej seksu niż ja. Powinszować, pozazdrościć. A pustynia seksualna? Zapewniam was, że przemierzają ją osoby bez pary. A w trakcie pandemicznej posuchy nie pojawia się na niej nawet fatamorgana. Dla nas, singli, lockdown i pandemia są gwoździem do trumny samotności. Trudno jest kogoś poznać, a jeśli jakimś cudem się to udaje, to nie wiadomo, co robić. Nie można iść na randkę do knajpy czy kawiarni, a jest jeszcze lęk przed zakażeniem. Słowa „mam przeciwciała” stały się szalenie seksowne, z miejsca podnoszą poziom atrakcyjności wypowiadanej przez nie osoby.

Kolejny mit, który warto obalić, to ten o fantastycznym życiu seksualnym osób przed trzydziestką. Perwersyjne studentki i jurni studenci – to raczej tytuł filmu porno, nie opis prawdziwego życia. Młodzi ludzie coraz rzadziej chodzą z kimś do łóżka i coraz więcej z nich deklaruje niezadowolenie ze swojego życia seksualnego. Wyniki badań w Polsce zgadzają się z podobnymi z innych krajów – wszędzie wyraźnemu pogorszeniu ulega życie seksualne i dotyczy to w największym stopniu młodych. Pojawia się nawet określenie „generation no sex”. Nie tylko u nas młodzi mają przechlapane. 

Co ciekawe, coraz więcej seksu uprawiają osoby po 60. roku życia, w porównaniu z badaniami sprzed lat osiągają większe zadowolenie ze współżycia. Jeśli ktoś chce zaznać atmosfery rozwiązłości i radości, powinien szukać partnera w sanatorium, a nie w akademiku. 

Czym jest seksualna recesja 

Co z tego wszystkiego wynika? Jeśli grupa, która statystycznie uprawiała kiedyś najwięcej seksu, uprawia go coraz mniej, to mamy tendencję zniżkową. Co do tej tendencji używa się terminu z dziedziny ekonomii – mówimy o recesji seksualnej. Rozprawiają nad nią media zagraniczne i krajowe. 

Stale maleje liczba osób aktywnych seksualnie. W raporcie dotyczącym zdrowia seksualnego Polaków z 1997 roku 14 procent respondentów deklarowało, że w ogóle nie uprawiają seksu. W 2011 roku było to już 16 procent, a w 2017 roku ta liczba wzrosła do 24 procent. Raport z Narodowego Testu Zdrowia Polaków podaje, że w 2019 roku seksu nie uprawiało 26 procent dorosłych kobiet i 16 procent mężczyzn. Aż tyle Polek i Polaków żyje w celibacie! 

Dla zdecydowanej większości komentatorów recesja seksualna jest zjawiskiem negatywnym, z pasją szukają winnego. Kogo winić? 

Podobne artykułyKsiążki o seksie i seksualnościBasia CzyżewskaOczywiście, świat. Bo bezustannie przyspiesza, jesteśmy bombardowani bodźcami, mamy mniej czasu dla rodziny, przyjaciół i dla siebie. Rozmowy w cztery oczy zastąpiły wymiany wiadomości w komunikatorach. Do tego dochodzi niepewność jutra – martwimy się sytuacją materialną i zawodową, nadmiarem pracy, katastrofą klimatyczną, a przez ostatni rok na potęgę martwimy się pandemią. 
Jesteśmy coraz bardziej zestresowani, a stres przyczynia się do rozwoju i pogłębienia problemów psychicznych – bezsenność i depresja zbierają coraz większe żniwo. Stres, tempo życia, problemy zdrowotne i problemy psychiczne to system naczyń połączonych. Stresujemy się i w rezultacie pogarsza się nasze zdrowie fizyczne. Przez problemy ze zdrowiem cierpimy na depresję, ta z kolei napędza problemy zawodowe i tak dalej. Można by bez końca pisać o tym, jak jedne czynniki wpływają na kolejne. Teraz dodajmy do tego systemu naczyń połączonych jeszcze jedno – życie seksualne. Pogarsza się od stresu, prawda? A jeśli życie seksualne jest nieudane, to jesteśmy jeszcze bardziej zestresowani. A więc mamy gorszy seks. Perpetuum mobile!

Idealny seks, czyli jak nie wpaść w pułapkę doskonałości 

Do tego dochodzi jeszcze nasze mniemanie o tym, jak powinno wyglądać życie seksualne. Wyobrażamy sobie, że inni uprawiają masę fantastycznego seksu. Myślimy, że powinnyśmy być wspaniałymi kochankami, zwłaszcza mężczyźni odczuwają ogromną presję dotyczącą wydolności seksualnej. Facet, który nie sprawdza się w łóżku, nie czuje się do końca facetem. 

Żyjemy w kulturze, w której wciskanym nam przez coachów mottem jest ciągłe dążenie do ideału, polepszanie kompetencji, konkurowanie z innymi i bycie najlepszą wersją siebie. Jeśli przełożyć to na życie seksualne, to zawsze będziemy z siebie niezadowoleni. Zwłaszcza że lubimy wierzyć, iż warunkiem dobrego seksu jest dobry wygląd. A raczej nie wyglądamy jak aktorzy i aktorki porno, nie wyglądamy nawet jak celebryci i modelki, za to przeglądamy media, które podsuwają takie, a nie inne wzorce.

Przeciętna Kowalska i Kowalski nie czują się atrakcyjni, więc ich seks, nawet jeśli obiektywnie jest niezły, nie będzie wyglądał spektakularnie. Kowalska pomyśli, że pewnie wszystko trwa tak krótko i się nie klei, bo Kowalski widzi jej rozstępy i obwisły biust. Kowalski nie może dojść, bo skoro Kowalska nie jęczy jak Sasha Grey, to chyba coś robi źle. Z tego stresu penis Kowalskiego flaczeje, oboje Kowalscy są przekonani, że doszło do tego z ich własnej winy i że zawiedli partnera, bo bardzo daleko im do ideału. 

Czy wszyscy muszą uprawiać seks?

Podobne artykułyJak zmienił się seks Marta Szarejko Wreszcie kluczowa sprawa: czy seks jest niezbędny do życia? Zdecydowana większość z was odpowie, że nie. W ciągu ostatnich kilku lat popularyzuje się i normalizuje dyskurs o aseksualności jako orientacji seksualnej. Heteroseksualni ludzie chcą uprawiać seks z osobami innej płci, homoseksualni z osobami tej samej płci, a osoby aseksualne nie chcą uprawiać seksu z nikim. W zależności od tego, jak ścisłą definicję aseksualności przyjmujemy, zjawisko dotyczy nawet 5,5 procent społeczeństwa. Bardzo wiele osób aseksualnych mimo wszystko decyduje się na seks, poświęcają się w celu podtrzymania relacji, ale traktują go czasem jak rodzaj przykrego obowiązku. Uprawianie seksu w przypadku, kiedy nie ma się na to ochoty, nie dotyczy tylko osób aseksualnych. W badaniach z 2017 roku aż 28 procent kobiet i 18 procent mężczyzn przyznawało, że współżyją mimo niechęci, nie mając na to ochoty. Tak wygląda ciemna strona wiary w obowiązek małżeński. 

Warto pamiętać, jak ogromna jest presja społeczna dotycząca seksu. Popkultura i media ukazują seks jako niezbędny element każdej relacji, skupia się na nim sporo filmów, seriali, reklam. Kościół katolicki przestrzega, że uchylanie się od obowiązku małżeńskiego jest grzechem. 

Zaryzykuję stwierdzenie, że społeczna presja w dużej mierze przyczynia się do poziomu stresu, nie tylko aseksualnych osób, które po prostu nie mają ochoty na seks. Z jej powodu cierpią osoby, które nie mają partnerów seksualnych. Jakby samotność nie była wystarczająco dojmująca, świat bez przerwy przypomina singlom, że ich życie jest niepełne.

Mniej stresu, więcej seksu

Seks nie jest niezbędny, ale uprawianie go ma bardzo wiele zalet. Zwiększa poziom satysfakcji z życia, obniża poziom stresu. Dostarcza endorfin, redukuje bóle, poprawia sprawność, obniża ryzyko najróżniejszych chorób. Udany na pewno pogłębia więź z partnerem, a przy okazji podnosi poczucie własnej wartości. Jest urozmaiceniem rzeczywistości, fajerwerkiem między obiadami u rodziny, pracą w korpo a zakupami w dyskoncie. 

Liczba korzyści płynących z uprawiania seksu jest ogromna, dlatego faktycznie recesja seksualna powinna być dla nas niepokojąca. Skoro głównym winowajcą pogorszenia życia seksualnego jest – jak już wiemy – stres, to postarajmy się mieć go trochę mniej.

Problemy psychiczne, depresje i załamania wciąż są dla wielu z nas zamiatanym pod dywan powodem do wstydu. Bardzo często nie jesteśmy w stanie sobie poradzić z problemami, nawet jeśli w końcu je udźwigniemy, często płacimy za to wysoką cenę. Zamiast tego nauczmy się prosić o pomoc specjalistę. W sytuacjach kryzysowych kilka dni wolnego czy coś na uspokojenie przepisze nam nawet lekarz rodzinny, ale poważne kryzysy starajmy się naprawiać z pomocą terapeutów i psychiatrów. W zdrowym ciele zdrowy duch, a w zdrowym duchu – dobry seks. 

Joanna Jędrusik
Proszę czekać..
Zamknij