Znaleziono 0 artykułów
02.04.2019

Skip care: mniej znaczy więcej

02.04.2019
Modelka za kulisami pokazu Stelli McCartney (Fot. ImaxTree)

Najważniejszy trend 2019 roku w urodzie? Minimalizm gwarantujący maksymalne efekty. Prostsza pielęgnacja sprawia, że skóra promienieje, włosy lśnią, a makijaż zachwyca.

Nareszcie trend, który pokochają dermatolodzy! Minimalizm w pielęgnacji to dla skóry czysty zysk. Większość z nas zdaje sobie sprawę z tego, że kupuje zbyt wiele kosmetyków, ale ograniczenie konsumpcji wymaga dojrzałości. A decyzja wpływa nie tylko na zawartość kosmetyczki, ale też na nasze samopoczucie. Zyskujemy miejsce na wszystkie niezbędne rzeczy (Marie Kondo), odzyskujemy spokój wewnętrzny (Fumio Sasaki) i uczymy się odkrywać piękno najzwyklejszych rzeczy. Gotowi na minimal beauty?

Koniec wieku chciwości

Z punktu widzenia dermatologii minimalizm w doborze kosmetyków do pielęgnacji to jedyna logiczna droga. Tak było od zawsze – mówi dermatolog dr n. med. Ewa Chlebus z Kliniki Nova Derm. – Częstym problemem jest też zbyt duża liczba składników w jednym produkcie. To przyczyna wielu alergii krzyżowych, tak skomplikowanych, że trudno dociec, co właściwie jest winowajcą w konkretnym przypadku. Dlatego mniej kosmetyków i prostsze składy to mądra droga w pielęgnacji, zwłaszcza dla osób ze skórą wrażliwą i skłonną do stanów zapalnych. Podobnie jest z pielęgnacją ciała. Jestem za tym, aby kupować jak najdelikatniejsze produkty, pojedynczo i zużywać je do końca, obserwując reakcje. Jeśli zaczniemy mieszać żele do mycia, szampony i odżywki, stracimy orientację, który z tych produktów nam służy, a o którym lepiej zapomnieć – ostrzega dermatolog. Azja już zareagowała. Trend skip care pojawił się już jakiś czas temu i staje się coraz bardziej popularny na całym świecie. „Skip” oznacza po angielsku „pominąć”. I właśnie o to chodzi w pielęgnacyjnym minimalizmie. Polega on na pominięciu niektórych kroków i ograniczeniu stosowanych na co dzień preparatów. Koreanki (bo to one przodują w testowaniu nowości) zauważyły, że zafascynowane trendami kosmetycznymi zamiast promiennej cery, budzą się coraz częściej z podrażnieniami i bez przerwy umawiają się na wizyty do dermatologa. Powodem jest agresywne oczyszczanie, złuszczanie czy po prostu zafundowanie skórze zbyt dużej liczby bodźców. Skip care pozwala zidentyfikować podstawowe składniki potrzebne cerze. Dobra wiadomość: kosmetyczna dieta odchudzająca przynosi jedynie pozytywne efekty – od zdrowszej skóry i włosów, po oszczędność czasu i pieniędzy.

Less face oil (Fot. Materiały prasowe)
Kasia Struss za kulisami pokazu Stelli McCartney (Fot. ImaxTree)

Wybór jest jeden

– Moda na nieopanowane złuszczanie (wysyp kosmetyków z retinolem, kwasem glikolowym, salicylowym oraz peelingów enzymatycznych) czy stosowanie zbyt wielu aktywnych preparatów naraz spowodowały wzrost problemów alergicznych, reaktywność skóry i niekończące się stany zapalne. A tak naprawdę wystarczą 2–3 kremy na pół roku. Najlepiej dobrać je z dermatologiem lub kosmetologiem, powinny być dopasowane do typu i potrzeb naszej skóry, a także do pory roku. W Polsce mamy właściwie dwie pory roku: zimową, kiedy skóra potrzebuje silniejszej regeneracji i natłuszczania, oraz wiosenno-letnią, kiedy świeci słońce i należy zabezpieczać skórę filtrami UV oraz wspomagać ją antyoksydantami (na przykład z witaminą C) i nawilżać. Do tego lipidowy krem pod oczy (będzie dobry praktycznie dla wszystkich) oraz coś bardzo delikatnego do mycia. Osobiście uwielbiam peelingi i kwasy, ale powinny być one stosowane ściśle według zaleceń specjalisty. Nadużywanie produktów z kwasami w domu (ale także tych uważanych za najdelikatniejsze peelingów enzymatycznych!) narusza barierę lipidową skóry – mówi dermatolog Ewa Chlebus. – Na mojej półce w łazience stoją cztery kosmetyki: krem do twarzy, olejowe serum regenerujące do zadań specjalnych, witaminowy koktajl pod oczy i tonik. Rano myję twarz wodą i nakładam odrobinę kremu. Wieczorem oczyszczam twarz, aplikuję kilka kropel olejowego serum do twarzy lub wklepuję krem, z reguły nie robię nic więcej. W ciągu dnia lubię spryskać twarz mgiełką np. z róży damasceńskiej – to pomaga ją odświeżyć i nawilżyć – zdradza producentka naturalnych kosmetyków Iossi, Joanna Hołuj. – Zawsze wybieram łagodny kosmetyk myjący. To ważne, żeby nie uszkadzać naturalnej warstwy ochronnej naszej skóry. Uważam, że mniej znaczy lepiej, i wystarczy rano odświeżyć skórę tonikiem, a mocniejsze oczyszczanie pozostawić na wieczór. Skóra tak naprawdę zabezpiecza się własnym sebum. Jestem przeciwniczką inwazyjnego oczyszczania. Mówię tutaj o codziennym zmywaniu twarzy kosmetykami o bardzo agresywnym działaniu, które niszczą płaszcz lipidowy skóry i w efekcie jest ona podrażniona i wysuszona i na nowo musimy ją nawilżać i natłuszczać. Im delikatniejszy płyn do twarzy, tym lepiej – przekonuje Joanna Hołuj. Jak postępować z makijażem? To proste! Wybieramy produkty hybrydowe: rozświetlacz w kremie, który można stosować do całej twarzy, cienie, które sprawdzą się też na brwiach, pomadki do ust i policzków. Sezon wiosenno-letni to czas lekkości i przejrzystości, warto więc wykorzystać ten czas na wdrażanie minimalistycznego makijażu. Lubisz mocniejszy look? Nic nie wygląda tak świetnie jak naga nawilżona twarz z intensywną pomadką lub wyraziście podkreślonym okiem. Postawienie na jeden mocny akcent to nieśmiertelny sposób na efekt „wow”. Piękno minimalizmu nie jest tym, co odbiera. Jest tym, co daje – napisał w książce „The More of Less” Joshua Becker.

Witaminowy koktajl pod oczy, Iossi (Fot. materiały prasowe)

Świadoma decyzja

Marka kosmetyków kolorowych RMS była jedną z pierwszych firm, które w świadomy sposób potraktowała kwestię pakowania produktów. Ich opakowania składają się ze stali nierdzewnej i szkła. Oba te składniki w stu procentach poddają się recyklingowi. Tajwańska marka produktów do włosów O’right nie tylko dba o czystość swoich formuł, ale także stosuje biodegradowalne opakowania. Niektóre z nich w bambusowych zakrętkach mają ukryte nasionka. Gdy zakopiesz zakrętkę, sadzisz akacjowe drzewko. Firma Davines swoje szampony i odżywki pakuje w specjalny rodzaj plastiku, który po umyciu nadaje się do ponownego wykorzystywania, także w celach spożywczych. Można w nich nosić smoothie, a także przechowywać owoce. Rok temu niemiecka marka Less otrzymała (jako pierwsza w historii marka do pielęgnacji skóry!) prestiżową nagrodę Wallpaper Design Award w kategorii Best New Grooming Product. Cała linia ich produktów, w tym wszystkie opakowania, jest wykonana z naturalnych materiałów, takich jak: glina, drewno, bawełna, szkło i niepowlekana tektura. Oszczędne w formie, szare kartoniki Less zdobi jedynie prosty znak graficzny. Szacuje się, że światowy przemysł kosmetyczny osiągnie poziom 675 miliardów dolarów do 2020 roku. Wytwarza rocznie ponad 100 miliardów opakowań, a znaczna część wykorzystywanych materiałów to tworzywa sztuczne, z którymi nie da się nic zrobić. Możemy to zmienić, wybierając marki świadome i dbające o środowisko. Nie czekajmy.

Less Washing clay (Fot. Materiały prasowe)
RMS beauty (Fot. Materiały prasowe)

Prosta informacja

Chcemy wiedzieć coraz więcej, także o składnikach kosmetyków, które kupujemy. Amerykańscy naukowcy badający tendencje i trendy na rynku doszli do wniosku, że marki, które edukują swoich konsumentów, w szczególności w mediach społecznościowych, zyskają w 2019 roku na popularności. W ofercie marki Less znajduje się niezbędne minimum: olejek dla skóry tłustej, olejek dla skóry suchej i tysiącletnia glina do mycia twarzy o nazwie Ghassoul. Lista składników każdego produktu jest możliwie najkrótsza. Niepotrzebne dodatki i konserwanty zostały odrzucone na rzecz wybranej partii pięciu surowych olejów roślinnych: z awokado, konopi, jojoby, pestek winogron i pestek moreli. Podobną filozofię wyznaje nowa polska marka Ollio. – Tworząc nasze olejki, skupiamy się na rygorystycznej selekcji składników. Minimalizm jest w pewnym sensie także skutkiem ubocznym procesu produkcji. Bardzo mała liczba składników przechodzi testy w laboratorium i trafia do naszych formuł. W przypadku doboru materiałów i surowców, takich jak butelki i kartoniki, także kierujemy się zasadą sustainability. Unikamy plastików, używamy materiały, które można przetworzyć lub ponownie wykorzystać – opowiada Joanna Ryglewicz, założycielka marki Ollio. – Program pielęgnacyjny minimalistki wymaga świadomego doboru kosmetyków. W ten sposób dokonujemy naturalnej selekcji dostępnych na rynku produktów. Ollio tworzę także z myślą o własnej pielęgnacji. Chcę, żeby produkt był przede wszystkim bardzo skuteczny, ale jednocześnie zawierał wyłącznie bardzo starannie wyselekcjonowane składniki. Minimalizm widzę jako stosowanie produktów, które dają maksymalne efekty. Nie chcę stosować produktów, które mają tylko jeden ciekawy składnik, a resztę stanowią kiepskiej jakości wypełniacze – dodaje twórczyni Ollio. – Rozumiem minimalizm jako dokonywanie świadomego wyboru. Kupowanie produktów, które pełnią określoną funkcję, z myślą o możliwości dalszego ich przetworzenia, ponownego wykorzystania lub świadomością sposobu, w jaki dany materiał ulega degradacji. Minimalizm to wybieranie lokalnych produktów, od przedsiębiorców z transparentną polityką tworzenia swoich wyrobów. Jest to nie tylko trend, ale również nasz obowiązek dbania o planetę, na której żyjemy. Wystarczy zacząć od małych kroków jak niekorzystanie z plastikowych toreb i słomek czy ograniczanie zakupów w sieciówkach – przekonuje Joanna Ryglewicz. Wniosek jest prosty – gdy widzisz na opakowaniu składniki, których nie znasz, a nie dostajesz podpowiedzi od marki, to znaczy, że firma nie szanuje swoich klientów. Wybieraj to, co zrozumiałe.

Istnieją grupy specjalistów, którzy twierdzą, że potrzebujemy tylko jednego kosmetyku do pielęgnacji twarzy, włosów i ciała. Minimalizm nie musi jednak oznaczać aż tak ascetycznej postawy. To sygnał, żeby zrobić miejsce na to, czego naprawdę potrzebujemy. Żyć prościej, zdrowiej i piękniej. Dosłownie i w przenośni. Zacznijmy od kosmetyków.

Davines szampon (Fot. Materiały prasowe)

 

Maja Mendraszek-Goser
Proszę czekać..
Zamknij