Znaleziono 0 artykułów
11.05.2020

„To wiem na pewno”: Bliźniaczy ból

11.05.2020
Mark Ruffalo (Fot. materiały prasowe)

Od dzisiaj w HBO GO oglądamy serial stworzony przez Dereka Cianfrance’a z Markiem Ruffalo w podwójnej roli bliźniaków. Dominick poświęca wszystko dla chorego, słabszego, zagubionego Thomasa, ale czy uda mu się uchronić brata przed fatum?

Brat bliźniak to druga połówka, lustrzane odbicie, niemal klon. Mówi się, że bliźniacy potrafią wyczuwać swoje nastroje z drugiego końca świata. Podobno słyszą swoje myśli. „Rosłyśmy razem jak złączone wiśnie, choć rozdzielone, będące jednością. Piękne jagody dwie na jednym pędzie; dwa ciała, w których jedno serce biło” – mówi w „Śnie nocy letniej” Helena o swojej relacji z Hermią. I choć bohaterki nie były bliźniaczkami, ten opis bliskości zdaje się pasować idealnie do rodzeństwa z serialu „To wiem na pewno”. Tylko tym razem wiśnia jest robaczywa.

Kathryn Hahn i Mark Ruffalo  (Fot. materiały prasowe)

W relacji bliźniaków Dominicka i Thomasa Birdseyów (obie role gra Mark Ruffalo) więcej jest goryczy i frustracji. Dominick, niegdyś wykładowca uniwersytecki, dziś pracuje jako malarz-dekarz. Sielski domek zamienił na zaniedbane – choć wciąż pełne książek – mieszkanko, gdy jego małżeństwo z Dessą (Kathryn Hahn) rozpadło się w cieniu osobistej traumy. To na ramionach Dominicka od lat spoczywa brzemię opieki nad Thomasem, schizofrenikiem, który nawet na lekach z trudem radzi sobie w gąszczu codziennych obowiązków. Akcja osadzona jest na początku lat 90., media donoszą o konflikcie w Zatoce Perskiej. Pewnego dnia w napadzie paranoi Thomas odrąbuje sobie dłoń w bibliotece publicznej. W jego oczach to ofiara, mająca powstrzymać  falę zła zalewającą Stany Zjednoczone. Dla wymiaru sprawiedliwości Thomas staje się zagrożeniem. Zamiast do szpitala trafia do więzienia o podwyższonym rygorze. Dominick wie, że zamknięcie zabije brata. I choć opieka nad ukochanym Thomasem od lat stopniowo zabija jego, po raz kolejny podejmuje walkę o uwolnienie bliźniaka. Jednocześnie odkrywa rodzinne tajemnice spisane w manuskrypcie apodyktycznego dziadka, który kilka miesięcy wcześniej przekazała mu zmarła na nowotwór matka (Melissa Leo). Ale nawet na łożu śmierci nie wyjawiła synom, kim był ich ojciec.

 (Fot. materiały prasowe)

Oparte na bestsellerze Wally’ego Lamba „To wiem na pewno” łączy w sobie kilka estetyk. Gęsty psychologiczny dramat rodzinny niekiedy przybiera formę stonowanego melodramatu, by za chwilę przeistoczyć się w społecznie wrażliwy thriller historyczny. Derek Cianfrance na przestrzeni lat błyskał geniuszem w przenikliwym emocjonalnie „Blue Valentine”, intrygował mroczną love story w „Drugim obliczu”, ale i rozczarowywał patetycznym „Światłem między oceanami”. Teraz intensywność, stylizacja i wytłumienie zmieszały się w idealnych proporcjach. W jednej kompozycji spotkały się wszystkie mocne strony twórcy. Ten balans to w dużym stopniu zasługa Marka Ruffalo, który pełni tu także rolę producenta wykonawczego. Nawet kiedy ton filmu niebezpiecznie zbliża się do patosu, fenomenalne aktorstwo trzyma go po stronie prawdy. Walka Dominicka nie ma w sobie nic oczywistego. Nie wydaje się ani beznadziejna, ani martyrologiczna, ani nużąca. Dzięki Ruffalo na ekranie dokonuje się wiwisekcja miłości. W tym procesie wspierają go doskonale dobrani aktorzy drugoplanowi. John Procaccino w roli niedostępnego emocjonalnie ojczyma chłopaków, Raya. Katherine Hahn jako Dessa – opoka, serce, siła. Juliette Lewis w niemal epizodycznej, para-komediowej roli neurotycznej tłumaczki, Nendry. Archie Panjabi grająca wspierającą Dominicka mądrą terapeutkę, dr Patel. Wreszcie fenomenalna Rosie O’Donnell jako Lisa Sheffer, więzienna doradczyni, która pod obcesowym zachowaniem skrywa empatyczne wnętrze.

Cianfrance zawsze przykładał wagę do detali. Idealnie dopieszczone musiały być światło, scenografia, dźwięk, montaż, kostiumy. W „To wiem na pewno”  uwagę zwracają zdjęcia operatora Jody’ego Lee Lipesa. Nieszafujące zbliżeniami, ale intymne. Mimo dominującego w produkcji cienia wytrwale szukające światła. Poprzez kolory i faktury opowiadają osobną historię, podobnie jak kostiumy Kasi Walickiej-Maimone, idealnie wpisane w epokę, ale wiele mówiące o bohaterach. Pod skórę wdziera się muzyka stworzona przez debiutującego w serialowym formacie Harolda Budda, awangardowego kompozytora i poety, znanego m.in. ze współpracy z Brianem Eno, Cocteau Twins, Laurie Anderson czy Jamesem Blakiem. To, co słychać, pełni w serialu rolę pełnoprawnego aktora. Ale nie stoi za tym popularna technika wymuszania emocji łzawą nutką czy przestraszania ostrym dźwiękiem. To raczej obecność, gęstość, intensywność. Tak jak w scenie, gdy bracia rozmawiają pod wodospadem, a odgłos huczącej wody staje się punktem wyjścia do kompozycji, która łapczywie połyka wszystkie inne dźwięki, by w finale spuchnąć nieznośnie w uszach widza.

 (Fot. materiały prasowe)

Zarówno dla Cianfrance’a, jak i Ruffalo ten projekt ma dodatkowy wymiar. Obaj przedwcześnie stracili rodzeństwo. Serial zadedykowany jest ich, nieobecnym już, bliskim: siostrze reżysera, Megan Cianfrance McGinnis i bratu aktora, Scottowi Ruffalo. Ich tęsknotę czuć w każdym kadrze. „To wiem na pewno” bywa brutalne przede wszystkim ze względu na emocje. Niektórzy, niczym w narkotycznym ciągu, będą chcieli wciągnąć sześć odcinków naraz, ale podejrzewam, że większość woli sobie to doświadczenie dawkować.

Wiele tu wątków najcięższego kalibru. Krew z krwi, rodzina, moc genów, a także wyznaczanie granic miłości, obywatel kontra system – znajdowanie w biurokracji prześwitów człowieczeństwa, ale i wygrzebywanie grzeszków przeszłych polityk. Wreszcie odwieczne spięcie między wiarą w przeznaczenie, a przekonaniem o niewyczerpanej możliwości samostanowienia. Wrzucany w kolejne sytuacje graniczne Dominick za każdym razem podnosi się z siłą godną ultramaratończyka. Tylko coraz wolniej. Bo w pewnym momencie pojawia się wątpliwość. Może to syzyfowe starania, bo klątwa płynie w jego krwi, a jedynym sposobem uwolnienia się od niej jest śmierć? Czy sposobem na odczucie ulgi nie byłaby właśnie taka – wpisana poniekąd w każdą religię – wiara, że moje życie napisał ktoś inny? Dominick nie zapomina, że oprzeć się poczuciu braku kontroli można tylko wtedy, gdy zaczynamy od podstaw. Od ustalenia, co wie się na pewno.

Anna Tatarska
Proszę czekać..
Zamknij