Znaleziono 0 artykułów
27.11.2023

Na czym polega zasada „Don’t ask, don’t tell” w niemonogamicznych relacjach?

27.11.2023
Fot. Getty Images

„Nie pytaj, nie mów” to jedna z zasad funkcjonowania w otwartym związku. Jakie są jej wady i zalety? I czy rzeczywiście działa?

Podstawą każdego związku jest otwarta komunikacja, co do znudzenia powtarzają eksperci od relacji. Ustalenie zasad, ich przestrzeganie i rewidowanie ma być przepisem na udany związek. Szczególnie istotne wydaje się to w relacjach poliamorycznych, otwartych związkach, wszelkich formach konsensualnej niemonogamii, czyli takiej, na którą zgodziło się oboje partnerów. Aby czerpać z nich korzyści i aby dobrze funkcjonowały, niezbędne są szczegółowe ustalenia. Każda para musi zrobić to indywidualnie, wspierając się doświadczeniem innych i dostosowując do swoich potrzeb istniejące już zasady. Jedną z nich jest „Don’t ask, don’t tell” (DADT), czyli „Nie pytaj, nie mów”.

Na czym polega zasada „Don’t ask, don’t tell”?

„Don’t ask, don’t tell” może kojarzyć się z kontrowersyjną polityką Sił Zbrojnych Stanów Zjednoczonych z lat 1993-2011, która dyskryminowała społeczność LGBTQ. Jednak w przypadku relacji polityka „Nie pytaj, nie mów” odnosi się do sposobu, w jaki partnerzy się komunikują. A raczej nie komunikują o swoich doświadczeniach romantycznych i/lub seksualnych poza związkiem. Czy to może działać? Czy rzeczywiście lepiej jest nie wiedzieć?

Zasada „Don’t ask, don’t tell” w praktyce. Żyli długo i szczęśliwie bez zbędnych pytań?

To, że ludzie umówią się, że nie pytają o innych partnerów, nie oznacza, że nie można odstąpić od tej reguły. – Z mężem ustaliliśmy, że w ramach naszego otwartego związku z grubsza informujemy się, w jakiej jesteśmy obecnie sytuacji, czy mamy kogoś poza naszą relacją – opowiada Agnieszka. – Jednak bez wchodzenia w szczegóły, bez opowiadania czy wypytywania. Ta zasada nie jest sztywna. Czasem pytam męża, czy mogę mu opowiedzieć coś o moich pozazwiązkowych relacjach. Jeśli mamy oboje na to przestrzeń, to się tym dzielimy. Bywa to inspirujące dla naszej dwójki. Zależy nam na sobie i zwykle cieszymy się, że nam się układa także „na boku”.

Dzielenie się szczegółami pozazwiązkowego życia miłosnego może być też frustrujące, o czym przekonała się moja druga rozmówczyni. – Wolę nie wiedzieć, co i z kim robi mój partner poza naszą relacją – deklaruje Zofia. – Zwłaszcza jeśli aktualnie ja nikogo nie mam. Wtedy pojawia się zazdrość. Na samym początku, tuż po otwarciu relacji, opowiadanie sobie o kochankach było dla nas ekscytujące. Pokazywaliśmy sobie ich zdjęcia, wymienialiśmy szczegółami. Na dłuższą metę sprawdza się u nas zasada „Nie pytaj, nie mów”. Tak jest dla nas zdrowiej – dodaje Zosia. – Z kochankami też raczej nie rozmawiam o moim partnerze, choć wiedzą, że go mam.

 – Koleżanka zadała mi kiedyś pytanie, czy nie traktuję funkcjonowania w związku opartym na „Don’t ask, don’t tell” jako zdrady, oszukiwania się nawzajem – opowiada Agnieszka. I podkreśla: – Oboje jesteśmy świadomi, na jaki układ się zdecydowaliśmy, że wchodzimy w relacje, głównie seksualne, z innymi osobami. Co istotne, obiecaliśmy sobie, że będziemy się natychmiast informować, jeśli coś zacznie nam się wymykać spod kontroli, zaczniemy się od siebie oddalać.

Fot. Getty Images

Wady i zalety zasady „Don’t ask, don’t tell”

Niezależnie od konkretnych konsensualnych ustaleń, dzięki zasadzie „Nie pytaj, nie mów” osoby otrzymują tylko te informacje, którymi są zainteresowane. Pozwala to też utrzymać autonomię w związku. 

Jednak zdarza się, że funkcjonując w takim układzie, osoby często zaczynają czuć izolację i wykluczenie z ważnej części życia ukochanej osoby. Niestety nie da się przewidzieć emocji, jakie wywoła w nas relacja poliamoryczna. Jeśli nie chcemy zniszczyć związku, trzeba nastawić się na rewidowanie wstępnych założeń. Myśląc o wprowadzeniu zasady „Don't ask, don't tell”, wypadałoby się także zastanowić, dlaczego wydaje nam się atrakcyjna, czego się boimy i dlaczego unikamy wiedzy o tym, jak również co wolimy zatrzymać dla siebie i co nas ku temu skłania.

Niekiedy duże trudności pojawiają się już na poziomie negocjacji, kiedy jedna ze stron chce wiedzieć, a druga nie chce mówić. W takiej sytuacji dojście do kompromisu może być trudne. Może to być sygnał, że para nie jest gotowa na poliamorię, a każdy z partnerów ma zupełnie inną wizję otwartego związku. Jeśli mamy trudności w negocjacjach na temat niemonogamii i jej zasad, nie potrafimy sami zdefiniować, dlaczego do niej dążymy, jakie potrzeby chcemy w ten sposób zaspokoić, warto skorzystać z eksperckiego wsparcia. Do gabinetu seksuologicznego można wybrać się nie tylko z problemami, lecz także wtedy, kiedy pragniemy rozwijać relację. Nawet jeśli chcemy coś przemilczeć, to warto to wcześniej porządnie przegadać i zaczerpnąć fachowej rady. 

Imiona bohaterek zostały zmienione, by zachować ich anonimowość.

Paulina Klepacz
Proszę czekać..
Zamknij