Znaleziono 0 artykułów
26.10.2025

Młodość nie jest już najszczęśliwszym okresem życia. Pokolenie Z zmieniło kształt krzywej szczęścia

26.10.2025
Fot. Arthur Elgort/Conde Nast via Getty Images

Rośnie, spada, rośnie. Poczucie zadowolenia z życia zmienia się wraz z wiekiem. Do tej pory globalną średnią obrazowała krzywa w kształcie litery „U”, jednak coś się zmieniło. Ci, którzy dotychczas byli najszczęśliwsi, czyli młodzi, zamienili się miejscami z osobami znajdującymi się w kryzysie wieku średniego.  

Działało pół wieku i nikt nie zgłaszał wątpliwości. Choć można dyskutować, że to uproszczony schemat, bo przecież znajdzie się wiele indywidualnych przypadków przeczących temu, że wszyscy mamy tak samo. A jednak okazuje się, że można wyciągnąć średnią, która adekwatnie opisuje poziom zadowolenia z życia w zależności od tego, ile mamy lat. Za to już niezależnie od osobistych doświadczeń, pozytywnych czy negatywnych. Te pierwsze doraźnie łagodzą generalny dyskomfort, a drugie na jakiś czas wytrącają z komfortu, ale niekoniecznie wpływają na ogólny stan umysłu i emocji.

Krzywa szczęścia w kształcie litery U ma również nie zależeć od miejsca, w którym żyjemy. Jest miarą globalną, a nie taką dotyczącą tylko świadomie wybranej, uprzywilejowanej części świata. Kto uznał, że najwyższy poziom szczęścia osiągamy w okolicach trzydziestki, a potem samopoczucie boleśnie spada? Że w okolicach emerytury życiowa satysfakcja znów zaczyna nieśmiało rosnąć, by mniej więcej w wieku 70 lat na nowo ogarnęła nas ekstaza? Ten sam człowiek, który dziś zauważa, że schemat ten się dezaktualizuje. Jednocześnie ostrzega, że będzie tylko gorzej, jeśli systemowo nie zadbamy o zdrowie psychiczne najmłodszych osób w populacji.

Badania profesora Blanchflowera były kluczowe dla wytłumaczenia zmiany poziomu szczęścia w trakcie życia 

Takie badania dotyczące szczęścia prowadził David Blanchflower, profesor ekonomii przez wiele lat związany z państwowymi instytucjami finansowymi w Wielkiej Brytanii, a dzisiaj wykładowca na prestiżowej amerykańskiej uczelni Dartmouth. Precyzyjny prognosta, który jako specjalista Banku Anglii – centralnego banku w UK, przewidział zapaść światowej gospodarki w 2008 roku, a następnie analizował długoterminowe konsekwencje tego kryzysu. 

Jednak David Blanchflower najbardziej lubi zajmować się tematem poziomu szczęścia człowieka. Co ma wpływ na wzrost osobistego poczucia życiowej satysfakcji ludzi? Co sprawia, że poczucie szczęścia spada? Czy naprawdę to samo decydowało o odczuwaniu życiowej satysfakcji u Amerykanki, która dorastała w latach 70., Polaka, który układał sobie dorosłość w latach 80. i Francuza, który urodził się już w XXI wieku? Właśnie takie pytania zadawał sobie Blanchflower, gdy analizował różne badania opinii publicznej prowadzone przez Instytut Gallupa na całym świecie. 

Kiedy nadchodzą najszczęśliwsze lata życia? Blanchflower w swoich badaniach pokazał wiek zadowolenia 

Począwszy od lat 70., z rozległej analizy badacz wyciągnął wniosek, że jeśli poczucie zadowolenia od czegokolwiek zależy, to decydującym czynnikiem jest wiek. Badania, w które się wczytywał, prowadziły go do uogólnionej, ale właściwej refleksji, że najbardziej zadowoleni jesteśmy w młodości. 

Młodość to czas zabawy, beztroski, dorastania z nadzieją na przyszłość, odważnych marzeń, rozbudzonych aspiracji. Zdaniem Blanchflowera zdecydowana większość ludzi najwyższy poziom zadowolenia osiąga w okolicach trzydziestych urodzin. Później jest gorzej. Być może pojawiają się pierwsze oznaki wypalenia zawodowego, a fantazje o dorosłym życiu zostaną dotkliwie skonfrontowane z rzeczywistością. Może też nastać symboliczny koniec młodości, bo przecież obowiązki zawodowe trzeba jakoś pogodzić z tymi rodzinnymi. 

Krzywa poczucia szczęścia pokazuje, jak poziom satysfakcji życiowej zmienia się wraz z wiekiem

Krzywa szczęścia pokazuje, że na samo dno litery „U” upadamy między 40. a 50. rokiem życia. To ten słynny kryzys wieku średniego, kiedy następuje pierwszy rachunek zysków i strat. Które ambicje zostały zrealizowane? Jakie marzenia udało się spełnić? Czy jestem tą osobą, którą chciałam być w połowie życia? Czy moja codzienność wygląda tak, jak ta z młodzieńczych fantazji? 

Co ciekawe, krzywa szczęścia w kształcie litery „U” opracowana przez profesora Blanchflowera przeczy stereotypowym przekazom na temat osób starszych. Z krzywej szczęścia nie wyłania się wcale obraz seniorów jako osób żyjących na skraju ubóstwa, schorowanych, samotnych, często porzuconych przez państwo i niewidzialnych dla reszty społeczeństwa. 

Według badacza większość seniorów i seniorek odczuwa wysoki poziom zadowolenia. Jeśli mieli dzieci, to już je odchowali. Odpracowali czas określony przez ustawę, więc teraz w końcu mogą odpocząć. To jesień życia jak z bajek o dobrej, szczęśliwej emeryturze. 

A może to wcale nie kwestia zewnętrznych okoliczności, ale nastawienia? Może poczucie szczęścia po siedemdziesiątce wynika z gromadzonej latami mądrości? Mądrości, wraz z którą, zamiast spalającej pogoni za abstrakcją, przychodzą pogodna akceptacja oraz wdzięczność za to, co mamy? 

Młodzi w kryzysie: samotni i bez pieniędzy. Pokolenie Z doświadcza drastycznego spadku poczucia szczęścia

Nie, samo nastawienie nie wystarczy. Okoliczności zewnętrzne mają duże znaczenie. „Generacja Z jest tak zdołowana, że wypłaszcza krzywą szczęścia” – donosił niedawno w zaczepnym nagłówku magazyn „Fortune”. 

David Blanchflower opublikował swoją pierwszą pracę na temat zależności pomiędzy odczuwaną satysfakcją a wiekiem w 2008 roku. Podkreślał wówczas, że w wynikach jego badań przejrzą się zarówno osoby, które żyły w latach 70., jak i te, które wchodziły w dorosłość dwie dekady później, bo krzywa w kształcie „U” jest uniwersalna. 

Dziś ekonomista przyznaje, że nie zauważył zmieniających się tendencji, ponieważ w ostatnich latach całą swoją uwagę skupił na grupie w najsłabszej kondycji emocjonalnej: niewykształconych mężczyznach w średnim wieku. Aż w końcu kolejne publikacje dotyczące niepokojącej fali kryzysów psychicznych wśród młodych osób sprawiły, że zaczął weryfikować swój wcześniejszy pogląd. 

Dzisiaj krzywa szczęścia nie ma już kształtu litery „U”. Przypomina raczej prostą linię, która tylko łagodnie się wznosi, osiągając szczyt, gdy przekraczamy 50. rok życia. Okazuje się, że młodzi są nieszczęśliwi. Doskwierają im samotność, kolejna, prognozowana przez ekspertów i ekspertki wyniszczająca pandemia, a także wielki kryzys relacji. Rosnące koszty życia destabilizują codzienność młodych dorosłych. Dodajmy do tego katastrofę klimatyczną, kryzysy humanitarne oraz rozczarowanie elitami politycznymi. 

Z badania, które dwa lata temu przeprowadził na osobach z pokolenia Z Uniwersytet Harvarda, wynikało, że aż 56 procent ankietowanych obawia się o swoje finansowe bezpieczeństwo. Z kolei 45 procent przyznaje, że wrażenie „końca świata” odbija się poważnie na ich kondycji psychicznej, a 34 procent zwierzyło się z uczucia głębokiego osamotnienia.

Co wpływa na spadek poziomu szczęścia u młodszych pokoleń? Blanchflower i inni badacze wskazują przyczynę 

– Wydawać by się mogło, że to problem obecny wyłącznie w Stanach Zjednoczonych, ale te same tendencje widać wszędzie. Dlatego zaczynamy wpadać w panikę – mówił David Blanchflower w rozmowie z serwisem „Scientific American”. – Trzeba skupić się na ludziach w ekstremalnej sytuacji. Na tych najbardziej wrażliwych, zagrożonych samobójstwem, śmiercią z rozpaczy – dodawał. 

W tej samej rozmowie badacz przytaczał, że coraz więcej danych dobitnie wskazuje na kryzys wśród dorastających dziewcząt. – To przerażające. Z moich wstępnych wyliczeń wynika, że aż 11 procent młodych kobiet na całym świecie cierpi.

Przyczyna? Wszystkie wyżej wymienione czynniki mają znaczenie, ale zarówno Blanchflower, jak i bliscy mu światopoglądowo badacze są przekonani, że nic nie ma tak druzgocącego wpływu na zdrowie psychiczne młodych ludzi, jak życie online. Ekonomista twierdzi, że pewne niepokojące zjawiska były widoczne na długo przed pandemią koronawirusa. Jednak dopiero w pandemii świat zwrócił uwagę na to, co wcześniej ignorował. 

Media społecznościowe, które miały nas do siebie zbliżać, ostatecznie przysłużyły się rozpadowi więzi. Miliony nastolatków i nastolatek mierzą się ze znacznym spadkiem poczucia własnej wartości, ponieważ permanentnie porównują się z innymi. I jasne, ludzie zawsze wyceniali własne potencjały, odbijając się od cudzych – kto ma więcej, kto potrafi lepiej, kto jest ładniejszy, kto szybciej biega. 

Ale dopóki równaliśmy do niedużej społeczności tworzonej przez osoby z tego samego osiedla, szkoły, klasy, paczki znajomych, kółka zainteresowań, różnice nie były aż tak duże i deprymujące. Jednak w social mediach wszystko jest wyolbrzymione, przerysowane. Płynący z głównego feedu komunikat, na który szczególnie narażone są dorastające dziewczyny, często brzmi: jesteś niewystarczająca. 

Internet i nowe technologie znacząco wpłynęły na jakość naszego życia. Co zrobić, żeby ją odzyskać?

Co robić? Odebrać małoletnim dostęp do mediów społecznościowych? Takie rozwiązania są poważnie rozważane choćby przez rządy Kanady i Australii. A może kontrolować trzeba nie dzieci, ale twórców szkodliwych treści i platformy, które ten kontent dystrybuują? Czy jedno i drugie? 

David Blanchflower, który w swoich nowych badaniach skupia się na druzgocącym wpływie smartfonów na zdrowie psychiczne młodzieży, często musi odpierać argumenty, że widzi sprawy zbyt wąsko. Zarzuca się mu, że demonizuje internet, który przecież przyniósł też wiele dobrego – dał nieograniczony dostęp do wiedzy i wspierających społeczności. 

– Możemy tracić czas na rozważania, czy to faktycznie główna przyczyna, ale koszt zaniechania będzie nieporównywalnie większy niż ten, który poniesiemy, gdy zadziałamy i okaże się, że nie mieliśmy racji – mówił badacz w rozmowie z serwisem „The 74”. To nie pierwszy ekspert, który wskazuje, że najmądrzejszą rzeczą, jaką możemy zrobić, by być szczęśliwym, jest wyłączenie smartfona.

Angelika Kucińska
  1. Styl życia
  2. Społeczeństwo
  3. Młodość nie jest już najszczęśliwszym okresem życia. Pokolenie Z zmieniło kształt krzywej szczęścia
Proszę czekać..
Zamknij