Znaleziono 0 artykułów
18.12.2022

Dysfunkcyjna rodzina: Podstawa udanej komedii romantycznej

18.12.2022
Fot. East News

Ponieważ sezon komedii romantycznych w pełni, w tym tygodniu na łamach „Vogue’a” przyglądamy się jasnym i ciemniejszym stronom tego cieszącego się nieustającą popularnością gatunku filmowego. Pisarka Nell Frizzell dowodzi, że nie ma prawdziwej historii miłosnej bez emocjonalnie pogubionej rodziny na pierwszym planie. 

Historia stara jak świat: jesteś w operze, w której towarzyszy ci jednoręki brat twojego narzeczonego. W czasie gdy uprawiacie seks, twój partner odwiedza swoją umierającą matkę na Sycylii. Po chwili wpadasz na swojego ojca, który na pokaz „Cyganerii” przyszedł w towarzystwie wydekoltowanej kochanki. Autor i reżyser kinowego hitu „Wpływ księżyca” z 1987 roku miał absolutną rację – nie ma nic równie romantycznego, jak dysfunkcyjna rodzina.

Choć słodycz ekranowych postaci granych przez Meg Ryan czy Toma Hanksa może skutecznie zwiększać popyt na kinowy popcorn, dla mnie największą przyjemnością jest oglądanie popisów krzyczących, wybuchowych członków imigranckich rodzin, którzy niekoniecznie przypominają gwiazdy filmowe. Na ekranie chcę związków, w które mogę uwierzyć. W moim przypadku tworzą je ludzie, którzy już mają za sobą rozstania. To wdowy i wdowcy, zdradzający ojcowie i zaniedbujące dzieci matki. Oczywiście królową takich postaci jest Cher. Nigdy nie widziałam nikogo tak pięknego jak właśnie ona we „Wpływie księżyca” – zarówno przed sceną, w której farbuje siwe włosy i zaczyna nosić czerwone szpilki oraz wełniany płaszcz, jak i po niej. No może poza Olympią Dukakis, która gra jej matkę.

„Wpływ księżyca”: Trójkąt bermudzki

„Wpływ księżyca” to dziwny, ale genialny film. To kino niezależne, ale z marketingiem tradycyjnej komedii romantycznej. Zaczyna się jak klasyczna historia, w której ogromny księżyc w pełni rzuca czar na Nowy Jork, a konkretnie Brooklyn, wzbudzając w jego mieszkańcach romantyzm i pożądanie. Sklepikarze w średnim wieku zaczynają się pod jego wpływem zachowywać jak psy śliniące się na widok wiszącego w sklepie salami. Matka postaci granej przez Cher, po tym, jak odkrywa niewierność swojego męża, je romantyczną kolację w maleńkiej restauracji z nieznajomym (granym przez urzekającego irlandzkim urokiem Johna Mahoneya, znanego też jako tata z serialu „Frasier”). W samym centrum wydarzeń znajduje się za to niezbyt gustowna i nudna (czytaj: oszałamiająco piękna) hollywoodzka księgowa pochodzenia włosko-amerykańskiego, Loretta Castorini, która beznadziejnie zakochuje się w bracie swojego narzeczonego – jego przepoconej kamizelce, drewnianej ręce, szorstkich manierach i miłości do opery.

„Syreny”: Dwoje nie do pary

Cher powtarza to wszystko kilka lat później w „Syrenach”, które ukazały się w 1990 roku i opowiadają historię poturbowanej przez życie samotnej matki, która co kilka miesięcy zmienia miejsce zamieszkania, sypia z niewłaściwymi mężczyznami i nieustająco toczy zaciekłą walkę ze swoją pruderyjną starszą córką oraz niskim i korpulentnym sprzedawcą butów, granym przez Boba Hoskinsa. Jako pani Flax Cher znów wygląda spektakularnie w ubraniach w groszki z początku lat 60., pełnej objętości fryzurze i dżinsach z wysokim stanem. Jej romans z Louisem „Lou” Landskym jest romantyczny i wiarygodny ze względu na dzielące ich różnice: on jest mało atrakcyjny, za to ona jest królową życia. W dodatku w jej mało tradycyjnej rodzinie praktycznie każdy (poza maleńką Christiną Ricci) jest w jakiś sposób emocjonalnie wybrakowany. Opierający się na pożądaniu związek dwójki tak niepasujących do siebie dorosłych z bagażem emocjonalnym i zobowiązaniami wobec innych to właśnie typ historii miłosnej, która do mnie najbardziej przemawia.

„Pociąg do Darjeeling”: Matka nieobecna

Miłość w komedii romantycznej nie zawsze pojawia się między kochankami. W pięknym filmie „Pociąg do Darjeeling” Wesa Andersona z 2007 roku jest to uczucie pomiędzy trzema obdarzonymi przez naturę charakterystycznymi nosami braćmi, którzy jeżdżą po Indiach, próbując odnaleźć swoją matkę, po tym, jak pochowali ojca. Jako osoba mająca indyjską rodzinę, nie umiem wyrazić słowami, jak bardzo w „Pociągu do Darjeeling” podoba mi się kombinacja wysokich mężczyzn, soundtracku The Kinks, stukoczących kół pociągu, zakurzonych krajobrazów, dzikich miast i trudnego braterskiego przywiązania. Uwielbiam to, że Anjelica Huston – kolejna kobieta, która na ekranie jest tak olśniewająca, że trudno oderwać od niej oczy – gra pełną wad i popełniającą błędy matkę. Gdy znajdujemy ją w aśramie, jest siwa, prosto ubrana, ma oczy pomalowane proszkiem antymonowym i zajmuje się ważnymi rzeczami. Porzuciła swoje dzieci i zaczęła uczyć. Jest okropna, a zarazem genialna.

Miłość: Akt szaleństwa i wiary

Dlaczego w dysfunkcyjnej rodzinie pojawia się aż tyle romantyzmu? Dlaczego tak przyciągają nas namiętności i cierpienia ludzi, których rodziny popełniają błędy? Albo historie tych, którzy mają już za sobą wcześniejsze, nieudane związki? Są chorzy, toczą wewnętrzną walkę, dziwnie się ubierają albo nie mają żadnych zahamowań? Być może dlatego, że ludzie ze skomplikowanych, niekonwencjonalnych i skonfliktowanych rodzin coś czują. A my dajemy tym uczuciom się prowadzić – jesteśmy przez nie zaślepieni, zmagamy się z nimi i dajemy im się wciągnąć. Rozumiemy ograniczenia związków, a jednak w nie wchodzimy. Ciekawiej się ogląda „nas samych”. Zdejmujemy z siebie kolejne warstwy wyparcia i bierności, które wydają się wrodzonymi cechami tak wielu hollywoodzkich bohaterek. Wiemy, że miłość do drugiej osoby to akt szaleństwa oraz wiary.

Od „Rodzinnego domu wariatów” przez „Dumę i uprzedzenie” po „Poradnik pozytywnego myślenia” i „Zgagę” – komedie romantyczne, które balansują pomiędzy rodzinnym dramatem a historią miłosną znajdują się dla mnie poziom wyżej niż oklepana historia „chłopaka spotykającego dziewczynę”. To seanse, które dają mi przyjemność innego rodzaju. W historiach, w których chłopak spotyka dziewczynę, doceniam, gdy matka dziewczyny jest żwawą neurotyczką, chłopak, który ma dziecko z poprzedniego związku, mieszka ze swoim podstarzałym ojcem (który ma romans z opiekującą się nim pielęgniarką), a dziewczyna, która właśnie się rozwodzi, korzysta ze wsparcia swojego wybrakowanego rodzeństwa. Wszyscy noszą fantastyczne ubrania, mają obłędne fryzury i nigdy nie poddają się operacji plastycznej nosa. Według mnie to właśnie jest miłość.

 

Artykuł ukazał się oryginalnie na Vogue.co.uk.

 
Nell Frizzell
Proszę czekać..
Zamknij