Znaleziono 0 artykułów
04.03.2023

Historia tiulowej spódniczki Carrie z „Seksu w wielkim mieście”

04.03.2023
(Fot. materiały prasowe)

Sarah Jessica Parker wiedziała, że Carrie powinna objawić się światu w kultowej dziś tiulowej tutu. W książce „Pat in the City: My Life of Fashion, Style, and Breaking All the Rules” kostiumografka „Seksu w wielkim mieście” Patricia Field opowiada, jak powstał kultowy look Carrie z pierwszej sceny serialu.

Spódniczkę, w której Carrie z „Seksu w wielkim mieście” objawiła się światu, znalazłam w pojemniku z rzeczami za pięć dolarów w nowojorskim butiku. W pudle pełnym przecenionych ubrań – trendów z poprzednich sezonów, które od początku skazane były na porażkę – biały tiul ukazał mi się niczym spieniony grzbiet fali. Wyobraziłam sobie zestawienie tej warstwowej spódnicy z małym T-shirtem lub tank topem, by uzyskać współczesny look. Pomyślałam też, że Sarah Jessice Parker tutu się spodoba, bo kiedyś tańczyła w balecie. Tutu była dziwna, nieprzewidywalna i odważna, jak cały „Seks w wielkim mieście”.

Pat na ratunek

Sarah Jessica natychmiast zakochała się w tutu. Po części dzięki niej dostałam tę pracę. Poznałyśmy się kilka lat wcześniej na planie filmu „Rapsodia Miami”. Gdy w czerwcu 1997 r. kręcony był odcinek pilotażowy „Seksu…”, pracował przy nim inny kostiumograf, ale nikt nie był zadowolony z ubrań, a najmniej odtwórczyni roli Carrie. W pierwszym odcinku – luźno opartym na felietonach Candace Bushnell o jej własnych nowojorskich przygodach – Carrie pracuje w łóżku, w niechlujnej, oversize’owej koszuli i spodniach od dresu. Był to strój, którego nie nosiłabym nawet po domu, a co dopiero w telewizji.

Sarah Jessica zwróciła się do twórcy serialu, Darrena Stara, z propozycją, żebym zaprojektowała stroje dla bohaterki. Darren, twórca „Beverly Hills, 90210” i „Melrose Place”, wiedział, że kostiumy się nie sprawdzają. Sarah Jessica zadzwoniła więc do mnie, by sprawdzić, czy byłabym zainteresowana spotkaniem z Darrenem. Tak znalazłam się w Long Island City, w Silvercup Studios, ściskając dłoń twórcy serialu. Nie miałam scenariusza, a jedynie mgliste pojęcie na temat telewizyjnej opowieści o życiu Carrie i jej trzech przyjaciółkach, Samancie, Charlotte i Mirandzie. Nie mam problemu z przychodzeniem na spotkania nieprzygotowana, bo mam zdanie na każdy temat. Darren to docenił. W końcu „Seks w wielkim mieście” jest o kobietach, które nie boją się wyrażać swojego zdania.

(Fot. materiały prasowe)

Niezależny symbol seksu

W jego biurze pokazałam mu książkę ze zdjęciami i ilustracjami Bettie Page, którą przyniosłam jako inspirację. Według mnie królowa pin-upu była idealnym punktem odniesienia. Nie chodziło tak naprawdę o kultowy wizerunek Bettie, choć uwielbiałam jej czarne, falujące włosy, z krótką, podwiniętą grzywką oraz zmysłowe krągłości. Ważniejsze było to, co reprezentowała. Do seksownych zdjęć wnosiła humor, siłę, niedoskonałości i, co być może najważniejsze, poczucie wolności. Była niezależnym symbolem seksu. To kobieta wyprzedzająca swoje czasy – lubiła być naga (nazywała to „kąpielami powietrznymi”) i szyła swoje własne bikini, by na pewno były wystarczająco skąpe. Bettie Page może i zdobyła wielu fanów wśród mężczyzn, gdy w latach 50. została Playmate „Playboya”, ale jej najwierniejszymi fankami są kobiety.

Jak kochają kobiety

Darrenowi podobały się moje zwariowane pomysły. Chciał, by „Seks w wielkim mieście” był „takim serialem, jakiego nigdy wcześniej nie oglądaliśmy w telewizji” – trochę jak film niezależny, zarówno w warstwie wizualnej, jak i w kwestii scenariusza. Miała to być szczera analiza związków i seksualności dorosłych kobiet, a więc moda musiała odzwierciedlać tę otwartość umysłu.

Carrie, Samantha, Charlotte i Miranda nie były stereotypowymi kobietami ze spektrum od zdziry do cnotki, a raczej postaciami żonglującymi złożoną mieszanką ścieżek kariery, seksualnych pragnień i prawdziwych przyjaźni.

Trochę za bardzo oddaliłam się od tego, co standardowe, gdy przeszłam do części książki ze zdjęciami, które Irving Klaw zrobił Bettie na potrzeby katalogów bondage. Bettie była kobietą wyprzedzającą swoje czasy, dokładnie tak samo jak postaci stworzone przez Darrena. Przeglądając zdjęcia pin-up girl związanej łańcuchami, z kajdanami wokół kostek i szyi (i w fantastycznym skąpym bikini z lamparcim printem) lub to, na którym jest podwieszona, a w perfekcyjnie pomalowanych czerwonych ustach ma knebel, Darren powiedział: – To lekka przesada. Wzięłam to sobie do serca. Oczywistym było, że doceniał moje estetyczne rozważania, nawet jeśli w tym konkretnym przypadku poszłam o krok za daleko.

Darren zatrudnił mnie ze względu na siłę mojej wizji bohaterek oraz to, że mój magazyn i osobista historia wnosiły dużo wiarygodności do serialu, którego akcja rozgrywa się w Nowym Jorku. Jednak ciągle pozostawało mi udowodnić swoją wartość. Darren nie jest facetem noszącym garnitury i krawaty. Jest elegancki – jego typowy uniform składa się ze sneakersów, dżinsów i koszulki polo lub T-shirtu. Jego luźny styl nie sprawia jednak, że nie jest prawdziwym biznesmenem. Na pracę showrunnera składa się wiele aspektów. Trzeba być kreatywnym, silnym menedżerem, umieć liczyć, czy to budżet produkcji, czy to widzów włączających odbiorniki.

(Fot. materiały prasowe)

Spódniczka księżniczki

Darren musiał nadzorować każdy element serialu – w tym strój Sarah Jessiki do czołówki, który nie od razu spotkał się z aprobatą. Darren ma świetny instynkt, ale gdy zobaczył stworzony przeze mnie look – tutu, podkreślający sylwetkę różowy tank top i neutralne sandały na obcasach – był sceptyczny. – To do mnie nie przemawia – powiedział.

Ludzie oglądający serial identyfikują się lub chcą naśladować telewizyjne postaci, nawet jeśli ubrania nie przystają do rzeczywistości. – Tutu jest oryginalne i pasuje do postaci. Jeśli ten serial stanie się hitem, czołówka będzie zapadająca w pamięć i nie straci na świeżości – odparłam. Wiedziałam, że każdy inny look zestarzeje się w kolejnym sezonie. Ludzie chcą zobaczyć coś, czego wcześniej nie widzieli – nie kolejne luźne sukienki z kolekcji jesień-zima. Od czołówki po każdą scenę serialu, nieważne jak długo będzie istniał, moim nadrzędnym celem było upewnienie się, że ubrania będą wyraziste. – Tutu w Nowym Jorku? Kto to zrozumie? – zapytał Daren. – To tiulowa spódniczka księżniczki. Marzą o niej wszystkie dziewczynki – odpowiedziałam.

Popatrzył na mnie sceptycznie. Na szczęście Sarah Jessica Parker była po mojej stronie. Nie była tylko centralną postacią „Seksu w wielkim mieście”, nosiła również tytuł konsultantki wykonawczej. Wierzyła, że jeśli serial o współczesnych kobietach ma odnieść sukces, wygląd był tak samo ważny, jak scenariusz i gra aktorska. SJP chciała tutu i o nią walczyła.

Carrie wie, co dobre

Darren poszedł na kompromis – mogłyśmy sfilmować Carrie w tutu, ale na wszelki wypadek także w drugiej stylizacji. Znalazłam obcisłą sukienkę do kolan bez rękawów, w odcieniu pudrowego błękitu. Ale w końcu stanęło na tutu. To miała być tutu od samego początku. Darren pokochał ujęcie Carrie ochlapanej przez przejeżdżający autobus z nadrukowanym jej zdjęciem i tekstem „Carrie Bradshaw knows good sex”. – Zrozumiałem, jak bardzo jest oryginalna – tłumaczył.

Nie był to ostatni raz, gdy Darren powiedział mi, że „to do niego nie przemawia”. Był wyjątkowym showrunnerem, szefem i partnerem kreatywnym, bo doceniał to, że moje dziwaczne pomysły zmuszały go do wyjścia ze strefy komfortu. Ludzie oglądający serial identyfikują się lub chcą naśladować telewizyjne postaci, nawet jeśli ubrania nie przystają do rzeczywistości. A może szczególnie wtedy, gdy ubrania nie przystają do szarej rzeczywistości, bo właśnie wtedy moda staje się naprawdę intrygująca.


Tekst pochodzi z książki „Pat in the City: My Life of Fashion, Style, and Breaking All the Rules” autorstwa Patricii Field. Copyright 2023 by Patricia Field. Przedruk dzięki uprzejmości Dey Street Books, HarperCollins Publishers.

Artykuł ukazał się oryginalnie na Vogue.com.

Patricia Field
Proszę czekać..
Zamknij