Niezwykły ślub Jacindy Ardern, byłej premierki Nowej Zelandii, w krainie wina
Jacinda Ardern w trakcie pięciu lat na stanowisku premierki Nowej Zelandii na wiele sposobów zapisała się na kartach historii. Teraz, w dniu swojego ślubu, także historii mody.
Kiedy rok temu Jacinda Ardern ogłaszała, że rezygnuje ze stanowiska premierki Nowej Zelandii z ramienia Partii Pracy, na koniec swojego spotkania z dziennikarzami zwróciła się do swojego jeszcze wtedy narzeczonego, Clarke’a Gayforda, słowami: „Clarke, pobierzmy się wreszcie!”. W sobotę, 13 stycznia 2024 r., para, która zaręczyła się w 2019 r., wzięła ślub w winnicy w Hawke’s Bay, malowniczym regionie winiarskim nowozelandzkiej Wyspy Północnej.
Na ceremonię Jacinda Ardern założyła zaprojektowaną specjalnie dla niej kreację autorstwa nowozelandzkiej designerki Juliette Hogan, która powróciła do tworzenia sukien ślubnych pod koniec 2023 r. i której ubrania pojawiły się już w garderobie Ardern zarówno podczas jej kampanii wyborczej, jak i gdy była premierką. Zrównoważony model biznesowy Hogan pozwala jej pracować z zaledwie 10 pannami młodymi rocznie, dla których szyje kreacje. Była premierka zdecydowała się na elegancką, sięgającą ziemi suknię bez rękawów, zaś pięcioletnia córka Jacindy, Neve – która przyszła na świat, gdy jej matka sprawowała urząd – była ubrana w sukienkę wykonaną z sukni ślubnej jej babci, Laurell Ardern.
W trakcie pięciu lat na stanowisku premierki Jacinda zapisała się na kartach historii na dziesiątki sposobów, m.in. stając się najmłodszą kobietą – szefową rządu na świecie w wieku 37 lat. Z kolei we wrześniowym wydaniu brytyjskiego „Vogue’a” z 2019 r. (słynnym numerze gościnnie redagowanym przez księżną Sussexu Meghan Markle) Ardern była jedyną – i pierwszą – gwiazdą okładki, która została sfotografowana za pośrednictwem łącza wideo. Autorem tamtej sesji zdjęciowej jest nieżyjący już Peter Lindbergh – odbyła się o godzinie 23 z soboty na niedzielę w londyńskim studiu, a Ardern pozowała w swoim ogrodzie w Auckland w niedzielę rano czasu nowozelandzkiego. – Zrobiłem kilka zdjęć próbnych w Paryżu, więc byłem pewien, że to zadziała – mówił Lindbergh w „Vogue’u”, gdy okładka magazynu ujrzała światło dzienne – ale trochę się martwiłem, że możemy nie być w stanie oddać jej energii. Że Jacinda może wydawać się zimna i odległa, ponieważ była tam, a my tutaj... [Na szczęście] uśmiechała się i śmiała przez cały czas.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.