Znaleziono 0 artykułów
29.10.2023

He said yes! Chciałam, żebyśmy wzięli ślub, więc oświadczyłam się partnerowi

29.10.2023
(Fot. Getty Images)

W popkulturze Miranda z „Seksu w wielkim mieście” już wiele lat temu przecierała szlaki, gdy zapytała Steve’a, czy zostanie jej mężem. W rzeczywistości, choć coraz więcej z nas opowiada się za równouprawnieniem w związku i odejściem od stereotypowych ról, kwestia tradycyjnych zaręczyn wydaje się odporna na zmiany. Dlaczego oświadczanie się kobiet wciąż jest rzadkością? 

Miranda nie była jedyna. Zainspirowała się nią na przykład jej serialowa przyjaciółka, Charlotte, która wyszła ze ślubną inicjatywą wobec Treya. Inna kultowa postać, Lorelai Gilmore z „Kochanych kłopotów”, spontanicznie zainicjowała zaręczyny z Lukiem. Nawet Monica Geller ostatecznie oświadczyła się Chandlerowi. W jednym z niedawnych wywiadów także reżyser Taika Waititi opowiedział, że to piosenkarka Rita Ora poprosiła go o rękę. Natomiast w Irlandii wciąż żywa jest średniowieczna legenda o św. Brygidzie, dzięki której kobiety mogły oświadczać się mężczyznom w dzień przestępny, 29 lutego.

Sam koncept oświadczania się kobiet nie jest więc niczym nowym i mimo że wyraźnie widać wzrost zainteresowania tym tematem, to według badań przeprowadzonych w 2019 roku przez stronę ślubną The Knot zaledwie 3 proc. kobiet będących w związkach heteroseksualnych wyszło z taką inicjatywą. W Polsce dziewczyny coraz śmielej pytają w grupach facebookowych o pomysły na to, jak oświadczyć się mężczyźnie, ale wiele z nich nadal nie ma odwagi, by zdobyć się na ten gest. Skrycie wciąż marzą o pierścionku zaręczynowym.

Często jednak jedno nie wyklucza drugiego, bo te kobiety, z którymi się skontaktowałam i które zdecydowały się na tzw. odwrócone zaręczyny, przyznały, że i tak ich partnerzy jakiś czas później zrewanżowali się tradycyjnymi zaręczynami lub zaproponowali wspólny zakup pierścionka. One z kolei, kiedy decydowały, co wybrać zamiast pierścionka dla mężczyzny, stawiały na obrączkę lub sygnet, zegarek, spinki do mankietów, biżuterię (jeśli partner akurat nosi) lub coś symbolicznego, ważnego tylko dla nich.

Czy wciąż zastanawiamy się, czy kobiecie wypada oświadczyć się pierwszej?

Na pytanie, co nimi kierowało, dziewczyny odpowiadają, że dokładnie to samo, co mężczyznami, którzy proszą partnerki o rękę. Bo nikt nie zmusza nas do dostosowywania się do przestarzałych zwyczajów, jeśli tego nie chcemy, a tylko dlatego, że coś nie jest popularne, nie oznacza, że nie wypada tego robić. Część z nich zdecydowała się na oświadczyny z powodów praktycznych – ze względu na lepsze opcje kredytowe, wspólne rozliczanie podatków czy możliwość odwiedzenia partnera w szpitalu (zwłaszcza w czasie pandemii koronawirusa).

– Czasy się zmieniły, kobiety mogą stanowić o sobie w stopniu równym z mężczyznami, ale kulturowe wzorce pozostały i wielu ludziom wydaje się, że kobieta oświadczająca się mężczyźnie to coś niesłychanie dziwnego. Dzieje się tak dlatego, że wzorce kulturowe zmieniają się dużo wolniej niż okoliczności społeczne – mówi dr Alicja Urbanik z Pracowni Dziejów Oświaty i Antropologii Kultury Instytutu Historii Nauki PAN. – To, co kiedyś miało wytłumaczenie w ekonomii albo w praktyce życia codziennego, dziś nie ma żadnego uzasadnienia poza samym trwaniem zwyczaju, którego źródeł wiele osób nie pamięta, ale który został im przekazany jako „tradycja” czy coś, co „zawsze było”.

(Fot. Getty Images)

Skąd w ogóle wzięło się przekonanie, że to mężczyźni powinni oświadczać się kobietom? 

Dlaczego utarło się, że to mężczyźni się oświadczają? – Ponieważ historycznie w społeczeństwach tradycyjnych to oni posiadali pełnię władzy – tłumaczy dr Urbanik. – Przed początkiem XX wieku w większości miejsc na świecie jedynie mężczyźni mieli dostęp do edukacji wyższej, podejmowali swobodnie prace intelektualne, uczestniczyli w życiu politycznym i społecznym. Kobiety nie miały kontroli nad swoimi pieniędzmi, które po ślubie przechodziły do dyspozycji mężów, ani nad dziećmi, które w razie separacji automatycznie oddawane były ojcu lub jego rodzinie. W wielu krajach kobiety nie miały też możliwości samodzielnego podpisywania umów cywilnoprawnych, nabywania nieruchomości, świadczenia w sądzie. W takich okolicznościach nie dziwi, że to mężczyźni postrzegani byli jako inicjatorzy wszelkich ważnych decyzji, w tym decyzji o małżeństwie. To oni oferowali za pomocą małżeństwa opiekę fizyczną i emocjonalną nad kobietą, to oni przejmowali koszty jej utrzymania, wyżywienia i zapewnienia dachu nad głową, nawet jeśli w rzeczywistości ich wybranka była od nich zamożniejsza, starsza czy o wyższej pozycji społecznej – wyjaśnia dr Alicja Urbanik.

Ellen Lamont podczas pracy nad książką „The Mating Game: How Gender Still Shapes How We Date” zauważyła, że to głównie kobietom nie podoba się idea odwróconych oświadczyn i to właśnie one mają z tym większy problem. Jak argumentuje autorka, wynika to z przekonania, że jeśli mężczyzna zwleka z oświadczynami, nie przejmuje inicjatywy, oznacza to, że jest niezaangażowany lub – co gorsza – nie kocha wystarczająco mocno, by podjąć się takiego zobowiązania, jakim jest małżeństwo.

Oświadczyny bywają traktowane przez kobietę jako dowód, że nadaje się na towarzyszkę życia, jak wyjaśnia prof. UG dr hab. Natasza Kosakowska-Berezecka. – Tu kłaniają się nam stereotypy i oczekiwania społeczne, według których wartość kobiety jest uzależniona od tego, czy jakiś mężczyzna „chciał ją za żonę”. Zatem zamiana ról w niektórych umysłach może nie tylko oznaczać odebranie męskości mężczyźnie, ale też pozbawiać prawdziwej kobiecości kobietę – tłumaczy dr hab. Natasza Kosakowska-Berezecka.

Czy tak naprawdę ma znaczenie, kto komu się oświadcza?

Potwierdzają to internetowe wpisy, w których nawet młode dziewczyny są bardzo konserwatywne w tej kwestii. Część z nich uważa, że proszenie mężczyzny o rękę jest niekobiece, a już na pewno świadczy o desperacji (w jego wykonaniu postrzegamy to jako wyraz miłości). Inne idą o krok dalej i piszą o braku szacunku do siebie, upokorzeniu i zwyczajnym braku cierpliwości. Martwią się też, co pomyślą inni i jaką historię będą opowiadać znajomym. W kontrze do nich są te dziewczyny, które twierdzą, że desperacją jest robienie facetowi ciągłych aluzji i dopominanie się o pierścionek. Propozycja małżeństwa to według nich postawienie sprawy jasno, pokazanie swojego pragnienia i podjęcie inicjatywy. Nie zawsze jest bowiem tak, że mężczyzna nie chce ślubu – wręcz przeciwnie, a przytłaczać go może presja związana z tym „idealnym momentem”.

Zdała sobie z tego sprawę Marta, która chciała oświadczyć się swojemu chłopakowi, ale ten ją ubiegł. Dla niej ważniejsza od całej tej otoczki była sama deklaracja miłości na resztę życia, dlatego pojechała do rodzinnego domu po stary kapsel tymbarka z napisem „Wyjdź za mnie, proszę :)”, który leżał na strychu od 15 lat. Przyznaje, że dopiero kiedy sama planowała oświadczyny, zrozumiała, jaką presję i stres zwyczaj ten nakłada na mężczyzn: – Faceci mają przerąbane, bo oczekiwania dziewczyn są ogromne – żeby to była niespodzianka i żeby było tak, jak sobie to wymarzyły. Do tego wybór miejsca i pierścionka, żeby się podobał i pasował, trzymanie wszystkiego w tajemnicy.

Popularną opinią jest także to, że kobiety, biorąc sprawy w swoje ręce, pozbawiają mężczyzn męskości. – Bycie męskim wiąże się ze spełnianiem społecznych i często stereotypowych oczekiwań, również dotyczących zachowań romantycznych – tłumaczy dr hab. Natasza Kosakowska-Berezecka. – Mężczyzna ma wykazywać inicjatywę, być odważny i zdecydowany, a przede wszystkim zdobywać ukochaną kobietę, którą wielbi w sposób oddany i rycerski. Rytuał oświadczyn wieńczy jego wysiłki i symbolizuje wszystkie te sygnały prawdziwej męskości – bo to ON prosi o rękę, to ON zbiera się na odwagę i to ON w uwielbieniu klęka. Oczywiście to ONA w uznaniu jego męskości i uwielbienia zgadza się lub nie. Inicjatywa i zdobywanie to stereotypowo męskie zadania w naszej społecznej świadomości – wyjaśnia.

W ramach projektu Towards Gender Harmony naukowczyni z Uniwersytetu Gdańskiego wraz z międzynarodowym zespołem bada rozumienie męskości i kobiecości w różnych kulturach. Wyniki uzyskane od ponad 30 tys. badanych osób z 62 krajów wskazują na to, że męskie cechy kojarzone są ze sprawczością, zdecydowaniem i dominacją, natomiast za kobiece uznawane są takie cechy, jak wspólnotowość i dbanie o relacje. Jak tłumaczy dalej dr hab. Kosakowska-Berezecka, w większości kultur męskość jest czymś innym niż bycie mężczyzną. To znaczy, że na męskość trzeba zasłużyć i – co za tym idzie – możną ją też utracić. Męskość zatem wiąże się z koniecznością jej udowodnienia, między innymi poprzez spełnienie pewnych oczekiwań społecznych i realizację tradycyjnych męskich powinności: zasadzić drzewo, zbudować dom, spłodzić syna i klęknąć przed ukochaną, prosząc ją o rękę. – Obraz ten jest tak silnie zakorzeniony w naszych umysłach jako gest iście męski, że mimo postępu i zmian równościowych ciągle trudniej nam sobie wyobrazić sytuację odwrotną – dodaje dr hab. Kosakowska-Berezecka. 

Okazuje się jednak, że wielu mężczyzn nie miałoby nic przeciwko odwróconym zaręczynom. Według ankiety z 2017 roku przeprowadzonej przez magazyn „Glamour” aż 70 proc. z 500 przepytanych panów odpowiedziało, że bardzo ucieszyłoby ich, gdyby to kobieta im się oświadczyła. Dwa lata wcześniej również 70 proc. ankietowanych wyznało, że oszalałoby z radości, gdyby to ich partnerka zadała to pytanie. Co więcej, wśród wymarzonych zaręczyn mężczyźni najczęściej wspominali wspólny wieczór w domu i ugotowaną razem kolację, podczas której mogłoby paść pytanie o wspólne życie. Nic wielkiego, prosto i intymnie.

Ismena Dąbrowska
Proszę czekać..
Zamknij